Nagonka TVN na CBA

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

Nie po raz pierwszy dziennikarze "Superwizjera" szukają haków na tę służbę. Osobiście lubię oglądać ten program, choć nie sprzyja temu pora emisji. Cenię sobie przedstawienie wielu zagadek i ciekawostek, jak np. kontaktów Kaczmarka z Ryszardem Krauze, tworzeniu biznesów przez ludzi dawnych służb w różnych gałęziach gospodarki po 1989r., czy kulisów zabójstwa Piotra S. w Pakistanie. Mam wątpliwości co do sensacji, którą poniżej w skrócie opiszę, ponieważ już nieraz dziennikarze tworzyli bańki mydlane, nie mające nic wspólnego z rzeczywistością - szczególnie, jeśli chodzi o CBA.
"Superwizjer" nie tak dawno nagłośnił sprawę rzekomych nielegalnych działań, które miały być prowadzone wobec niedawnego wiceministra sprawiedliwości - Mariana Cichosza. W styczniu 2008 r. agenci biura otrzymali donos, że ten polityk za łapówkę może załatwić zwolnienie z więzienia wysoko postawionego członka gangu działającego we wschodniej Polsce. Zeznania składała żona gangstera, a powołała się na słowa pośrednika w sprawie, znającego ponoć Cichosza. Kobieta poszła na współpracę z CBA, a wiceminister miał być śledzony niezgodnie z prawem przez ponad pół roku. Sprawa Cichosza miała zakończyć się po prostu lipą, gdyż pośrednik nie znał się on z tym pośrednikiem. "Superwizjer" zrobił z tego megasensację, a Mariusz Kamiński zaprzeczył tym doniesieniom. Co bardziej ciekawe, kilka dni później Cichosz został zdymisjonowany wraz z Ćwiąkalskim z resortu sprawiedliwości przez premiera. Do sprawy już nikt nie wracał i została zamknięta. Program jednak swoje zrobił i włączył się w nagonkę.
Drugi przykład, dlaczego nie ufam doniesieniom TVN, jeśli chodzi o CBA i PiS, to znane i lubiane "Taśmy Beger", zaprezentowane w "Teraz My!". To mógł być polityczny hit, który przyniósłby sławę i jeszcze większą renomę na wiele lat dla dziennikarzy: Sekielskiego i Morozowskiego. Co prawda - Lipiński i Mojzesowicz nie używali zbyt pięknego języka, ale nie była to żadna korupcja polityczna, tylko codzienne, polityczne szachy i przeciąganie na swoją stronę polityków. Ci, którzy tak bardzo się oburzali na metody PiS nie chcą pamiętać o dużo większej i prawdziwej korupcji politycznej, która zamknęła w Polsce dział najważniejszy - kwestię lustracji, czyli 4 VI 1992r. "Nocna zmiana" nie jest wiarygodna, bowiem kręcona przez Jacka Kurskiego, natomiast taśmy Beger mają znaczenie i renomę, o dziwo. Posłanka za tą sprawę przepraszała na wniosek Komisji Etyki Poselskiej, co bardzo ciekawe. TVN sprawę nadmuchał, ale nie udało się rozbić rządu, pomimo późniejszej groteski w wykonaniu polityków na najwyższych szczeblach.
Dziś "Superwizjer" opisze kolejny skandal. I tym razem nie życzyłbym sobie, żeby się sprawdził, bo wówczas powinny ponieść konsekwencje odpowiednie osoby. Podczas jednego ze śledztw CBA, miały być prezentowane przesłuchiwanym podczas rozpoznania zdjęcia najważniejszych polityków w Polsce, a wśród nich Zbigniewa Chlebowskiego, czy Grzegorza Napieralskiego. Co do tego pierwszego, to sytuacja jest kuriozalna, bowiem pod fotką jest podpisany jako Paweł Kłoczyński. Jak informuje tvn24.pl:
"Skruszonemu przestępcy pokazano zdjęcia poglądowe. To wykorzystywane w śledztwie podobizny różnych osób, które powinny być dobierane z kręgu osób podejrzanych bądź podejrzewanych do konkretnych spraw. By okazanie było bardziej wiarygodne na tablicach poglądowym wśród przestępców i podejrzanych umieszcza się osoby przybrane, niemające związku ze sprawą, ale pod warunkiem, że nie są to osoby powszechnie znane, chyba, że to one są przedmiotem śledztwa. Na zdjęciach przygotowanych przez CBA znalazły się tymczasem podobizny ważnych polityków, prokuratorów i samorządowców. Skruszony przestępca wskazał na zdjęcie Zbigniewa Chlebowskiego, posła PO, obecnie szefa klubu parlamentarnego PO, który jednak nie mógł mieć nic wspólnego z przestępstwem, o którym mówił skruszony bandyta."
Skruszonemu chodziło o Pawła Kłoczyńskiego, którego zdjęcie gdzieś się w biurze zapodziało. Nie wiadomo, dlaczego na zdjęciach do rozpoznania byli inni politycy - Marek Biernacki, Grzegorz Napieralski i Marian Filar. Akurat nie szokuje mnie to, że CBA posiada w swoich archiwach informacje na temat polityków, którzy mają być czyści, jak łza, skoro piastują urzędy i pobierają diety, uczestnicząc w życiu publicznym.
Oczywiście, program "Superwizjer" dziś obejrzę. Z jednej strony - wolę kompromitację TVN, niż bajzel w najważniejszych służbach państwowych, także mogę się zawieźć i znowu uznać, że to nadmuchana zagrywka, podobnie jak wcześniejsze. Ale jeśli okaże się to wszystko prawdą, wówczas odpowiedni ludzie CBA, którzy zajmowali się sprawą przesłuchania, powinni ponieść odpowiedzialność. Okaże się wieczorem, a raczej po dogłębnym zbadaniu sprawy. Moje osobiste wrażenie, to oczywista nagonka na biuro, w celu zdyskredytowania go. Żadna instytucja nie jest pozbawiona błędów i zaniechań, ale też żadna nie znalazła się jak dotąd pod takim ostrzałem. Dlaczego? Możecie Państwo odpowiedzieć sobie już sami.

Brak głosów

Komentarze

Cała notka jest bardzo ciekawa ale jedna uwaga.
Używa pan błędnej terminologii w tekście.

Zgodnie z polska gramatyką i ortografią nie pisze się "dziennikarz TVN" tylko funkcjonariusz TVN (a właściwie walterowców)

W TVN nie pracują dziennikarze. Moze kiedyś jakiś przez pomyłkę tam pracował ale jeśli tak to na pewno już dawno go zwolnili.

W mediach takich jak TVN czy GW pracują tylko medialni funkcjonariusze.
Różnych stopni - od szeregowych funkcjonariuszy, poprzez młodych zdolnych medialnych czekistow (np. P.Wroński) aż po oficerów dyżurnych (P.Smoleński) i medialnych pułkowników przodujących w wyszkoleniu bojowym i politycznym (Sekielski, Morozowski, Olejnik).

Ale dziennikarze ?

Tam takich z zasady nie przyjmują.

Vote up!
0
Vote down!
0
#14934

a gw1990 pozdrawiam,tekst dobry.

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#14935

Ależ to proste.Sól w oku zawsze szczypie.A CBA jest solą
w oku PO.A że afery wykrywane przez TVN są dmuchane wiadomi nie od dziś.

Vote up!
0
Vote down!
0
#14995