12 marca 2024 r. Dywanik w Waszyngtonie

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Generalnie nic nowego pod słońcem. W czasach słusznie minionych wzywanie poszczególnych genseków z krajów satelickich do Centrali w Moskwie nie dziwiło nikogo. Co najwyżej rozmiar reprymendy i forma jej udzielenia były zachowane w tajemnicy.

A trzeba powiedzieć, że moskale potrafili być brutalni, czego na własnej skórze doświadczył niejaki Bierut. Do Warszawy wrócił w drewnianej skrzyneczce, co z pewnym zadowoleniem komentowała nie tylko warszawska ulica.

Czasy uległy zmianie. Wbrew pozorom mogą być nawet brutalniejsze od dawno minionych. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że zaproszenie (mające charakter wyraźnego wezwania) Prezydenta Andrzeja Dudy oraz neopremiera Donalda Tuska to sięgnięcie do dawnych tradycji.

Po prostu Rudy zdążył już tak namieszać, że w świecie zrobiło się głośno. Za głośno.

A tego administracja waszyngtońska sobie nie życzy. Pewnie skończyłoby się tylko na jakimś „przyjacielskim” upomnieniu przez ambasadora gdyby nie to, że coraz wyraźniejsze są sygnały zapowiadające „drugi reset” w stosunkach z Rosją.

Oto pod koniec marca planowana jest w Spale konferencja dotycząca bezpieczeństwa w biznesie. Teoretycznie tylko jedna z konferencji, jakich wiele.

W praktyce jednak okazuje się, że stoi ona na przekór amerykańskiej polityce w zakresie bezpieczeństwa właśnie. Otóż strategicznym partnerem, i to jedynym, tego „iwentu” jest chiński koncern Huawei, w wielu krajach uznawany za trudniący się inwigilacją, kradzieżą danych oraz działający na szkodę NATO.

Fizycznie za przebieg odpowiada człowiek przez dekady związany z komunistycznym aparatem represji w Polsce – Tadeusz Koczkowski.

Jawnym sygnałem jest natomiast udział w konferencji wicepremiera Krzysztofa Gawkowskiego.

Mamy więc jawny ukłon w stronę Chin; te zaś, jak pamiętamy, awansowały na największego sojusznika Putina.

Biden ma więc powód, by czuć się zaniepokojony. Polska wyrosła na najmocniejszy kraj NATO w Europie, nadto zaś strategiczne położenie nie pozwala po prostu dostarczania pomocy wojennej Ukrainie inną drogą niż tylko przez nasze terytorium. Rosja jest więc szczególnie mocno zainteresowana w bałaganie u nas.

W tych kategoriach trzeba by też rozpatrywać unijną zgodę na bezcłowy import towarów rolnych z tamtego rejonu.

W Brukseli zdają sobie sprawę, że to cios w polskich rolników.

I właśnie o to chodzi. Protestujący na granicy będą pomawiani o współpracę z Rosją. A to z kolei na nowo obudzi niechęć pomiędzy dwoma narodami, razem mogącymi napisać nowy rozdział w historii Europy.

Jest spora szansa na rozdmuchanie starego konfliktu.

A wszystko dlatego, że Polska pokazała nazbyt wylewnie swoją sympatię dla kolejnej ofiary putinowskiej agresji.

Czy Biden postanowił zaingerować?

Opowieści o odpuszczeniu Europy ze względu na zagrożenie chińskie możemy sobie darować. USA jest bowiem jedynym mocarstwem globalnym, prowadzącym takąż globalną politykę.

Ale nawet takie państwo potrzebuje lokalnych sojuszników.

A jakby nie patrzeć w Europie na placu boju pozostaje tylko Polska. Niemcy silne są bowiem już tylko na papierze.

Trzy dekady konsekwentnych rządów lewicy doprowadziły do agonii ongiś drugą armię w NATO. Wystarczy wspomnieć, że wg dalekosiężnych planów Bundeswehra ma osiągnąć stan równy oddziałom zlikwidowanym przez Siemoniaka podczas ostatnich rządów Tuska w ciągu najbliższej… dekady.

Trawestując wypowiedź obecnego premiera z czasów, gdy był tylko liderem oPOzycji – a z jakiej paki mieliby budować silną armię?

Od wschodu jesteśmy my, więc naszym zmartwieniem jest obrona przed Rosją. Francuzi na wojenkę również się nie szykują…

Co najwyżej poprą nas bazgrząc na chodnikach wokół rosyjskiej ambasady.

Bo nawet gdyby się zdarzył jakiś cud i faktycznie by chcieli, to nie mają czym.

Przyznam, że ciężko pisać takie słowa.

Ale musimy uświadomić sobie jedno – opowieści o wspólnej armii, ekologicznej na dodatek!, Unii Europejskiej to mrzonki.

I to mocno odległe w czasie.

Bać się raczej należy tęsknoty za dealem, jaki wespół z Rosją Niemcy realizowali do wybuchu wojny Putina z Ukrainą.

W tych kategoriach postrzegam przyzwolenie na import ukraińskich pseudoproduktów rolnych. Zwłaszcza, że jak donoszą niezależne media, eksport z Ukrainy poza Europę osiągnął już poziom z 2021 roku.

Teoretycznie zatem odpadł najpoważniejszy argument za otwarciem granicy.

Tyle tylko, że w grę wchodzą ogromne pieniądze. Na Ukrainie eksport, podobnie jak w Polsce, obciążony jest zerową stawką VAT (w Kijowie podatek ten zowie się PDV, ale jest generalnie tożsamy z naszym).

Aż prosi się więc o eksportowanie jak największych ilości… na papierze. Być może by zapewnić odpowiedni tonaż ładowane jest wszelkie g…, mogące choć z grubsza przypominać fakturowany towar.

Przy okazji zaś zaognia się sytuację po obu stronach granicy tak, by na nowo zagrzać krew pobratymczą.

Bo to akurat jest na rękę elitom tak w Moskwie, jak w Berlinie.

To nie podoba się Ameryce. „Dywanik” w Białym Domu może oznaczać zaostrzenie kursu USA wobec Europy, która nie tylko poczuła się bezpieczna pod amerykańskim parasolem, to jeszcze przy lada okazji stara się wejść w szkodę Wujowi Samowi.

Swoją drogą patrząc na efekty, jakie słynna wypowiedź Trumpa wywarła w Niemczech, ciamciaramciowanie w polityce, kiedy za przeciwnika ma się Putina, to jawna dywersja.

A raczej ogłoszenie kapitulacji zanim się jeszcze sięgnęło po broń.

W jakim zakresie Tusk zostanie postawiony do pionu zobaczymy zatem już za miesiąc.

Sienkiewicz i Bodnar odejdą w niebyt, być może wystawieni w wyborach do europarlamentu. Natomiast Polska nie odstąpi od projektów gwarantujących nam bezpieczeństwo.

Tusk i jego ekipa będą dalej rzeźbić, ale z daleka obchodząc inwestycje strategiczne dla USA.

Póki co niezależność militarna UE pozostaje bowiem w sferze rojeń.

16.02 2024

fot. pixabay

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

To Biden ma interes, PeDeT co najwyżej nałapie punktów gdy stanie na sztorc.

USA ma pomysła aby czołgi i haubice, które Polska dostała w kredycie od Koreańczyków, wysłać na Ukrainę. Ciekawe kto za nie zapłaci: my (?), Ukry, czy Korea. Stawiam na "my". 

To jest chyba celem wizyty.

Vote up!
2
Vote down!
0

Apoloniusz

#1659007

 Obłe mydła nie stają.

 Chyba że... w trakcie tzw.wizyt w Afryce odbył jakieś tajne rozmowy(oby!!!!)-

 A Rudolf się cieszy z niby upokorzenia niby(według siebie)Prezydenta.

 Oby.

 Jeśli jest inaczej, już nas przehandlowali.

Vote up!
1
Vote down!
0

brian

#1659091