Wyrok TSUE – bać się czy spać spokojnie
Gdyby tak traktować środowe orzeczenie TSUE literalnie, to nie powinno być powodów do obaw.
Jak bowiem czytamy w Komunikacie wydanym przez TSUE:
W pierwszej kolejności, odnośnie do podstawy prawnej rozporządzenia, Trybunał stwierdził, że przewidzianą w tym rozporządzeniu procedurę można zainicjować tylko wtedy, gdy istnieją uzasadnione powody, by uznać nie tylko, że w danym państwie członkowskim doszło do naruszeń zasad państwa prawnego, ale przede wszystkim, że naruszenia te wpływają lub stwarzają poważne ryzyko wpływu – w sposób wystarczająco bezpośredni – na należyte zarządzanie finansami w ramach budżetu Unii lub na ochronę jej interesów finansowych. Ponadto środki, jakie można przyjąć na podstawie owego rozporządzenia, odnoszą się wyłącznie do wykonywania budżetu Unii i wszystkie one mogą prowadzić do ograniczenia finansowania z tego budżetu stosownie do znaczenia, jakie dla wspomnianego budżetu mają taki wpływ lub takie poważne ryzyko wpływu. W rezultacie celem zaskarżonego rozporządzenia jest ochrona budżetu Unii przed wystarczająco bezpośrednim wpływem na niego naruszeń zasad państwa prawnego w państwie członkowskim, a nie samo w sobie nakładanie kar za takie naruszenia.
https://curia.europa.eu/jcms/upload/docs/application/pdf/2022-02/cp220028pl.pdf
To powinno być najważniejsze przesłanie wyroku, powtarzane każdemu 24/7 tak, by nawet najgłupszy oPOzycjonista w końcu zrozumiał, że spór wokół Izby Dyscyplinarnej czy też KRS nie powinien mieć znaczenia dla uruchomienia środków z FO.
Tak wygląda najkrótsza analiza wydanego wyroku, dokonana jednak na podstawie komunikatu prasowego.
Jakie są niebezpieczeństwa realne dla Polski (i Węgier, jeśli w wyniku nadchodzących tam wyborów nie zostanie dokonana zmiana władzy na wyczekiwaną przez eurolewicę)?
Przyjrzyjmy się raz jeszcze komunikatowi TSUE:
Trybunał stwierdził, że przewidzianą w tym rozporządzeniu procedurę można zainicjować tylko wtedy, gdy istnieją uzasadnione powody, by uznać nie tylko, że w danym państwie członkowskim doszło do naruszeń zasad państwa prawnego, ale przede wszystkim, że naruszenia te wpływają lub stwarzają poważne ryzyko wpływu – w sposób wystarczająco bezpośredni – na należyte zarządzanie finansami w ramach budżetu Unii lub na ochronę jej interesów finansowych (…).
Czy naruszenie prawa do sądu przypadkiem nie wpisuje się w powyższe? Wszak w spornych sytuacjach wydatkowanie środków winno być poddane kontroli sądowej. A tej wg najbardziej ostrych stwierdzeń tegoż TSUE w Polsce brak.
Przypominam, że właśnie na tej podstawie Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał ostatnio niekorzystne dla Polski orzeczenie.
Co prawda dalsza część Komunikatu powinna uspokoić eurosceptyków:
Ponadto Trybunał uściślił, że sporne rozporządzenie wymaga, dla przyjęcia przewidzianych w nim środków ochrony, ustalenia rzeczywistego związku między naruszeniem zasady państwa prawnego a wpływem lub poważnym ryzykiem wpływu na należyte zarządzanie finansami Unii lub na jej interesy finansowe, a także ustanawia warunek, że takie naruszenie musi dotyczyć sytuacji lub działania organu państwa członkowskiego i mieć znaczenie dla należytego wykonania budżetu Unii. Trybunał wskazał, że pojęcie „poważnego ryzyka” zostało doprecyzowane w przepisach finansowych Unii i podkreślił, że środki ochrony, jakie będzie można przyjąć, powinny być ściśle proporcjonalne do znaczenia stwierdzonego naruszenia dla budżetu Unii.
W szczególności w ocenie Trybunału środki te mogą dotyczyć działań i programów innych niż te dotknięte takim naruszeniem jedynie wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne do osiągnięcia celu, jakim jest ochrona tego budżetu jako całości. Wreszcie, wskazawszy, że Komisja powinna przestrzegać – co jest poddane kontroli sądu Unii – rygorystycznych wymogów proceduralnych, które wiążą się między innymi z przeprowadzeniem szeregu konsultacji z zainteresowanym państwem członkowskim, Trybunał stwierdził, że sporne rozporządzenie odpowiada standardom zasady pewności prawa.
Teoretycznie zatem możemy spać spokojnie, zaś opowieści Trzaskowskiego o „zamrożonych środkach unijnych, czekających na wygraną KO w najbliższych wyborach” można by między bajki włożyć.
Ja jednak pamiętam dobrze słowa Wergiliusza:
Timeo Danaos et dona ferentes .
Już niedługo okaże się, jak jest naprawdę.
17.02 2022
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 108 odsłon
Komentarze
Komisja chyba zdaje sobie
17 Lutego, 2022 - 19:02
Komisja chyba zdaje sobie sprawę czego powinna przestrzegać ale udaje wariata, że jest jeszcze coś więcej do przestrzegania. Mianowicie to, co ona sama sobie wymyśli. Wprawdzie tych "wymysłów" nie ma w podpisanych traktatach ale na wszelki wypadek a nuż się suwerenne państwo zlęknie i padając na kolana zmięknie? Bawią się przepisami jak pijany na pogrzebie.
Szpilka