Putin wisiał na ruskim czołgu
W przedświąteczny czwartek (22 grudnia) Gliwice obiegła wiadomość: - na starym, ruskim czołgu T-34, ustawionym przed Sądem Rejonowym, zawisł… Putin. Początkowo przyozdobiony kartkę z literą Z na piersiach.
Jak donoszą lokalne media (portal GLIWICE24):
Mieszkańców przemieszczających się obok Sądu Rejonowego w Gliwicach w czwartkowy poranek przywitał niecodzienny widok. Na lufie czołgu stojącego na zieleńcu przy ul. Powstańców Warszawy ktoś zawiesił kukłę z wizerunkiem rosyjskiego dyktatora.
Początkowo „Putin” miał doczepioną tabliczkę z niesławnym „Z” – jednym z symboli umieszczanych na pojazdach wojskowych sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej podczas trwającej od 24 lutego br. inwazji na Ukrainę. Później element ten nie był już widoczny, sama kukła jednak pozostała.
Kilka godzin później również kukła zniknęła. Jak dowiedzieliśmy się od rzecznika gliwickiej komendy, została zabezpieczona przez funkcjonariuszy KMP Gliwice. Policja nie zdradza, jaki był cel tego działania, a także, czy w sprawie będą prowadzone dalsze czynności.
https://www.24gliwice.pl/wiadomosci/kukla-putina-powieszona-na-czolgu/
Osobom nieznającym Gliwic wyjaśniam – gmach Sądu Rejonowego znajduje się w odległości ok. 30 m od czołgu, za plecami fotografa. Z kolei wejście do Komendy Miejskiej Policji oddalone jest jakieś 50-60 m w prawo.
Wiszący Putin niewątpliwie stanowił atrakcję nie tylko dla ludzi odwiedzających te instytucje, ale również dla tam zatrudnionych.
Z kolei w widocznym na zdjęciu budynku mieszczą się kancelarie komornicze, kancelaria notarialna, bank oraz siedziba Gliwickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Jestem ciekawy, czy zdjęcie kukły z lufy czołgu nastąpiło w wyniku interwencji jakiegoś urzędnika, czy też było własną inicjatywą lokalnej Policji?
Czas, jaki minął od zawieszenia kukły do jej ściągnięcia wskazuje na powiadomienie z zewnątrz.
Ciekawe, pod jakim pozorem toczyć się będzie ewentualne postępowanie?
Ad hoc w grę mogłyby wchodzić trzy podstawy prawne:
- art. 136 § 3 Kodeksu karnego, czyli znieważenie głowy obcego państwa;
- art. 261 Kodeksu karnego, czyli znieważenie pomnika;
- art. 145 Kodeksu wykroczeń, czyli zaśmiecanie miejsc publicznych.
Co do pierwszego zdecydowanie należałoby stwierdzić, że taka kwalifikacja jest niemożliwa. Nie tak dano bowiem Prokuratura Rejonowa Warszawa – Mokotów (tam do niedawna pełniła funkcję niejaka Wrzosek) odmówiła wszczęcia postępowania z art. 136 § 3 Kodeksu karnego wobec człowieka nazywającego publicznie i to za pośrednictwem mediów prezydenta Ukrainy pajacem, żydowskim klaunem, marionetką, fajfusem, łotrem i zbrodniarzem. Dodajmy, że nie chroni go również żaden immunitet. Jak się wydaje ochronę w tym przypadku może zapewniać jedynie okrojona przez PiS esbecka emerytura.
Najwyraźniej zdaniem jakiegoś kolegi/koleżanki pani Wrzosek takie określenia mieszczą się w ramach języka medialnego i stanowią element dopuszczalnej dyskusji. Nie wyobrażam sobie, by kukła Putina dyndająca na lufie sowieckiego czołgu byłaby czymś innym, jak tylko podobną dyskusją, tym razem toczoną nie za pomocą słów, ale symboli.
Może więc mamy do czynienia ze znieważeniem pomnika? Tu śląski wymiar sprawiedliwości rzeczywiście ma spore doświadczenie, zdobyte podczas wieloletnich procesów z Adamem Słomką, oskarżonym o zbezczeszczenie ruskiej statui w centrum Katowic, nb. postawionej nielegalnie na miejscu przedwojennego pomnika Powstańców Śląskich i objętego uchwałą Rady Miasta, nakazującą jego rozbiórkę. Zbezczeszczenie miało polegać na powierzeniu na statui plakatu informującego o zbrodniach stalinowskich w Katowicach.
Posowiecki czołg co prawda był już wymalowywany w przeróżne wzorki a nawet miał być oddany na złom, ale sentyment przeważył.
Kto wie, może nawet powinni oddelegować superprokuratora, wyspecjalizowanego w „pomnikowych” sprawach, niejakiego Jarosława Wilczyńskiego z Katowic. Tak, tego samego, o którym jaskółki jeszcze za junty Jaruzelskiego świergotały, że jest to syn, albo też bratanek niesławnej pamięci pułkownika MO Kazimierza Wilczyńskiego, szefa katowickiego ZOMO. Jednego z hersztów czerwonej bandy mordującej górników na KWK Wujek 16 grudnia 1981 roku.
Mgr Wilczyński, jak się postara, to na pewno jakiś zarzut postawi. ;)
No i wreszcie trzecia kwalifikacja.
Uświęcona tradycją jeszcze gierkowską. Art. 145 Kodeksu wykroczeń:
Kto zanieczyszcza lub zaśmieca miejsca dostępne dla publiczności, a w szczególności drogę, ulicę, plac, ogród, trawnik lub zieleniec,
podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
Wieszanie Putina jako zaśmiecanie przestrzeni publicznej? Hm… To może nawet mogłoby się przyjąć.
Co prawda tutaj Rosja mogłaby się poczuć szczególnie urażona, gdyż ich prezydent byłby prawnie zrównany z… psią kupą. Otóż właściciel psa, niesprzątający po nim, może być ukarany z tego samego artykułu.
I to chyba byłaby dość rozsądna klasyfikacja – Putina nie wolno wieszać tak samo, jak srać po publicznych trawnikach.
I sprawców gliwickiego bezeceństwa przykładnie ukarać. Karą nagany.
23.12 2022
fot.: Gliwice24 (na prawach cytatu)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 113 odsłon