„Powiernictwo Kresowe”. Kolejna prowokacja renegata Rękasa

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Jeszcze nie tak dawno szczycący się z zamieszczania podpisanych swoim nazwiskiem tekstów na stronkach www antypolskiego SPUTNIKA niejaki Konrad Rękas próbuje reaktywować pochodzący jeszcze z 2015 roku projekt Powiernictwo Kresowe.

Jak pamiętamy wówczas ni z gruchy ni z pietruchy nikomu nieznani działacze putinowskiej partii ZMIANA nagle zaczęli interesować się mieniem Polaków, odebranym przez ZSRS, i którego to Rosja mieni się być kontynuatorką.

Najwyraźniej Putasowi mocno zależy na odcięciu Ukrainy od polskiej pomocy, zatem zdemaskowany już dawno jako polski renegat w służbie Kremla Rękas zaczął odgrzewać dość smrodlawy kotlet sprzed 7 lat.

Rękas pisze, i to zupełnie na poważnie:

Wojna na Ukrainie, a wcześniej polityka lockdownów dały władzom kijowskim i zależnym od nich sądom ukraińskim wygodny pretekst do dalszego opóźniania spraw z powództwa potomków dawnych polskich właścicieli majątków na Kresach, reprezentowanych przez Powiernictwo Kresowe. Paradoksalnie jednak, przyspieszenie integracji europejskiej państwa ukraińskiego, a zwłaszcza coraz realniejsza możliwość powstania jakiejś formy „unii” polsko-ukraińskiej – mogą kwestię restytucji majątkowej znacznie przyspieszyć i ułatwić.

Tymczasem takich spraw nie ma. I być nie może.

Abstrahując od oczywistego faktu, że „powiernictwo” w istocie nie istnieje (Rękas od dawna przebywa poza granicami Polski, zapewne z obawy przed odpowiedzialnością karną, zaś z „powiernictwem” brak jest jakiegokolwiek kontaktu), to tak się nieszczęśliwie dla renegata Rękasa składa, że problem odszkodowań za pozostawione mienie spoczął całkowicie na Polsce.

Ustawa z dnia 8 lipca 2005 r. (o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej – HD) określa zasady realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej w wyniku wypędzenia z byłego terytorium Rzeczypospolitej Polskiej lub jego opuszczenia w związku z wojną rozpoczętą w 1939 r. dokonanego na podstawie:

  1. układu z dnia 9 września 1944 r. pomiędzy Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a Rządem Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Rad dotyczącego ewakuacji obywateli polskich z terytorium B.S.R.R. i ludności Białoruskiej z terytorium Polski,
  2. układu z dnia 9 września 1944 r. pomiędzy Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a Rządem Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Rad dotyczącego ewakuacji obywateli polskich z terytorium U.S.R.R. i ludności ukraińskiej z terytorium Polski,
  3. układu z dnia 22 września 1944 r. pomiędzy Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego a Rządem Litewskiej Socjalistycznej Republiki Rad dotyczącego ewakuacji obywateli polskich z terytorium Litewskiej S.R.R. i ludności litewskiej z terytorium Polski,
  4. umowy z dnia 6 lipca 1945 r. między Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej i Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich o prawie zmiany obywatelstwa radzieckiego osób narodowości polskiej i żydowskiej, mieszkających w ZSRR i o ich ewakuacji do Polski i o prawie zmiany obywatelstwa polskiego osób narodowości rosyjskiej, ukraińskiej, białoruskiej, rusińskiej i litewskiej, mieszkających na terytorium Polski i o ich ewakuacji do ZSRR.

Prawo do rekompensaty przysługuje również osobom, które pozostawiły nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej w związku z umową pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich o zamianie odcinków terytoriów państwowych z dnia 15 lutego 1951 r.

Wymienione powyżej układy i umowy stanowiły formę zobowiązania się państwa polskiego do udzielania pomocy przesiedleńczej, wskazując jednocześnie, że szczegółowe zasady i tryb udzielania tej pomocy będą określone w ustawach obowiązujących w Polsce.

]]>https://www.gov.pl/web/mswia/sprawy-zabuzanskie]]>

Wnioski w zakresie określonym ww. ustawą można było składać do 31 grudnia 2008 r.

Myślę, że wielu z Was może wskazać w swoim najbliższym otoczeniu nieruchomości przekazane właśnie jako rekompensata za mienie zabużańskie przez Skarb Państwa czy Gminę.

Opowieści Rękasa o rzekomo zawisłych procesach można potłuc o przysłowiowy kant. Abstrahując już od prozaicznego faktu, że za stowarzyszeniem Powiernictwo Kresowe nie kryje się żaden prawnik, to również wpis do KRS (nr 0000594030) nie wskazuje, aby pod tym szyldem była prowadzona jakakolwiek działalność.

Nie sposób również odnaleźć sposobu kontaktu. Jedyny adres to stary prywatny Rękasa.

Tymczasem on od dawna przebywa poza Polską (Rosja??? Wielce prawdopodobne). To dość wyraźnie wskazuje na faktyczny rozmiar „działalności” stowarzyszenia, rzekomo prowadzącego 1600 spraw zawisłych przed sądami Ukrainy.

Jak naprawdę wygląda rzekome stowarzyszenie Rękasa widać na Telegramie, na który odsyła jego wpis na „polskim” portaliku.

Aż... 9 subskrybentów.

To faktycznie ilość rzucająca na glebę. Ale ze śmiechu.

Kremlowscy właściciele polskojęzycznych wyraźnie debilnych marionetek nie mają pojęcia o tym, co po 1989 roku działo się z tzw. mieniem zabużańskim w Polsce.

Tymczasem już w pierwszej połowie lat 1990-tych rozpoczął się prawdziwy szturm na sądy ludzi, którzy pomimo istnienia utajnionych przez władze PRL-u porozumień zawartych z sowieckimi republikami zajmującymi wschodnie tereny byłej II RP, byli pozbawieni jakiegokolwiek odszkodowania.

Najwyższa kwota utraconego majątku, z jaką się osobiście zetknąłem, opiewała na kwotę ponad 2.200.000.000.000,- zł (dwa biliony dwieście miliardów).

Jako że wyrok zapadł bodaj w 1993 r. od kwoty należałoby odpisać cztery zera. Czyli 220 milionów dzisiejszych zł.

Asesor SR w P. przyznał tą kwotę na podstawie opublikowanych wspomnień jakiegoś starego hrabiego wspominającego bale u dziadka dochodzącego roszczenia oraz na podstawie zeznań dwóch świadków, z grubsza opisujących wielkość utraconego majątku. Znając już powierzchnię pomnożył ją przez… wartość rosnących tam drzew i możliwego do pozyskania drewna.

Majątek znajdował się na terenach dzisiejszej Białorusi i, w małej części, Litwy.

Skąd wiem? Otóż od początku lat 1990-tych istniał całkiem spory rynek tzw. wierzytelności Skarbu Państwa (poprawniej byłoby – od SP).

Istniejący stan prawny pozwalał na obrót nimi. Co to dawało? Otóż firma X stoi na skraju upadłości, bowiem dostarczyła do państwowego szpitala leki, a ten nie ma pieniędzy na zapłatę. Z kolei firma Y ma do zapłacenia podatek w podobnej wysokości. Cesja wierzytelności X na Y dawała możliwość skompensowania należności budżetowych (podatków) długiem Skarbu Państwa. Oczywiście cesja odbywała się z upustem, średnio jakieś 5%, czym dzielono się z organizującą wszystko firmą pośredniczącą. Niemniej X otrzymywała swoje bez konieczności sądzenia się i oczekiwania na wynik działań komorniczych.

Wiele ówczesnych periodyków, w tym Gazeta Wyborcza, nawet kilka razy w tygodniu drukowało oferty sprzedaży wierzytelności (kompensowano nie tylko podatki, ale też węgiel, stal, należności za transport kolejowy itp.).

Odszkodowanie za mienie zabużańskie miało stanowić kolejne źródło pozyskiwania należności wobec SP. Tyle tylko, że wedle ówczesnego orzecznictwa stwierdzenie, że ktoś posiadał majątek o takiej to a takiej wartości nie stanowiło jeszcze o zobowiązaniu SP. W tym celu należałoby wystąpić do sądu.

Reakcja Państwa wreszcie nastąpiła. Obowiązujący od 1 stycznia 1998 roku art. 64 Ordynacji podatkowej wyłączył możliwość kompensowania własnych podatków cudzymi wierzytelnościami wobec Skarbu Państwa.

§ 1. Bieżące zobowiązania podatkowe oraz zaległości podatkowe w podatkach stanowiących dochód budżetu państwa podlegają, na wniosek podatnika, potrąceniu z wzajemnej, bezspornej i wymagalnej wierzytelności podatnika wobec Skarbu Państwa z tytułu:

1) prawomocnego wyroku sądowego wydanego na podstawie art. 417 lub 419 Kodeksu cywilnego,

2) prawomocnej ugody sądowej zawartej w związku z zaistnieniem okoliczności przewidzianych w art. 417 lub 419 Kodeksu cywilnego,

3) nabycia przez Skarb Państwa nieruchomości na cele uzasadniające jej wywłaszczenie lub wywłaszczenia nieruchomości na podstawie przepisów o gospodarce nieruchomościami,

4) odszkodowania za niesłuszne skazanie, tymczasowe aresztowanie lub zatrzymanie, uzyskanego na podstawie przepisów Kodeksu postępowania karnego

5) odszkodowania uzyskanego na podstawie przepisów o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz bytu Państwa Polskiego.

Nacisk społeczny spowodował jednak uchwalenie wspomnianej już ustawy z dnia 8 lipca 2005 r. o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej (premier: Marek Belka, prezydent: Aleksander Kwaśniewski).

Najzabawniejsze jest to, że najwyraźniej cierpiący obecnie na Alzheimera (przynajmniej w zakresie dotyczącym mienia zabużańskiego) Rękas już 7 lat temu określił wyraźnie, jakiego to mienia ma dotyczyć jego działalność. 22 kwietnia 2015 roku na łamach Rzepy pisał red. Marcin Pieńkowski:

Rękas twierdzi, że jego organizację stworzyły okoliczności. Jakie? Stowarzyszenie Ukrainy z Unią Europejską. Jego zdaniem umowa ta zmienia sytuację właścicieli i spadkobierców dawnego mienia polskiego na Kresach. – Ustawa o tzw. mieniu zabużańskim nie załatwiła wszystkich spraw. One dotyczą tylko terenów II RP, a nie w ogóle polskiej własności na Kresach. Ta sięgała dalej niż za Zbrucz – tłumaczy. Powiernictwo Kresowe chce się domagać rekompensat za ziemie, które należały do polskich właścicieli nawet w XVIII wieku. – Tu nie chodzi o granice, ale o to, gdzie ta własność była – mówi Rękas.

Nie ukrywa, że prawdziwym powodem powrotu do kwestii roszczeń jest wybór przez Ukrainę prozachodniego kursu. Powiernictwo Kresowe wbrew swojej nazwie ogranicza aktualnie swoją działalność tylko do terenów ukraińskich. O Białorusi na razie milczy. Dlaczego? – Białoruś nie podpisała umowy stowarzyszeniowej z UE – mówi wprost.

Planami organizacji natychmiast zainteresowały się rosyjskie media. Pochlebne materiały opublikowano już na stronach proputinowskiego „Sputnika" czy w telewizji Pierwyj Kanał.

Działalność Rękasa i jego organizacji krytykują polscy politycy zaangażowani w sprawy Wschodu. – Reakcja rosyjskich mediów pokazuje, że ta inicjatywa naprawdę pachnie siarką. To szkodnictwo, działanie na skłócenie Polaków z Ukraińcami, co jest w oczywistym interesie Rosji – ocenia Paweł Kowal z Polski Razem, specjalista do spraw wschodnich. – Przypominam tylko, że odpowiedzialność prawną po Związku Radzieckim ponosi Rosja. Wszelkie roszczenia mogą więc wysyłać do Moskwy – dodaje były europoseł.

Podobnie sprawę ocenia poseł Jan Dziedziczak z PiS. – Umowy dotyczące własności zostały podpisane po II wojnie światowej. Dotyczą relacji Polski z byłymi krajami ZSRS, ale też z Niemcami. Sztuczne otwieranie tych tematów nie służy interesowi Polski – tłumaczy. – W mojej opinii działania tych ludzi służą interesom Rosji w Polsce. Chodzi o destabilizację sytuacji w kraju i relacji z sąsiadami – mówi Dziedziczak.

]]>https://www.rp.pl/polityka/art4577171-antypolskie-powiernictwo-kresowe]]>

Polskojęzyczny roSSjanin czyli Konrad Rękas od dawna bezkompromisowo wpisuje się w rosyjską antypolską propagandę.

Oto w opublikowanym 16 sierpnia 2016 roku na stronie www. KONSERWATYZM.PL tekście zatytułowanym Rękas: Dżin z rury gazowej wali zgodnie z ówczesną narracją Kremla:

Rosyjska elastyczność polską szansą

Odrzucając JAMAŁ2, nie decydując się na przystąpienie do NordStreamu (bardzo długo możliwą, a i nawet niedawno niewykluczoną, choć już nie tak korzystną, ale za niewielką cenę wycofania warszawskich i tak nieskutecznych sprzeciwów), a teraz patrząc już niemal bezradnie na i tak nieuchronną niemal realizację drugiego etapu tego przedsięwzięcia – przegraliśmy niemal wszystko, co mogliśmy i to na własną prośbę, bowiem startując z pozycji wiarygodnego i poważnego partnera dla GAZPROMU i strony rosyjskiej, a kończąc jako awanturnicy cieszący się z pism UOKiK-u, a nie zauważający np. miliardów już utopionych w GAZOPORCIE i tych, które jeszcze bezpowrotnie stracimy.

Oszukalibyśmy samych siebie mówiąc, że mamy ostatni moment na rozmowy z Rosjanami. Nie, ten moment już minął i teraz możemy tylko minimalizować skutki wcześniejszych błędów i klęsk będących ich następstwami. Ale skoro mamy choć jeszcze chwilę czasu – to przynajmniej spróbujmy wreszcie poważnie z Moskwą porozmawiać. Energetyczna polityka Rosji bywa elastyczna, czego dowodzą losy inicjatyw południowo-europejskich, czy trudne koleje rozmów rosyjsko-tureckich. I to jest jeszcze jakaś niewielka dla Polski szansa – bo na to, że zmądrzeją albo sporządnieją rządzący naszym krajem raczej liczyć nie można…

Gdybyśmy wówczas posłuchali "konserwatysty" Rękasa dzisiaj potulnie stalibyśmy pod ścianą, nawet jeszcze bardziej, niż Niemcy.

Myślę, że wystarczy cytatów. Rękas to nic innego jak tylko putinowski bydlak dysponujący jedynie ciut większą biegłością pisania niż pozostali renegaci panoszący się do niedawna po „polskich” i „patriotycznych” portalach.

Panoszą się co prawda dalej, ba, nawet dostąpili „zaszczytu” wyłączności publikacji na tychże; polskie służby bowiem wreszcie ograniczyły drastycznie zasięg rażenia ruSSkiej V kolumny, co skutecznie przegoniło sporą część naiwnych blogerów liczących na to, że są w stanie swoimi publikacjami zniwelować działalność propagandową kremlowskich agentów.

Problemem jednak nie jest odbiór kocopałów Rękasa w Polsce. Tutaj powszechnie jest bowiem uważany za putinowskiego idiotę.

Sensem jego publikacji jest ich odbiór na Ukrainie. Istniejące tam ruSSkie ośrodki dezinformacyjne z pewnością nagłośnią kolejne wystąpienie polskojęzycznego renegata.

Tak samo ruSSka telewizja i takież media internetowe.

I chociaż Polska została przegrana propagandowo przez Rosję to jednak akcja dezinformacji ciągle trwa.

Na szczęście putinowscy złodzieje i mordercy przebrani dla niepoznaki w mundury skutecznie ograniczyli jej skuteczność również i tam.

Dlatego właśnie należy zgodzić się z Macronem. Putinowskiej Rosji nie można upokorzyć. Upokorzona bowiem będzie dyszeć żądzą zemsty i uczyni to przy lada okazji. „Zapomniał” jedynie dodać najważniejsze.

Putinowską Rosję trzeba zniszczyć.

26.06 2022

Ps. Rękas próbuje wpisać się w rolę, jaką pełniła przez pewien czas w Polsce Erika Steinbach i jej „Powiernictwo Pruskie”. Po latach widzimy, że najprawdopodobniej było to „Powiernictwo Kaliningradzkie”.

Najwyraźniej ruSSka dezinformacja woli korzystać ze starych, choć niekonieczne pozytywnie sprawdzonych rozwiązań.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (6 głosów)