Pociąg
Była zima. I był mróz. Na dodatek spóźnił się mój autobus. Miałem szczęście, że pociąg jeszcze nie odjechał. Tak mi wtedy się przynajmniej wydawało. Tylko wskoczyłem na stopień pociągu, a odjechał. Zdążyłem! Ale drzwi się nie chciały otworzyć. Widocznie przymarzły. Wcale się nie dziwię. Bo ja po paru minutach takiej jazdy także przymarzłem.
Do najbliższej stacji było dziesięć minut jazdy. Jakoś wytrzymam. Gdy pociąg się wreszcie zatrzymał, nie przesiadłem się. Nie potrafiłem się oderwać od poręczy. Udało mi się to dopiero po kolejnych dwudziestu minutach i następnej stacji. Było mi naprawdę obojętne czy mam jeszcze skórę na rękach, czy już nie. A przecież mogło być jeszcze gorzej. Bo skóra na języku ocalała.
Kolega pracował na PKP. A na innym peronie pracowała jego kierowniczka. Niezbyt go lubiła, i chciała za wszelką cenę przyłapać go na czymkolwiek niezgodnym z przepisami. Więc często o różnych porach dnia i nocy składała mu niezapowiedziane wizyty.
Czasami, żeby skrócić sobie drogę ze swojego peronu, przechodziła przez skład pociągu towarowego. No, i kiedyś ten skład ruszył. A ona razem z nim. Też była zima, a ona była niezbyt ciepło ubrana. Gdy pociąg się wreszcie zatrzymał to ledwo ją odratowano. Ale kolegę przestała już kontrolować.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1087 odsłon