Osiem gwiazdek. Co PO 15 października?
Odnoszę wrażenie, i nie jestem w tym odosobniony, że prawicowa publicystyka nie bierze pod uwagę scenariusza, który po dwóch kadencjach rządów Zjednoczonej Prawicy władzę oddaje Zjednoczonej oPOzycji.
Tymczasem scenariusz taki jest jak najbardziej realny. PiS wygrywa wybory, ale nie zdobywa większości głosów w Sejmie. Do władzy dochodzi oPOzycja; Konfederacja zaś drepce w miejscu oczekując, że może przydać się rządzącym.
Patrząc na spektrum partii, jakie razem chcą iść do wyborów, trudno nawet wyobrazić sobie ich wspólny program. To słynne od czasów stalinowskiej komuny pytanie – o co walczymy?*
Bez trudu jednak znajdujemy odpowiedź na pytanie pozornie podobne – z kim walczymy?
Historycznie rzecz ujmując mamy powrót do ideologii końca PRL-u. Silna, zwarta opozycja koncesjonowana, jak złośliwie, acz trafnie dorzucali nieokrągłostołowi, zdobyła Senat (poza jednym miejscem) oraz tyle miejsc w Sejmie, ile pozwoliła upadająca już w całej Europie komuna.
Bo wszystkich połączył jeden cel, zwany negatywnym – obalić rządy kompartii. Jakiekolwiek inne podziały szły w kąt. Nadrzędny cel przyćmił wszystkie inne.
Po ponad trzech dekadach Tusk, a raczej jego sztabowcy, chcą powtórzyć ten sam manewr.
***** ***! a potem się zobaczy.
Jak już pisałem (Milion pińcet, sto dziewińcet!) to nie Kaczyński podzielił Polskę, ale Tuskowi udało się stworzyć sektę polityczną, której członkowie nie są już w stanie przyjmować racjonalnych argumentów.
Wczoraj miałem krótką rozmowę ze znajomą. Skarżyła się, że już ponad rok minął od ostatniej rozprawy.
- Widzisz, tak działają pisowskie sądy! - dodała.
- Ale przecież Europa nie pozwoliła na reformę wymiaru sprawiedliwości – zaoponowałem. Odpowiedź przyszła od razu.
- No tak, rządzą już osiem lat, a nawet sądów zreformować nie potrafili!
Podobne zachowania obserwujemy codziennie. Nagle w studiach TVP INFO zaczęli znowu pojawiać się posłowie czy też kandydaci na posłów oPOzycji.
Pomijając tumult, jaki wnoszą, awanturując się o byle co, czy też na siłę chcąc przekonać widzów do dawno skompromitowanych fejków (ongiś w moich studenckich czasach nazywano takie zachowanie ciut ostrzej – robieniem bydła!) trzeba podkreślić jedno. Na niewygodne pytania dotyczące propagitki Holland odpowiadają krótko
– jeszcze nie widziałem (-am), więc się nie wypowiadam.
Nie tylko. Dokumenty przedkładane w filmie Reset są wg nich albo tendencyjnie dobierane, albo też… sfałszowane.
Mamy więc klasyczny przykład mózgowej impregnacji. Każdy, kto miał w życiu okazję dłużej przyglądać się członkom pewnej sekty, aktualnie oferującej swoje interpretacje Słowa Bożego na obwoźnych straganikach w całej Polsce, widzi podobieństwo.
Jeśli ktoś użył argumentu opartego na Biblii, który wniwecz obracał „naukę biblijną sekty”, to tylko… umacniał w wierze członka sekty.
Bo przecież ON głosi prawdę najprawdziwszą otrzymaną specjalnym kanałem od samego Jehowy! Ale jest tylko człowiekiem, a jak wiadomo Szatan jest od człowieka inteligentniejszy. A zatem jeśli w dyskusji przegrywał oznaczało to, że trafił na osobę… opętaną przez Szatana. Czy nawet na niego osobiście.
Podobne zachowanie można zaobserwować pośród członków sekty Tuska.
Kiedy argumenty o tendencyjnym dobieraniu dokumentów czy też ich fałszowaniu ostatecznie odpadają pozostaje jeszcze argument ostateczny.
- PiSowska propaganda wyprała ci mózg!
I to kończy w zasadzie wszelką dyskusję. A raczej jej próbę.
Jest tak, jak proroczo śpiewał jeden z najlepszych zespołów schyłku PRL:
Nie straszne nam wichry i burze
Niegroźne nam deszcze ulewne
Nie pochłoną nas bagna, kałuże
Nasze peleryny są pewne
Jesteśmy nieprzemakalni
Jesteśmy nooormalni...
Wrażenia wrażeniami, ale taka właśnie ocena zwolenników oPOzycji poparta jest… badaniami socjologicznymi.
Wg badań przeprowadzonych przez CBOS w końcu września dla wyborców oPOzycji najbardziej istotne jest odsunięciu PiS od władzy. Cała reszta, a więc powrót do „decydenckiej” elity UE, przywrócenie praworządności, wolnych mediów (czyt. opłacanych przez Państwo za pomocą reklam) itp. ma znaczenie drugorzędne.
Liczy się tylko J***Ć PiS!
Cofnijmy się do prapoczątków III RP. Historia uczy, że OKP (Obywatelski Klub Parlamentarny), kiedy tylko mógł sięgnąć po pełnię władzy rozpadł się na wiele innych partyjek.
Cel negatywny został bowiem zastąpiony celami pozytywnymi.
A te, wraz z metodami pozwalającymi na ich osiągnięcie, były różne.
Czy czeka nas powtórka z rozrywki?
Jeśli nawet faktycznie Zjednoczona oPOzycja sięgnie po władzę, to co się będzie działo po 15 października?
Trudno wszak wyobrazić sobie, aby „jedność” Giertycha, Jachiry, Zandberga czy Kosiniaka przetrwała wybory.
Nie mówiąc już o pośle Kamyszu. ;)
Czeka nas zatem paraliż władzy ustawodawczej plus niemożność powołania rządu?
Tu trzeba pamiętać o jeszcze jednym. Sejm, opanowany przez oPOzycyjną większość, nie będzie miał łatwego startu.
A wszystko przez… budżet. Klecona na lewym kolanie niestety Konstytucja z 1997 r. stawia dość zasadnicze wymogi.
Otóż zgodnie z art. 221 Konstytucji inicjatywa ustawodawcza w zakresie ustawy budżetowej przysługuje wyłącznie Radzie Ministrów.
I faktycznie. Projekt ustawy wpłynął do Sejmu… z końcem września.
Problem w tym, że już do wyborów Sejm projektem zajmować się nie będzie. Brak jest bowiem kolejnych posiedzeń. To z kolei oznacza, że zgodnie z zasadą dyskontynuacji prac sejmu projekt zwyczajnie przepada.
A zatem nowy rząd (nowa Rada Ministrów) będzie musiał złożyć go na nowo.
Utrudnieniem jest art. 222 Konstytucji, który nakazuje złożyć projekt ustawy budżetowej najpóźniej na 3 miesiące przed rozpoczęciem roku budżetowego. A zatem… do końca września.
Co prawda w wyjątkowych przypadkach termin ten można przekroczyć, ale takim wyjątkowym przypadkiem nie będzie na przykład opóźnienie w wyłonieniu i zaprzysiężeniu nowej Rady Ministrów.
Oczywiście istnieje taka możliwość, że nowa RM powieli złożony już projekt.
Wtedy jednak Sejm będzie musiał uchwalić ustawę budżetową w ciągu 4 miesięcy od wpłynięcia projektu do Sejmu (art. 225 Konstytucji). Jeśli termin zostanie przekroczony Prezydent będzie mógł rozwiązać Parlament.
I jeśli podczas kadencji zapis ten nie budzi wątpliwości, to jednak w roku wyborczym jest inaczej. Bezsprzecznie bowiem projekt wpłynął 29 września co oznaczać może, że termin na zakończenie prac nad ustawą i przedstawienie jej do podpisu przez Prezydenta upłynie 29 stycznia 2024 roku.
Tak naprawdę Sejm X Kadencji będzie więc miał jakieś dwa miesiące na zakończenie wszelkich prac legislacyjnych.
A jak jeszcze Prezydent odeśle ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, a ten stwierdzi jej niekonstytucyjność??? Albo nie stwierdzi, lecz orzeczenie wyda po dwóch miesiącach, zgodnie z Konstytucją?
O tym, że nie są to wątpliwości wyssane z palca świadczyły dość alarmistyczne w tonie artykuły poruszające powyższe w tzw. wolnych mediach jeszcze podczas wakacji.
Teraz co prawda cichosza, najwyraźniej by niepotrzebnie nie straszyć elektorat, niemniej jednak nad Sejmem X kadencji od samego początku będą zbierały się chmury.
I to na tyle poważne, że wiosną 2024 roku mogą odbyć się powtórne wybory.
W każdym razie już widać, że opowieści Tuska o podwyżce uposażeń nauczycieli i innych grup zawodowych są delikatnie mówiąc wyssane z palca.
Bo projekt złożony nie przewiduje takich działań.
A zatem nowy?
Sklecony na chybcika, co może doprowadzić krach finansów Państwa jeszcze przed upływem drugiego kwartału.
Więc może powrót do korzeni, czyli pitolenie wg sprawdzonego podczas ostatnich kadencji rządu PO-PSL schematu
– piniendzy ni ma i nie byndzie!
Na dodatek tuż za naszą granicą trwa wojna. Za moment może się okazać, że ze wschodu nadciągnie druga fala uchodźców.
I nie mam tu na myśli „zasiłkowych turystów Łukaszenki”, ale faktycznie uciekających z Ukrainy przed moskiewskimi bombami.
Tymczasem mamy zapowiedź redukcji, czy też nawet zrywania zawartych już kontraktów zbrojeniowych.
W zamian – oczekiwanie na „europejską tarczę”, która jeszcze nie doczekała się nawet ostatecznego projektu.
Zamiast zamówionych w Korei i USA maszyn doczekamy się kilku czołgów typu Leopard, bo przecież więcej niemieckie zakłady nie są w stanie wytworzyć, a zamówień mają trochę z innych krajów również.
Tymczasem straty, jakie armia moskiewska poniosła na Ukrainie, wyłączą jej zdolność dalszej agresji na trzy, może cztery lata.
Ale Janusz Zemke, ongiś wiceminister MON (SLD), czy też doradca płaczki Hołowni gen. w st. sp. Mirosław Różański, są zdania, że zbrojenia w tej ilości są nam niepotrzebne.
Zupełnie tak, jakbyśmy byli krajem wyspiarskim gdzieś na morzach południowych, a nie sąsiadem najbardziej agresywnego państwa świata!
A poczucie bezpieczeństwa zawdzięczalibyśmy tropikalnym sztormom i obecności rekinów w okalających nas morzach.
Tymczasem naszym sąsiadem jest Rosja. I ona poniekąd wymusza zachowania, jakich w innych warunkach pewnie wolelibyśmy uniknąć.
Musimy brać sprawy we własne ręce na tyle, ile jest to możliwe. Bo NATO to fajna sprawa, ale USA i Wielka Brytania są daleko, zaś armia niemiecka mogłaby ewentualnie pomóc nam w obronie Wolina i to pod warunkiem, że zaopatrzylibyśmy ją w amunicję.
Do innych działań zdolności nie ma, co jest efektem działania kilku kanclerzy, od Kohla niestety poczynając.
Musimy pamiętać, że jeśli 15 października wygra oPOzycja skupiona wokół hasła J***Ć PiS! następne hasło, jakie na długie lata zapanuje w przestrzeni publicznej może brzmieć ciut inaczej:
Привет ребята!**
I obym się mylił.
6.10 2023
________________________________
* Trywialnie można jedynie stwierdzić, że walczą o… stołki.
** Witajcie chłopcy (ros.). Tak witają swoich sołdatow.
fot. pixabay
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 639 odsłon
Komentarze
Nie mam wątpliwości
6 Października, 2023 - 23:40
Ja nie mam żadnych wątpliwości, ponieważ u steru władzy mamy człowieka z wielką charyzmą, prawdziwego Męża Stanu budzącego zaufanie Jarosława Kaczyńskiego. Po drugie Polskie społeczeństwo podniosło się z biedy mając obecnie coraz większe perspektywy rozwoju materialnego, co na pewno przełoży się przy urnach wyborczych. Po trzecie mamy trwającą wojnę tuż obok, którą chwilowo medialnie przykryli imigranci, ale zagrożenie wcale się nie zmieniło. Wiele by wyliczać, ale sparafrazuję...Polacy nie gęsi, swój rozum mają. Dlatego wierzę po wyborach w samodzielne rządy w sejmie i senacie Prawa I Sprawiedliwości.
ronin
To , że "...sądów zreformować nie potrafili..."
7 Października, 2023 - 19:18
jest dużą "zasługą" PAD , podobnie jak veto do ustawy medialnej , czy dwukrotne veto - "Lex Czarnek" .
Tewałenowa i poszmatowa propaganda te dopiero skutecznie piorą mózgi ; jest bardzo wielu takich , którzy traktują toto jako jedyne wiarygodne źródło "informacji".
Co prawda przed 2015 wtedy rządzący mieli w swych łapach prawie wszystkie teleprzekaziory , a przerżnęli wybory .
Jedno jest pewne , że nic nie jest pewne .
Pozostaje życzyć ub-ecnej totalnej opozycji totalnej klęski .
ke-fas
Ha Deku, pierniczysz jak potłuczony.
7 Października, 2023 - 22:07
Znasz wyniki głosowania u Gawriona? Nie znasz, to odszukaj i wszystko jasne!
Gdzieś tam u któregoś z gadaczy słyszałem taką opinię, że te wybory wygrają kobitki. Tak, kobitki, gdyż to one prowadzą dom, one najlepiej wiedzą czy 500+ i inne dodatki ot takie sobie dyrdymały, że warto je odpuścić. Tu nie chodzi o politykę, tylko o to, że pamięć ludzka jest niestety niezawodna, więc pamięta, że za poprzedniej swołoczy na nic nie było, więc po cóż przywoływać stare. A do kobitek przyłączy się wieś, albowiem wieś to potrafi liczyć. I zapomniał bym o sobie, o staruchach, którym nigdy wcześniej nawet za Stalina (każdemu wedle potrzeb, czy jakoś tak) nie było lepiej. teraz staruchy mają Kanadę, a przy złodziejach zanosiło się, że przerobią nas na mydło, więc wybór jest prosty jak nie przymierzając sznurek w kieszeni.
Ty, HaDeku, nie pamiętasz widocznie czasów tamtej paczki krętaczy i złodziejów, więc łatwo Ci takie deklaracje tutaj na Niepoprawnych podnosić, ale skup się i zapytaj tatuśka, albo jeszcze lepiej dziadziusia, oni Cię naprostują.
Sursum Corda (W Panu ufajcie, Ducha nie gaście!).
Apoloniusz