16 grudnia 1981 – krew na śniegu
Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając
Cześć Waszej Pamięci!
16 rudnia 1981 roku był najcięższym dniem stanu wojennego. Od rana słuchaliśmy „Wolnej Europy” (na szczęście miałem wtedy ruskie radio z pełnym zakresem fal krótkich – w najniższych komuna nie zagłuszała przekazu z Monachium).
Szczątkowe informacje powoli dawały większy obraz.
„Spawacz” użył broni!
Komuna idzie na ostro z Narodem.
Dopiero za kilka dni dowiedzieliśmy się, że dzień wcześniej „jaruzelici” strzelali w Jastrzębiu-Zdroju do strajkujących górników.
Początkowo liczyliśmy, że „Wujek” pociągnie lawinę. Bo u nas, na Śląsku, strajkowano nadal.
Manifestacje w innych regionach Polski były zduszone wcześniej bądź też wygasały na pierwsze żądanie "ludowej władzy".
Krążyły opowieści o walkach w Gdańsku, gdzie ZOMO dwa dni pacyfikowało tłumy demonstrantów.
Mówiliśmy o Lublinie, Szczecinie i Krakowie.
Ale powszechnie panowało przekonanie, że władza ugnie się przed górnictwem, bo przecież tylko węgiel mogliśmy wtedy sprzedawać zagranicą.
Śląsk zatem nie tylko był ostatnim bastionem oporu, ale także najważniejszym.
Jaruzelski i jego junta doskonale zdawali sobie sprawę z wagi górniczych protestów.
KWK Manifest Lipcowy spacyfikowano 15 grudnia.
Dzień później ofiarę krwi złożyli górnicy KWK Wujek.
23 grudnia 1981 roku po 11 dniach strajku upada Huta Katowice.
Trwali dzielnie górnicy KWK PIAST w Bieruniu. Pod ziemią przetrwali dwa tygodnie (14-28 grudnia).
Był to najdłużej trwający strajk w polskim górnictwie po 1945 roku.
Ale to 16 grudnia wbił się w Pamięć. Komuniści pokazali, ile tak naprawdę warta jest ideologia, rzekomo niosąca wyzwolenie i równość ludziom.
Zaczęliśmy rozumieć, że armia nie stanie po stronie Narodu. Że dzisiaj przedstawiający się jako „nasi chłopcy” dawni żołdacy Jaruzelskiego w rodzaju Adama Mazguły popełnią każdą zbrodnię w imię utrzymania junty.
Dzisiaj bajdurzy się o grożącym nam rzekomo wejściu „bratnich wojsk” – pacyfikacji całego kraju. Zupełnie tak, jakby taki najazd nie oznaczał kosztów.
Tymczasem już Afganistan pochłaniał praktycznie całe zasoby sowieckie. Gospodarki zaś innych bratnich państw były tak samo uzależnione od „wsadu dewizowego” jak PRL za Gierka. A może nawet bardziej (NRD).
Nikt nie ryzykowałby oczywistych sankcji gospodarczych i blokady, która oznaczałaby nagłe wtrącenie w nędzę żyjących na jakimś tam poziomie społeczeństw NRD czy Czechosłowacji.
Jaruzelski albo zrobiłby porządek z Solidarnością własnymi rękoma, albo też pewien „okrągły mebel” zafunkcjonowałby gdzieś tak koło marca, kwietnia 1982 roku.
Oczywistą oczywistością byłoby jednak to, że władzą raz zdobytą trzeba by się trochę podzielić i wprowadzić jakąś namiastkę pluralizmu. I dla tworzenia pozorów nowego otwarcia Jaruzel i jego ekipa byliby wymienieni na jakąś inną (np. Stefan Olszowski jako premier) w tym samym stopniu uzależniona od Moskwy, co poprzednicy.
Poza tym trzeba pamiętać o narastającym w Związku Sowieckim zamieszaniu związanym z walką o schedę po Breżniewie (oficjalnie zmarł 10 listopada 1982 roku, o czym poinformowano polskie społeczeństwo dwa dni później. Spodziewano się bowiem, że ta wiadomość w przeddzień nieoficjalnie wtedy obchodzonego Święta Niepodległości wyprowadzi na ulice takie tłumy, że ZOMO sobie już nie poradzi).
Że taki mógł być plan, i nawet zaczęto go realizować widać szczególnie ostro dzisiaj.
Kim był Lech Wałęsa, stojący na czele ówczesnej Solidarności powszechnie wiadomo. Wiadomo również, co dla uniknięcia odpowiedzialności za komunistyczne zbrodnie uczynili po 1989 r. doradcy Solidarności z lat 1980-81.
Michnikowie, Geremkowie, Balcerowicze, Mazowieccy….
Zwróćcie uwagę, że Polska chyba jako jedyna z krajów tworzących ongiś Oś Zła zaczęła przeobrażenia od likwidacji i wyprzedawania przemysłu. Tego nie było w Czechosłowacji, NRD czy też na Węgrzech.
Kiszczak, Jaruzelski oraz dopuszczona w Magdalence do koryta tzw. opozycja koncesjonowana doskonali zdawali sobie sprawę, że potencjalnym wrogiem każdej władzy są robotnicy. Należało więc maksymalnie zatomizować środowisko, a ludzi zająć innymi sprawami, niż polityka.
13 grudnia 1981 r. zastosowano wariant siłowy. Jaruzelski nie chciał podzielić losu Gomułki, a jego ekipa była na tyle silna, że nie dała się usunąć z zajmowanych stanowisk.
Tu szukajmy genezy Stanu Wojennego.
Opowieści, że Spawacz wybrał mniejsze zło są tyle samo warte, co bajdurzenia Mazguły o kulturalnym wydarzeniu, jakim wg niego był stan wojenny, nb. w którym brał udział jako żołdak Jaruzelskiego.
To jednak nie umniejsza ofiary krwi złożonej przez śląskich górników.
16 grudnia 1981 r. polegli w walce z komunistycznym reżimem:
Jan Stawisiński, Joachim Gnida, Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Zbigniew Wilk, Zenon Zając
Cześć Waszej Pamięci!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 103 odsłony
Komentarze
Trudno mi tu o komentarz polityczny...
16 Grudnia, 2021 - 23:53
Analizy sytuacji zostawiam innym. Ja miałem okazję otrzeć się o te wydarzenia i mam do nich stosunek bardzo emocjonalny. I nie chodzi tu o żadne kombatanctwo. Z okolic kopalni może nie uciekałem, ale oddalałem się pośpiesznie. Wtedy, 40 lat temu miałem 16 lat i rano byłem w pobliżu kopalni. Miałem tam sprawę do załatwienia i paradoksalnie uznałem, że zrobiło się spokojniej. Jednak będąc jakieś 100-200 m od kopalni zobaczyłem stojące tam czołgi i wozy straży pożarnej. Zdecydowałem się wrócić do domu. Kiedy wracałem ulicą Brynowską, zatrzymała się koło mnie kolumna autobusów i osinobusów wiozących ZOMO-wców, którzy wkrótce zaatakowali "Wujka". Widziałem te twarze, ludzi otumanionych, zapewne po jakichś prochach. Autobusy były porekwirowane z zakładów pracy. Były to tzw. przewozy pracowników i miały na drzwiach zapisane nazwy zakładów. Teraz były one zasmarowane jakąś czarną mazią. A ja przedefilowałem prawie przed całą tą kolumną. Po powrocie do domu, wieczorem, dowiedziałem się, co się tam później wydarzyło. Zresztą moja ciocia pracowała w administracji kopalni i z budynku dyrekcji obserwowała szturm milicji.
Mimo lat, trudno te wydarzenia zapomnieć...
M-)