Zmarnowane "Drogi wolności"- serial bez normalności
Oglądnąłem do tej pory wszystkie odcinki serialu TVP "Drogi wolności". Jako fan II RP, do tego krakowianin byłem wielkim entuzjastą tego serialu. Byłem...Ponieważ im dalej w czasy IIRP tym mniej w nim IIRP, a więcej "feministycznych mądrości", coraz dalej od rzeczywistości tamtych czasów.
Co się rzuca od razu w oczy? W serialu nie ma ŻADNEGO szczęśliwego małżeństwa. Co więcej nie ma nawet ŻADNEGO szczęśliwego związku. To jest jakieś kuriozum, zwłaszcza że IIRP wychowała chyba najbardziej patriotyczne, przywiązane do wartości pokolenie. Większość tych ludzi w swoich wspomnieniach opisuje szczęśliwe życie rodzinne. Ciężko znaleźć rodzinę pokroju Biernackich. Przypominam że serial ów miał w swym założeniu opisywać historie Polski. Otrzymujemy zamiast tego opowieść o losach rodziny w której żadna kobieta nie jest szczęśliwa. Dlaczego żadna nie jest i nie może być szczęśliwa napisze na końcu.
Co prócz tego jest widoczne w serialu? Choć może raczej wypada zapytać czego w nim jeszcze nie zobaczymy....? W serialu nie zobaczymy żadnego narodowca, w serialu nie zobaczymy żadnego katolika... Co jest kolejnym kuriozalnym wyskokiem...Twarzą walki o Polski Śląsk została w serialu komunistka i feministka!!! Jak można tak dalece mijać się z historyczną prawdą?! Teraz należy zapytać skąd takie akurat bohaterki? Na owe postaci twórcy serialu nałożyli obecnie panujące po feministycznej stronie główne ich zdaniem przyczyny nieszczęścia kobiet. Ci winni to oczywiście opresja rządzonego przez mężczyzn świata oraz oczywiście wychowanie kobiet które to mają być posłuszne i mają rodzić mężom potomków. Pojawiające się miłości trafiają się oczywiście obok stałych związków, małżeństw. Przeszkodą dla nich jest brak rozwodów lub presja rodziców.
Dlaczego jednak nie ma szczęśliwej rodziny? Szczęśliwego małżeństwa? To przecież jasne! W takiej opresji kobieta wyzwolona nie mogła być szczęśliwa. Jakby to wyglądało gdyby na tle np. dwóch sióstr wyzwolonych jedna była np. szczęśliwą mężatką z kilkoma dziećmi? To by kładło całą myśl przewodnią serialu.. Tak samo jak brak postaci księdza, narodowca czy katolika co jest istnym żartem z historii II RP. Przez czasy zniewolenia zaborczego Kościół był jednym z głównych fundamentów wolności dla naszych ówcześnie żyjących. Serial mimo że pokazywał Powstanie Wielkopolskie-w 100% organizowane przez ludzi związanych z endecją, czy Powstanie Ślaskie i plebiscyt gdzie na czele stał związany wtedy z endecją Korfanty...nie potrafił postaci narodowca..A jak już pisałem wcześniej, mamy jedną postać z powstania śląskiego- komunistkę i feministkę w jednej osobie....
Kiedy mamy zaznaczoną obecność narodowców? Oczywiście przy zabójstwie Narutowicza. Ocena serialu musi być druzgocąca. Serial jest całkowicie ahistoryczny, nakłada współczesne kalki na ówczesne czasy. Zero oryginalności. Zmarnowane pieniądze, zmarnowany pomysł. Ogromny zawód.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3789 odsłon
Komentarze
Widziałam dwa odcinki...
22 Listopada, 2018 - 18:47
i więcej - nie mam ochoty!
Z przyczyn - jak wyżej.
Pozdrawiam,
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
katarzyna.tarnawska
22 Listopada, 2018 - 22:20
Szkoda że zmarnowano szansę na ukazanie prawdziwego oblicza IIRP..
Pozdrawiam również
zuberegg
Autor
22 Listopada, 2018 - 20:10
Bardzo trafne uwagi. Pomijam zagadnienia polityczne, choć denerwujące jest pomijanie roli endeków w Powstaniu Wielkopolskim, czy Korfantego na Śląsku. Ale też nie wspomina się o Władysławie Grabskim bliskim endecji, reformatorze skarbu w 1924 roku. O KNP i Dmowskim w Paryżu też milczano.
Ważne jest to na co zwraca uwagę Autor. Film jest durną aplikacją niektórych współczesnych idei feminizmu do czasów sprzed 100 lat. To zupełnie ahistoryczne zabiegi tworzące świat fikcji, nierzeczywistości i absurdu. No i te dialogi: "wywalczyłyśmy sobie prawa wyborcze" - mówi jedna pani do drugiej w filmie. W rzeczywistości, kobiety w Polsce są w specyficznej sytuacji, bo nigdy nie musiały "walczyć" o prawa wyborcze, ponieważ je dostały od ledwo powstałej władzy w Polsce, 28 XI 1918 r. Nikt przeciw temu nie oponował. Nikt. A tu w filmie mowa o jakiejś walce. Podobnie było z uprawnieniami prawnymi i ekonomicznymi, które w Europie Zachodniej kobiety otrzymały w latach 30-tych, lub po 1945 roku. W Polsce we wczesnych latach 20-tych. I tak dalej można wymieniać. No i te sprawy damsko-męskie, bliższe dzisiejszym czasom, niż wówczas.
Z ekranu wieje sztuczność, nierzeczywistość, "postępowość". Ogólna ocena - chała. Szkoda wydanych pieniędzy. Musze sprawdzić kto napisał scenariusz. Całkowita zgoda z zubereggem
Traczew
Traczew
22 Listopada, 2018 - 22:22
Z ekranu wieje sztuczność, nierzeczywistość, "postępowość". Ogólna ocena - chała. Szkoda wydanych pieniędzy
Otóż To:)
Pozdrawiam
zuberegg
A korona królów?
24 Listopada, 2018 - 07:05
Najmniej winni to są ci aktorzy. Toć grają co każą.
Reszta, przede wszystkim ta pinda od Klanów - Won!
Torin
24 Listopada, 2018 - 12:08
Do aktorów nic nie mam. Oni scenariusza nie piszą...
zuberegg