Победа czyli zwycięstwo

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Ukraina przegrała sromotnie walkę z największą potęgą militarną naszego (wszech)świata. Jeśli nie wierzycie, koniecznie musicie zapoznać się z wywiadem, jakiego udzielił niejaki Larry C. Johnsson, lansowany jako geniuś srategiczny przez polskojęzycznych trolli Putasa.

Oto najważniejszy przekaz, pokazujący fałsz i zakładanie tych, którzy uważają, że ruska armia po prostu się skompromitowała. I to militarnie i moralnie zarazem.

Uderzyło mnie również przybycie Rosji do Kijowa trzy dni po inwazji. Przypomniałem sobie, że dotarcie do Kijowa podczas operacji Barbarossa (1941) zajęło nazistom siedem tygodni, a kolejne siedem tygodni zajęło podbicie miasta.

Prawda, jakie to oczywiste? Co prawda ekspert Larry zapomina, że od granic Białorusi do Kijowa jest tylko 100 km. W 1941 natomiast wojska niemieckie miały do przejścia blisko 800 km. Poza tym Niemcy do Kijowa nie tylko doszli, ale i go w końcu zdobyli, przy okazji biorąc do niewoli 665 tysięcy sowieckich żołnierzy. Było to największe okrążenie wojsk nieprzyjaciela w… dziejach świata. Wliczając poległych pod Kijowem sowieci zgromadzili tam ponad trzy razy więcej żołnierzy, niż liczy sobie obecnie cała armia ukraińska. I o ok. 50% więcej, niż obecnie liczy sobie armia całej Federacji Rosyjskiej.

Mały szczegół, że armia rosyjska do Kijowa jeszcze nie dotarła, a nawet musi się cofać, został potraktowany przez eksperta Larry’ego jako nieistotny.

Generalnie geniuś militarny pieje z zachwytu nad zdolnościami kacapskiego najeźdźcy:

Skala i zasięg rosyjskiego ataku są niezwykłe. W ciągu trzech tygodni podbili więcej terytorium niż obszar lądowy Wielkiej Brytanii. Następnie przeprowadzili ukierunkowane ataki na kluczowe miasta i instalacje wojskowe. Nie widzieliśmy ani jednej jednostki ukraińskiej wielkości pułku lub brygady atakującej i pokonującej porównywalną jednostkę rosyjską. Wręcz przeciwnie, Rosjanie rozbili armię ukraińską na części i przecięli jej linie komunikacyjne. Rosjanie konsolidują kontrolę nad Mariupolem i mają zapewniony dostęp do Morza Czarnego, a Ukraina jest teraz izolowana od południa i północy.

Chciałbym zwrócić uwagę, że Stany Zjednoczone miały większe trudności z zajęciem tak dużego terytorium w Iraku w 2003 roku, kiedy walczyły ze znacznie mniejszą i mniej sprawną siłą militarną. Tak więc ta rosyjska operacja powinna przestraszyć przywódców wojskowych i politycznych USA.

Braffo! Okazuje się, że wedle amerykańskiego (?) eksperta po trzech tygodniach było już zajęte ponad 41% obszaru Ukrainy, i to liczonych razem z zajętymi już wcześniej Krymem i samozwańczymi „republikami”.

No cóż… wystarczy mapa, by poznać „fachowość” tego pana. ;)

Już na zakończenie ekspert Larry popisał się wiedzą ekonomiczną:

Jestem zaskoczony błędną kalkulacją, że sankcje gospodarcze wobec Rosji rzuciłyby ją na kolana. Przeciwieństwo jest prawdą. Rosja jest samowystarczalna i nie jest uzależniona od importu. Jej eksport jest niezbędny dla dobrobytu gospodarczego Zachodu. Jeśli odmówi Zachodowi zboże, potas, gaz, ropę, pallad, gotowy nikiel i inne niezbędne minerały, ucierpią gospodarki europejskie i amerykańska. A ta próba zmuszenia Rosji poprzez sankcje uczyniła wysoce prawdopodobnym, że rola dolara amerykańskiego jako międzynarodowej waluty rezerwowej zostanie wyrzucona na śmietnik historii.

Ta samowystarczalna Rosja od 7 lat nie potrafi dokończyć czołgu, który „na papierze” równa się z amerykańskim Abramsem. Powód? Źli Francuzi nie chcą dostarczyć odpowiednich układów optoelektronicznych do systemu kierowania ogniem, a w Rosji brak technologii, by zrobić je samodzielnie. Czołg T-14 jest więc kosztowną zabawką defiladową, mogącą jedynie wzmóc podziw dla Putasa pośród mniej kumatych Rosjan.

Ba, nie mówię już o krowim mleku, które należałoby wszak rozlać do jakichś naczyń i dopiero wtedy sprzedawać. Rosja nie potrafi wytwarzać kartoników, zaś przestawienie się na opakowania szklane wymaga czasu i sporo pieniędzy. Ale człowiek rosyjski jest przyzwyczajony do niewygód i najwyżej sam będzie jeździł na wieś z pustym wiadrem, do którego sobie udoi do woli. ;)

Jak zresztą wygląda rzeczywistość widać wewnątrz moskiewskich sklepów.

Skąd biorą się tacy eksperci?

Pan Larry C. Johnson przedstawiany jest jako były analityk CIA. To doprawdy nadużycie – Larry był nim bowiem pod koniec lat 1980-tych, za prezydentury Reagana. Potem trafił do Biura ds. Zwalczania Terroryzmu Departamentu Stanu. Od 1993 r. (prawie 30 lat) pracuje w sektorze prywatnym.

O jego „fachowości” świadczy incydent z 2008 roku, kiedy to triumfalnie obwieścił, że żona kandydata na urząd prezydenta USA miała publicznie wypowiadać się krytycznie wobec „białasów”.

Żeby było bardziej „ekspercko” Larry powoływał się przy tym na rozmowy z ludźmi, którzy z kolei rozmawiali z innymi ludźmi mającymi rzekomo widzieć nagrane taśmy z tego wystąpienia.

Zatem informacje pan ekspert uzyskał zgodnie ze starą zasadą magla: jedna baba powiedziała drugiej babie…

To pokazuje, jak bardzo Larry C. Johnson goni za sensacją nawet nie próbując weryfikować zdobytych informacji.

Nic dziwnego, że wywiad z nim ukazał się w niszowym UNZ.com. Portal ów prezentuje alternatywny punkt widzenia  (kosmici, wydrążona ziemia, depopulacja, WIELKI RESET, reptilianie itp.) i jest prowadzony przez Rona Unza, multimilionera z Kalifornii i pisarza zajmującego się polityką publiczną. Unz jest ukraińskim żydowskim emigrantem.

Tymczasem polskojęzyczne putiństwo rozpowszechnia „eksperckie” brednie pana Johnsona niczym najprawdziwszą prawdę objawioną. ;)

Jaki jest cel łatwo przewidzieć. Oto w kolejnej skierowanej pośrednio do Polaków groźbie przedstawiciel „dumy państwowej” Rosji (choć po 24 lutego trudno mówić o dumie, raczej o wstydzie) niejaki Siergiej Michiejew stwierdza:

Trzeba przekazać Europie prostą rzecz: dostaniecie uderzenie jądrowe. Jeśli zamierzacie formować jakieś tam kontyngenty pokojowe NATO, jeśli zamierzacie tam kogoś wprowadzać itd., będzie wojna jądrowa. Macie to zrozumieć. Znaczy, dzielni Polacy, z waszej Warszawy nie zostanie w pół sekundy nic. Dzielni Niemcy, dzielni Estończycy, dzielni Bałtowie. A propos dzielnych Bałtów. W Kaliningradzie wiem, że są teraz duże problemy na granicy. Kwestia stworzenia lądowego korytarza może stać się aktualna. A dlaczego nie? Wydaje mi się, że państwo pod nazwą Litwa i państwo pod nazwą Polska zachowują się bardzo bezczelnie. Bardzo bezczelnie! A rozprawić się z nimi można szybciej niż z Ukrainą, bo kwestia lokalnej wojny i korytarza jest prostsza.

(za: ]]>https://www.tvp.info/59168962/ekspert-alarmuje-rosyjska-propaganda-wobec-polski-zaczyna-przypominac-te-uzywana-przeciwko-ukrainie ]]>)

Należę do pokolenia, które nie bało się sowieckiego niedźwiedzia. Graliśmy na nosie Breżniewowi, zaś wszelkie medialne ataki kwitowaliśmy krótko:

- nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz!

Teraz jednak wyrosło nowe pokolenie, które zatraciło całkowicie (no, poza wyjątkami) umiejętność czytania ze zrozumieniem. Bo, po prawdzie, propaganda uprawiana przez dzisiejszych propagandzistów zwanych nie wiedzieć czemu „dziennikarzami” zatraciła nawet tą odrobinę finezji, jaką przejawiali żurnaliści Trybuny Ludu w czasach stanu wojennego.

Za to mamy coraz więcej tekstów prawdowatych, często nawet pisanych w dobrej wierze przez autora.

Trzydzieści lat życia w poczuciu złudnego pokoju doprowadziło do całkowitej utraty zdolności podstawowego myślenia.

Za słusznie minionych czasów każdy uczeń szkoły podstawowej wiedział, ile Zachód wydaje na zbrojenia. I jak można by pomóc głodującym w Indiach, gdyby zamiast nowej rakiety wysłać im pszenicę itp.

Teraz mamy inne myślenie. Ruskie mają czołgi, no to znaczy że wszędzie nimi dojadą. Dopiero Ukraina pokazała, że czołg, podobnie jak samochód osobowy potrzebuje do jazdy paliwa. I w warunkach bojowych trudno oczekiwać, że gdzieś po drodze napotka się czynną stację paliwową.

Czyli trzeba dowieźć. Ba, w czołgu są też ludzie, których trzeba nakarmić. Napoić. By o papierze toaletowym i jakimś pomalowanym w kolory maskujące TOI-TOI-u nie wspominać. ;)

To się nazywa logistyka i jest piętą achillesową każdej armii.

Poza tym czołgu musi pilnować piechota tak, aby ktoś się nie zakradł z koktajlem Mołotowa i nie sfajczył maszyny wartej kilka milionów dolarów.

Stary poczciwy Clausewitz traktował to jako pewnik – do prowadzenia wojny potrzebne są trzy rzeczy:

1. pieniądze

2. pieniądze

3. pieniądze!

Najazd ruskich na Polskę, nawet w przypadku milczenia NATO właśnie dlatego jest niewykonalny. Bo prócz wydatków związanych z atakiem budżet Rosji musi uwzględniać konieczność zapewnienia minimum egzystencji ludności ziem tymczasowo zajętych.

Sił policyjnych, itd.

Chyba, że wzorem Nadniestrza mniejszość białoruska na Suwalszczyźnie podniesie bunt i utworzy autonomiczną republikę. ;)

Tymczasem widać pierwsze oznaki końca konfliktu.

Onet:

Rosjanie zniszczyli niemal cały ukraiński przemysł zbrojeniowy — stwierdził doradca prezydenta Ukrainy Ołeksji Arestowycz, cytowany przez agencję Reutera.

Prezydencki doradca przekazał również, że ukraińska propozycja pokojowa złożona podczas wtorkowych rozmów z delegacją rosyjską w Stambule jest "idealnym porozumieniem, które kilkakrotnie, w sposób podstawowy wzmacnia naszą pozycję". Arestowycz zaznaczył, że według zaproponowanej umowy Ukraina byłaby chroniona przed przyszłymi zagrożeniami przez międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa, których Rosja nie byłaby w stanie zawetować.

]]>https://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-ukraina-36-dzien-inwazji-relacja-na-zywo/1fc93lj]]>

Z drugiej strony Ukraina zniszczyła więcej rosyjskich czołgów, niż razem posiadają europejskie kraje NATO z wyłączeniem Polski i Rumunii.

Dojdzie zatem do sytuacji, w której obie strony będą głośno trąbić o swoim zwycięstwie. Rosjanie – bo przecież „zdemilitaryzowali” Ukrainę, na wieki przy okazji niwecząc niesławnej pamięci ugodę perejasławską. Z kolei Ukraińcy mają prawo mówić o zwycięstwie, bowiem nie dali się drugiej najsilniejszej armii świata, przynajmniej wg zapewnień przed 24 lutego 2022 r.

Gorzej natomiast będzie z pokojem. O ile Ukraina przekształci się w jeden wielki plac (od)budowy, na którym nie braknie i polskich firm (najczęściej podwykonawców w niemieckich, francuskich a nawet… chińskich, jak się niestety wydaje) to Rosja pozostanie w tym samym miejscu, gdzie tkwiła jeszcze w latach 1990-tych. Co więcej, „broń gazowa” pokazała światu, że wobec surowców naturalnych oferowanych przez Rosję trzeba stosować jedną zasadę – brać, jak dają, ale się nie uzależniać.

To tylko pogłębi wewnętrzny kryzys kolosa na gazowych nogach.

Reagan wraz z Thatcher doprowadzili ZSRS do bankructwa wymuszając niskie ceny ropy naftowej.

Czy czeka nas powtórka z rozrywki?

Jako kierowca mogę tylko przyklasnąć takiemu pomysłowi. Wszak oznaczać to będzie obniżkę cen paliw na stacjach.

Z drugiej strony należy pamiętać słowa Stalina – upadek Państwa poprzedza jego maksymalne wzmocnienie.

W tym kontekście Rosja, która po raz pierwszy po upadku Związku Sowieckiego stała się jawnym agresorem zapewne osiągnęła swoje apogeum militarne.

Dość żałosne, niestety.

Pozostaje więc odliczać tygodnie i miesiące do końca ostatniego kolonialnego Imperium świata. Przegrana na Ukrainie w krótkim czasie doprowadzi do obalenia Łukaszenki. Ta zaś wymusi podmianę Putina na jakiś wyrób gorbaczopodobny.

To z kolei doprowadzi do walki oligarchów, co do reszty osłabi Rosję. Wolna Republika Syberyjska w wieczystej przyjaźni z Chińską Republiką Ludową nie jest wcale trudna do wyobrażenia. Przecież cicha kolonizacja Syberii przez Chińczyków trwa już ponad trzy dekady.

Na dodatek Rosja jest krajem, w którym odsetek muzułmanów jest większy, niż we Francji, uważanej za najbardziej zagrożoną przeobrażeniem się w kalifat.

Jeszcze tupią nóziami, pamiętając nie tak odległe czasy, kiedy to same wąsy Stalina budziły grozę.

Dzisiaj jednak kraj, który od kilkunastu pokoleń przywykli uważać za część Rosji, każe im iść na ch… . I skutecznie im to już ponad miesiąc perswaduje.

Jakiś moskiewski ciul wygraża nam atomówą. Zupełnie tak, jakby w rewanżu, może za rok, może za dwa lub pięć, ktoś nie mógł odpalić brudnej bomby jądrowej w centrum Piotrogrodu. A miasto to nie dość, że dwa razy liczniejsze od Wielkiej Warszawy, to jeszcze stanowi jedyny ruski port pełnomorski na Bałtyku.

I tak za jednym zamachem Rosji pozostaną już tylko porty w Archangielsku i Władywostoku oraz te nad Morzem Czarnym.

Mentalność ruska to mentalność psychopaty. Nie można wierzyć w ani jedno słowo z zawartych z nimi porozumień czy układów.

Tylko strach może zmusić Rosję do przestrzegania zawartych porozumień.

 

31.03 2022

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (16 głosów)

Komentarze

Dobry Putin – to martwy Putin !!!

Vote up!
7
Vote down!
0

Marek Kudła

#1642849

Vote up!
4
Vote down!
0
#1642854

Vote up!
5
Vote down!
0
#1642895