O co ma pretensje Mąka do Gmyza?

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

Oświadczenie ppłk Jacka Mąki:

W dniu 30 lipca ubiegłego roku na łamach dziennika „Rzeczpospolita” Cezary Gmyz opublikował zniesławiający mnie artykuł. Autor tej publikacji dopuścił się szeregu kłamstw i pomówień godzących w moje dobre imię i mój wizerunek. Jak każdy obywatel, korzystając z przysługujących mi praw, wystąpiłem na drogę sądową w celu obrony mojego dobrego imienia.

Tekst Cezarego Gmyza, 30 lipiec 2008 rok:

Po decyzji sądu(o aresztowaniu - przyp. gw) do „Rz” dotarł list dziennikarza (on sam twierdzi, że napisał go jeszcze przed informacją o aresztowaniu). Sumliński przedstawił w nim dziennikarskie śledztwa, które ostatnio prowadził. Zasugerował, że mógł się tym narazić wielu osobom. Twierdzi też, że obecny wiceszef ABW Jacek Mąka może mścić się na nim za zajmowanie się sprawą jego mieszkania. Według Sumlińskiego warte ok. miliona złotych lokum Mąka uzyskał niezgodnie z prawem. Sumliński napisał również, że Mąka usiłował zmusić Tomasza Budzyńskiego, byłego szefa lubelskiej delegatury ABW, do złożenia fałszywych zeznań przeciwko Zbigniewowi Wassermannowi. Budzyński w rozmowie z „Rz” zaprzeczył, jakoby był w konflikcie z Mąką. W wydanym oświadczeniu ABW stwierdziła, że opisane przez Sumlińskiego zarzuty wobec Mąki są nieprawdziwe. „Fałszywe oskarżenia i pomówienia kierowane przez osoby, którym prokuratura stawia zarzuty, to element linii obrony często wykorzystywany przez podejrzanych” – czytamy w piśmie.

Jeżeli Mąka poczuł się jakkolwiek urażony treścią tego tekstu, to nie powinien swych pretensji kierować do Cezarego Gmyza, który powoływał się na list Sumlińskiego. Z tych fragmentów jasno wynika, że to nie dziennikarz "Rzeczpospolitej", a oskrżany o żądanie łapówki za pozytywną weryfikację oficerom WSI, pisał o niejasnościach wokół mieszkania wiceszefa ABW. W związku z tym pojawia się pytanie, dlaczego Mąka kłamie? Uznaję, że nie jest tak niedołężny, by nie zrozumieć prostego jak drut tekstu i powoływania się na opinie Sumlińskiego. Czy chodziło mu o krucjatę na koledze aresztowanego? Czy jeśli napiszę, iż Sumlinski zajmował się lewym kupnem mieszkania przez wiceszefa służby, to również i mi wytoczy on proces? Coś tu nie gra.

Tym bardziej, jeśli Mąka podczas przesłuchania na posiedzeniu Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych rzekł, że nic nie wiedział o tym, co prokuratura przekazała adwokatowi. To znaczy mamy uwierzyć w taką wersję: Mąka wytacza proces cywilny Gmyzowi za rzekomo zniesławiający artykuł, ABW prowadzi śledztwo ws. Sumlińskiego. Aresztowany dziennikarz przekazuje "Rz" list, w którym pisze o niejasnościach wokół ABW i o tym, komu mógł się narazić. Po ponad roku okazuje się, że ABW podsłuchiwało rozmowy Rymanowskiego, Latkowskiego i właśnie Gmyza. Stenogramy z ich prywatnych rozmów zostały, decyzją prokuratury, włączone w akta sprawy przeciwko temu ostatniemu. Znalazły się w nich również doprawdy dramatyczne dialogi Sumlińskiego z ojcem.

I znowu - mamy uwierzyć, że Mąka o niczym nie wiedział i nie konsultował tego posunięcia ze swoim pełnomocnikiem? Albo wiceszef ABW nadużył świadomie swojej władzy albo jest kompletnym - przepraszam za słowo - idiotą, bo musiał wiedzieć, iż skoro stenogramy odtajniono, to wyjdą na wierzch lub też daje wolną rękę w nielegalnych działaniach swojemu pełnomocnikowi. Tak czy siak mamy megaskandal. Ale w mediach ciągle wałkuje się o CBA i Kamińskim, uderzając w niego ze wszystkich możliwych stron.

Brak głosów