Spiskowe teorie dziejów – zabobony w nauce

Obrazek użytkownika Romuald Kałwa
Kultura

          Nawet najwybitniejszy fizyk nie będzie mi tłumaczył każdego aspektu rzeczywistości, szczególnie rzeczywistości politycznej.

Ateista Prof. Włodzisław Duch:

Teorie spiskowe, spiskowe teorie dziejów – przekonanie o logicznym wytłumaczeniu faktów w oparciu o ukryte (często fantastyczne) mechanizmy działania świata.

Przeciwnicy tzw. teorii spiskowych – stygmatyzującego i klasyfikującego wszystkich słowa wytrychu, dopuszczają się brzydkich manipulacji.

Teorie spiskowe – słowo wytrych dla płynących z głównym nurtem opinii dla konformistów, którzy zazwyczaj nie sięgają do źródeł i samodzielnie nie badają problemów - z każdego, który twierdzi inaczej, robi się spiskowych debili wierzących w reptilian, UFO, i inne fantastyczne historie.

Oskarżenie o wiarę, czy szerzenie teorii spiskowych – to wynalazek ośmieszający tych, którzy szukają prawdziwych praw rządzących tym światem i głębokiej analizy wydarzeń historycznych i ich przyczyn. To brzydka manipulacja twierdząca, że mechanizmy działania wszystkich ludzi są zawsze jasne, czytelne i uczciwe, wszystkie informacje są jawne i nie ma tajemnic.

Tymczasem historia świata pełna jest zdziczenia, rabunku, oszustw, kradzieży, różnych zmów i niejasnych sojuszy – a gdy ktoś pokazuje prawdę, robi się z niego głupka, nazywając spiskowym sekciarzem.

Takie określenia wychodzą od ludzi pysznych, przekonanych o braku nieomylności – bo świat jest przecież taki normalny. Takie twierdzenia pochodzą także od ludzi tchórzliwych, którzy nie chcą widzieć zaburzającej ich życiowy spokój prawdy. Nieświadomość jest taka słodka. Prawda bywa niebezpieczna.

Nauka i zabobony

Tymczasem mam wrażenie, że budowane teorie na dostępnej wiedzy płynącej z fizyki, mechaniki kwantowej, to daleko idące teorie spiskowe.

Tak, to teorie spiskowe, o których rozmawiają poważni ludzie, choć przeważnie zazwyczaj krytykujący religię, to posługujący się właśnie wierzeniami:

- wiara, że wszechświat powstał z niczego – jedna z najbardziej absurdalnych teorii. Skoro naukowcy nie wiedzą, jak coś wytłumaczyć, to piszą takie, właśnie religijne teorie. Teraz zaczyna mówić się o niezwykle gęstej materii, energii, ale przez lata mówiono o osobliwości mającej cechy nieskończonej gęstości. Oczywiście z ateistycznego punktu widzenia bardziej racjonalna wydaje się wizja kurczącego i wybuchającego/rozszerzającego się wszechświata. Ale i to nie jest wytłumaczeniem, bo i w takim świecie dokonywana jest praca, masa zamienia się w energię, wszystko promieniuje, by potem skurczyć się w takiej samej energii i masie? I nie ma tu ubytków? W ciągu wieczności to by się wyczerpało i rozpierzchło. I skąd by to wszystko się wzięło?

- perpetuum mobile – oczywiście, że energia (materia) nie bierze się znikąd, ale fizykom nie przeszkadza snuć takich właśnie religijnych teorii, gdzie twierdzą, że coś powstaje z niczego - otóż wszechwiedzącym bogiem, jest tu nauka – czytaj: fizycy, którzy jak ognia unikają twierdzeń, ze czegoś nie wiedzą, co więcej – nie wiedzą jeszcze bardzo wielu rzeczy, ale zamiast „nie wiem”, głoszą religijne właśnie teorie. Nowa religia zawsze walczy z dotychczasową.

- znikające i pojawiające się cząstki elementarne – zasada zachowania energii bywa łamana w próżni. Tak twierdzą. Te cząstki wirtualne powstają by później anihilować. Wytłumaczeniem jest, że powstają na bardzo krótko. Oczywiście naukowcy nie chcą dopuszczać do siebie, że może to być związane z jakaś „siłą”, oddziaływaniem, którego po prostu jeszcze nie odkryto. Może z tą nieco mityczną ciemną energią/materią? Naukowcy zawsze muszą odpowiedzieć „wiem”, przynajmniej oficjalnie, przed ludźmi, na wszystkie pytania. Tego żąda od nich ateistyczna popkultura.

- grawitacja wykrzywia przestrzeń i czas – to jest po prostu logiczne, ale dlaczego nie podaje się przy tym definicji czasu? Może czas to tylko wartość mierzona w odniesieniu do ruchu – procesów fizyczno-chemicznych? Czym jest przestrzeń? Ktoś powiedział, że przestrzeń to zestaw punktów wielkości stałej Plancka – kwantu działania – dotychczas najmniejszego odkrytego elementu we wszechświata. Ok, może dlatego, nie sprawdzałem tego, siły bezwładności działają w próżni kosmicznej?

- splątanie kwantowe - skoro splątanie kwantowe działa, a życie w kosmosie poza ziemią według wielu naukowców z pewnością istnieje, tym bardziej, że pyszni (przyznajmy to) w swoim materializmie twierdzą, że to taka prosta spawa (przecież życie na Ziemi zanikało i odradzało się miliardy lat temu niezależnie od siebie kilka razy), to czemu nie mamy jeszcze kontaktu z obcymi? Owszem, ktoś powie, że na Ziemi nie mamy jeszcze odpowiednich odbiorników, ale dlaczego dzięki splataniu kwantowemu mamy mieć tylko możliwość wymiany elektromagnetycznej z obcą cywilizacją? Dlaczego kosmici mieliby na to czekać? We wszechświecie działają te same prawa, to kosmici zapewne są także drapieżnikami, a więc los ludzi nagle by ich obchodził?

Sama nauka głosi teorie spiskowe. Pierwszą jest brak wyjaśnienia, na jakiej zasadzie z materii nieożywionej powstały samoreplikujące się biologiczne maszyny, które w dodatku mają świadomość swojego istnienia?

Dlaczego wszelkie życie – replikacja organizmów, istot – musi być oparte na materii? A czemu nie na energii?

Dlaczego ponad znaną nam materią, energią, nie może istnieć coś „ponad tym”? To jak, cząstki wirtualne mogą materializować się z niczego, ale Boga nie ma, bo jak tak twierdzisz, to jesteś zwolennikiem myślenia magicznego.

A najlepsze są te twierdzenia o wieku wszechświata. Zamiast powiedzieć, że nikt nie wie, ile naprawdę ma lat, to naukowcy niczym płaskoziemcy czy zwolennicy wiszenia Ziemi na wielkim krokodylu, twierdzą, że wszechświat ma zaledwie 13,8 mld lat.

Jest tylko jeden poważny problem: Ziemia jest w środku widzialnego nam wszechświata. Nie wiem czemu o tym się nie mówi. Ktoś tu się wstydzi tego wyniku? Oznacza to, że albo Wielki Wybuch nastąpił w obszarze Drogi mlecznej, albo... naukowcy tak naprawdę nie wiedzą nic o prawdziwym rozmiarze wszechświata.

Postulowane 13,8 mld lat wieku wszechświata to naprawdę niewiele, gdy bierze się pod uwagę taki obiektywny czynnik, jak wieczność.

Swoją drogą, znając efekt Dopplera, i skoro fizycy tak wszystko potrafią, to niesłychanie łatwo zmierzyć rzeczywisty rozmiar wszechświata. Idealnie pomocny wydaje się tu model kamyka rzuconego w wodę, gdzie w raz z rozchodzeniem się fali, zmienia się (rozszerza) okres w ruchu drgającym. Spójrzmy na grafikę: w okręgu B C mamy widzialny wszechświat hipotetycznie umieszczony w hipotetycznym modelu wszechświata, oznaczony przez D – duży okrąg. Oczywiste jest, że prędkość oddalania się punktu C od punktu A będzie większa niż punktu B od A, a odległość D od A – według efektu Dopplera – będzie można obliczyć odnosząc ją do wcześniej otrzymanych wyników odległości punktów - odcinków A - B i A C. Patrz: zdjecie główne

A może wielu naukowców „coś wie”, ale woli milczeć, nie narażając się na podważanie teorii światowych gwiazd nauki i ich materialistycznych/ateistycznych sponsorów oraz antyreligijnego społeczeństwa, dla którego religia to wymuszająca ich zachowanie niewola. Niewielu się wyłamuje, jak John Hagelin (buddysta), bo boi się ośmieszenia. Gwiazdą jest natomiast Carl Sagan, który znany jest z bredzenia o UFO – np. w powieści i filmie „Kontakt” chrześcijan przedstawiając, jako najgorsze, tępe, ograniczone umysłowo zło.

Ewolucja to wiara

Ja w ewolucję wierzę, ale uważam, że to proces z nieustaną ingerencją Boga – siły, której nie można łatwo opisać i zrozumieć. Nie, to nie szacowny starzec z brodą. Po prostu nie wierze, że materia może się samodoskonalić na tyle, że może formować życie – samoreplikujące się obiekty materii. A gdyby tak było, że życie powstaje z materii, to ludzie nie niszczą planety, tylko działają, bo po prostu tak ma być. Bo tak chce materia sformatowana w życie.

Czy ksiądz prof. Michał Heller wierzy w Boga?

Według ks. prof. Hellera: - „Przeciwnicy teorii ewolucji twierdzą, że Wszechświat nie mógł się narodzić w drodze przypadku, a zatem musi być efektem planu Inteligentnej Istoty”.

Takie rozumowanie zawiera w sobie poważny błąd teologiczny. „Przypadki – tak samo jak prawa przyrody – są istotnymi składnikami kompozycji, którą nazywamy Dziełem (Stworzenia). Bóg jest także Panem przypadków” – podkreśla polski ksiądz – kosmolog.

Źródło: ]]>https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C407826%2Cjak-ksiege-rodza...]]>

Myślenie to ma błędne założenia – poważny błąd teologiczny:

Na wstępie zaznaczam, że z wiary w „plan inteligentnej istoty” nie wynika, jak i z myślenia ludzi religijnych, że wszechświat – świat – ma 6 000 lat, i że wiara w ten pogląd, jest charakterystyczna i konieczna dla wszystkich wierzących. U Boga nic nie dzieje się łatwo i szybko.

„Przypadki – tak samo jak prawa przyrody – są istotnymi składnikami kompozycji, którą nazywamy Dziełem (Stworzenia). Bóg jest także Panem przypadków”.

 - tak rozumiany przypadek oznaczałby, że Bóg nad nim nie panuje, że przypadek, jako zjawisko, znajdowałby się poza władzą Boga, że Bóg stworzył coś, co jest po za nim – poza jego władzą, a nawet rozumieniem.

Bóg z pewnością jest „Panem przypadków”, ale tylko takich przypadków, rozumianych z ludzkiego punktu widzenia.

Swoją drogą to ciekawe, jak ateiści przed teorią Darwina tłumaczyli powstanie/istnienie świata. Nie znalazłem tej informacji w „Rękopisach paryskich”, choć są tam informacje o materializmie. Ale to już nieco inny temat.

 

©

Copyright: Romuald Kałwa

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

...że skończyć seminarium duchowne i nie stracić wiary to cud. Nie wiem, co dziś się na ten temat mówi. Byli tacy, którzy nie stracili, ale sporo ludzi w sutannach wygaduje różnie dziwactwa. Im dłużej zagłębiają się w filozofię tym więcej "kwiatków".

Świat powstał po wielkim "buchu"... powtarzają zaciągając się i przekazując skręta koledze. Albo "piekło będzie puste". Nie wiem, co jest bardziej puste....

PS proszę w trybie edycji wstawić pustą linię przed pierwszym akapitem tekstu (jeden enter po ustawieniu kursora na początku tekstu), wtedy tekst się "sklei".

Vote up!
7
Vote down!
-2

Krispin z Lamanczy

#1634214

Ciemna materia, jak ja nazywaja fizycy, albo inaczej czarne dziury, to mozna tlumaczyc jako materie o zerowej energii, czyli w temperaturze zera bezwzglednego wychlodzona do tej temperatury. To sie oczywiscie kloci z teoria Einsteina, ze materia = energia. To zreszta nie jest jedyna rzecz bledna w teoriach tego ateisty. Wymyslanie w tym wszystkim ekfilibrycznych definicji prowadzi do niepotrzebnego komplikowania tego co mozna prosto okreslic. Jezeli po prostu jakis atom czy czasteczka straci swoja energie, a wiec znajdzie sie w bezruchu, wowczas bedzie zmierzac pod wplywem na przyklad promieni swietlnych do wejscia na wyzszy poziom energetyczny, a wiec to swiatlo pochlonie.  Efekt bedzie taki ze bedzie robic wrazenie czarnej dziury. Gdy natomiast bedzie tej czarnej materii duza ilosc, wowczas ona moze wciagnac do siebie caly obiekt, a nawet planete energetycznie na poziomie wyzszym od swojego. Fizycy ktorzy wymyslaja nowe teorie zazwyczaj gdy nie moga ich matematycznie udowodnic to wtedy wprowadzaja tzw stale, aby w ich rownaniach byl stan rownowagi, dopasujacy teorie do zalozonego twierdzenia. Tam jest pole do nieskonczonej manipulacji. Najwiecej klamstw mozna przepychac w akceleratorach, gdzie nikt spoza ich grona nie jest w stanie tego wszystkiego obalic, dlatego ze go po prostu nie stac na taki akcelerator. Wymyslaja wiec"boskie czasteczki" bozony, etc. Ja bym to wszystko nazwal religia ateistyczna.

Vote up!
2
Vote down!
0

JanStefanski

#1634356

choć z tymi stałymi, to często prawda. Ale Einstein był - jak wielu (chyba większość) fizyków - wierzący. Niektórzy fizycy okreslani byli nawet jako "mistycy", a inii byli przesądni/zabobonni (np. wierzący w magie liczby 137). A dziś matematyka w fizyce (tzw. fizyka teoretyczna) zwykle znacznie wyprzedza doświadczenie. Jest na ten temat dostępna znakomita książka : "Zagubione w matematyce. Fizyka w pułapce piękna" Sabine Hossenfelder

Vote up!
0
Vote down!
0
#1634361