Udar.
W 2005 roku miałem udar. Niedokrwienny lewej strony. Właściwie to były dwa udary. Z tym, że pierwszy to było właściwie ostrzeżenie.
Któregoś marcowego wieczoru poczułem się źle. Do tego lewa noga stała się bezwładna. Niedaleko domu mam szpital, więc się tam wybrałem. Na piechotę. Prawie biegłem, bo się bałem, że stracę przytomność.
Gdy już tam dotarłem objawy mi przeszły. Lekarz mnie zbadał, ale nic niepokojącego nie znalazł. Widocznie coś się w mózgu przepchało. Tym razem.
Kiedyś pracowałem w studio nagrań. Pisałem teksty do piosenek. Po latach dziewczyna powiedziała: zrób coś z tymi swoimi piosenkami. Szkoda żeby się zmarnowały.
Dla świętego spokoju umieściłem je na jakimś portalu promującym talenty. I na nieszczęście wygrałem. Nagrodą było nagranie piosenek w profesjonalnym studio i wydanie ich na płycie. Poza tym zespół miał zapewnione koncerty w takich miejscach jak warszawska „Stodoła”.
Pierwsza myśl – oszustwo. Okazało się, że nie. Następny kłopot to zespół. Nie miałem go. Obiecali pomoc. Nie skorzystałem. Skontaktowałem się z ludźmi z którymi te nagrania robiłem. Pomimo tego, że rozstaliśmy się skłóceni.
Nagrania wyznaczono na trzeciego grudnia. Trwało dopinanie wszystkiego na ostatni guzik. Wszystko na mojej głowie: zespół, studio nagrań, kontrakty i jeszcze do tego sprawy sądowe. Nerwowo.
Dwudziestego ósmego listopada dostałem kolejnego udaru. Poważniejszego.
Wróciłem do domu po obchodzie miasta. Siedziałem na kanapie. Postanowiłem się zrelaksować przy muzyce. Wychyliłem się by sięgnąć wyłącznika wzmacniacza. I się wywaliłem.
W pierwszej chwili myślałem, że zdrętwiały mi nogi. Czekałem. Ponieważ nic się nie zmieniło, nieco się zaniepokoiłem. Po następnych paru godzinach poszedłem na pogotowie. Zawieźli mnie karetką do szpitala. Gdzie przeczekałem całą noc czekając na lekarza specjalistę.
Leżałem na jakiejś kozetce. Obok za parawanem ratowano jakąś osobę z zawałem serca. Nie udało się. Pomyślałem: następna historia do opowiedzenia.
Rano przyszła Pani neurolog i mnie zbadała. Wysłała mnie też na badania tomografem. Chciała mnie od razu zatrzymać w szpitalu. Ale się nie zgodziłem. Miałem przecież tyle spraw do załatwienia. Na własną prośbę wyszedłem. Wróciłem po paru dniach.
Gdy myślałem, że jako tako już wszystko załatwiłem. C.d.n…
………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia4
………………………………………………………………………………………………………………………………
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1580 odsłon
Komentarze
Bardzo interesujaco Pan pisze
13 Września, 2012 - 17:13
Zawsze z ciekawością czytam Pana notki.
Pozdrawiam
Alexa
Dziękuję i również
13 Września, 2012 - 23:13
Dziękuję i również pozdrawiam.
Prosze napisac do mnie!
13 Września, 2012 - 19:00
Jestem specjalista w dziedzinie HBOT.
http://niepoprawni.pl/blog/6107/joe-chal-hbot-leczeniu-urazu-i-udaru-mozgu
Joe Chal
Dziękuję za linka. Jutro
13 Września, 2012 - 23:16
Dziękuję za linka. Jutro postaram się poczytać.
Panie Marianie...
13 Września, 2012 - 21:59
Bardzo ciekawy wątek. Zwłaszcza dla mnie, czyjim pierwszym zawodem jest neurookulistyka. Często miałem do czynienia z takim, oraz mam w codziennej praktyce. Dzikim to jest że Pan czekał na neurologa aż całą noc - ale niestety nie nowością. Również w trakcie pierwszego Pańskiego badania neurologicznego można było wystawić diagnożę mikrowylewu ischemicznego, nawet z symptomów, bez tomograficznego badania... Się dogaduję chyba, na co Pan cierpi obecnie...
Więc, składam szczerych życzeń powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam.
Jakub Wołyński
Jakub Wołyński
Za życzenia bardzo
14 Września, 2012 - 12:10
Za życzenia bardzo dziękuję i również pozdrawiam.