Donalda Tuska antidotum na nienormalność

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Kolejny raz wraca napisany w 1987 roku tekst Donalda Tuska. Tym razem podczas spotkania z wyborcami w Piasecznie.

Przyznam, że jak przeważająca większość Polaków tekst ów latał mi i powiewał przez te wszystkie lata. Jestem bowiem zdania, że tylko krowa poglądów nie zmienia, natomiast człowiek tak naprawdę czyni to przez całe życie. Historycznym przykładem jest premier Francji z czasów I wojny światowej, Georges Clemenceau. Jako młody człowiek (30-letni) brał udział w Komunie Paryskiej, oczywiście po stronie komunardów.

Gdy po latach pytano go, czy wziąłby udział raz jeszcze w tej nieudanej na szczęście rewolucji, odpowiadał niezmiennie TAK, ale tym razem po drugiej stronie.

30-letni Tusk miał prawo do swoich poglądów, które dziś niekoniecznie musi popierać. Ale pamiętać trzeba, że nie tekst zamieszczony 35 lat temu w ZNAK-u był powodem, dla których PO od lat przegrywa wybory. Politykom, nie tylko w Polsce, wybaczano o wiele większe gafy. Tusk zaś na odstawienie od władzy zasłużył sobie wyjątkowo mocno całokształtem uprawianej przez dwie kadencje polityki.

Mimo to jestem zdania, że trzeba sięgnąć do źródła i pokazać, co takiego napisał Tusk. I jak daleko, a raczej czy w ogóle, odstąpił od swoich ówczesnych poglądów. Zacznijmy jednak od wtorkowego incydentu.

— Przyznam panu rację: od tego, kto będzie rządził Polską, zależy nasz los — zaczął serię pytań jeden z uczestników spotkania. — Pan powiedział, że pan kocha Polskę. Mam pytanie, na czym polega ta miłość do Polski, jeżeli pana głównym wyznaniem było, że polskość to nienormalność, że polskość mnie uwiera, że wreszcie mogę wyjechać z tego polskiego syfu do Europy. Na tym polega kochanie Polski? — atakował mężczyzna.

— Nazwał się pan kiedyś prawdziwym polskim patriotą. Czy blokowanie funduszy dla Polski jest patriotyzmem? Czy niszczenie polskiego przemysłu jest patriotyzmem? Czy rozbijanie jedności Polaków jest patriotyzmem? Czy dzielenie Polaków na moherów jest patriotyzmem? Nie zgadzam się z panem — rzucił na koniec.

]]>https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/atak-na-tuska-na-spotkaniu-w-piasecznie-mocna-riposta-polityka/6z0s0b2,79cfc278]]>

Zdaniem polskojęzycznego portalu Tusk mocno zripostował.

— Pan swoje opinie wyraża na podstawie manipulacji i kłamstwa Jacka Kurskiego, który zaczął swoją kampanię nienawiści przeciw mnie właśnie na fałszywej interpretacji tego tekstu. Nawet pański polityczny idol Kaczyński publicznie ostatnio powiedział, że wszystkie te nieprzychylne dla mnie interpretacje tekstu nie mają podstaw — odpowiadał lider PO.

Akurat ten cytat, o którym pan mówi, jest wzięty wprost z listu Józefa Piłsudskiego. Gdyby pan przeczytał ten tekst do końca — to są dwie strony, da pan radę — to wiedziałby pan, że to jest tekst napisany przez młodego wówczas człowieka, który od 19 roku życia zaangażowany był w podziemie, w demokratyczną opozycję. Ja całe swoje życie poświęciłem Polsce — prostował zarzuty Tusk.

Na tym polega miłość do ojczyzny. Nie na gadaniu o patriotyzmie, tylko na życiu, które się ojczyźnie poświęca — zakończył swoją odpowiedź.

(op. cit.)

Pokażmy zatem tekst, który od wielu już lat funkcjonuje wyłącznie w formie liczącego trzy wyrazy cytatu.

Polak rozłamany

Polskość jako zadany temat… Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa?

Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę; Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi. Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości – między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną. Wolność jest w nim wartością najwyższą -[—-] [wycięte przez cenzurę – Ustawa z dnia 31 VII 1981 r. o kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 6 (Dz. U. nr 20 poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. nr 44 poz. 204)] porywa się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem. Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem.

Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z nawałnicami. I trudno, by było inaczej. „Czym jest nasze życie? – pisał Andrzej Bobkowski w Szkicach piórkiem (ile w nich trafnych uwag o polskości!). – Nawijaniem na kawałek tekturki krótkich kawałków nitki bez możności powiązania ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad prababki? Do czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do niczego – do opowiadań, prawie do legend tego kraju, który wynajął sobie w Europie pokój przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując całą swą energię w kłótniach i walkach z przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami, gdy błocą ciągłe podłogę, rozbijają i obtłukują przedmioty?

To nie jest życie, to ciągła tymczasowość życia motyla i dlatego w charakterze naszym jest może tyle cech przypominających tego owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?…”

Gdy spisuję te luźne uwagi, czuję w każdym momencie, że coś umyka, że z wielkim trudem formułuję nawet banalne myśli. Refleksja zniekształcona jest nastrojem, emocją, a i te są zmienne. Bo choć polskość wywołuje skojarzenia kreślone przez historię, jest ona także przecież dzianiem się, jest niepewnym spojrzeniem w przyszłość. I szarpię się między goryczą i wzruszeniem, dumą i zażenowaniem. Wtedy sądzę – tak po polsku, patetycznie, że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem.

Tekst ukazał się po raz pierwszy w „Znaku” nr 390-391 (listopad-grudzień 1987)

]]>https://www.miesiecznik.znak.com.pl/6792011donald-tusk-polak-rozlamany/]]>

Przyznam, że jakoś trudno mi pogodzić słowa Tuska z pokazanym wyżej tekstem. Nic bowiem nie wskazuje, iż młody Donald cytował, i to dosłownie, Marszałka. Już nawet nie wymagam, by podawał źródło cytatu. Ale powinien choć trochę go wyodrębnić! Znaczy się bezczelnie ukradł???

Wchodząc w głąb tekstu widać jednak wyraźnie, że o zapożyczeniu z Marszałka mowy być nie może. Tusk pisze o nienormalności, kojarzonej przez niego z polskością, jednocześnie jednak wskazuje na antidotum, które przywracało mu zaburzony Polską rozum.

I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi.

Gombrowicz, podawany jako lek na polską nienormalność przez kogoś, kto bez mrugnięcia okiem mówi, że całe życie poświęcił Polsce musi budzić zdumienie.

Oto pigułka pierwsza:

A płyńcież wy, płyńcież Rodacy do Narodu swego! Płyncież do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieków zdycha a zdechnąć nie może! Płyńcież do Cudaka waszego św., od Natury całej przeklętego, co wciąż się rodzi, a przecież wciąż Nieurodzony! Płyńcież, płyńcież, żeby on wam ani Żyć, ani zdechnąć nie pozwalał, a na zawsze was między Bytem i Niebytem trzymał. *

A może lepiej zażyć inny fragment Trans-Atlantyku, by wyleczyć nienormalną polskość???

Przezwyciężyć Polskość, Rozluźnić to nasze poddanie się Polsce. Oderwać się choć trochę. Powstać z klęczek! Ujawnić zalegalizować ten drugi biegun odczuwania, który każe jednostce bronić się przed narodem, jak przed każdą zbiorową przemocą. Uzyskać – to najważniejsze – swobodę wobec formy polskiej, będąc Polakiem być jednak kimś obszerniejszym i wyższym od Polaka.*

Trudno chyba o większy pokaz co najmniej niechęci do Polaków. I to nie tylko w naszej literaturze.

Ale przecież Gombrowicz to nie jedyne „lekarstwo”, którym Tusk leczył swój zaburzony polskością rozum.

Kolejne panaceum to filozof Stanisław Brzozowski. Człek dziwny, próbujący bowiem połączyć w jedno kocopały Marksa z ideami Mickiewicza, głoszonymi szczególnie pod koniec jego życia.

Jednak jego stosunek do Polski i Niepodległości powoduje, że mógłby podać sobie rękę z Gombrowiczem:

Idea ojczyzny wyjęła nas przez cały ciąg wieku dziewiętnastego spod władzy jedynego prawa, prawa odpowiedzialności za życie przed sobą samymi. Przez długie lata Polacy określali stosunek swój do ruchów i walk wolnościowych przez stosunek, jaki ruchy te ujawniały do idei polskiej. Byli niesumiennymi w bohaterstwie. Z Napoleonem łupili ludy europejskie, licząc na to, że wielki Rabuś wydrze dla swoich wspólników ojczyznę. Byli kondotierami rewolucji później, licząc, że odda im ona te same usługi. Przyzwyczaili się patrzeć na całą historię jako okazję do wykorzystania. Ojczyzna posłużyła im za pretekst do powstrzymania w rozwoju, idea ojczyzny quand même wypaczała bezinteresowność ich myśli”

(Stanisław Brzozowski, Trąd wszechpolski, „Promień”, Lwów, sierpień–październik 1906).

Tak więc jedno „lekarstwo” na polskość młodego Tuska stanowił Gombrowicz, dla którego Naród Polski to Stwór św. Ciemny, który zdechnąć od wieków nie może czy też Cudak św., od Natury przeklęty; drugie stanowił zaś Brzozowski, który widział udział Polaków w wojnach wyzwoleńczych na całym świecie jako przejaw chytrości i niechęci do pracy, połączony z możliwością rabowania.

Wplątywanie do tego Piłsudskiego, który faktycznie życie swoje Polsce poświęcił jest co najmniej nadużyciem.

Doskonale wszak pamiętamy, jak Donald czmychnął do Brukseli, gdy Merkel postanowiła uczynić z niego krula Europy.

Pamiętamy także jego rozliczne połajanki pod adresem Polski i grożenie nam np. karami za odmowę przyjęcia zaproszonych przez Merkel lekarzy, prawników i architektów z Trzeciego Świata.

Wróćmy jednak do tekstu sprzed lat. Niestety, widać wyraźnie, że tzw. liberałowie, czy jak tam chce się zwać tuskowa oPOzycja pozostają nadal w kręgu wyznaczonym przez Gombrowicza i Brzozowskiego.

Dokładnie te same ideologiczne źródła miała przecież uprawiana przez dekadę co najmniej pedagogika wstydu, której to Michnik i ferajna z Czerskiej byli najzagorzalszymi nauczycielami.

Polskość to nienormalność, Polacy zaś to naród właścicieli niewolników zdaniem noblistki Tokarczuk. Generalnie chytrzy, brudni i... pierdzący, wg celebrytki Jandy.

Tak naprawdę wybory 2023 roku będą więc nie tyle wyborem mniejszego zła, ile wyborem drogi. Tej Gombrowiczowskiej, zakończonej jego ucieczką z kraju gotującego się do wojny obronnej we wrześniu 1939 roku, i tej wyśmiewanej przez patocelebrytów, rzekomo powodowanej chytrością i chciwością, jednak broniącej Ojczyzny.

9.11 2022

Ps. Nie żebym się czepiał, ale jestem ciekawy, jakim to cudem i gdzie Tusk walczył o Polskę od 1976 roku i nie został internowany 13 grudnia? Ktoś może wyjaśnić?

________________________________________

* Witold Gombrowicz, Trans-Atlantyk, 1953

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (15 głosów)

Komentarze

Prawda - da prawa... -> do wielu weryfikacji kWALIfikacji (fiksacji)

apliKANTÓW ordynowania (ordynarnych) - > AlgoRytmów... ~dr~gań~ (rozUmów ludzi ~ łudzi ) - GALARETek MemBramowych uMySŁów...

TeorEtyczno-energEtycznych odPOwiedzialności materialnych... - należnych Podatnikom - POlityKującym STALE ...(Fe-rryty rozgrzane - plastyczne)... "do ustania tych przyczyn" (goRączkoWania "kast" ludzi...) - POdKuTych "prawnie"...

PatrzMy::: -> "OTUA" - Art. 44.

Pozdrawiam. J. K.

 

https://konstytucja.online/44

Vote up!
4
Vote down!
-2
#1648210

MEMbrana - MEM*BRAMowy ::: - "Arbeit macht frei"...- Praca czyni wolnym...

​​​ POfałszował Prawdę ::: -> Prawda czyni wolnym - "Wahrheit macht frei" [z Ewangelii Jana (J8, 32)] ...

- Wedle Biblii Tysiąclecia  -> Prawda was wyzwoli...

Na bramach - niemieckich obozów, wojennej zagłady Europejczyków... - widniały również MEMbramy (z półprzepuszczalnymi MEMbranami rek(l/ł)am) ::: -> "Jedem, das seine"... - Każdemu, co mu się należy ...(niewolniczo POczytywanych za "prawdę" ... - za bramą MEMów - oszwabiających i zniewalających prawdę ).

Pozdrawiam. J. K.

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1648213