13 grudnia

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Historia

Obchodzenie 4 czerwca jako święta rzekomo odzyskanej Niepodległości jest elementem trwającego od 13 grudnia 1981 r. przedstawienia. I nie tylko dlatego, że członkiem Układu Warszawskiego przestaliśmy być dopiero w lipcu 1991 r. Trzeba bowiem pamiętać, że najbardziej zajadli członkowie jaruzelskiej junty ciągle pozostawali u steru. Sam Jaruzelski został pierwszym prezydentem III RP a tzw. resorty siłowe utrzymali Czesław Kiszczak (MSW) i Florian Siwicki (MON).

Jaruzelski, chyba najbardziej znienawidzona postać reżimu stanu wojennego, przestał być prezydentem 22 grudnia 1990 roku. Siwicki i Kiszczak zostali odwołani ciut wcześniej, bo 6 lipca 1990 roku. Jednak następca Jaruzelskiego, Lech Wałęsa, zaraz po oficjalnym rozpadzie Związku Sowieckiego zaskoczył społeczeństwo propozycją utworzenia NATO-bis, co w opinii współczesnych miało być próbą reinkarnowania Układu Warszawskiego wraz z jakąś nową formą RWPG.

Kolejna data – 28 października 1992 roku. Ostatnia jednostka teraz już rosyjskiej armii opuściła Polskę. W Niemczech pozostali prawie dwa lata dłużej – ostatni żołnierze Federacji opuścili je 31 sierpnia 1994 roku.

Czy wówczas Polska stała się Niepodległa?

Tak naprawdę proces, który był ukryty przed oczami społeczeństwa nie miał nic wspólnego z walką. Owszem, ludzie nadstawiali karków. Byli pałowani, polewani zimną wodą, wsadzani do więzień, zwalniani z pracy… Ale to były tylko pozory. Przedstawienie, mające uwiarygodnić pewnych ludzi. Prawdę o tym, co się stało, wypowiedział Czarzasty.

Powstaje jednak pytanie, czy to do-ga-da-nie faktycznie zaczęło się dopiero w 1988 roku?

Oto historia, jaka wydarzyła się w mateczniku Schetyny, a w czasach I Solidarności obecnego grypsera Frasyniuka.

W nocy z 12 na 13 września 1986 roku we Wrocławiu miał miejsce poważny wypadek. Jadący wrocławską ulica Legnicką samochód osobowy marki ŁADA wpadł w poślizg i uderzył w jadący naprzeciw autobus.
Kierowca i pasażer osobówki zginęli na miejscu.

Wina kierowcy była bezsporna. Zarówno on, jak i jego pasażer byli nawaleni niczym stodoły po żniwach. Zdarza się nawet teraz. Ale ten wypadek pomimo swoistej trywialności był inny niż wszystkie.

Kierowcą Łady był bowiem podpułkownik SB Anatol Pierścionek, jeden z czołowych funkcjonariuszy dolnośląskiej SB, wiceszef wrocławskiej bezpieki odpowiedzialny za zwalczanie podziemnej opozycji. Pasażerem natomiast był… Edward Majko, prominentny działacz podziemnej Solidarności.

Co połączyło tych panów?

Kiedy sprawa wyszła na jaw zaczęto robić z Edwarda Majko nic nieznaczącego alkoholika, ponoć odsuniętego od jakichkolwiek decyzji w NSZZ Solidarność na długo przed 13 grudnia. Taką wersję przeczytałem na nieistniejącym już profilu na S24 a także w komentarzu pod tekstem. Ale w 1984 roku ten odsunięty alkoholik pojawia się jako jeden z sygnatariuszy powstałego we Wrocławiu Komitetu Obrony Praw Człowieka. Dość dziwna kariera jak dla alkoholika, prawda? Pośmiertnie zaś został uhonorowany znaczkiem Poczty Solidarności Walczącej.

Raz jeszcze pytam, czy takie honory należne są alkoholikowi, i to pijącemu na umór z zaprzysięgłym wrogiem?

Rodzi się zatem kolejne pytanie, czy podobne spotkania odbywały się również z udziałem mniej pijących osób?

Grzegorz Braun nie miał wątpliwości:

Proszę pamiętać, że pułkownicy bezpieki nie odbywają spotkań towarzyskich. Gdyby Anatol Pierścionek pozwalał sobie na konsumowanie alkoholu pod pretekstem wykonywania zadań służbowych z człowiekiem z obozu wroga, to jego kariera nie trwała by długo. Moja hipoteza jest taka – tego jesiennego dnia mieliśmy do czynienia ze spotkaniem o charakterze politycznym – negocjacji politycznych. Być może istotnie Edward Majko nie był po stronie solidarnościowej rozgrywającym ale był, jak sądzę, autoryzowanym emisariuszem, delegatem. Proszę zwrócić uwagę na to, że jeśli rzeczywiście byłoby to spotkanie oficera prowadzącego z agentem – kapusiem, to dlaczego taka cisza nad tymi trumnami? Dlaczego przez 25 lat nie powstała żadna publikacja, w której to zdarzenie zostałoby rzetelnie opisane?

]]>https://www.grzegorzbraun.pl/2012/02/05/uklad-po-wroclawsku/]]>

Znając polską mentalność można założyć, że wielkie chlanie nie towarzyszyło początkowym rozmowom, ale raczej było wynikiem zawarcia porozumienia. Pamiętamy wszak zdjęcia przepijających do siebie Wałęsy i Kiszczaka w Magdalence, by o grypsującym Frasyniuku nie wspominać. Pili po osiągnięciu porozumienia.

Jest także inna mocna przesłanka, świadcząca o tym, że do-ga-dy-wa-nie się trwało o wiele dłużej, niż wrzucił Czarzasty. To data powstania Fundacji Batorego.

Jej Statut został sporządzony już 29 marca 1988 roku. Wtedy mało kto spodziewał się szybkich zmian w kraju. Dopiero 30 listopada 1988 roku społeczeństwo otrzymało wyraźniejszy sygnał, że coś się szykuje. W tym dniu zaraz po wydaniu głównym Dziennika Telewizyjnego (tak nazywały się Wiadomości w PRL-u) doszło do debaty ówczesnego wg Urbana Pana Nikt, czyli Lecha Wałęsy, z szefem jedynych działających w PRL Związków Zawodowych Alfredem Miodowiczem.

Tymczasem za początek komuno-solidarnościowego dealu oficjalnie podawana jest data 20 sierpnia 1988 roku.

20 sierpnia, w trakcie narastającej fali strajków, doszło do spotkania pomiędzy sekretarzem KC PZPR Józefem Czyrkiem a przewodniczącym warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej Andrzejem Stelmachowskim, występującym z upoważnienia Episkopatu i Lecha Wałęsy. Rozmowy ze strony władz miały charakter sondażowy i dotyczyły „nawiązania dialogu” z tzw. umiarkowaną opozycją.

Następnego dnia gen. Wojciech Jaruzelski na posiedzeniu zwołanego w nadzwyczajnym trybie Biura Politycznego przedstawił propozycję rozpoczęcia rozmów z Lechem Wałęsą.

Uzasadniając swoje stanowisko i odnosząc się do głosów nawołujących do siłowego opanowania zaistniałej w kraju sytuacji, m.in. I sekretarza KW PZPR w Warszawie Janusza Kubasiewicza, gen. Jaruzelski stwierdził: „Tow. Kubasiewicz mówił, że konieczne są działania, (dowodzące) że jesteśmy silni i zdecydowani. Jestem za tym, ale jak to zrobić, jak możemy tę siłę uruchomić i wyegzekwować. Pytanie kluczowe, ale w obciążenie należy wkalkulować ofiary, nawet przez kogoś +zmajsterkowane+. Musimy podjąć decyzję przy stosunku 51 do 49”.

]]>https://dzieje.pl/aktualnosci/rozmowy-w-magdalence]]>

Czyli śmierć Edwarda Majko była tylko wynikiem pijackiego zamroczenia wysokiego rangą esbeka, który to pośród alkoholików członków podziemnej Solidarności szukał sobie kompanów do butelki!

Z kolei Soros, zakładając Fundację Batorego, za pomocą której kontrolował rozwój liberalnej demokracji od samego początku powstania III RP okazał się wyjątkową przenikliwością; można też założyć, że po prostu zaryzykował i mu się udało. Taki polityczny pokerzysta jakby… ;)

Ale jeśli dołożyć do tego słynny okrzyk Michnika Odpierdolcie się od generała! sprawa nie wydaje się taka prosta.

Brak lustracji, a potem robienie z niej jakiegoś nieznanego pośród cywilizowanych ludów polowania na czarownice, w czym celowała zwłaszcza GazWyb, obsadzanie przez ludzi dawnego reżimu prominentnych stanowisk w prywatyzowanych na siłę bankach, wreszcie likwidacja największego zagrożenia dla każdej władzy, czyli proletariatu wielkoprzemysłowego…

Prawdopodobnie jesteśmy jedynym krajem postsowieckim, w którym komuchom udało się w miarę bezboleśnie przywdziać szaty demokratów.

Przecież tak naprawdę ani jeden nie odpowiedział karnie za swoje czyny.

Owszem, skazano na kilka lat więzienia członków plutonu specjalnego ZOMO, bezpośrednio odpowiedzialnych za zabicie strajkujących górników.

Ale już za wprowadzenie stanu wojennego został ukarany… Zygmunt Miernik!

Czerwone świnie dalej leżą w Alei Zasłużonych na Powązkach. Mimo rzekomej walki z pomnikami mającymi pokazywać podległość Polski kałmuckiemu najeźdźcy osoby walczące o usunięcie tych symboli podległości stawia się w stan oskarżenia (vide: Adam Słomka).

To nie tylko praktyczny brak lustracji.

13 grudnia zaczęto grillować społeczeństwo. 7 lat później uznano, że jest już gotowe na przyjęcie „demokracji”.

Dzisiejsi demokraci, pouczający społeczeństwo o europejskich wartościach, wczoraj utrwalali „władzę ludową” jak europoseł Miller. Podobnie zięć Eugeniusza Szyra, czerwonego bandyty, Marcin Święcicki. Tak samo Cimoszewicz itp.. Prawie do zalet zostało podniesione ubeckie pochodzenie. Co z tego, że dany polityk, sędzia, dziennikarz okrzyczany „sumieniem narodu” wywodzi się z rodziny zdrajców tegoż? Kogo z wiernych czytelników organu Michnika obchodzą rodzice nadredaktora? Albo ojciec Dawida Warszawskiego, szczególnie zasłużony dla „ruchu robotniczego”? Tuleya stał się ikoną, tak samo Trzaskowski…

Dziennikarze, potępiani w latach stanu wojennego za kolaborację z władzą dzisiaj stali się przykładami... niezłomności wobec reżimu. Nie, nie chodzi o juntę Jaruzelskiego, ale o demokratycznie wybrany rząd Zjednoczonej Prawicy!

Przykłady można mnożyć. Bezkarność jawnych zdrajców Narodu, szczególnie widoczna w Internecie, możliwa jest dzięki zwyrodniałemu niestety pojęciu wolności słowa.

Precz z cenzurą! - ale tylko w stosunku do lewicowych haseł. Dla innych, szczególnie zwolenników opartej na mającej dwa tysiące lat tradycji chrześcijańskiej hierarchii wartości wolność słowa nie istnieje.

Nie ma wolności dla wrogów wolności – jak pięknie zauważył rzeźnik rewolucyjny Saint-Just. Pomimo upływu ponad dwóch wieków ciągle jest to sztandarowe hasło wszelkiej lewicy.

13 grudnia 1981 roku zaczął się proces kundlenia Narodu. Z mniejszym lub większym nasileniem trwa nadal.

Cała reszta stanowi tylko dopełnienie.

13.12 2022

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

To nie są tak zagmatwane odpowiedzi , jak to się pozornie wydaje. Dalej w swej ciągłosci instytucjonalnej , historycznej , etniczno-personalnej państwowo nadal mamy scisłą kontynuację komunistyczno-talmudycznego systemu państwowego z I PRL. I dopóki prawo jak  i konstytucja RP,  jakie obowiazywały na obszarze Polski do 31 sierpnia 1939 roku , a tym samym prawa obywatelskie ogółu etnicznych Polaków- nie zostaną  w całości przywrócone, to dalej będzie to ta sama rasistowska  karykatura Państwa Polskiego. Karykaturę czy raczej fasadę , jaką stanowił i stanowi oparty kadrowo na mniejszościach: sowieto-chazarskiego i niemiecko-hitlerowskiego pochodzenia I i II PRL. Zaś zmowę między obiema wymienionymi mniejszościami w kwestii zagrabienia majątku i władzy w Polsce wg mnie przypieczętowało  dokonane między Moskwą a Berlinem tajne porozumienie, którego fasadą stała się gorbaczowska tzw. „ pierestrojka”. Stąd anty-„konstytucyjna” bezkarność przedstawicieli obu tych sitw,  i nietyklalność obsadzanych przez ich potomków- niczym rodzinna scheda- urzędniczych i państwowych instytucji . Stąd też ustawy kryptorasistowskie o tzw. ochronie danych osobowych,    brak równości w kwestii biernego prawa wyborczego dla  ogólu Polaków , czy najbardziej restrykcyjny w Europie zakaz dostępu do broni palnej, itd. „Jeżeli społeczeństwo –naród nie posiada środków legalnych na sprawowanie władzy,  jeżeli ma przetrwać, musi w tym celu zastosować wszelkie skuteczne dla tego celu środki nielegalne!   - Ta końcowa wskazówka, to  cytat  z pamięci  , z Pism Zbiorowych  J. Piłsudskiego. A przykłady, jak to wdrażać idą od T. Kościuszki przez autora w/w cytatu , po  powstańców , ostatniej konspiracji tzw. Żołnierzy Wyklętych , którzy jako ostatni w naszym Kraju  skutecznie rozliczali sowieckich kolaborantów i przybłędów ks-em tak jak na nią owi renegaci zasłużyli. Może, czas najwyższy przywrócić te chwalebne niepodległościowe obyczaje. A nawet, jak zamkną na lat 8, za samo posiadanie spluwy , to wtedy też lepiej poznamy i zorganizujemy się w więzieniu ...   Pozdrawiam,
Vote up!
6
Vote down!
0

E.Kościesza

#1648932

!

Vote up!
4
Vote down!
0
#1648940

Jako pierwszą obsadę listy deratyzacyjnej, wstępnie proponuję wszystkich tych, którzy idąc w zdradę główną , bez przeprowadzenia należnego narodowi referendum, bezprawnie w parlamencie głosowali za narzuceniem Polsce niemieckiego dyktatu likwidacyjnego państw: Vertrag von Lissabon”- potocznie nazywanego Traktatem Lizbońskim. „Traktatu” , którego treści poza Niemcami i kartelem banksterskim Rothschildów, nikt spośród reprezentatywnych przedstawicieli państw Europy nie traktatował !   To wstępna propozycja ,ale trzeba przecież od czegoś zacząć wreszcie te wciąż zaległe od 1945 r. porządki w kraju…
Vote up!
3
Vote down!
-1

E.Kościesza

#1648953

Zapamiętajcie to sobie raz na zawsze!

WRON to patriotyzm!

https://twitter.com/i/status/1603095889278631937

Vote up!
4
Vote down!
0
#1648955