Obcy.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Pojechaliśmy kiedyś z kolegą do dużego miasta, aby załatwić tam jakieś swoje sprawy. Było to daleko od naszego miejsca zamieszkania i zajęło nam dużo czasu. Pół dnia. Po powrocie do samochodu zaczął szybko zapadać zmrok. Włączyły się lampy uliczne.
I w świetle jednej z takich lamp zauważyliśmy jego. Kręcił się wokół naszego samochodu. Gdy podeszliśmy bliżej, powiedział:
- Zobaczyłem rejestrację z mojego województwa i pomyślałem, że może mnie podwieziecie?
Nie mieliśmy z kolegą żadnych obiekcji. Dlaczego nie? Zaczął opowiadać o sobie. Ciała jego rodziców i rodzeństwa zajęli obcy. Potem przyszedł czas na sąsiadów. Mówił o tym wielu osobom, pisał do wielu gazet. Bez skutku. Nikt mu nie wierzył i wszędzie go brano za wariata. Przyjechał, więc tutaj, do siedziby jednej z największych gazet, aby porozmawiać osobiście. Z wiadomym skutkiem.
Gdy to usłyszeliśmy, poczuliśmy strach. Wkoło ciemno, a obok nas wariat. Że nim był, nie mieliśmy absolutnie żadnych wątpliwości. Trzeba było jeszcze jakoś w miarę taktownie odkręcić sprawę i się go pozbyć.
Kolega trochę się namęczył, ale jakoś mu się udało. Wracaliśmy we dwóch, bez zwariowanego autostopowicza. Długi czas milczeliśmy. W końcu powiedziałem:
- Ale wariat, co?
- Ano, wariat – powiedział niepewnie kolega. I dodał:
- A co jeśli mówił prawdę?
Też mi pytanie! Jak to co? Nic. Bo „wariat” to najlepsze wytłumaczenie spraw, których nie potrafimy, lub nie chcemy tłumaczyć.
Od tamtego zdarzenia upłynęło wiele czasu. Nie rozumiem tylko jednego: dlaczego ciągle o tym myślę. I widzę tego wariata stojącego bezradnie w świetle lamp.
Sam na sam, ze swoim obłędem.
………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5
……………………………………………

Brak głosów