Wielki Marsz Tuska 2.0
Jak pamiętamy wygrane przez PiS wybory 15 października 2023 r. dały władzę kompromitacji 13 grudnia poprzedzał „marsz miliona serc”. I chociaż wg niezależnych obserwatorów do liczby zapowiadanej przez Tuska sporo brakowało, jednak medialnie był to sukces.
Przewidywalny do bólu (a nawet bulu wg Komorowskiego) Tusk postanowił powielić pomysł sprzed dwóch lat.
Co prawda jakoś dziwnie po prawie dwóch latach „żondów” i kompromitacjach goniących kompromitacje zwalać na PiS swoje własne winy, ale powiedzmy szczerze – a cóż innego Tusk może zaoferować społeczeństwu???
I choć ludzie się na to nie złapali
ale jest w tym wszystkim coś, co nie daje mi spokoju.
Dlaczego 11 maja???
Pamiętamy wszak, że Tusk z wykształcenia jest historykiem. Swoją drogą tak samo jak Komorowski czy Schetyna.
A zatem hipotezę o przypadkowości wyboru tej właśnie daty należy odrzucić.
Niestety. Historia Polski pod tą datą niewiele wskazuje. Bo przecież trudno uwierzyć, że Donald chce manifestować w rocznicę rozbicia przez Rosjan powstańców styczniowych pod Hutą Krzeszowską (1863) czy też założenie Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi 48 lat później!
Od biedy można by powiązać „marsz 11 maja 2025” z… zakończeniem V Plenum KC PZPR (1972) na którym to Edward Gierek powiedział: „Idzie o wielką sprawę – o to, aby w okresie życia jednego pokolenia zbudować drugą Polskę”. Od biedy pasowałoby to do „100 konkretów”. ;)
Ale przecież słyszeliśmy już, przynajmniej co do większości przedwyborczych mamideł, że była to jedynie... taka strategia i nie należy brać jej na poważnie.
I nagle mnie oświeciło. Przecież polskość to nienormalność, a Tusk uważa się za normalnego przecież! Trzeba zatem szukać w Europie.
Bingo! Znalazłem!!!!
11 maja 1873 roku w świeżo powstałym Cesarstwie Nienieckim została uchwalona pierwsza ze słynnych ustaw majowych (niem. Maigesetze) mających poprzez zmiany w Konstytucji spacyfikować, albo przynajmniej poważnie ograniczyć znaczenie Kościoła katolickiego w protestanckim Państwie.
Zgodnie z ustawą z 11 maja państwo miało kształcić, mianować oraz zwalniać duchownych. Duchownymi mogli być tylko obywatele niemieccy, którzy złożyli maturę w niemieckim gimnazjum, ukończyli 3-letnie studium teologii na uniwersytecie państwowym i złożyli egzamin państwowy – sprawdzający ich wiedzę na temat filozofii, literatury i historii niemieckiej. Państwo mogło sprzeciwiać się mianowaniu hierarchów na stanowiska kościelne. Dzięki temu mogło kontrolować czy też usuwać niewygodnych duchownych.
Kolejne (odpowiednio z 12, 13 i 14 maja 1873 r.) w praktyce poddawały Kościół władzy państwowej łącznie z karaniem dyscyplinarnym księży.
Walka z Kościołem katolickim tak naprawdę była walka z polskością. Katolicyzm bowiem dominował na ziemiach wcielonych do Prus podczas rozbiorów.
Katolicka była również Bawaria…
Oczywiście ustawy majowe to tylko fragment prowadzonej przez kanclerza Bismarcka polityki tzw. Kulturkampf.
Niemniej dla nas były one szczególnie dotkliwe, bowiem jedyną ostoją polskości w państwie pruskim (potem cesarstwie niemieckim) był Kościół.
Tusk, jako historyk z wykształcenia wie o tym doskonale.
Mimo to organizuje „wiec POparcia” w antypolską rocznicę.
„Marsz 11 maja” to kolejny policzek wymierzony w twarz polskim patriotom!
29.03 2025
fot. portal X
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 261 odsłon