Polegaj jak na… kanclerzu
Dla sporej części polskiego społeczeństwa oraz dla ówczesnego rządu nagła wolta Zełenskiego, który postanowił oprzeć bezpieczeństwo Ukrainy w oparciu o Niemcy z pominięciem Polski była lekkim szokiem.
Odebrano to jednoznacznie jako pośrednie mieszanie się w polskie wybory. Bo jeśli nawet Zełenski nie chce już rozmawiać z Morawieckim pora najwyższa wybrać innych. Dzisiaj Ukraina zbiera tego owoce.
Jak informuje Onet:
"Ukraina może stać się ofiarą kampanii przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech w sytuacji, gdy potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek wcześniej wsparcia Niemiec i Europy" – pisze Ann-Dorit Boy w komentarzu opublikowanym w najnowszym wydaniu niemieckiego tygodnika "Der Spiegel".
Autorka zwróciła uwagę na fakt, że minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow podczas niedawnego szczytu G20 w Brazylii pochwalił kanclerza Olafa Scholza za jego stanowisko w sprawie pocisków Taurus. Odmowę przekazania tych rakiet Ukrainie nazwał Ławrow decyzją "odpowiedzialną" i "pryncypialną".
Scholz kierował się dotychczas w polityce wobec Ukrainy linią wyznaczaną przez USA. Jednak teraz, pomimo tego, że Joe Biden pozwolił na użycie rakiet ATACMS przeciwko celom na terytorium Rosji, kanclerz Niemiec odmawia przekazania pocisków Taurus. "Kampania wyborcza jest dla niego ważniejsza" – pisze Boy.
(…)
"Przedstawiana jako ostrożność strachliwość kanclerza doprowadziła go do ugięcia się przed atomowym blefem Putina. Scholz działa pod wpływem zwolenników polityki appeasementu we własnej partii oraz przyjaciół Putina na prawym i lewym marginesie politycznego spektrum.
Pozostawienie przez Niemcy Ukrainy na pastwę losu zemści się – ostrzega autorka. "Rzekomi zwolennicy pokoju uważają, że zwycięstwo (nad Ukrainą) zaspokoi apetyt Putina. To wielka pomyłka" – pisze Boy. Jej zdaniem Putin będzie walczył dopóki będzie mógł, aby wywrócić europejską architekturę bezpieczeństwa. To jego strategiczny cel.
"Nie ma łatwego ani taniego wyjścia z tej sytuacji. Europa musi wzmocnić Ukrainę i w dłuższej perspektywie inwestować znacznie więcej we własne bezpieczeństwo. Na USA jako policjanta światowego nie ma co liczyć. Ukraina potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa, a te muszą przyznać jej przede wszystkim Europejczycy. Rosja Putina pozostanie problemem Europy i problemem każdego przyszłego rządu Niemiec" – czytamy w konkluzji komentarza w "Spieglu".
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/niemieckie-media-krytyczni...
Przypominam, że wg Tuska... Niemcy powinny przejąć odpowiedzialność za tzw. wschodnią flankę NATO.
Tymczasem kanclerz Niemiec najwyraźniej robi ze strachu pod siebie już na sam dźwięk nazwiska prezydenta Rosji.
Ukraiński prezydent przeliczył się. Niemcy zostały zmiażdżone w II wojnie światowej przez Rosjan. I mają kompleks. Po 1989 r. natomiast zaczęli wierzyć, że wojny już nie będzie i, dzięki lewackiemu wychowaniu, w ciągu pokolenia zamienili się, jak obrazowo mówią Polacy tam mieszkający, w „pizdy w rurkach”.
Zresztą sami mówią (DW), że mogą próbować obronić najwyżej Berlin, ale i tak amunicji starczyłoby na jakieś… 20 minut, gdyby walki przebiegały z tą samą intensywnością, co na Ukrainie.
Owszem, Niemcy mają przemysł zbrojeniowy. Tyle tylko, ze zakłady produkcyjne są umiejscowione w różnych częściach świata Kiedy rząd Tuska chciał kupić amunicję kal. 155 mm od niemieckiego Rheinmetallu okazało się, że ich fabryki są ulokowane w… RPA, która jest aktualnie … zblatowana z Rosją.
I nie dostaliśmy, bowiem wg rządu w Pretorii amunicja mogłaby zasilić wojska ukraińskie.
Scholz w wieku 17 lat został działaczem lewicowej młodzieżówki SPD o nazwie Jusos. Kto pamięta tamte czasy wie, że prócz rewizjonistów chcących odebrać Śląsk PRL-owi, czyli CDU/CSU, w NRF byli także dobrzy Niemcy, skupieni właśnie w SPD.
Czym skorupka za młodu…
66-letni Scholz zatem nie dziwi.
Natomiast dziwi postawa Zełenskiego, który zwyczajnie wypiął się na Polskę, choć nie tak dawno deklarował przyjaźń i wręcz dozgonną miłość. Ba, nawet unię dwóch państw, jeśli mnie pamięć nie myli.
Taka wolta oczywiście dziwna nie jest, gdyż, jak pisałem wielokrotnie, homo sovieticus odebrał naszą postawę jako przejaw słabości i uznał, że może nam stawiać nawet najbardziej upokarzające warunki bez jakichkolwiek ustępstw.
Ale to, że kijowski pajac postawił na Niemcy praktycznie bez żadnej liczącej się alternatywy świadczy jedynie o jego głupocie.
Co prawda Trump, o ile uzna, że kontynuowanie wojny za naszą wschodnią granicą jest zasadne, przymusi Niemcy do kolejnej wolty, ale póki co jest, jak jest.
Na wschodzie zaś liczą się teraz może nie godziny, ale na pewno tygodnie.
Wspomniana na wstępie niemiecka komentatorka pisze co prawda:
Rzekomi zwolennicy pokoju uważają, że zwycięstwo (nad Ukrainą) zaspokoi apetyt Putina. To wielka pomyłka!
I dodaje:
Nie ma łatwego ani taniego wyjścia z tej sytuacji. Europa musi wzmocnić Ukrainę i w dłuższej perspektywie inwestować znacznie więcej we własne bezpieczeństwo. Na USA jako policjanta światowego nie ma co liczyć. Ukraina potrzebuje gwarancji bezpieczeństwa, a te muszą przyznać jej przede wszystkim Europejczycy. Rosja Putina pozostanie problemem Europy i problemem każdego przyszłego rządu Niemiec.
Ale… jak można liczyć na Niemcy właśnie widać.
Poza tym napinanie muskułów w sytuacji, w jakiej aktualnie znajdują się Niemcy, to już jawna groteska.
Nie wiem, czy ktoś z Was , Czytelnicy, oglądał skądinąd dobry film katastroficzny prod. niemieckiej Wulkan (Vulkan)? Nie dość, że scenariusz jest wielce prawdopodobny (pod dnem Lacher See w górach Eifel zaczyna coraz bardziej bulgotać), to na dodatek sceny ewakuacji uczniów z lokalnej szkoły podstawowej pokazują dokładnie… koniec Niemiec. Otóż klasa pełna jest śniadych a nawet… czekoladowych dzieci. Chłopczyk o tzw. aryjskim wyglądzie jest bodaj jedyny.
Przejęcie władzy w Niemczech przez islamistów, i to dokonane w sposób demokratyczny, wydaje się więc kwestią najbliższej dekady.
W Rosji co prawda ciągle mamy do czynienia z postbolszewicką dyktaturą, ale trzeba pamiętać, że procentowo islamistów jest w niej więcej, niż w postrzeganej jako kraj praktycznie muzułmański... Francji.
Okopy Św. Trójcy… Słowa, które wiele mówiły mojemu pokoleniu, mogą się zatem zmienić w realność.
Na razie jednak mamy do czynienia z pozornym zamieszaniem. Bo tak naprawdę wojna nie toczy się pomiędzy „krzyżowcami”, jak określają Europę łącznie... z Rosją islamiści, ale pomiędzy Islamem a lewackim ateizmem zachodniej Europy.
W tym konflikcie Islam przegrać nie może.
Putin jest śmiertelny jak każdy z nas.
Walka buldogów pod dywanem, jaka toczy się praktycznie w każdej dyktaturze, może więc ujrzeć światło dzienne w każdej chwili.
A wtedy Chiny upomną się o utracone na rzecz Rosji raptem 160-170 lat temu ziemie (circa 1 mln km kwadratowych), zaś na południu Islam otwarcie już zatriumfuje.
Jak pamiętamy z historii po przegranej bitwie warszawskiej w 1920 r., gdy „po trupie białej Polski” ogień rewolucji miał być zaniesiony do Niemiec i dalej na Zachód, zaś Trocki usiłował zebrać 50 tys. konną armię, która miała przynieść bolszewicką „wolność” Hindusom, na Kremlu zrozumiano, że bez wojny się nie obędzie.
Naturalnym ogniskiem nowego zarzewia miały być Niemcy. I od układu w Rapallo sowieckie poligony stanęły otworem przed niemieckimi oficerami.
Niemieccy czołgiści szkolili się w Kazaniu, lotnicy – w Lipiecku, specjaliści od broni chemicznej – w Saratowie i Wolsku.
Podstawowy trzon armii niemieckiej, która zmiażdżyła Europę w latach 1939-40 był wyszkolony w Związku Sowieckim.
Bowiem wojna miała przynieść socjalistyczne szczęście (czyt. panowanie Kremla) całemu światu.
Czy tak samo kombinują teraz w ośrodkach decyzyjnych Iranu czy Arabii Saudyjskiej?
W znanym, m.in. dzięki kolejnym remake’om filmie Planeta Małp człowiek musi ustąpić im miejsca w wyniku rozpętanej między ludźmi wojny i upadku Cywilizacji.
Dawno temu napisałem tekst o możliwej Osi, jednoczącej w obronie chrześcijaństwa trzy skonfliktowane ze sobą stolice – Kijów, Moskwę i Warszawę.
Na wzór używanego podczas II wojny światowej włoskiego skrótu Roberto (Roma, Berlin, Tokio) nazwałem ją Kwama(ć) – Kijów, Warszawa, Maskwa.
I dalej twierdzę, że już w perspektywie najbliższej dekady może stać się realna.
A co z wojną na Ukrainie?
Jeśli faktycznie stanie się bardziej globalną przyspieszy tylko triumf Islamu.
Trzeba mieć nadzieję, że następca 72-letniego Putina zrozumie, o co naprawdę toczy się gra.
A Niemcy? Cóż… trzeba się pogodzić z tym, że jeszcze przed 2034 rokiem od zachodu będziemy graniczyć z kalifatem.
26.11 2024
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 19 odsłon
Komentarze
@HD
27 Listopada, 2024 - 06:43
Na razie jednak mamy do czynienia z pozornym zamieszaniem. Bo tak naprawdę wojna nie toczy się pomiędzy „krzyżowcami”, jak określają Europę łącznie... z Rosją islamiści, ale pomiędzy Islamem a lewackim ateizmem zachodniej Europy.
___________________
Nie zgodzę się z tym stwierdzeniem. Lewactwo jest w sojuszu z Islamem.
Obserwuję te powiązania w USA ale również w Polsce. Lewactwo wraz z Arabami staje przeciwko prawicowemu rządowi Izraela. Skrajna lewica wspiera muzułmanów forsujących granice państw. To jest alians, którego symbolem jest lewicowa stara Żydówką, Holland, prowadząca propagandę otwierania granic dla agresywnych młodych muzułmanów dźgających nożami w naszych żołnierzy.
Skrajna żydowska lewica organizowała też muzułmańskie protesty na naszych uniwersytetach, wymierzone przeciwko rządowi Netanyahu. Stwierdzam żydowska, ponieważ 80 procent Żydów w USA głosowało na Bidena, a pozostałe 20 procent , czyli "syjoniści", opowiadało się za Trumpem. Warto zauważyć, że to właśnie syjonistów prześladuje globalna komuna.
Żydzi w USA w przeważającej większości są lewicowi. Dla nich unicestwienie w Polsce parti PiS jest zadaniem jeszcze ważniejszym od odsunięcia od władzy obecnego premiera Izraela.
Ten obraz z drzewkiem i szubienica przy notce jest symboliczny. Układ między skrajną lewicą a Islamem będzie trwał tylko do momentu, kiedy muzułmanie osiągną swoje cele ekonomiczne i cywilizacyjne, a wtedy oni "poderżną"( symbolicznie, a i w rzeczywistości) usłużnej lewicy gardła. Oczywiście, nie mamy się z czego cieszyć, ponieważ, obawiam się, że i nas wszystkich czeka podobny los.
I jeszcze jedno, Putin jest po stronie Arabów, a nie po stronie Izraela w wojnie na Bliskim Wschodzie.
AgnieszkaS