Polskie wirusy
Zastanawiam się, czy dożyję czasów, kiedy nasza historiografia zostanie uzdrowiona. To, czego świadkami jesteśmy obecnie, urąga zdrowemu rozsądkowi. I jest ostatnią rzeczą, która może pomóc w dociekaniu prawdy historycznej.
Książki Zyzaka nie czytałam. I nie o niej będę pisać. Chciałabym napisać o „dyskursie” charakterystycznym dla naszych polskich elit.
„Trzeba mówić o drażliwych i bolesnych sprawach w naszej polskiej przeszłości”
To zdanie zaliczył przed kamerami już chyba każdy polityk orbitujący w tej dziedzinie od co najmniej 20 lat. Od skrajnego lewa poprzez różnej umiarkowaniości centra, po skrajne prawo.
Ten, można by śmiało powiedzieć, pusty frazes powtarzają również dziennikarze.
Pusty. Dlaczego? Bo powtarzany tylko po to, by zadowolić publikę, by pokazać: my się lustracji nie boimy, my chcemy rozliczenia z przeszłością , my chcemy nowej jakości życia publicznego. Niestety jest to takie pustosłowie, że aż boli, i urąga inteligencji i przyzwoitości przeciętnego Polaka.
Dwa przykłady z naszej (nieco bardziej odległej) historii:
Stefan Batory, powracający z wyprawy przeciw Iwanowi Groźnemu, po odbiciu wielu miast inflandzkich – zamiast spotkać się z okrzykami ku czci swojej, ku chwale swojego oręża, spotkał się z ostrą krytyką posłów na sejm: zarzucono mu, że wydał ogromne sumy na zdobycie nikomu nie potrzebnej ziemi, że niesłusznie napadał na kniazia moskiewskiego, który przecie kocha Rzeczpospolitą. *
Powstanie Listopadowe. W wielu źródłach historycznych można odnaleźć tezy, graniczące z pewnością, iż powstanie to wcale nie było skazane z góry na klęskę i nie było przeciwskazań, by Polska odzyskała niepodległość już wtedy. „Zdaniem części badaczy ten tragiczny finał nie był wcale czymś z góry przesądzonym. O klęsce powstania zadecydowała elita, wojskowa i cywilna, która zamiast przystąpić do zdecydowanej rozprawy z wrogiem, prowadziła kapitulancką, oportunistyczną i graniczącą ze zdradą narodową politykę wobec cara.”(„A szczęśćie było tak blisko” prof. Janusz Tazbir). Recenzując inną pozycją na ten temat, książkę prof. Jerzego Łojka „Szanse Powstania Listopadowego”, Włodzimierz Pawłowski dokonał następującego resume: elita, która zamordowała powstanie rozlicznymi działaniami dywersyjnymi, prowadziła podwójną grę: przed narodem udawała zdesperowanych patriotów, a za plecami narodu, występując w imieniu powstańczych władz, lecz mając dusze wiernych poddanych cara, traktowali ruch powstańczy jako wart jedynie uśmiercania. Powstanie to zostało zdławione rękami Polaków.*
Dlaczego przytaczam tutaj te akurat przykłady?
Bo z tym mi się kojarzy to, co właśnie widzę w mediach i polityce. Choroba, która toczy nasz naród nie pojawiła się podczas transformacji. Ani za „rządów” Bieruta. Trwa już wiele wieków i nosi nazwę: głupoty, prywaty, zawiści, przekupstwa, podwójnej gry.Tylko nie wyciągnęliśmy z tego żadnych wniosków.
Koniec Polski jako mocarstwa jest wynikiem dopuszczania w kręgi dycydentów zarażonych wyżej wymienionymi wirusami.
Wirusy, jak wiadomo, mutują, zmieniają kształty, pewne właściwości, nazwy. Ale nadal są szkodliwymi wirusami.
Jak już pisałam wyżej,aktualnie najgłośniejszej książki w Polsce nie czytałam. Ale sposób w jaki rozprawiają się z IPN –em niektórzy przedstawiciele elit politycznych i dziennikarskich jest zatrważający. Gdy Kwaśniewski z Mazowieckim, pełni oburzenia wołają, że trzeba ukrócić to co „wyrabia” ten wstrętny Instytut, ukrócić poprzez zmiany kadrowe. Czyli: publiko, my chcemy tak naprawdę IPN-u, ale muszą zajmować się badaniami historycznym ludzie z klucza SLD-owskiego. A nie jakieś młode, ambitne, nie skażone naszymi układami i kasą szczawiki. IPN ma utwierdzać w widzu uwielbienie do wodza Wałęsy. Ma sprzedawać wiedzę, historię nie budzącą zbędnych kontrowersji.A prawda? A po co to komuś? Ważne żeby priorytetyczne potrzeby postkomunistycznych elit zostały zaspokojone. Reszta to igrzyska dla ludu.
Najczęstsze komentarze lemingów uwiedzonych przez "szkalowane przez IPN autorytety": „histeria historyków”, „polityczne zlecenia PiS”, „człowiek ważniejszy niż zasady” (to komentator z S24 o Wałęsie). Myślałam, że śnię, jak to przeczytałam, ale nie. To główna linia obrony orędowników Magdalenki.
Media prowadzą już tak perfidną grę, że zakrawa to na groteskę. O Lisie szkoda nawet wspominać. Niektórzy widzą na kartach książki Zyzaka logo IPN-u, co jest tylko dowodem chorobliwego strachu i manii prześladowczej.Bo logo IPN próżno szukać w książce. Media typu wirtualna polska zwierają szyki, pracują dzielnie „u podstaw” robiąc wodę z mózgu gimnazjalistom. Dziś, gdy już niezbicie udowodniono maniakom, ze książki tej IPN nie finansował, na wp.pl ukazuje się „artykuł” rozpoczynający się słowami: Na swoim blogu Lech Wałęsa odniósł się do kolejnej publikacji IPN, książki Pawła Zyzaka, 24-letniego krakowskiego historyka i autora publikacji „Lech Wałęsa. Idea i historia” Anna Sztandera, Wirtualna Polska.
Czy „dziennikarka” ta zdaje sobie sprawę, co robi?
Książka o Wałęsie wydana przez Arcana to doskonały pretekst do kolejnego larum, które ma zadbać, by przypadkiem woda w mózgu Polaków latami wypracowywana, mierzona i ważona, odpowiednio chłodzona, przypadkiem się nie zagotowała.
To nie przypadek, że wczoraj na S24 dużo blogerów miało mdłości. Ja też mam, gdy to wszystko oglądam.
Najbardziej przerażające jest to, że w „dyskusji” o książce nie mówi się o jej treści, zawartości. No ale jak tu mówić o czymś, czego zdecydowana większość ferujących wyroki na IPN nie czytała?
Naprawdę, żyjemy w chorym kraju. Zazwyczaj odżegnywałam się od takich stwierdzeń, ale ostatnio naprawdę musiałam to wyartykułować.
Bo jak nazwać państwo, które ochoczo pracuje nad muzeum II wojny światowej w Polsce, gdzie ekspozycja ma być układana przez niemieckich ekspertów (od różnych dziedzin), a chce zamknąć usta badaczom,naukowcom, którzy ośmielają się postawić tezy burzące nieskazitelny obraz w oczach narodu dawnych agentów?
*fragmenty felietonu W. Łysiaka pt.”Bolesne sprawy”
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 904 odsłony
Komentarze
bożena"nie mówi się o jej treści, zawartości" treść bez znaczeni
1 Kwietnia, 2009 - 23:16
skoro i tak się nie czyta!
Wczoraj w tvp info poseł Girzyński z PIS dał do wiwatu Kłopotkowi, pytając go jakie ma kwalifikacje jako zootechnik do oceny metody badawczej historyka zastosowanej w pracy mgr przez Zyzaka! Kłopotek zamknął się!
I tak właśnie przebiega dyskusja w III RP, oceniają zawartość książki tumany nie biorąc jej do ręki, wykrzykując jeno zaklęcia stadne!
pzdr
antysalon
można to ująć tak:
2 Kwietnia, 2009 - 12:32
sztachety w ręce zamiast wiedzy i argumentów.
Taką właśnie mamy elitę - od wieków, niestety. Ci, co próbowali inaczej, byli rozjeżdżani, niszczeni i zagłuszani. Przekupstwo, merytoryka kolesi spod budki z piwem, prywata prywata prywata.
ogólnie - masakra.
mimochodem
2 Kwietnia, 2009 - 15:17
Dla leaminga każdy kto kopnie go w d.... to autorytet!
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
Choroba ta zwie się demokracja..
2 Kwietnia, 2009 - 18:24
Jeśli w idealnym i bardzo bogatym państwie wprowadzić demokrację to najdalej po 150 latach będzie ono skorumpowanym bankrutem. Wystarczy prześledzić historyczne dzieje dowolnego państwa w którym wprowadzono demokrację. W naszym przypadku termin odsunął się ze względu na kilka okresów w których nie było chwilowo demokracji gdyż byliśmy pod okupacją innych państw.
---------------------------------------
-Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista-
=____W wszystkich trzech radykał____=
==============================
--------------------------------------- -Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista- =____We wszystkich trzech radykał___= ==============================