Konfederacja w kolorze tęczy

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Idee

Zachwyty nad „wspaniałą 11-tką”, tak naprawdę stanowiącą raptem niespełna 2,4% wszystkich posłów Sejmu IX kadencji, nie mogą przesłonić jednego. Otóż jest to jednorazowy projekt polityczny mający na celu zapewnienie maksymalnej ilości mandatów kandydatom alternatywnym w odczuciu społecznym do PiS.

 

Nic dziwnego, że najtrafniejszą charakterystykę tego projektu zamieścił… Jan Hartman.

Pisał:

Co łączy „narodowców”, fundamentalistów katolickich i „korwinistów”? Nic szczególnego – pogarda. Ten styl, ironiczny, besserwisterski, sardoniczny, nagle przechodzący w szowinistyczną egzaltację. Ta wyższość, wzgarda wobec reszty świata, cynizm i poczucie, że arystokratom ducha, którymi się czują, wszystko wolno.

]]>https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1928312,1,powrot-korwina-brauna-i-bosaka-to-nasza-wielka-kleska.read]]>

Jeśli Hartman pisze o pogardzie do mających inne poglądy bez wątpienia należy mu wierzyć. Jasio bowiem zwykł postponować swoich oponentów z pozycji tego, który wie lepiej, i przede wszystkim jest lepszy niż oni. Reaguje zatem niczym pies Pawłowa na każdego, kto stosuje tę samą manierę polemiczną.

Wróćmy do cytowanego tekstu. Przedstawiony wyżej fragmencik to nie koniec opisu Konfederacji. By charakterystyka była pełna Jasio dodaje:

No, może jeszcze fascynacja despotią, machiawelizmem w wersji turbo, sprawiającym, że po cichu bardziej podziwiają Putina niż Orbána.

Reszta ich dzieli – Braun jest katolickim „ultrasem”, a Korwin-Mikke antyklerykałem, od czasu do czasu koniunkturalnie udającym posłuszeństwo wobec Kościoła i katolicyzmu. Jedni są zwolennikami skrajnego liberalizmu gospodarczego, inni chcieliby, aby gospodarkę w mocarnej dłoni trzymało niezłomne ideowo kierownictwo wielkiego Państwa Narodu Polskiego. Zresztą to bez znaczenia. Wszystko jedno, czy założą wspólne koło poselskie, czy nie.(…)

Wystarczą nacjonalizm, ksenofobia, pogarda dla demokracji, antysemityzm i homofobia (…).

(ibid.)

Tekst dość stary, bo pisany na gorąco zaraz po opublikowaniu wyników wyborów. Czy jednak można odmówić racji cytowanym fragmentom?

Wszak jedyny argument na nie to taki, że cytowane słowa pochodzą od prominentnego członka niesławnej pamięci Ruchu Palikota. Człowieka, który uwił sobie gniazdko w zbiorowej pamięci jako ten, który chciałby wprowadzić na salony kazirodztwo.

Jak jednak przed laty mawiał profesor filozofii marksistowskiej z Wrocławia, niejaki Jarosław Ładoszfilozof jest jak drogowskaz. Nieważne, że krzywy i spróchniały, nieważne, że psy go obsikują – ważne jest, by wskazywał właściwy kierunek (cyt. z pamięci).

I właśnie Hartman jest jak drogowskaz. Przynajmniej czasami.

 

Efemeryczny twór, jeszcze przed wyborami zwany „tercetem egzotycznym” nie sposób nawet podejrzewać o jakąś wspólną ideologię. Poza, rzecz jasna, wspólnotą NIE.

Zwróćcie proszę uwagę, że ani razu w kampanii wyborczej nie padły słowa negacji pod adresem lewicy czy też KO.

Co gorsza, nie padają i teraz.

Natomiast cały czas trwa narracja antypisowska. Jeśli nawet padają słowa PiS-PO jedno zło to i tak akcent pada na pierwszą sylabę.

Po części to zrozumiałe. Dla przeciętnego wyborcy KO czy innej lewicy Konfederacja za sprawą narodowców jest obrzydliwa do granic wyznaczonych wcześniej przez PiS. Dla lewicy dodatkowo są to „faszyści”, z którymi lewica walczy od lat.

Złośliwi co prawda przypominają, i to coraz głośniej, że lewica zaczęła walczyć z faszyzmem już wtedy, gdy obozy koncentracyjne budowała jedynie... ona.

W konsekwencji późniejsza walka była tak naprawdę walką o to, kto obozami koncentracyjnymi ma zarządzać, a nie o ich likwidację.

Niemniej Konfederaci nie mają co liczyć na lewicowy elektorat.

Pozostało im jedynie zwalczać PiS licząc, że uda się przyciągnąć przynajmniej cząstkę ich wyborców na swoją stronę.

A poza tym mają w swoich szeregach Korwina.

 

Prawdopodobnie jestem tutaj jedynym, który występował publicznie obok JKM.

Dwa lata temu na UKSW w Warszawie.

Co prawda zostałem wmanewrowany w wystąpienie, nie planowałem go zupełnie umyśliwszy sobie wcześniej rolę obserwatora.

Skoro jednak zostałem wywołany do tablicy (a raczej na mównicę) dałem sobie radę.

Ba, JKM w czasie mojego wystąpienia nawet nie drzemał. Wprost przeciwnie. Od czasu do czasu kiwał potwierdzająco głową.

To wystarczyło. Sala, mniej więcej w 2/3 zapełniona młodymi fanami JKM biła mi brawo. Co prawda ze względu na poruszany temat raczej wątpliwe jest, by wynikało to z jego zrozumienia, ale po co, skoro JKM pokazał, ze akceptuje moje tezy?

 

Nie było to zresztą moje jedyne spotkanie z Korwinem. Dwa lata wcześniej spotkałem go zbierając podpisy w słusznej sprawie. Góra dwie minuty wystarczyły, by zrozumiał, o co kaman. Sam podpisał i jeszcze zachęcił innych do podpisywania.

 

Czemu o tym wspominam?

Ano temu, że JKM jako jedyny w tercecie egzotycznym tworzącym tzw. Konfederację posiada swój stały elektorat.

 

Zwolennicy tzw. „narodowców” nie powinni się oszukiwać. To, że paru z nich znalazło się w Sejmie to zasługa Korwina.

Wyłącznie.

Wszak od dawna wiadomo, że gdyby na Marszu Niepodległości maszerowali tylko narodowcy to trudno byłoby znaleźć więcej, niż 2 tys. uczestników. I to pod warunkiem, że przyjechaliby z całej Polski.

Próby usuwania w cień Korwina budzą w tym kontekście wesołość.

 

Powiem więcej. Darzę JKM szacunkiem. Ba, są poglądy, które z nim podzielam.

Więcej, niektóre poglądy podzielam także z Narodowcami. Obiema rękami podpisuję się pod tą np. wypowiedzią Romana Dmowskiego:

Gubi nas ona (bierność) nie tylko jako naród, ale jako jednostki. Jej to przede wszystkim zawdzięczamy, że wśród nas tak częstym jest zjawiskiem pesymizm, beznadziejność, brak wiary w siebie i w możność życia na lepszy sposób. Trzeba świat znać i rozumieć, a życie samemu urabiać według własnych wymagań. Świat wtedy nie będzie taki brzydki, a życie na nim nie takie złe, jak to nam się często zdaje.

„Myśli nowoczesnego Polaka”

A zwłaszcza ta:

Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka.

Bo im szersza strona mego ducha żyje życiem zbiorowym narodu, tym jest mi ono droższe, tym większą ma ono dla mnie cenę i tym silniejszą czuję potrzebę dbania o jego całość i rozwój.
Z drugiej strony, im wyższy jest stopień mego rozwoju moralnego, tym więcej nakazuje mi w tym względzie sama miłość własna.

(ibid.)

Ale….

Ale współcześni „narodowcy” są karykaturą tych sprzed 1939 r. To, że oficjalnie opierają się na Dmowskim nie znaczy nic.

Ich wyróżnikiem jest co innego.

Dokładnie tak, jak posumował ich Jan Hartman – cechą szczególną jest pogarda dla osób nie podzielających ich ułomnego obrazu świata.

Wystarczy tylko powiedzieć, napisać coś, co wymagałoby z ich strony myślenia – riposta jest jedna. Albo wyzywają wprost od „żydów”, albo bardziej zakamuflowanie – od „pejsatych”.

 

Generalnie w ich nowomowie określić kogoś „żydem” jest mniej więcej tym samym, co powiedzieć do kogoś „ty ch…ju”.

 

Przy czym zostać „żydem/pejsatym” jest łatwo.

Tzw. narodowcy uważają bowiem, że skoro ich polemista jest od nich inteligentniejszy musi być "żydem".

Dokładnie w ten sam sposób rozumują Świadkowie Jehowy. Z tą jednak różnicą, że ich zdaniem inteligentniejszy rozmówca jest opętany przez szejtana-dyjabła. ;)

 

Jeśli więc słyszę głosy o szukaniu porozumienia z „narodowcami” wzruszam ramionami.

Jedyny efekt takich apeli to wykruszenie mniej fanatycznych zwolenników Winnickiego etc. Oraz pokazanie własnym wyborcom – patrzcie, jacy my jesteśmy otwarci, nikogo nie przekreślamy.

Jak wszyscy fanatycy również i narodowcy są ludźmi straconymi. Zamknęli się w getcie pojęciowym i istnieją sami dla siebie.

Jest to główna przyczyna, dla której przywódcy tego ruchu mogą być jedynie radykalni i…. bardziej radykalni. Jeśli jednak sprawdzą się przedwyborcze prognozy i najbardziej krzykliwi dostaną jakieś mniejsze lub większe synekury, to nagle okaże się, że cały Ruch Narodowy rozsypie się niczym domek z kart i podzieli na zwalczające się wzajemnie frakcje. Mniej więcej jak ongiś KPN, kiedy Moczulski rozczarował swoją osobą tzw. doły partyjne. Tyle, że na o wiele większą liczbę koterii i partyjek.

 

I wreszcie zwolennicy „arcykatolika” Grzegorza Brauna. Teoretyczni, bowiem do tej pory nikogo takiego nie spotkałem. Ani w necie, ani w realu.

Trudno wszak wierzyć facetowi, który przemilcza antypolską działalność Rosji na przestrzeni wieków i wroga każe upatrywać w odległej Anglii.

Uwierzyć mu znaczy, że moi pradziadowie zamiast walki z caratem powinni wyjechać do Indii i wspomóc powstanie Sikhów.

Zaś Powstania Listopadowe i Styczniowe to były tragiczne pomyłki.

Nie mówiąc o Warszawskim.

 

Kolejna idee fixe Brauna to…. fort Xi.

Zamiast obecności wojsk amerykańskich (śladowej) arcykatolik Braun proponuje dla dobra suwerennej Polski wprowadzenie wojsk chińskich.

Tu cała wypowiedź: ]]>https://www.grzegorzbraun.pl/2019/04/29/na-fort-trump-odpowiedzia-fort-xi/]]>

 

Grzegorz Braun wysuwa się w tej chwili na czoło Konfederacji. Mniemam więc, że i obecni na portalu zwolennicy tego projektu podzielają w pełni jego poglądy.

Cóż, jako dziecko pamiętam piosenkę polskiego patrioty, śpiewaną na melodię Pamelo, żegnaj …. Tercetu Egzotycznego właśnie.

 

Nie oddamy Chinom Związku Radzieckiego
Nie oddamy Pekinowi Kraju Rad
Zdrawstwuj, Wania, jakby przyszło co do czego
My czuwamy, wy możecie słodko spać

Za tym pustym stepem miasto jest ogromne
Żółty człowiek tam nachalnie szczerzy kły
W noc spokojną ulepimy ciężką bombę
By na widok jej czerwonym ciekły łzy

Nikt nie zrobi z Moskwy pola ryżowego
I nie będzie nikt na Kremlu sake chlać
Więc, Rosjanie, już nie uczcie się chińskiego
My czuwamy, wy możecie słodko spać….

 

Najwyraźniej Braun musiał też ją nucić i co nieco sobie przyswoił. Tylko odwrotnie. ;)

 

Ale my tu gadu gadu a tymczasem konfederaci pokazują swoje prawdziwe ideowe oblicze.

Niejaki Dobromir Sośnierz pod rękę z posłem lewicy Krzysztofem Śmiszkiem znalazł się w zespole parlamentarnym ds. równouprawnienia osób LGBT+.

W skład zespołu powstałego z inicjatywy partnera (partnerki?) europosła Roberta Biedronia prócz posła Konfederacji wchodzi 16 posłów KO i 7 z lewicy.

 

Ciekawe, kiedy za nim pójdą inni konfederaci? Lewica jest przecież otwarta na współpracę.

 

Pod warunkiem pełnego przyswojenia jej ideologii.

 

 

20.11 2019

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.1 (21 głosów)

Komentarze

Jak Autor trafnie zauważa - to nie są spadkobiercy przedwojennej tradycji narodowej, której uosobieniem jest Roman Dmowski, lecz sieroty, jeśli już nie po Stalinie, to na pewno po Porębie i Moczarze. 

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-4

jan patmo

#1609861

Jest jeszcze gorzej. 

  1. JKM - nie mylisz się w ocenie sprawności intelektualnej Janusza Korwin-Mikke. I to jest w tej sprawie najniebezpieczniejsze. Tak jest, ponieważ dzięki temu może prowadzić od trzydziestu lat tę samą działalność szczurołapa z Hameln. Zaczarowanym fletem ortodoksyjnego liberalizmu wywodzi kolejne pokolenia młodych Polaków na ideowe manowce. Przez te wszystkie trzydzieści parę lat śpi albo zajmuje się swoimi sprawami i nic go nie obchodzi. Jest celebrytą. Budzi się z tego snu na kilka miesięcy przed kolejnym sezonem wyborczym, by reaktywować pseudonaukowy zwój skrajnie liberalnego ekonomizmu i wygenerować kolejną kampanię, której jedynym celem jest odebranie kilku procent głosów najpoważniejszej realnie patriotycznej partii, działającej w interesie polskiego interesu narodowego i polskiej racji stanu. Mówiąc wprost - jego celem jest antypolska dywersja polityczna.
    Ponieważ celem jest dywersja, zbiera do dywersyjnej grupy uderzeniowej wszystkich, którzy mają na to ochotę - i chuliganów i oszustów politycznych, i oszołomów i karierowiczów i oczywiście ludzi działających w dobrej wierze, którzy ulegną jego czarowi. Jedną z ostatnich jego bardziej udanych poprzednich akcji był udział w rozbiciu rządu PiS w kampanii roku 2007. Wtedy także zmontował dywersyjną efemerydę polityczną UPR - LPR przechylając antypisowską szalę na antypolską stronę.
    Jeśli ktoś powtarza te same czynności w taki sam sposób i z bardzo podobnym wynikiem - to w tym szaleństwie musi być metoda. A w polityce nie jest ważne, czy to co robi jest działaniem agenturalnym, czy robi to dla zabawy, albo by zaimponować ukochanej kobiecie. Ważny jest skutek tego, co robi.
    Po pierwsze - jest to antypolska dywersja polityczna, której celem jest destabilizacja a nawet zniszczenie systemów Państwa Polskiego.
    A po drugie jest coś co budzi zdecydowanie większą odrazę, jest to wyprowadzanie na manowce kolejnych pokoleń najbardziej aktywnej polskiej młodzieży. Całe pokolenia młodych ludzi wpuszczonych w kanał.  Pamiętam UPR, Koliber, na przykład pan Bosak jeszcze z Kolibra pochodzi, nawet Rafał A. Ziemkiewicz do dzisiaj jest emocjonalnie jedna nogą tkwi na Korwinowych manowcach. To są całe pokłady ludzkiej, polskiej energii, ludzka praca, ludzka krew, ludzka nadzieja na manowcach.
    I wreszcie po trzecie - to jest zło fałszu ekonomicznego. Ekonomia nie jest nauką, jest sztuką trudną i wymagającą wielkiej kultury myślenia i bardzo poważnej wiedzy i ogromnego doświadczenia. Realna ekonomia jest splotem wielu konkretnych i śmiertelnie realnych procesów, które po prostu trzeba rozumieć. Przede wszystkim rozumieć. JKM zamienił to dzieło sztuki myśli i praktyki cywilizacji homo sapiens w prymitywną konstrukcję propagandowego zestawu pseudo naukowych haseł, wystawiających całe pokolenia młodych Polaków na żer ekonomicznych oszustów. Zamiast ekonomicznego profesjonalizmu... parę haseł ortodoksyjnego liberalizmu. Friedrich Hayek albo Murray Rothbard opowiedziany w trzy minuty.
    I to jest silnik tej koszmarnej dywersji politycznej. Zaczarowany flet szczurołapa z Hameln.
  2. Grzegorz Braun, to inne ziółko z tej samej łączki. Być może jest koncentratorem ultrakatolickiego patriotyzmu polskiego. Ale jest interesujące pytanie - czym ten ultrakatolicki patriotyzm jest. Aby się dowiedzieć bardzo starannie wysłuchałem paru różnych wykładów Grzegorza Brauna, łącznie z ostatnim rekomendowanym na tutejszych łamach [link], zatytułowanym "Kto naprawdę rządzi Polską". Wstępną opinię o tym wykładzie pana Grzegorza sformułowałem tutaj [link]. Jest to historyczna legenda fantasy.
    Jeżeli te legendę zrealizował sam reżyser, to jest to niezwykłe dzieło sztuki, o niesamowitym scenariuszu nieomal naukowego science-fiction albo fantasy historii alternatywnej pojawiającej się w XV wieku w mrokach schizmy Jana Husa i późniejszych husyckich rewolucji przeciwko Kościołowi Katolickiemu, aż do współczesności XXI wieku. Cały scenariusz jest spektaklem bardzo logicznej hipotezy, której finałem jest wniosek wskazujący na liberalną demokrację oraz PiS, jako najczarniejszą kontynuację husyckich zbrodni, grabieży i destrukcji, których celem było i jest zniszczenie Kościoła Katolickiego i detronizacja Chrystusa jako Króla Polski.
    Jedynym mankamentem tego dzieła jest jego realizacja na scenie żywej polityki zamiast w teatrze albo w filmie. A w żywej polityce jest to niestety dobrze zrobiona konstrukcji legendowania antypolskiej dywersji politycznej z potężną dawką antypolskiego jadu*).

Przypis:
*) W tej sprawie szykuję oddzielny felieton. Zwracam tylko uwagę na to, że ten Braunowy ultrakatolicki patriotyzm prowadzi do opozycji wobec XIX wiecznej kampanii "ku pokrzepieniu polskich serc". Pan Grzegorz Braun "ujawnia husycką grabież" takich łotrów, jak Stanisław Staszic, który sobie pałac w Warszawie wybudował. A przecież działanie ku pokrzepienie polskich serc przydałoby się i teraz, całkiem współcześnie.

Co ciekawe, bezczelna komunistyczna grabież jest jak najbardziej współczesną zmorą. Widać jak chłopcy składają z prawdziwych klocków fałszywy obraz nowych kłamstw w miejsce starych.

Vote up!
6
Vote down!
-2

michael

#1609862

A gdzie jest ta wypowiedź Brauna o Stanisławie Staszicu jako "husyckim grabieżcy? Nie mogę uwierzyć, że Braun coś takiego mógł powiedzieć czy napisać.

Z góry dziękuję z informację i równocześnie serdecznie pozdrawiam.  

Vote up!
2
Vote down!
-2

jan patmo

#1609913

A może zamiast tyle czasu poświęcać na fantazmaty, czołowi przywódcy "Konfederacji" powołają do życia Parlamentarny Zespół do Spraw Reparacji od Rosji za niewyobrażane zbrodnie i grabieże  Moskwy na Polsce i Polakach.

A więc do dzieła dzielni bojcy! 

Vote up!
4
Vote down!
-1

jan patmo

#1609868

Zgadzam się, że w tym szaleństwie jest metoda, lecz nie chodzi o "stęczowienie" owej Narodowej11-ki, to jest tylko kolejny sposób tworzenia burdelu w kraju, albowiem: od pewnego czasu coraz częściej różni "prorocy" wieszczą wojnę. Najpierw bez wytchnienia pisał o tym imć pan redaktor St. M., że kondominium żydowskie czy rosyjskie pod niemieckim (czy odwrotnie) nadzorem, często na Ne24 można było wyczytać, że wojna tuż, tuż, na dniach. Ostatnio możemy dowiedzieć się, że wojna jest nieunikniona, że będziemy bronić Litwy i że w istocie to jesteśmy lokalna potęgą militarną. Przyznam szczerze, że co jak co ale co z nas za potęga militarna (choćby i lokalna) nie mając armii, przemysłu jako takiego, zadłużenie kraju na kilka pokoleń nie pozwala nawet spokojnie usnąć, a do tego ciągły burdel odkąd trafiła się wreszcie nie kradnąca wszystko co w łapy wpadnie ekipa rządząca. Gdy się nad tym wszystkim zastanowić, pozbierać do kupy to wychodzi na to, że jesteśmy w permanentnej kampanii kilku agresorów przeciwko naszemu krajowi, którzy skutecznie wykorzystują V kolumnę. Nie pamiętam czasów aby tak długo, tak zajadle z takim w istocie dobrym planowaniem niszczono polski rząd. W poprzedniej kadencji byli totalni różowo - czerwoni, widocznie dostrzeżono lukę po prawej stronie i hokus, pokus: mamy agresywną, wojującą, totalną opozycję po prawej stronie.

Vote up!
3
Vote down!
-2

Apoloniusz

#1609934

   Witam! To taka nowa odsłona twarzy ruchu Kukizowców, którzy są Za, a nawet Przeciw. Tylko naród, już plew nie kupuje. Prób roztrwonienia dorobku PISu, będzie jeszcze wiele. Tylko UE już nie może traktować II-ej kadencji Prawicy w Polsce jako przypadku, więc piki nagonki zostały stępione. Podmiotowość Polski w Świecie rośnie.

Vote up!
5
Vote down!
-1

ronin

#1609945