Cios w pojednanie

Obrazek użytkownika Budyń78
Świat
Nikt jeszcze tego na głos nie zauważył, a zamieszanie wokół czegoś, co określa się jako rosyjski zespół punk rockowy Pussy Riot, wygląda jak złośliwy rechot historii, komentującej kolejny etap polsko-rosyjskiego pojednania.
Oto bowiem środowiska, normalnie dalekie od kościoła, a realnie, choć niekoniecznie deklaratywnie, od katolicyzmu jako takiego, nagle zaczęły głosić zasadę "episkopat przemówił, sprawa skończona". A tu nagle, echem o wiele głośniejszym niż list biskupów, którego nawet niektórzy proboszczowie zresztą nie przeczytali (i który sam w sobie, wbrew oczekiwaniom zapewne, sprawia swą konserwatywną wymową kłopot swoim entuzjastom z okolic "Gazety Wyborczej") odbija się sprawa jakichś rozkrzyczanych panienek. A przy okazji pokazuje tę idealną symbiozę tronu i ołtarza, która dla środowisk określających się jako liberalne, jest najgorszym nocnym koszmarem. Oczywiście, jeśli ma miejsce w Polsce. Reżim Putina, obok służb i układów mafijnych, opiera się przecież także na - tu widać dobre odczytanie nastrojów społecznych - silnie zabarwionym religijnie konserwatyzmie, przy czym religia ma tu charakter raczej państwotwórczy, niż duchowy. Zakazy parad homoseksualistów wydawane na 100 lat z góry to jeden z przykładów działania tego modelu w praktyce. Drugi - to dość surowa kara dla kilku panienek, które po zidentyfikowaniu tego rządzącego krajem sojuszu postanowiły zaatakować bożka świeckiego w świątyni, poświęconej Bogu religii państwowej.

Jako chrześcijan może nas to denerwować i trudno cieszyć się z tego religijnego wątku. Pierwiastek profanacji jest w tym wszystkim przykry i bolesny. Jednak czy pretensje mieć tylko do dziewczyn z Pussy Riot i importowanego z zachodu antychrześcijańskiego feminizmu i reszty ideologicznej papki, tu wymieszanej ze sprzeciwem wobec realnej dyktatury i realnych problemów przecież? Takie leczenie dżumy cholerą. A może część winy należy również do cerkwi, która przez prawie całą swoją historię i teraźniejszość pracuje na wizerunek ekspozytury władzy, dodając do jej narzędzi represji bat metafizyczny? Oddając cesarzowi nie tylko co cesarskie, ale i co boskie często również? ("Patriarch Gundyaev believes in Putin/Bitch, you better believed in God") U nas kościół, na szczęście, nigdy tak daleko się nie zagalopował, choć pohukują sobie różne sowy po rządowych przekaźnikach... A że zło się multiplikuje, znajdują się zaraz idiotki, niszczące krzyże katolickie ku czci ofiar tego samego reżimu, z którym walczą.

Sytuacja wokół zespołu pokazuje jednak, jak wygląda sytuacja w Rosji i z kim to właśnie mamy się jednać, komu królewskie honory oddawać na zamku i czym się zachwycać. Taki paradoks. Putin dobry. Uściskał premiera nad wrakiem. Patriarcha Cyryl dobry. Wybacza nam, po chrześcijańsku. I my też wybaczamy (w wybaczeniu nie ma niczego złego), ale to wybaczenie brzmi w ustach niektórych jak słowa "Zamknij mordę". No, wybaczyliśmy sobie, Katyń, Smoleńsk, nie wracajmy do tego, nie rozdrapujmy ran. Wybierzmy przyszłość. A że ta przyszłość to łagry dla rosyjskich przyjaciół "Gazety Wyborczej", czy "Krytyki Politycznej" (przynajmniej trochę w swoim radykalizmie autentyczniejszym, bo cokolwiek ryzykującym"? No cóż, nasze autorytety moralne i medialne z Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności wypisały się już bardzo, bardzo dawno temu.

Brak głosów

Komentarze

"postanowiły zaatakować bożka świeckiego w świątyni, poświęconej Bogu religii państwowej." Uwaga niezmiernie trafna. Gdyby w miejsce ikon postawić tam stachniukowskiego trygława, to pewnie nic by to nie zmieniło.

Nikt się nie dziwi, że zespół o nazwie, jesli dobrze rozumiem aluzję, "patriotyczna cipa", zostaje zaproszony do cerkwi, żeby śpiewać. Ale oczywiście to na pewno Soros jest wszystkiemu winien, pewnie przekupił popa judaszowymi srebrnikami, a Putin to bohater, który walczy, ach jak walczy ze zgniłym Zachodem... Potwierdza się stare przysłowie, że komunizm to ustrój, który bohatersko przezwycięża problemy, które sam wywołał ;-)

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#284469

Przepraszam, sprawdziłem. "Riot" to po angielsku "rozróba". A więc niech każdy tłumaczy jak chce, w każdym razie wzmiankowane słowo "pussy" znaczy to co znaczy (acz pierwszym jego znaczeniem jest "kotka" ;-) ). Mozna to chyba też rozumieć jako "kocia zabawa" lub "kocia muzyka", co tak czy inaczej prowadzi w wiadomym kierunku ;-)))

No angliści, może coś wyjasnicie? ;-)

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#284475

Może jeszcze ułaskawi, jak nie ułaskawi to i tak bardzo się starał. Ludzkie panisko.
Cyryl też dobry. Dba o Cerkiew, żeby myszy nie harcowały i te kotki to nie bez przyczyny.

Vote up!
0
Vote down!
0
#284481

ładny komentarz ;-)

alchymista
===
Obywatel, który wybiera królów i obala tyranów
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0
#284488

PRAWICA to ci co trzymają z Bogiem a nie z tymi co bezczeszczą najważniejszą świątynię prawosławia.

Dla normalnego chrześcijanina po zapoznaniu się ze sprawą tego zespołu sprawa nie wymaga dalszych wyjaśnień ani żadnej kazuistyki.

Dla fanów PUSSY RIOT- inna ich akcja w muzeum (drastyczne)

UWAGA - link prowadzi do treści z pornografią - nie dla dzieci!

]]>http://www.liveleak.com/view?i=a4d_1204458756]]>

Kazek

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#284513

Nie sądzę, żeby ktokolwiek z użytkowników portalu zgadzał się na bezczeszczenie jakichkolwiek świątyń - prawosławnych, muzułmańskich czy hinduistycznych. Dziewuchy - głupie moim zdaniem - zasłużyły na karę (czy jest ona adekwatna, to inna rzecz). Chodzi jednak o coś innego - czy wg Ciebie Cerkiew pod wodzą Cyryla I istotnie "trzyma z Bogiem"? Czy raczej z Putinem?

Vote up!
0
Vote down!
0
#284555

Póki co, Kazek bezcześci to forum, linkiem pornograficznym.
Nie ja zgłosiłam nadużycie, ale tylko dlatego, że ktoś to uczynił szybciej.

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284559

Po owocach ich poznancie 22-08-2012, 07:26

Cyryl I i arcybiskup Józef Michalik w czasie podpisywania deklaracji tzw. pojednania nie odmówili "Ojcze nasz", a nawet się nie przeżegnali

"Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach" (Mt 7,15-20). Te słowa z Ewangelii św. Mateusza mogą być najlepszym komentarzem wizyty patriarchy moskiewskiego Cyryla I w Polsce.

Ktokolwiek bowiem interesuje się prawosławiem, wie doskonale, że gość, który zawitał nad Wisłę, jest człowiekiem niewiarygodnym. O jego przeszłości agenturalnej w ostatnim tygodniu na łamach "GP" pisał Wespazjan Wielohorski. Do tego tekstu dodam, że patriarcha przez ostatnie lata zacięcie zwalczał katolicyzm na wschód od rzeki Bug. Ostrze kierował przede wszystkim przeciwko unitom, czyli tym chrześcijanom wschodnim, którzy na mocy Unii Brzeskiej z 1596 r. przyjęli zwierzchnictwo biskupa Rzymu, a którzy pomimo prześladowań zarówno ze strony carów rosyjskich, jak i władzy komunistycznej, przetrwali do dnia dzisiejszego na Białorusi i Ukrainie. W tym ostatnim kraju Cyryl I wzorem swoich poprzedników zwalcza także struktury Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, która powstała w 1991 r. jako próba zahamowania rusyfikacji i ożywienia życia religijnego. Dlatego też każda wizyta w Kijowie hierarchy z Moskwy odbywa się w atmosferze protestów środowisk niepodległościowych. Tak też było w czasie ostatniej wizyty, 28 lipca br. Patriarcha narzuca także swoją jurysdykcję prawosławnym diecezjom w innych krajach powstałych po rozpadzie dawnego ZSRR. Dotyczy to m.in. Estonii, Łotwy, Litwy i Mołdowy. Jest to działalność na wskroś imperialna, zgodna z interesami politycznymi Rosji.

W tym miejscu trzeba dodać, że Cerkiew prawosławna w Polsce uniezależniła się od Moskwy w 1924 r. Jednak nie obyło się to bez ostrych konfliktów. Ich apogeum było zastrzelenie arcybiskupa warszawskiego Jerzego Jaroszewskiego, zwolennika niezależności. Zbrodni tej dokonał rosyjski archimandryta prawosławny Smaragd Łatyszenko. Po II wojnie światowej struktury cerkiewne zostały mocno spenetrowane przez SB, która do współpracy wciągnęła także obecnego metropolitę Sawę. Swoich agentów miała także bezpieka radziecka. Niestety lustracja w ostatnich latach została storpedowana.

Osobną sprawą są afery gospodarcze, w które uwikłany jest Cyryl I, a które szeroko opisują media niezależne i środowiska rosyjskich dysydentów. Jak więc w tym kontekście można zrozumieć peany, które pod adresem Cyryla I wypowiedzieli ostatnio m.in. prymas-senior ks. kard. Józef Glemp i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, ks. abp Józef Michalik? Czyżby o tym wszystkim nie wiedzieli? A może wiedzą i mimo to poświęcają prawdę dla doraźnych celów? Postępowanie polskich hierarchów jest tym bardziej zaskakujące, gdy po uwagę weźmie się fakt, iż Patriarchat Moskiewski od wieków, w przeciwieństwie do Kościoła katolickiego (w tym obrządków greckokatolickiego i bizantyńsko-słowiańskiego), uzależniony jest całkowicie od władzy państwowej. Tak było za carów Iwana Groźnego i Piotra Wielkiego i tak też było za czasów Stalina i Breżniewa. Za tych ostatnich władców Cerkiew była tylko marionetką, a wszyscy wyżsi duchowni byli bądź agentami KGB, bądź wręcz jej funkcjonariuszami oddelegowanymi na tzw. odcinek kościelny. Niestety, podobnie jest za czasów obecnego "cara" Władimira Putina, który jako wieloletni funkcjonariusz służb specjalnych traktuje Cerkiew wyłącznie jako narzędzie do realizacji swoich celów. Dlatego też wizytę Cyryla I należy traktować nie jako pielgrzymkę pokoju, ale jako misję służbową, wykonywaną w imieniu tego, który patriarchę osadził na jego tronie. Jak mówi stare powiedzenie: "car każe, sługa musi".

Co do okoliczności podpisania deklaracji tzw. pojednania, to trzeba wyraźnie podkreślić, że prezydent Komorowski i premier Tusk robili, co mogli, aby nadać jej wyraz polityczny. O charakterze politycznym świadczą także okoliczności podpisania dokumentu. Nie odbyło się to bowiem w czasie nabożeństwa ekumenicznego w katedrze katolickiej lub prawosławnej, ale w czasie urzędowej "oficjałki" na terenie Zamku Królewskiego. Sygnatariusze nie tylko nie pomodli się przed złożeniem swoich podpisów, ale nawet się nie przeżegnali. Tak jakby byli poprawnymi politycznie urzędnikami. Czyżby zasady nowej ewangelizacji nie obejmowały najważniejszych dostojników kościelnych? Oczywiście salę zapełnili nie wierni obu wyznań, ale grupa starannie dobranych polityków (Pawlak, Boni, Borusewicz, Gronkiewicz-Waltz) oraz ambasador Rosji i establishment warszawski. Sam dokument zawiera słowa ważne, ale są one tak ogólne, że nie czynią przełomu. Co do pojednania, to Polacy i Rosjanie nie są ze sobą skłóceni. Będą żyli tak jak do tej pory, niezależnie od tego, czy jakiś dokument zostanie podpisany, czy nie. Jedynie niektórzy politycy robią, co mogą, aby zafałszować historię.

"Kościoły i narody potrzebują nauczycieli głoszących i żyjących zgodnie z prawdą wolną od ideologicznego zabarwienia. Potrzebują prawdy Ewangelii głoszonej w miłości" - powiedział ks. abp Michalik. Święte słowa. Tyle tylko, że takimi nauczycielami nie są ani Cyryl I, ani jego mocodawca z Kremla.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski,

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#284532

 za pokazanie prawdziwego oblicza  Cyryla I. Teraz mam jaśniejszy obraz tego o co chodzi w tym pojednaniu.

Vote up!
0
Vote down!
0

lupo

#284542