Bolesław W. czyli kłamstwo założycielskie III RP...
W cieniu unijnego "szczytu ostatniej szansy" dotyczącego Brexitu trzeszczy i pruje się kurtyna, skrywająca przez ćwierć wieku prawdę o "zwycięstwie demokracji" i "oddaniu" przez komunistów władzy w Polsce w 1989 roku. Nieobliczalny, ale zapewne szczegółowo przemyślany i inspirowany, postępek wdowy po generale Kiszczaku zadziałał jak zapalnik. Oto prezes IPN (umówmy się - nienachalnie odważny przez ostatnie lata) ujawnił publicznie, że do dnia dzisiejszego zachowały się teczki - pracy i personalna- gdańskiego konfidenta SB o pseudonimie "Bolek". Każdy kto choć raz odwiedził archiwa IPN wie, że niezbyt często dotrzeć można do takiego kompletu dokumentów, wytworzonych przez oficerów prowadzących, na temat pojedynczego agenta. Istnienie takich dowodów współpracy z SB kończy właściwie dyskusję o tym czy ktoś był czy nie konfidentem. W dodatku prezes IPN oświadczył, że zachowało się oryginalne zobowiązanie do wspólpracy TW "Bolka" oraz pokwitowania odbioru pieniędzy za swą donosicielską "pracę". Od wielu lat przegladam pożółkłe już często papiery wytworzone przez funkcjonariuszy SB. Rzecz jasna są one różnej jakości i jasności sformułowań. Nie spotkałem dotąd jednak nigdy - falsyfikatów, czyli dokumentów nieprawdziwych, fałszowanych. Dzisiejsi obrońcy Wałęsy - rzecz znamienna, wszyscy z niedawnej elyty III RP (Czempiński, Cimoszewicz, Balcerowicz, ks. Sowa, Frasyniuk)- tym własnie próbują po raz kolejny oszukać Polaków. Mitem, że ktoś z sobie tylko wiadomych powodów, fałszował teczki Wałęsy. A ja pytam w odpowiedzi prosto - a po co? W jakim celu, któryś albo wszyscy z trzech prowadzących Wałęsę oficerów SB w latach 1970-76 miałby to robić? SB jako komunistyczna policja polityczna była tworem hierarchicznym, opartym na układzie zwierzchnik - podwładny, na systemie rozkazów i poleceń. Który z podwładnych chciałby celowo okłamywać swoich zwierzchników i to przez kilka lat? W dodatku w latach 70-tych, tuż po krwawym Grudniu na Wybrzeżu? No i pytanie dla obrońców "noblysty" najtrudniejsze. Ujawnione przez prezesa IPN informacje mówią o agenturalnej współpracy Wałęsy z SB w latach 1970-76. W tym czasie był on pracownikiem stoczni gdańskiej oraz wydajnym donosicielem na wydziale W-4. Pisał donosy na swoich kolegów z wydziału, znajomych, informował o zasłyszanych sprawach. W jaki sposób oficerowie SB prowadzący Wałęsę mogli w latach 1070-76 przewidzieć, że w 1978 roku Krzysztof Wyszkowski przyjmie TW "Bolka" do WZZ, a w 1980 roku zostanie on przywódcą Sierpnia? Ale obrońcy Bolesława W. wyciągają inny jeszcze argument. Dokumenty obciążające Wałęsę mogły być fałszowane po 1980 roku. To niemożliwie -Szanowni Państwo. W wojskowej strukturze SB każda karteczka dostawała numer, oznaczenie tajności, była umieszczana w kolejności napływania, gromadzona w odpowiednio usystematyzowanych aktach. Trzeba pamiętać, że nie było jeszcze na wyposażeniu służb żadnych elektroniczych cacek, tylko papier i długopis. Teczki przeglądał bezpośredni zwierznik esbeka, mógł tam zaglądać naczelnik wydziału czy szef w danym mieście lub województwie. Wydział "C" czyli archiwum był oddzielną strukturą. Po co komu służba specjalna, która sama siebie okłamuje? A przecież SB była "okiem i uchem" PZPR...
Dziś Wałęsa i jego obrońcy (czy może podobnie umoczeni?) lansują tezę, że był wtedy jakiś tajemniczy "Ktoś", komu Wałęsa pomógł "na płaczącą prośbę", a ten w zamian do chwili obecnej milczy. Między wierszami pojawia się jakiś esbek ("był Pan kontrwywiadem" - jak pisze Wałęsa), który według Bolesława W. zgubił pieniądze na zakup samochodu a potem podbierał je po cichu z "funduszu operacyjnego", a Wałęsa " z dobrego serca" kwitował mu odbiór pieniędzy, których nie wziął. Prawda broni się prostotą sformułowań, matactwa i kłamstwa starego oszusta przybierają taką właśnie kuriozalną formę. Który z oficerów kontrwywiadu chciałby wchodzić w finansowe matactwa z głupawym pomocnikiem stoczniowego elektryka? I po co? Ciekawe jest to, że Wałęsa formułując piramidalne kłamstwa sam się w nich gubi. Nawet licealiści wiedzą bowiem, że kontrwywiad cywilny (czyli Wydział II w każdej KW MO) nie zajmował się prowadzeniem agentury wśród robotników stoczniowych. Poza tym było żelazną zasadą w SB, że jednego agenta prowadził wyłącznie jeden funkcjonariusz. Wałęsa łgając i stale zmieniając wersje zdarzeń sam się pogubił. On rzeczywiście miał kontakt z kontrwywiadem, ale duzo później, bo przeszedł w Gdańsku szkolenie kontrwywiadowcze. Jego celem było takie przygotowanie cennego konfidenta, by potrafił zaprzeczać nawet oczywistym faktom do końca, na przekór logice i dokumentom (polecam dzisiejszy wywiad z K. Wyszkowskim na niezaleznej.pl) I tę lekcję Wałęsa wykuł na pamięć...
Jeżeli jutro odnajdzie się wojskowa motorówka, dzięki której Bolesław W. "przeskoczył" stoczniowy mur w Sierpniu i temu "noblysta" zaprzeczy. A nie prościej było Panie Lechu, w chwili gdy "kontrwywiad" poprosił Pana o tak karkołomną finansową operację, wskazać mu tę szczęśliwą kolekturę w KW MO w Gdańsku, gdzie tyle razy wygrywał Pan w totka...?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4128 odsłon
Komentarze
Konkretnie i merytorycznie
20 Lutego, 2016 - 19:57
Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/moherj/zolnierz-niezlomny
©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.
Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/moherj/zolnierz-niezlomny
©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.
Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/moherj/zolnierz-niezlomny
©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
Po prostu..
20 Lutego, 2016 - 20:46
dobrotliwy milioner Wałęsa, z kilkorgiem dzieci, zafundował panu z kontrwywiadu samochód! Pewnie za wygraną w toto-lotto! No ręce opadają!
viki
Bohater?
20 Lutego, 2016 - 21:35
Współzałożyciel i pierwszy przewodniczący „Solidarności?
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla?
Pierwszy Prezydent wolnej Rzeczypospolitej Polskiej.
Człowiek Roku wg „Time”.
*
Dzieciaki się ucieszą jak zobaczą czerwony pasek u taty.
Nie, nie na świadectwie szkolnym – na Teczce Personalnej Tajnego Współpracownika.
I tak się właśnie kończy świat – nie hukiem, ale skomleniem!
PS
Jarosław Kaczyński czytał teczki Wałęsy i Niesiołowskiego.
„„Jarek sprawdzał wszystkich. Niesiołowskiemu wypomniał donosy na narzeczoną. U Wałęsy coś mu nie grało. Ortografia – byk na byku, czyli wszystko się zgadza, pisał Wałęsa. Ale stylistycznie bez zarzutu. O co chodzi? Milczanowski mu wyjaśnił. Błędy były Wałka, ale raport dyktowali esbecy” – wspomina Tadeusz Kopczyński, słynny kierowca Jarosława Kaczyńskiego i przyjaciel jego rodziny.
casium
"szczegółowo przemyślany i inspirowany, postępek wdowy"...
20 Lutego, 2016 - 21:37
Lecz powstaje pytanie o to, kto ten postępek przemyślał i zainspirował?
A także w jakim celu oraz komu ten postępek biednej wdowy ma posłużyć?
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
Szykują teren dla seryjnego
20 Lutego, 2016 - 23:00
Jak się Wałek powiesi, to zostanie ofiarą zamęczoną przez dyktaturę PiS
a'la Falzman
1 Marca, 2016 - 20:20
W każdej wypowiedzi pana L.W. jest ziarnko.
Ziarnko do ziarnka , a zbierze się miarka.
casium
Czyli wiemy :
20 Lutego, 2016 - 22:11
Czyli wiemy :
- w grę wchodzą pieniądze o wartości samochodu.
- informacje warte pieniędzy pozwalających na zakup samochodu.
Za marny towar kontrwywiad (nikt!) nie zapłaciłby kupy pieniędzy.
Trwa brutalna walka polityczna z obecnym prezydentem i rządem...
20 Lutego, 2016 - 23:27
(...)
Taką mamy obecnie sytuację i co z tego wynika?
Dostaliśmy „odgrzewanego kotleta” czyli sprawę agenturalności Lecha Wałęsy. Nie jest to żadna sensacyjna wiedza. No może oryginały bardziej przekonują, niż kserówki, ale zmiana jest minimalna. Lech Wałęsa został zmuszony do wymyślania kolejnych bajkowych, jak niegdysiejsze wygrane w totolotka, historyjek. I to jest wszystko.
Sprawa nie pociąga, poza utratą zdrowia byłego przywódcy „Solidarności”, żadnych konsekwencji. Dlaczego, więc to zrobiono?
W Polsce trwa walka brutalna walka polityczna z obecnym prezydentem i rządem. Nadaktywność światowych mediów, świadczy o tym, że czyjeś interesy zostały tu poważnie zagrożone. Może ktoś doszedł do wniosku, że agentura jest ospała, dorobieni przez lata majątków TW, tylko symulują walką z PiS-em, a mogliby zintensyfikować działania.
Sygnał jest jasny, zróbcie coś z tym PiS-em, bo coś zrobimy z wami.
W to, że przypadkowo żona generała Kiszczaka ujawniła papiery obciążające Wałęsę., trudno jest uwierzyć.
Od 1989 roku pozostaje aktualne pytanie kto tu kogo trzyma w szachu, i kto tak naprawdę pociąga za sznurki od marionetek.
A my, postronni obserwatorzy jesteśmy zdani na lepsze lub gorsze opisy własne, cieni podobnych do tych z platońskiej jaskini.
autor: Ryszard MakowskiSatyryk. Kabaret OT.TO, Kabaret „Pod Egidą”. Niegdyś felietonista „Uważam Rze”, obecnie "wSieci". W maju 2015 r. ukazał się jego książkowy wywiad z Marcinem Wolskim „Strptiz Nadredaktora
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
Yagonie! - "Cienki Bolek" może kłamać, ile tylko chce.
21 Lutego, 2016 - 10:37
A prawda jest jedna, choć niektórzy mówia, że są trzy: "tys prowda, świnta prowda i... g*wno prowda". Ale nas interesuje ta druga.
Przypomnę teraz, kiedy i w jakich okolicznościach Polacy dowiedzieli się po raz pierwszy, że Lech Wałęsa to TW "Bolek".
Otóż Pan Antoni Macierewicz jako minister spraw wewnętrznych, w dniu 4 czerwca 1992 roku realizując tylko i wyłącznie ustawę Sejmu RP - przedłożył Konwentowi Seniorów Sejmu listę nazwisk zaewidencjonowanych przez UB oraz SB jako tajnych współpracowników (TW). Były na niej 64 nazwiska posłów, senatorów i członków rządu. Nie było na niej nazwiska Lecha Wałęsy (wówczas prezydenta RP) oraz Wiesława Chrzanowskiego (ówczesnego marszałka Sejmu RP). Te dwie osoby objęte były klauzulą o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Stąd też minister A. Macierewicz dodatkowo sporządził drugą listę, na której te dwa nazwiska wśród innych figurowały.
Kiedy tego dnia na posiedzeniu Sejmu poseł Kazimierz Świtoń ujawnił publicznie, że L. Wałęsa to TW "Bolek", nastąpiła konsternacja wśród posłów i opinii publicznej. Wówczas na wniosek posła Jana Marii Rokity usunięto tę wypowiedź Świtonia ze stenogramu posiedzenia Sejmu. Ale Kancelaria Prezydenta RP już o tym sie dowiedziała i... natychmiast przesłała oświadczenie prezydenta Wałęsy do Polskiej Agencji Prasowej. W oświadczeniu tym Lech Wałęsa przyznał się do podpisania dokumentów o współpracy SB. Ciekawostką było to, że już po dwóch godzinach oświadczenie to Wałęsa kazał wycofać z PAP-u, co też uczyniono. Ale... smród pozostał.
Pozdrawiam,
Satyr
P.S.
Yagonie, dodatkowych "parę garści" Twoich informacji na temat TW Bolka wielu czytelnikom rozjaśni horyzonty "wokółbolkowe", więc Twoja praca nie pójdzie na marne.
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr