Rosja. Upadek czyli Wielkie Chiny

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Czas najwyraźniej przyspiesza. Jeszcze nie tak dawno podczas imprez w akademiku wznosiliśmy toast, aby przynajmniej nasze wnuki dożyły końca Związku Sowieckiego, a tu raptem ów rozpadł się. A teraz, zupełnie na własne życzenie, pozostałość po sowieckim imperium zwąca się Rosją, odwraca się od Europy w stronę swojego największego geopolitycznego wroga.

Wystarczy spojrzeć nawet na niewielki globus, by dostrzec wyraźnie granicę pomiędzy Rosją a Chinami. To aż 4.250 km. To mniej więcej tyle, niż wynosi odległość drogowa pomiędzy Lizboną a… Moskwą. Fakt, ta z Kazachstanem jest prawie dwa razy dłuższa (7598,8 km). Ale nie budzi żadnych emocji, choć pod względem długości jest druga na świecie.

Tymczasem człowiek nazywany czasem putinowskim Rasputinem, niejaki Aleksander Dugin proponuje Rosji zwrócenie się na Wschód. I odrzucenie Europy, która, niewdzięcznica!, najwyraźniej nie potrafi dostrzec wyjątkowości byłego Imperium carów.

W opublikowanym w… Myśli Polskiej (tylko to wyraźnie wskazuje, co to za portal) tekście Suwerenna skuteczność pisze:

...Zachodowi udało się wciągnąć nas w wojnę. Tym samym, jakiekolwiek perspektywy współpracy z nim zostały przekreślone, jeśli nie na zawsze, to przynajmniej na długo. (…) Rosji nie jest po drodze ani z obecnymi, ani z przyszłymi elitami Zachodu. Ani w perspektywie krótkoterminowej, ani w średnioterminowej, ani w długoterminowej. Owszem, przyjdzie czas, że temperatura konfrontacji spadnie, ale kardynalnie niczego to już nie zmieni. A może i nie spadnie, lecz, na odwrót, wzrośnie.

Tak czy inaczej, nadszedł czas, byśmy skoncentrowali się na samych sobie i na tym świecie, który pozostał dla nas otwarty, po zamknięciu kierunku europejskiego.

Moim zdaniem, pierwszoplanową rolę powinna w tej sytuacji odgrywać nowa zasada: suwerennej skuteczności. Wymaga ona jakościowej zmiany zarządzania państwem.

Przed rozpoczęciem Specjalnej Operacji Wojskowej (SOW) kryteria skuteczności opierały się na dwóch czynnikach:

– postępach w procesie integracji ze światową gospodarką, co zakładało ruch w stronę Zachodu i kontrolowanych przez niego instytucji globalnych;

– sukcesach w sferze wzmocnienia suwerenności, przede wszystkim w sferze zarządzania politycznego i potencjału militarnego.

Teraz pierwszy czynnik stracił znaczenie, pozostał jedynie drugi. Podkreślam: wyłącznie ten drugi. Pierwszego już nie ma. (…)

Prezydent jasno dał do zrozumienia, że się nie odwróci i że to tylko początek.

Koniec lawirowania

Tymczasem zwolennicy Zachodu i liberałowie wciąż mają nadzieję – a może jednak…

Nowe warunki wpłyną też na tych wysokich rangą urzędników, którzy pozostawali w zawieszeniu pomiędzy orientacją zachodnią a suwerennością. Na pierwszy rzut oka ich sytuacja jest nieco lepsza: wystarczy tylko przesunąć priorytety w stronę suwerenności. Kryje się jednak za tym problem polegający na tym, że ich dotychczasowe lawirowanie tworzyło dla nich komfortową sytuację, w której można było w ogóle nic nie robić, argumentując to skomplikowanym charakterem postawionych zadań. Po rozpoczęciu SOW takie wymówki nic już nie dadzą. Trzeba będzie wylegitymować się osiągnięciami w sferze suwerenności. A z tym są ewidentne kłopoty. To dobrze, jeśli ich nie ma. Coś mi jednak mówi, że są, również u tej kategorii elity władzy.(...)

Warunki nie są już pokojowe i wymagają odpowiednich ludzi, ludzi czasu wojny.

Wszystko to prowadzi do wniosku, że nowe kryterium suwerennej skuteczności wkrótce zacznie być stosowane we wszystkich obszarach, przede wszystkim w rządzeniu krajem, zachowaniu elit rządzących, polityce kadrowej, reformie instytucji, które trzeba będzie przestawić na nowy tryb. Sytuacja nie jest beznadziejna, nie może jednak nie odbić się na doborze kadr. I z pewnością się na nim odbije.

Rzecz jasna tekst jest dłuższy, niemniej to, co zacytowałem wyżej stanowi najważniejsze przesłanie putinowskiego ideologa.

Tak więc Rosja kierunek europejski uważa za zamknięty. Za chwilę będzie to coraz wyraźniej widoczne na ulicach Moskwy i Petersburga. Dawna fabryka Renaulta w Moskwie ma bowiem wszcząć produkcję Moskwiczy. Młodszym przypominam – taka marka samochodów już była. Jeden z modeli, oznaczony jako 408 był nawet uważany za dość nowoczesny… pod koniec lat 1960-tych. ;)

Teraz marka powraca ale… pod postacią opatrzonych rosyjskimi napisami pojazdów chińskiej firmy JAC.

Tak właśnie wyglądać ma w realu zmiana optyki postulowana przez Dugina?

Pomijam już samoloty pasażerskie, które za chwilę będą stały na lotniskach czy też pociągi, w tym kolei transsyberyjskiej. Na przeszkodzie dalszego świetlanego rozwoju państwa oferującego innym prócz surowców naturalnych i broni jeszcze tylko alkohol stanął bowiem brak łożysk tocznych, których produkcji przemysł Rosji, wcześniej zaś Związku Sowieckiego, nigdy tak naprawdę nie opanował.

Co prawda histeria (a także herteria, by zadowolić feministki) podnoszona przez rosyjskich agentów wpływu bije rekordy. Oto za chwilę Europa powinna stanąć z braku rosyjskiej ropy, zimą zaś zamarznąć bez ichniego gazu. Warto sobie przypomnieć wczesne lata 1970-te i ówczesny kryzys paliwowy, wywołany przez kraje OPEC jako odpowiedź na wojnę Jom Kipur (1973). Efekt? Amerykanie zaczęli się przesiadać z normalnych wcześniej samochodów (min. 7 litrów pojemności) na małolitrażowe ich zdaniem – 2,8 do 3,5 litra.

Europa wytrzymała, USA i Kanada również. Z kolei RPA, wówczas jedyny biały kraj Afryki, rozwinęła produkcję paliw płynnych z węgla, w tym nawet oleju napędowego, co Niemcom podczas II wojny światowej się nie udało.

Jedno, co zostało z tamtych lat to ograniczenia maksymalnej prędkości na drogach poza miastem.

Ale wróćmy do Rosji. To, co proponuje Dugin jest niczym innym jak tylko przyspieszeniem upadku Państwa.

Nie tak dawno Vytautas Landsbergis proroczo zauważył:

Zbliża się trzeci upadek Rosji, i czy zwróci się to ku katastrofie wszystkiego wokół, czy też Rosja upadnie według własnych wewnętrznych powodów naturalnych – co z tego wyniknie później? Ile Chiny będą na to patrzeć i czekać na swój czas – nie wiemy. Mają bardzo dużo czasu. Przewodniczący Mao [Zedong] bardzo wyraźnie, 50 lat temu, odpowiedział brytyjskiemu dziennikarzowi w tej sprawie na pytanie „Czy Chiny roszczą sobie prawa do Przybajkala i Syberii?”. Powiedział, że te ziemie jeszcze 200 lat temu składały hołd chińskiemu cesarzowi. Naiwny Anglik był zaskoczony: „Panie przewodniczący, Rosja jest tam od 200 lat”. A Mao odrzekł: „Co to jest 200 lat dla Chin? Poczekamy i wszystko wróci na swoje miejsce”. (…) [Rosyjski] Daleki Wschód już w naturalny sposób staje się chiński. Ludzie mówią, że rosyjskie kobiety wolą chińskich mężów, którzy ich nie biją, nie piją, ale przynoszą pieniędzy do domu swoim dzieciom. To normalne życie. Rosjanie jakoś zawodzą.

]]>https://jagiellonia.org/zbliza-sie-upadek-rosji-chiny-zabiora-sobie-syberie-i-przybajkale-landsbergis]]>

Po czterech latach widzimy to coraz wyraźniej. Druga armia świata nie może blisko pół roku dać rady armii państwa, którego wedle zapewnień Dugina i jemu podobnych w praktyce nie ma.

Gdyby ktoś chciał skompromitować armię Federacji Rosyjskiej nie wymyśliłby lepszego scenariusza.

Opowieści o specjalnej operacji wojskowej robią wrażenie już tylko na Rosjanach. I to pewnie nie wszystkich.

Poniekąd daje temu wyraz sam Dugin, kiedy mówi o konieczności przestawienia gospodarki na tryb wojenny, eufemistycznie nazywając to koniecznością wymiany kadr na ludzi czasu wojny.

Wojny, a nie specjalnej operacji wojskowej.

Rosja, wg Putina sukcesorka Związku Sowieckiego, najwyraźniej zaczyna opierać się na bolszewickich rozwiązaniach.

Co z tego, że w kraju są coraz większe braki, ale za to mamy broń atomową, którą możemy zetrzeć z powierzchni Ziemi dowolne miasto!

Co z tego, że przeciętny Rosjanin nie kupi samochodu osobowego, skoro są czołgi tak pięknie wyglądające na defiladzie!

A poza tym Gagarin był pierwszy w Kosmosie!!!

Itd, itp.

Tymczasem na będącej pod okupacją rosyjską Syberii wzrasta nowe pokolenie Metysów (ojciec Chińczyk, matka Rosjanka). I widzi, jak bardzo rabunkowa gospodarka wydobywcza niszczy region, a zyski są przejadane w Moskwie.

Teraz, wg Dugina, Rosja zwróci się w stronę Chin. Co to oznacza w dłuższej perspektywie łatwo zgadnąć. Przy czym długość obliczać należy w latach, nie w dekadach. O ile Rosja przetrwa, pozbawiona co prawda ziem odebranych Chinom w XIX wieku, stanie się zapleczem surowcowym ze słabo opłacanymi wyrobnikami konsumującymi chińskie badziewie nawet nie drugiego, ale wręcz trzeciego sorta.

A na zachodzie Rosji odtworzenie Rzeczpospolitej tym razem już Czworga Narodów coraz mniejszą wydaje się utopią…

26.07 2022

fot. pixabay

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Gazeta "Wen Wei Po" z Hongkongu opublikowała w 2011 roku materiał, w którym wyjaśnia , że tempo ekonomicznego i politycznego rozwoju kraju doprowadzi do nieuniknionej wojny z najbliższymi sąsiadami, w liczbie których, jako potencjalnych obiektów ataku, wymienia się Rosję.

W przekonaniu dziennikarzy, w ciągu najbliższych 50 lat Chiny czeka 6 zwycięskich wojen.

Pierwszą z nich będzie "wojna o zjednoczenie narodu" w okresie 2020 - 2025 roku  i wg nich  będzie to wojna z Tajwanem, sojusznikiem USA w tamtym regionie, na pokonanie którego, Chiny planują  przeznaczyć 6 miesięcy.

Potem wg chińskich dziennikarzy przyjdzie kolej na Wietnam, z którym Chiny popadną w konflikt około 2028-30 roku, aby przywrócić kontrolę nad byłymi chińskimi wyspami Spartly.

W okresie 2035 - 40 roku Chiny zaczną konflikmt z Indiami, aby zdobyć Południowy Tybet. W tym konflikcie chińczycy liczą na pomoc Pakistanu, który jednocześnie powinien wtargnąć na terytorium Południowego Kaszmiru.

W okresie 2040 - 45 roku nastanie sprzyjający moment do konfliktu z Japonią i Chińczycy mają zamiar odzyskać chińskie od zawsze wyspy Djaoiuidao i Riukiu, okupowane przez Japonię.

Praktycznie w tym samym czasie Chińczycy liczą, że ich presji ma ulec Mongolia i zgodzi się na "pokojowe" połączenie z Chinami.

No i na "deser" tego obfitego chińskiego "obiadu" skośnoocy zostawiają sobie potężny konflikt z Rosją, który chińczycy „zaplanowali” sobie na 2055 - 60 rok. Właśnie wtedy nadejdzie kolej wyrównania rachunków z Rosją, która odpowie za to, że w swoim czasie odebrała Chińskiemu imperium ponad 1,6 mln kilometrów kwadratowych terytorium.

Chińczycy mają zamiar do tego czasu stać się wiodącą światową siłą, pierwszą w dziedzinie wszystkich możliwych rodzajów wojsk i dlatego liczą na to , że bez problemów dadzą radę pokonać swojego północnego sąsiada czyli Rosję.

I wtedy, jak pisali owi dziennikarze, na granicy polsko - chińskiej zapanuje błogi spokój, a USA stanie się zaoceanicznym mocarstwem regionalnym(leżącym na jednej z wysp peryferyjnych jakimi są kontynenty Ameryki Północnej , Ameryki Południowej i Australii), bo panowanie nad największa wyspą świata ( Afro-Eurazją ) w tym nad Heartlandem wg Mackindera, rozpocznie się chińskie panowanie.

 

 

Vote up!
6
Vote down!
0
#1645958

"W przekonaniu dziennikarzy, w ciągu najbliższych 50 lat Chiny czeka 6 zwycięskich wojen."

Kompletnie bez sensu jest myśleć na 50 lat na przód. Tak można by spekulować, gdyby świat rozwijał się liniowo. Wtedy można by twierdzić, że przyszłość będzie podobna do przeszłości - wszystko będzie proporcjonalnie rosnąć. Ale tak nie jest. Obserwacja wszelkich dziedzin życia pokazuje, że świat postępuje wykładniczo - tak rozwija się wszelka technologia. Więc spekulować można co najwyżej na 25 lat na przód, bo mniej więcej za tyle lat nastąpi osobliwość, a zatem postęp technologii zacznie tak szybko się zwiększać, że to, co będzie potem, jest kompletnie nieprzewidywalne. To oczywiste, że wszelkie dzisiejsze przewidywania szlag trafi, gdy wymyślą zimną fuzję - wtedy surowce Syberii kompletnie stracą znaczenie. A już zupełnie nieprzewidywane jest to, co będzie po tym, gdy sztuczna inteligencja przewyższy ludzką i zacznie się samodoskonalić. To tak jakby przyspieszyć miliony lat ewolucji do kilku minut. Więc wszelkie rozważania geopolityczne oparte na starych schematach są bez sensu. 

Vote up!
4
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1645959

parteitagu w jednym ze śląskich miast. Jako uczeń szkoły średniej musiałem wówczas być harcerzem i jako taki stałem na scenie pewnego domu kultury podczas spotkania z weteranami ruchu komunistycznego. Tak na oko średnia wieku na sali to 80-85+. Prelegent opowiadał tym stojącym już prawie dwoma nogami w trumnie ludziom, że w perspektywie najbliższych 10-15 lat w Polsce zapanuje komunizm. Staruszkowie płakali ze szczęścia, chociaż w niektórych przypadkach wątpliwe było, czy ich rodzone dzieci jeszcze tyle pożyją. Ale obietnica padła, ku pokrzepieniu serc.

Sprawy idą obecnie zbyt szybko, by wierzyć futurystom mówiącym o zdarzeniach za pół wieku. Jeśli Chiny mają się ruszyć, to raczej w ciągu najbliższej dekady. Stety, niestety radykalna polityka demograficzna doprowadziła do tego, że za 50 lat Kraj Środka będzie zamieszkiwać ok. 600 milionów ludzi. Poza tym atakuje się przeciwnika wtedy, gdy jest słaby. A Rosja sięga aktualnie dna.

Vote up!
6
Vote down!
0
#1645960

Chiny myślą na 200 lat do przodu. 

Sytuacja, technologia, świat się zmieniają, ale cel pozostaje ten sam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1646155

Wszystko to prawda, jednak z tym dobijaniem Rosji byłabym ostrożna. Chiny o wiele poważniejszym są dla nas wrogiem.  

Vote up!
3
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1645964

Amerykanie w latach 70-tych przesiadali się z 7-litrowych na 3-litrowe silniki?

To taki dowcip, prawda?

Jeszcze w latach 90-ych Amerykanie nie wyobrażali sobie że silnik może być mniejszy niż 4 litry a ilość cylindrów mnijsza niż 6. Przesiadali się na małe silniki 5,0L i normalniejsze - 5,7L i 6,2L ósemki. Pamiętam że ja zrobiłem ten błąd i kupiłem z silnikiem 5,0L - nigdy nie mogłem przeżałować popełnienia tak wielkiego błędu. Po prostu za małe gówienko na mojego Dodga... Musiał wchodzić na obroty żeby jakąś moc wyprodukować, a ja nienawidzę słyszeć silnika. Dlatego następny już miał normalną pojemność i nigdy nie kręcił się powyżej 2 tys obrotów :-)

Te poniżej 4 litrów i z prawie niespotykanymi czterem cylindrami kupowali wyłącznie emigranci przyzwyczajenie do wiertarek, oraz zbuntowani yuppies i małolaty. Zresztą... ich nastepnym wozem zawsze był już jakiś normalny. 

I tak to było, i tak to bywało. A Japończycy sukcesywnie zaczynali powiększać pojemność silników i wielkość samochodów sprzedawanych na Amerykę, ponieważ yuppies już więcej wiertarek nie chcieli. Zresztą, to nie pojemność silnika "pali" tylko ciężar samochodu. Silnik (każdy) pali tyle ile palić musi by tą masę rozpędzać. Tylko politycy w Europie o tym nie wiedzą i co raz to kombinują z podatkami od pojemności... Tymczasem sami pomykają wielkimi brykami.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1645981

Znaczy jego masa. Jestem fizykiem, wiem to od dziecka.

A, że politycy w Europie o tym nie wiedzą... Boże, zmiłuj się nad Europą. Pytanie, o czym europejscy politycy wiedzą i co rozumieją? 

To są ludzie, którzy nic nie rozumieją z tego co kto do nich mówi, a nawet gorzej, zupełnie nie pojmują nawet tego, co sami mówią.

Vote up!
3
Vote down!
0

michael

#1645982

kupują Amerykanie żyjący w miastach. Oczywiście USA to olbrzymie tereny, gdzie podstawą jest pick-up. Ale o tym, że po 1973 r. zmalała tak moc silników, jak i pojemność nie tylko ja piszę przecież:

Kryzys naftowy całkowicie zmienił świat motoryzacji. Wówczas manufaktury zajmujące się produkcją samochodów luksusowych i sportowych zaczęły popadać w problemy finansowe, a nawet plajtować, a duże koncerny musiały całkowicie zmienić swoją ofertę. 

Szczególnie było to widoczne w USA, gdzie porzucono ogromne krążowniki szos z silnikami o pojemnościach nawet ponad 7 litrów na rzecz mniejszych, niewysilonych jednostek montowanych w bardziej kompaktowych samochodach. A wszystko zaczęło się 17 października 1973 roku, gdy OPEC zmniejszyła wydobycie ropy i zagroziła embargiem dla państw wspierających Izrael w wojnie Jom Kipur, za co odpowiadali arabscy członkowie zrzeszenia naftowego. Następnie doszło do wprowadzenia embarga, którego celem było USA i kraje Europy Zachodniej. Zakończyło się to gwałtownym wzrostem cen ropy naftowej, co wpłynęło na historię motoryzacji. W USA rozpoczęła się tzw. malaise era, a także większe znaczenie zaczęły zbierać samochody importowane, głównie z Japonii.

https://www.autocentrum.pl/publikacje/historia-motoryzacji/17-10-1973-poczatek-kryzysu-paliwowego/

Vote up!
1
Vote down!
0
#1645985

"...a nawet gorzej, zupełnie nie pojmują nawet tego, co sami mówią."

 

To przecież klasyczny objaw wtórnego analfabetyzmu, jaki szerzy się odkąd na uniwersytetach zamiast uprawiania nauki, uprawia się ideologię gender.

Potem tak "wykształceni" ludzie idą do polityki i efekty widać na kazdym kroku. 

Vote up!
2
Vote down!
0
#1645984