Konstytucja. Wystarczą dwa słowa
Powiedzmy sobie prosto w oczy. W 2008 roku Sejm dał przysłowiowej dupy. Bo skoro praktycznie wszyscy głosowali za ustawą o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi to przecież mogli dokonać niezbędnych zmian Konstytucji!
Konia z rzędem, a przynajmniej japońską motorynkę temu, kto potrafi logicznie wytłumaczyć, dlaczego ogłoszenie stanu klęski żywiołowej w powiecie żywieckim, spowodowanego wylewem Soły, skutkuje przesunięciem wyborów, a pandemia paraliżująca życie całego kraju nie?
Rzecz jasna powiat żywiecki to tylko przykład. Równie dobrze mógłby być Pęgów lub inne Wadowice.
Chodzi jedynie o lokalność zdarzenia.
Tymczasem zgodnie z art. 228 u. 1 Konstytucji stanem nadzwyczajnym, powodującym obligatoryjne przesunięcie wyborów nie jest panosząca się na obszarze całego kraju pandemia.
Przesunięcie wyborów powoduje natomiast stan wojenny, stan wyjątkowy oraz stan klęski żywiołowej ogłoszony choćby w jednej polskiej gminie!
Dlaczego nie ujęto pandemii (a może tylko epidemii ograniczonej do jakiegoś wydzielonego obszaru, np. Sosnowca czy Czechowic-Dziedzic?) w art. 228?
Przecież abstrahując od ofiar śmiertelnych samo tylko zamknięcie wszystkich restauracji na terenie kraju wygenerowało straty większe, niż hipotetyczne kompletne starcie z powierzchni ziemi takich np. Wadowic przez wezbrane wody rzeki Skawy!
Ale Konstytucja twardo stoi przy swoim.
Stan epidemii nie ma znaczenia.
Z kolei obchodzenie prawa i ogłaszanie stanu wyjątkowego bądź stanu klęski żywiołowej na terenie całego kraju to klasyczne obejście prawa.
I choćby nikt nie protestował to niesmak pozostaje. A przede wszystkim przyzwolenie na kolejne falandyzacje prawa (swoją drogą czy ktoś jeszcze pamięta prof. Falandysza?).
Tymczasem rozwiązanie jest proste.
Powiedziałbym, że dwuwyrazowe.
Zamiast kombinować jak były wicepremier Gowin z wydłużaniem kadencji prezydenckiej wystarczy przecież znowelizować konstytucję.
Właśnie wspomniany art. 228.
Po słowach stan wojenny, stan wyjątkowy należy dodać stan epidemii.
I system działa tak, że żadna ze stron nie może się do niego przyczepić. Oczywiście może się okazać, że epidemia potrwa jeszcze ze dwa lata.
Wtedy to, w przypadku wybrania na drugą kadencję, Andrzej Duda byłby prezydentem 12 lat.
Ale przecież podobne zagrożenie istnieje przy ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej.
Niestety. Przy zmianie Konstytucji obowiązuje procedura określona w art. 235 Konstytucji. A ona wymaga czasu, którego już nie ma, gdyby oczywiście trzymać się kurczowo daty 10 maja.
3. Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie Konstytucji może odbyć się nie wcześniej niż trzydziestego dnia od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy.
Uchwalona w poniedziałek nowelizacja Ordynacji wyborczej daje jednak wystarczająco dużo czasu, by wprowadzić taką zmianę.
Wystarczy więc uchwalić większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów taką oto ustawę:
Ustawa
z dnia…..
o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej
Art. 1
w art. 228 Konstytucji (Dz. U. Nr 78, poz. 483 z 1997 r.) wprowadza się następującą zmianę:
w ust. 1 po słowach "stan wojenny, stan wyjątkowy" dodaje się słowa "stan epidemii".
Art. 2
Ustawa wchodzi w życie po…od ogłoszenia.
I tyle wystarczy, proszę Państwa.
Konstytucja nie jest bowiem aktem prawnym płodzonym na aktualną chwilę, ewentualnie na jutro, i to raczej przed południem.
Zamiast cudować jak b. wicepremier z jednorazowym wydłużaniem kadencji do 7 lat (a co by się stało, gdyby pod koniec 6 roku wybuchłą nowa epidemia, jeszcze bardziej paraliżująca funkcjonowanie Państwa?) można dodać mechanizm wystarczający na każdą okazję.
I oby jej nie było, jednak bądźmy przygotowani.
6/7. 04 2020
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 470 odsłon