Siła

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

 

676

Z. Jest najsilniejszym człowiekiem jakiego poznałem w życiu. I nie zyskał tej siły machając hantlami, tylko uzyskał ją w sposób naturalny. Nie był ułomkiem, miał metr osiemdziesiąt wzrostu i szyję szerszą od głowy, ale kolosem też nie był.

   Poznałem go gdy miał piętnaście lat. Ja byłem o rok starszy. Pokazywałem kolegom chwyty judo. Z dobrym skutkiem. Dopóki nie doszedłem do niego. Jak bym się mocował z metalowym prętem. Ani drgnął. 
   Nie widziałem praktycznie aby kiedykolwiek się bił. Wszystkie ludzkie kolosy bez walki uznawały jego wyższość. Jeden raz, co prawda widziałem jak dwóch gości w szkole miało ochotę mu dołożyć. Kłócili się między sobą, kto go ma pobić. Stał między nimi i spoglądał to na jednego to na drugiego. A to były prawdziwe king-kongi. Musiał więc się naprawdę starać. Zadzierał wysoko głowę. Potem parokrotnie ziewnął i chwycił obu rękoma powyżej pasa. Ścisnął ich aż coś chlupnęło. Potem zemdlonych ostrożnie położył na ziemi. I taka to była bijatyka.
   W pięciu staliśmy w okół pieca. Na tabliczce znamionowej było napisane, że piec waży dwieście trzydzieści kilogramów. Nie dużo na tyle osób. Ale nie było za co go chwycić. Wszędzie śliskie ścianki. Co go podnieśliśmy do góry, to nam wypadał z rąk na ziemię. Gdy nam upadł kolejny raz to głośno dyskutowaliśmy co zrobić dalej. A wnieść go trzeba było na piętro. Usłyszeliśmy głos Z: 
   - w czym problem chłopcy? 
   Gdy mu powiedzieliśmy to pokiwał tylko głową, a następnie objął piec rękoma. I wbiegł z nim po schodach na pierwsze piętro jak by to nie było dwieście trzydzieści kilogramów.
   Od opisywanych zdarzeń minęło sporo lat. Siedzieliśmy na ławce i wspominaliśmy dawne czasy. Podszedł do nas jakiś pijany młodzieniec. Z. delikatnie mu powiedział żeby na razie spadał. Teraz przecież rozmawiam z kolegą. 
    Młodzieniec poczuł się urażony. Zebrał kumpli i zrobił na Z. zasadzkę. W korytarzu jego  domu. Po skończonej rozmowie poszedłem na pociąg, a Z. do domu. Było to po drodze. Uszedłem zaledwie kilka kroków gdy usłyszałem jakiś rumor. Przez drzwi wiodące do korytarza mieszkania Z. zaczęli wylatywać jacyś ludzie. Różnie. Jedni nogami do przodu, inni rękoma. Na końcu w drzwiach się pojawił Z. Strzepnął rękoma jakby tam się znajdował jakiś niewidzialny kurz. Skomentował zdarzenie: 
   - ach ci chłopcy. Gorące głowy.
   Ile razy widzę jakieś zawody w podnoszeniu ciężarów to wtedy zaraz sobie przypominam o Z. Gdy pada jakiś rekord, świata czy europy, to wtedy sobie myślę, że Z. podniósł by więcej. I to bez widocznego wysiłku. Tym stwierdzeniem wzbudza u nie których czytelników niedowierzanie. Ale siła człowieka to nie tylko mięśnie. To także wiara. I tak sobie myślę, że Z. musiał bardzo wierzyć.
Spisał: Zenon Mantura
680
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)