Manifa - żałosne naśladownictwo
Kilka tygodni temu sporo mówiło się o autobusie, który niby miał promować ateizm. U nas postępowe feministki zmieniły hasło z „samiec to twój wróg”, na „Bóg to wróg kobiety”. No tak, mają wyczucie kobitki, na pewno lepiej je zrozumieją w Brukseli. Ta kobieca intuicja…ech…
Zmiana hasła wynika też m.in z ukucia nowego pojęcia jakim jest: feminista (sic)
W związku z tym, że wielkimi krokami zbliża się 8 marca – feministki już od jakiegoś czasu zwierają szyki i przygotowują się do natarcia.
Przydałoby się.
Jako kobieta odczuwam często dyskomfort zwynikający z dualistycznego podziału świata. Mimo, iż bardzo się staram i dużo pracuję, zarabiam mniej niż niejeden nierób płci odmiennej, mam tytuły naukowe, ale i tak uważają mnie za głupszą bom w spódnicy….:-))))
Ale tak na serio: jako młodej kobiecie, pracującej zawodowo i mamie małych dzieci najbardziej doskwiera mi godzenie pracy z wychowywaniem i czasem poświęcanym dzieciom. Firmy prywatne nie chcą nawet słyszeć o uelastycznieniu czasu pracy, przyzakładowe żłobki i przedszkola to jak na razie yeti – czyli chyba są, ale nikt ich nie widział. Żłoki ogólne są trudno dostępne, ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Nikt nigdy nie wspominał o pomocy pracującym kobietom w taki sposób, by na przykład dofinansować opiekunkę do dzieci. Taka niania to spory wydatek, nierzadko cała pensja jednego z rodziców.
Nakręca się spirala strachu związanego z kryzysem. Po tłustych latach pracowników najmnych – teraz znów pracodawcy są górą i dyktują warunki. Pracująca matka znowu musi liczyć się z tym, że biorąc wolne dni aby zaopiekować się np. chorym dzieckiem usłyszy: nie ma problemu, bierz wolne, na twoje miejsce znajdę 10 takich samych.
Albo inny problem: zdrowie. Aby dostać się do ginekologa w państwowym gabinecie, czyli „za darmo”, trzeba czekać min. 2 miesiące. Gabinety ginekologów, którzy musza odbębnić swoje w przychodniach państwowych i każda pacjentka wyczuwa podskórnie ich irytację, że ten stracony czas mogliby wykorzystać na koszenie dutków w swoim prywatnym gabinecie – otóż te państwowe placówki rzadko bywają nawet dobrze wyposażone. W XIX wieku trudno znaleźć taki gabinet chociażby z aparaturą USG. Natomiast prywatna wizyta – owszem, ale średnio ta przyjemność kosztuje od 100 do 150 zł. Zsumować jszcze dentystę, wydatki na przedszkole lub opiekunkę, prowadzenie tzw. gospodarstwa domowego…..oj, można by jeszcze trochę powymieniać.
I nasze feministki, które w większosci werbują się z lesbijek i kobiet, które po prostu MUSZĄ być feministkami, uznały, że przyczyną w/w problemów plus wszystkie inne jest Bóg i Koścół.
To dosyć ryzykowna teza, moje panie, przypomina mi średniowieczne posądzenia sąsiadki, że krowa u Kowalskich przestała dawać mleko, bo ktoś na nią urok rzucił.
No a przecież mamy już epokę pigułki antykoncepcyjnej, piłki nożnej kobiet i internetu.
Manifa chce umieścić na pojazdach warszawskiej komunikacji miejskiej hasła: „Biskup to nie Bóg” i „Chcemy zdrowia, nie zdrowasiek”
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Tych-napisow-nie-przeczytasz-na-autobusie-w-Warszawie,wid,10868138,wiadomosc.html
„Przedstawicielki Porozumienia Kobiet 8 Marca, Porozumienia Lesbijek (LBT), Stowarzyszenia Same o Sobie, Fundacji MaMa oraz Fundacji Anka Zet Studio, organizatorki Manify, uważają, że problemem jest temat, który chciały poruszyć – negatywny wpływ hierarchów Kościoła katolickiego na tworzenie prawa w Polsce”
Mnie ręce opadają……
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 969 odsłon
Komentarze
mnie też
21 Lutego, 2009 - 00:23
ale co można zrobić z takimi?
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
@
21 Lutego, 2009 - 02:20
ha,
Pytanie czy to jeszcze dziecięca naiwność czy już głupota, a może najzwyklej świadome działanie?
Feministki wpisują się swoją działalnością w szeroką akcję anytmacierzyńską, której innymi składnikami są wysokie podatki, aborcja i "kultura" stręcząca seks pozamałżeński wszelkimi możliwymi kanałami - z homoseksualizmem włącznie.
Niestety, dyskusja z tym środowiskiem jest niemożliwa, proponuję spytać te baby, od kiedy to wierny i kochający mąż jest wrogiem kobiety? Od kiedy to najcudowniejsze wydarzenie, najsłodszy dar jakim jest dziecko - jest obciążeniem?
Zadam jeszcze jedno pytanie, czy ktoś widział kiedyś kobiecą feministkę? Zdaje się, że kobiecość jest jednym z największych wrogów "femi-nazistek", szkoda że nie dopisały tego w swej kampanii.
hak
hak
21 Lutego, 2009 - 21:59
dawno nie miałam okazji rozmawiać z tzw. feministkami - nawet mój post na S24 niestety nie skusił żadnej do wymiany zdań. Tylko jakiś idiota feminista zawraca mi głowe:-)
Kiedyś bardzo dużo czasu spędzałam w środowiskach feministycznych i gejowskich - pisałam o tym pracę.
Na podstawie własnych doświadczeń, abstrahujac zupełnie od wszelkich naukowych badań, tez i tym podobnych, stwierdzam, ze feministki dzielą się na dwie grupy:Lesbijki, których oczywiście anty interesem jest propagowanie macierzyństwa, czy monogamii, co nawet jestem w stanie zrozumieć. I druga grupa - kobiety heteroseksulne, ale nie mające że tak powiem szczęśliwego życia osobistego. Znałam kilka takich - działaczki, bardzo aktywne, krzykliwe. ALe gdy w końcu pojawił się w ich zasiegu jakiś facet, zapominały o swoich "ideałach" przemieniając się natychmiastowo w kurę domową, wspominającą z rumieńcem zażenowania swoje wcześniejsze życie. Zdarzyło się nawet, ze kilka z tych kobiet było ofiarami przemocy domowej - co również wydaje mi się po części mało zaskakujące. Ale nie chcę się teraz zagłębiać w rozważania psychologiczne i pewne determinanty.
Re: hak
21 Lutego, 2009 - 22:59
Ciekawe, jeßli to prawda, to stereotypy så prawdziwe nt. feministek. :)))
@ bożena
24 Lutego, 2009 - 23:32
O komunizmie bodaj Lord Acton powiedział, że to "świat wartości odwróconych". Do feminizmu też pasuje.
Pies z kulawą nogą by się za tą menażerią nie obejrzał, gdyby to nie było na rękę władcom tego świata. A tymczasem, my tu na dole, musimy zdecydowanie inwestować w wartości konserwatywne. Bez stosownego pancerza wartości wyniesionego z domu, młody człowiek nie będzie miał wielu szans...
hak