Kary i nagrody w wychowywaniu dzieci
Bicie jest złe, udawanie bicia jest złe, klapsy są złe, presja psychiczna jest zła - to jest już naukowo niezbicie udowodnione, więc nie ma co dyskutować. To są nieskuteczne, destrukcyjne metody wychowawcze, co potwierdzają wszystkie rzetelne badania robione zgodne z poprawną metodologią naukową.
Jest tak dlatego, że w ogóle wszelkie kary w wychowywaniu dzieci są złe! Mało tego, złe są też nagrody i pochwały! Bo kij i marchewka, to zawsze równoprawne metody tresury. Dają lepsze lub gorsze skutki, ale intencją jest tresura, czyli wytworzenie u dziecka nawyku behawioralnego, odruchu warunkowego. Chodzi o to by wyhodować niewolnika.
Rodzice i szkoły hodują niewolników dla państwa. Dlatego i rodzice, i nauczyciele, dzieci stresują - uszkadzają mózg, niweczą kreatywność, tłamszą samodzielność, oduczają myślenia. Bo bezmyślny, karny obywatel jest łatwiejszy do zniewolenia i wyzyskania. Wolny, świadomy, samodzielny obywatel zawsze się socjaldemokratycznemu państwu postawi i je obali. Zestresowani głupcy, tresowani metodą kija i marchewki, są łatwiejsi by z nich wydusić jak najwięcej podatku.
Dlaczego kary są złe?
- Bo nie działają na dłuższą metę. Powodują, że dziecko czegoś nie robi, bo boi się karzącego. Ale gdy tylko go zabraknie, będzie daleko, nie zauważy, to zaczną to znów robić. Nie znają żadnych innych powodów dlaczego czegoś nie robić, niż tylko to, że grozi za to kara.
- Karanie uczy tego, że w życiu nie liczy się sens, rozum, argumenty, ale czysta siła, przewaga fizyczna. Dziecko uczy się rozwiązywać swoje problemy siłowo. Będzie naśladować rodziców i próbować wymuszać na rówieśnikach swoją wolę siłą.
- Kary nie rozwijają sumienia i moralności w dziecku, bo nie wywołują refleksji, nie wyjaśniają dlaczego coś należy robić, a czegoś nie.
- Na kary można się uodpornić, przyzwyczaić do nich, wliczyć je w koszty działania, więc uczą cynizmu i wyrachowania.
- Poprzez karanie dziecko traci kontakt z rodzicami, staje się wobec nich nieufne, nie zwierza się i trzyma w tajemnicy swoje sprawy. Trudniej jest więc rodzicom zrozumieć dziecko, co utrudnia wychowywanie.
- Kary powodują zmianę zachowania dziecka, czyli to, co widać na zewnątrz, ale nie zmieniają go od wewnątrz, nie wpływają na jego przekonania czy chęci.
- Dziecko odczytuje karę jako warunkowe zawieszenie miłości rodziców, jako pomniejszenie wartości dziecka, jako uznanie je za złe, niepotrzebne, przeszkadzające. Powoduje to zaburzenia psychiczne i kompleksy niższości u dzieci.
- Dziecko dąży do unikania kary, co zachęca je do kłamstwa. Uczy się żyć w fałszu z najbliższymi. Z czasem zaczyna żyć podwójnie: prawdziwym życiem osobistym i osobnym, udawanym życiem na pokaz dla rodziców. Będzie uczyć się od rówieśników, a nie od rodziców.
- Matka lub ojciec karząc dziecko manipuluje nim, co wywołuje poczucie niesprawiedliwości i złość. Dziecko nie myśli o przyczynie kary, ale o swojej krzywdzie.
- Kara wywołuje agresję, frustracje, poczucie niezrozumienia przez rodziców, co skutkuje zamykaniem się, odcinaniem się od świata, unikaniem kontaktów z ludźmi, alienacją.
- Cierpienia związane z karami powodują, że dzieci skupiają się na sobie i na swoich odczuciach, co wzbudza w nich egocentryzm.
- Wiele badań potwierdza, że dzieci często karane w domu, poza domem częściej łamią normy społeczne. Więc kary domowe są nieskuteczne w kwestii usamodzielnienia dziecka.
Nagrody i pochwały też nie działają:
- Nagroda to też, jak kara, forma tresury i trzymania dziecka w ryzach. To podobnie jak kara próba chwilowego wymuszenia na dziecku jakiegoś zachowania bez wpojenia dziecku jaki to ma sens i po co tak się należy zachowywać. To taka sama forma manipulacji jak kara.
- Pochwały, tak samo jak kary, działają na krótką metę, bo to podobne wyrażenie akceptacji warunkowej. Rodzi to w dziecku ciągłe napięcie: „pochwali czy nie?”. Pojawia się strach przed porażką i działanie ukierunkowane na ciągłe wyrazy pochwały od rodziców. To niszczy własną inwencję i naturalną kreatywność.
- Nagrody powodują uzależnienie, bo są przyjemne, dziecko doznaje hormonalnego efektu narkotycznego, wydzielają się endorfiny. Gdy chwilowo nagród czy pochwał będzie mniej, dziecko dozna stresu podobnego do głodu narkotycznego. Będzie się czuło źle. Więc by nie stresować dziecka należałoby ciągle intensyfikować nagrody - a to jest bez sensu.
- Pochwały utrudniają naturalną chęć uczenia się dziecka i próbowania wszystkiego. To zabija w nich chęci odkrywania i znalezienia tego, co najbardziej lubią.
- Dzieci są ciekawskie, interesują się wszystkim co je otacza - i w kwestiach, które ich wyjątkowo zainteresują, wykazują się pasją w działaniu. Nagrody i pochwały niszczą to w nich, bo porzucają swoje pasje i dążą do tego, by się przypodobać chwalącym, czyli realizować pasje rodziców.
- Częste nagradzanie dziecka powoduje, że traci ono zdolność do inicjatywy, bo obawia się źle wypaść.
- Pochwały, jako metody wychowawcze, muszą być czynione we wszystkich sprawach, które dziecko czyni poprawnie. Dziecko odbierze to jako uznanie dla jego wyjątkowo dobrego działania w każdej z tych spraw. Tak wychowane dziecko popadnie w duże stresy poza domem, gdzie inni ludzie nie będą je chwalić za wszystko, co poprawnie robi, bo wszyscy tak samo robią.
- Częste pochwały w różnych kwestiach, jako metoda wychowawcza, powodują w dziecku poczucie, że musi być najlepsze, nawet w sprawach, które je nie interesują. To powoduje, że nie skupia się na tym, w czym jest rzeczywiście najlepsze. Może nawet nie rozpoznać tego co naprawdę robi dobrze.
- Naukowcy zbadali, że dzieci, które są często chwalone, bardziej obawiają się wyzwań, są mniej wytrwałe, oraz są mniej pewne swoich odpowiedzi. To powoduje, że tracą asertywność.
Jeśli nie kary i nagrody to co?
- Opieka. Zanim dziecko zacznie psocić, to musi się nauczyć chodzić. Póki leży to nic nie psoci. Jak je uczymy chodzić? Czy walimy jak się przewróci? Popychamy, jak się zachwieje? Czy dajemy smakołyki po każdym kroku, który samodzielnie zrobi? Czy nauka chodzenia to tresura przy użyciu kija i marchewki? Nie. By nauczyć dziecko chodzić nie potrzebujemy wobec niego stosować żadnych kar czy nagród. Wystarczy je tylko nadzorować i wspomagać. I tak jest ze wszystkim - tak je powinniśmy uczyć wszystkiego! Dziecku, które nie potrafi jeszcze zaspokajać potrzeb fizjologicznych, po prostu zakładamy pieluszkę, a potem sadzamy na nocniku. Gdy jest zagrożenie, że włoży jakiś przedmiot do kontaktu, to po prostu zakładamy na wszystkie kontakty w domu specjalne osłony. Nie stawiamy gorącej herbaty na stole z obrusem, za który dziecko może pociągnąć. Gdy mieszkamy w wieżowcu na wysokim piętrze, to nie zostawiamy samego dziecka w pokoju z otwartym oknem. Gdy może wpaść pod samochód na ulicy, to je wozimy na wózku, albo trzymamy za rękę etc. etc.
- Tłumaczenie i powtarzanie. Zanim w ogóle cokolwiek dziecku wytłumaczymy, musimy je nauczyć mówić. Czy karzemy lub nagradzamy dziecko w trakcie nauki mówienia? Nie. Po prostu mówimy. A jak nie rozumie, to powtarzamy. I w końcu kiedyś odpowie. Jak powie źle to je walimy? Nie dajemy jeść? Jak powie prawidłowo, to dajemy prezent? Nie! Jak powie niepoprawnie, to powtarzamy poprawnie, aż samo poprawnie odpowie. Czy nauka mówienia to tresura przy użyciu kija i marchewki? Nie! I tak robimy w każdej innej kwestii wychowawczej - tłumaczymy, wyjaśniamy, rzetelnie odpowiadamy na pytania, wspólnie się bawimy, puszczamy filmy, czytamy książeczki z obrazkami, dajemy książki do czytania, kupujemy gry komputerowe, chodzimy z dziećmi do zoo, cyrku, kina, teatru, jeździmy na rowerze, gramy w piłkę, zwiedzamy okolicę, wyjeżdżamy na wakacje do dalekich krajów etc. - i tak na okrągło!
- Obserwacja. Jak już dziecko umie chodzić i mówić, to powinniśmy je pilnie obserwować. Dlaczego psoci, dlaczego robi nieprawidłowe ruchy, dlaczego nie rozumie? Chęć tresowania powoduje, że nie zrozumiemy dlaczego dziecko robi coś nieprawidłowo. Ono wprost nam oczywiście wszystkiego nie wyjaśni, bo wielu swoich reakcji samo nie rozumie. Ale z jego odpowiedzi i innych zachowań możemy doskonale wydedukować czego chce, dlaczego coś robi. Jak prawidłowo rozpoznamy własne dziecko, to mu wszystko wyjaśnimy. Żadne kary i nagrody nie wzmocnią tych wyjaśnień.
- Filozofia. Zawsze powinniśmy z sensem odpowiadać na wszelkie pytania dziecka, szczególnie pytania zaczynające się od: „dlaczego”. A w sytuacjach, gdy mamy pokusę skarcenia lub nagrodzenia, powinnyśmy sami się pytać: dlaczego? Powinniśmy zadać sobie filozoficzne pytanie: po co wychowywać dzieci? Czemu służy wychowanie? Powinniśmy zrozumieć, że podstawowym celem wychowania jest doprowadzenie dziecka do samodzielności.
- Nauka. Wszystko powinniśmy wyjaśniać dziecku. Ale często sami nie wiemy, nie znamy odpowiedzi. No to mówimy, że nie wiemy i przystępujemy do przestudiowania problemu. Jak się już dowiemy, to dziecku wyjaśniamy i postępujemy zgodnie z nabytą wiedzą. A jak problemy nas przerastają, to powinniśmy wysłać dziecko na jakiś kurs czy wskazać odpowiedniego nauczyciela. W ogóle, gdy się dowiemy, że będziemy mieć dziecko, powinniśmy przestudiować pedagogikę, poczytać stosowne książki, poradzić się praktyków. Każde dziecko jest inne, do każdego trzeba podejść trochę inaczej, ale każde da się wychować bez kar, jeśli się je dobrze pozna.
- Leczenie. Jeśli dziecko jest opóźnione, nie da się mu nic wyjaśnić, zachowuje się nieracjonalnie, dziwnie, szalenie, to studiujemy psychologię dziecka trudnego i próbujemy zrozumieć co mu jest. I powinniśmy działać stosownie do choroby czy upośledzenia. A jak nadal nie jesteśmy w stanie zrozumieć i się z dzieckiem porozumieć, to idziemy do lekarza, zawodowego pedagoga, dobrego psychologa, psychiatry czy księdza - po poradę i diagnozę.
- Relacja. Budujemy z dzieckiem pozytywne relacje. Nie jesteśmy jego treserem. Ono nie jest naszym niewolnikiem. Dziecko to człowiek i powinniśmy z nim nawiązywać ludzkie relacje. Mamy wspólną z dziećmi misję do wykonania: doprowadzić je do samodzielności. Grupa mająca do wykonania zadanie nie powinna się nawzajem karać czy nagradzać - karą dla całej grupy będą jej niepowodzenia, a nagrodą sukcesy. Rodzina to taka grupa, która wykonuje wspólną misję. Jak misja się uda, to rodzina zamieni się w kilka osobnych rodzin. Wypączkuje w kilka podobnych grup mających taką samą misję.
A teraz poproszę o te komentarze, które uzasadniają, że powyżej wyraziłem poglądy satanistyczne, niezgodne ze społeczną nauką Kościoła katolickiego i sprzeczne z nauczaniem Jana Pawła II. I najlepiej by to potwierdził jakiś ksiądz.
Grzegorz GPS Świderski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 8196 odsłon
Komentarze
moje trzy grosze o 'małych tragarzach'
5 Lipca, 2018 - 13:59
Wdrażanie do roli tragarza jest ważną składową 'hodowli niewolników'.
Polskie dzieci masowo obciążane są tornistrami/plecakami ważącymi na ogół tyle, co one same. Noszą w nich rzeczy w 90% niepotrzebne. W dobie internetu - dziecko powinno przychodzic do szkoły niosąc śniadanie i ulubioną maskotkę. Niestety, presja w szkole jest taka, że dziecko woli taszczyc bagaż ponad siły, niż dostac minus za brak jakiegoś podręcznika - czytaj: makulatury. Potrzebny jest ruch społeczny, by uwolnic dzieci od tego poniżającego absurdu.
Zwróccie państwo uwagę, że niektórzy kochający rodzice zakładają urocze plecaczki już dwulatkom! Dźwiganie takiego 'brzemienia' ma fatalne skutki - nie tylko fizyczne.To zbrodnia systemowa!
Brońmy dzieci! Nie tylko nosząc za nie ich tornistry. Systemowo! Gdzie są lekarze ortopedzi??? Czy nie widzą tego barbarzyństwa???
postscriptum 1
Artykuł jest bardzo dobry, ale po co ta cięto-sarkastyczno-cierpko-ironiczna pointa??
postscriptum 2
małym dzieciom w Polsce kręgosłupy się krzywią, ale co to obchodzi niepoprawnych? fochy byłej sędziny, odpały bolka - to są TEMATY!
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika Verita nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
Temat ważny...ale5 Lipca, 2018 - 14:57
...ujęty zbyt pragmatycznie. Brakuje mi zwrócenia uwagi na cel i sens istnienia rodziny- wspólnoty naturalnej,której celem nie jest jedynie doprowadzenie do samodzielności, jakiejkolwiek ...bo Owsiak też to potrafi.
Celem głównym rodziny jest wychowanie do dobrej samodzielności, tzn. do samodzielnego i świadomego dobrego działania.
Pozytywne relacje to nie to samo co miłość. O dobrym przykładzie też cisza.
Te dwa "braki" w tekście potrafią zastąpić kary i nagrody w socjalistycznej i pozytywistycznej pedagogice, którą autor preferuje.
A "cięto-sarkastyczno-cierpko-ironiczna pointa" to ewentualna obrona przed katolickim modelem rodziny opartym na miłości i wierności małżonków.
Verita
Dobry przykładz
5 Lipca, 2018 - 16:10
O dobrym przykładzie zapominałem. I pewnie jeszcze wiele elementów pominąłem - w tym ten aspekt ciężkich tornistrów. Skupiałem się na wyjaśnieniu tego co w tytule, a nie na wszystkich elementach dobrego wychowania.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Na temat "małych tragarzy" powinni się wypowiedzieć...
5 Lipca, 2018 - 15:01
...przede wszystkim lekarze.
Jednak zdrowie ludzi stało się biznesem …zarówno dla „lekarzy” jak i „aptekarzy” i innych sprzedawców wiagry.
Oto nowoczesna przysięga Hipokratesa.
1. Życie moje poświęcam dla pieniądza.
2. Nauczycieli moich (koncerny farmacautyczne) będę szanował za pieniądze, które im zawdzięczam. 3. Zalecenia/polecenia od moich nauczycieli będę wykonywał z sumiennością i godnością.
4. Troska o jak najdłuższe leczenie chorych będzie moim obowiązkiem.
5. Powierzone mi tajemnice szanować będę.
6. Podtrzymywać będę ze wszystkich sił moich wszystkie ciemne tajemnice mojego zawodu.
7. Koledzy moi będą mi braćmi.
8. Nie dopuszczę aby religijne, narodowe, rasowe, polityczne lub społeczne względy były przeszkodą w spełnianiu poleceń moich "nauczycieli".
9. Nie będę mieć szacunku dla życia ludzkiego od chwili jego poczęcia.
10. Użyję mojej wiedzy lekarskiej przeciwko prawom ludzkości. Z własnej woli, na mój honor, uroczyście oświadczam, że tej przysięgi dochowam.
https://www.youtube.com/watch?v=7i_mTrtUHqg
https://www.youtube.com/watch?v=5VBrpkXGgTk
Verita
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika markowa nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
@Verita dzięki za linki5 Lipca, 2018 - 15:15
wypowiedzi prof. Stanisława Wiąckowskiego są na wagę złota.
Bóg - Honor - Ojczyzna!
Jeszcze o szczepieniach....
5 Lipca, 2018 - 17:37
Szczepienia w latach 80-tych były pojedyncze i nie natychmiast po urodzeniu. Teraz pęd do zysków zarówno u lekarzy jak i ich sponsorów- farmaceutów pędzi w szalonym tempie...i dlatego kilka szczepionek w jednej i jak najszybciej, jak najwięcej...idioci.
Polacy są lepiej wyedukowani niż szczepiący lekarze.
http://stopnop.com.pl/pawel-skutecki/
Najgorsze jest to, że nikt nie bierze odpowiedzialności za powikłania, ani lekarze, ani apteki ani sanepid ani szpitale..Przynajmniej raz na tydzień są zgłaszane powikłania....o których nnie wolno mówić Komitet Obywatelskiej Inicjatywy Ustawodawczej Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP”, którego celem jest przede wszystkim wprowadzenie dobrowolności szczepień w Polsce wzorem 20 państw europejskich powstał 11 kwietnia 2018 i zbiera 100 tysięcy podpisów poparcia dla projektu zmiany prawa. Ostateczny termin złożenia podpisów w sejmie upływa 11 lipca 2018 r. http://stopnop.com.pl/ustawa/ https://www.pch24.pl/stop-nop,28721,tag.html
Verita
Satanizm
5 Lipca, 2018 - 16:04
"po co ta cięto-sarkastyczno-cierpko-ironiczna pointa??"
Ona wynika z tego, że prezentując te poglądy dotyczące wychowania w innej notce dostałem w odpowiedzi oskarżenie o to, że to są poglądy satanistyczne. Tu jest o tym osobna notka: https://www.salon24.pl/u/cheshire/874673,bezstresowe-wychowanie-a-satanizm
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Nie jestem wprawdzie księdzem
7 Lipca, 2018 - 13:47
Nie jestem wprawdzie księdzem, ale jestem człowiekiem wierzącym w Boga i starającym się wierzyć Bogu. Nie kwalifikuję wyrażonych przez Pana poglądów jako satanistyczne czy inne bo nie mam ku temu kwalifikacji, ale z gruntu z nimi się nie zgadzam i uważam, że w częsci są pozornie logiczne a w rzeczywistości w calości absurdalne, choć zapewne "poprawne politycznie" i "nowoczesne".. Otóż wg mojego poglądu w wychowywaniu dziecka i więcej człowieka najważniejsza jest autentyczna miłość. Kary i nagrody w wychowaniu są jednak niezbędne ze względu na dobro samego człowieka Tak w historii z człowiekiem postępował Bóg i to nie po to aby go zniszczyć (On wg mnie nigdy się nie myli) . Już na początku jego istnienia za grzech w raju człowiek został ukarany wyrzuceniem z raju i śmiercią, tak było kiedy nastąpił potop, tak było jak człowiek sprzeniewierzał się Bogu np. Sodoma i Gomora, plagi egipskie itd. Nie darmo funkcjonuje od wieków powiedzenie, że za dobro Bóg wynagradza, a zło karze. Taka była i jest pedagogika Boga i to ze względu na Jego nieskończoną miłość właśnie do człowieka i jego zbawienie. W Bibli są wersety n/t wychowania gdzie kara jest elementem nie tylko dopuszczalnym , ale wręcz zalecanym , koniecznym i skutecznym. Zresztą nawet w życiu ziemskim, dziecko wkraczające w dorosłośc zapewne musi się spotykać z karami i nagrodami bo taka jest organizacja społeczeństw i innej jak na razie nikt nie wymyślił. Dziecko wychowywane bezstresowo najczęściej spotykając się z brutalną rzeczywistością staje się zagubione i popada w róznorakie niebezpieczne uwarunkowania.
Miłość
8 Lipca, 2018 - 15:35
Kary i nagrody, czyli tresura, to jawna demonstracja braku miłości. Bóg nas kocha i dlatego nas nie karze ani nie nagradza za życia. Nigdy mnie Bóg nie ukarał za to co zrobiłem złego i nigdy mnie nie nagrodził, gdy zrobiłem coś dobrego. Bo mnie kocha. Uznawanie, że nieszczęścia jakie nas spotykają to kara za grzechy to herezja sprzeczna wiarą katolicką.
Świat jest stresujący i dlatego należy dziecko uczyć jak sobie z tym radzić. W żaden sposób nie nauczy się je tego, gdy się je dodatkowo zestresuje. Tak samo jak bicie dziecka nie nauczy je radzić sobie z przemocą. Radzenia sobie z przemocą i stresem trzeba się nauczyć. By się umieć bić trzeba ćwiczyć sztuki walki, a nie być bitym przez rodziców. By walczyć ze stresem trzeba się nauczyć co go wywołuje, jakie wywołuje reakcje organizmu i jak to spalać i tego unikać. Miłość do dziecka przejawia się w uczeniu, a nie karaniu. Kara niczego nie uczy, kara tylko wywołuje nawyki behawioralne.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Źle oceniony komentarz
Komentarz użytkownika Verita nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.
GPS..mam dwa pytania....8 Lipca, 2018 - 15:44
..czy byłeś mocno bity w dzieciństwie? Czy wyznajesz wiarę katolicką?
Wydaje mi się ,że czytelnikom łatwo znaleźć odpowiedź na te dwa pytnia...Wyglądasz mi na ewangelika-heretyka ...podobnie jak ten specjalista od trotylu..Trudno będzie nam znaleźć wspólny język.
Verita
Verita..mam dwa pytania....
9 Lipca, 2018 - 15:22
... robiłaś kupkę w dzieciństwie do nocnika? Czy wyznajesz wiarę protestancką?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
Nie jestem w prawdzie księdzem.....
7 Lipca, 2018 - 13:51
Nie jestem wprawdzie księdzem, ale jestem człowiekiem wierzącym w Boga i starającym się wierzyć Bogu. Nie kwalifikuję wyrażonych przez Pana poglądów jako satanistyczne czy inne bo nie mam ku temu kwalifikacji, ale z gruntu z nimi się nie zgadzam i uważam, że w częsci są pozornie logiczne a w rzeczywistości w calości absurdalne, choć zapewne "poprawne politycznie" i "nowoczesne".. Otóż wg mojego poglądu w wychowywaniu dziecka i więcej człowieka najważniejsza jest autentyczna miłość. Kary i nagrody w wychowaniu są jednak niezbędne ze względu na dobro samego człowieka Tak w historii z człowiekiem postępował Bóg i to nie po to aby go zniszczyć (On wg mnie nigdy się nie myli) . Już na początku jego istnienia za grzech w raju człowiek został ukarany wyrzuceniem z raju i śmiercią, tak było kiedy nastąpił potop, tak było jak człowiek sprzeniewierzał się Bogu np. Sodoma i Gomora, plagi egipskie itd. Nie darmo funkcjonuje od wieków powiedzenie, że za dobro Bóg wynagradza, a zło karze. Taka była i jest pedagogika Boga i to ze względu na Jego nieskończoną miłość właśnie do człowieka i jego zbawienie. W Bibli są wersety n/t wychowania gdzie kara jest elementem nie tylko dopuszczalnym , ale wręcz zalecanym , koniecznym i skutecznym. Zresztą nawet w życiu ziemskim, dziecko wkraczające w dorosłośc zapewne musi się spotykać z karami i nagrodami bo taka jest organizacja społeczeństw i innej jak na razie nikt nie wymyślił. Dziecko wychowywane bezstresowo najczęściej spotykając się z brutalną rzeczywistością staje się zagubione i popada w róznorakie niebezpieczne uwarunkowania.
O "wychowaniu bezstresowym" - krótka historyjka
8 Lipca, 2018 - 18:51
W przedziale kolejowym - kilku pasażerów, wśród nich - mama z pięcioletnim "bezstresowym" synkiem, także młody człowiek, trochę w stylu bohemy, żujący, w milczeniu, gumę.
Synek rzuca się po przedziale, hałasuje, depcze pozostałym pasażerom po nogach... Mama, proszona o interwencję oświadcza, że przecież nie może, bo "musi bezstresowo..."
Po przyjeździe do Warszawy większość pasażerów z przedziału stara się jak najszybciej go opuścić. Wówczas wstaje również młody człowiek, wyjmuje przeżutą gumę, którą przykleja mamie na środku czoła i oświadcza - ja także wychowany byłem bezstresowo. Po czym wychodzi, żegnany śmiechem oglądających to, pozostałych pasażerów.
Zwolennikom "bezstresowego" - pod rozwagę.
Aha - dodam ponadto, że nie "ortodoksyjni protestanci" wyznają zasadę "bezstresowego". To, niestety, w głównej mierze areligijni lewacy.
Pozdrawiam,
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
Mama w przedziale
9 Lipca, 2018 - 15:19
Czy ta mama z przedziału wychowywała swoje dziecko zgodnie z poradami z mojej notki? Jeśli nie, to ta historyjka nie jest żadnym argumentem. Gdyby wychowywała zgodnie z moimi radami, to jej dziecko by się tak nie zachowywało. Skąd wiadomo, że to dziecko nie było bite przez matkę?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski