"Do użytku wewnętrznego" cz. I
Skok na kasę, nieudolność we wszystkim poza łupieniem społeczeństwa, pogarda dla słabszych i uległość (bezmyślna, nie - przemyślana) wobec silniejszych, głównie zresztą silniejszych naszym strachem i własną bezczelnością przez ten strach potęgowaną, nie zaś własną siłą) - i co? I gdzie to powstanie, przebudzenie, tąpnięcie w sondażach choćby? Nie ma. Jest tylko coraz większe - przepraszam, nie chcę szukać specjalnie wyrafinowanych określeń, gdy trzeba pisać wprost - wkurwienie. Wkurwienie niewielkiej grupy ludzi. Czasem myślę wręcz, że o to właśnie chodzi. Ot, garstka oszołomów, fanatyków, których prędzej czy później da się spacyfikować, mniej lub bardziej brutalnie. Dziś przyjdzie tysiąc pod kancelarię, przyniosą flagi i transparenty. Za miesiąc przyjdzie... choćby i trzy tysiące niech przyjdą. Przyniosą atrapy szubienic czy choćby kamienie. A miliony zostaną w domach, przed telewizorami, później zaś podziękują za uratowanie ich kolejnej, parszywej, "małej stabilizacji". Miliony, które nie wierzą w to, co widzą sami, jeśli nie potwierdzą im tego w tv. Widzą wariata Niesiołowskiego - dostają psychoanalizę Kaczyńskiego. I piszą po forach o wariacie, chcącym wojny z Rosją. I czekają na kolejnego Ryszarda C., bo już wiedzą, kogo wolno nienawidzić w kraju, który wypisał sobie miłość na sztandarach. I piszą o tym w sieci, nie licząc nawet na "człowieka roku +Wprost+", bezinteresownie.
Kelus śpiewał, że "ktoś splugawił słowa czyn, walka i towarzysz". Teraz splugawiono już nawet "miłość". Orwell mógłby być dumny, nie ma zresztą co wątpić - na pewno był jedną z ulubionych lektur dawnych opozycjonistów, którzy dorwawszy się do koryta postanowili resztę - dla własnego spokoju - zapędzić z powrotem do klatek, tyle, że na tyle luksusowych, by już nikomu nie przyszło do głowy się buntować. A dla nas znów nadzieja jest tylko to, że wreszcie pożrą się między sobą o ten coraz mniejszy kawałek sukna. I żrą się, to już widać. A dookoła wszyscy śpią i spać będą jeszcze długo. Choćby dlatego, że zmiana poglądów czy choćby - oceny sytuacji - wymagałaby przyznania się do błędu, do tego, że zostało się oszukanym. Angażując zaś niesamowite pokłady emocji - pogardy, wstydu, agresji - wszystkiego, co zaproponowała PO na swoich plakatach z roku 2007 - władza przywiązała do siebie ludzi bardzo mocno. Skoro to odpowiednie głosowanie uczyniło kimś lepszym gnojka, który od dwóch lat mieszka w dużym mieście od innego gnojka, który jest tam od zawsze, ale wybiera nieodpowiedzialnie, skoro to kupno odpowiedniego produktu uczyniło go mieszkańcem miasta i Europejczykiem, to jakby miał z tego zrezygnować, przyznać rację temu pogardzanemu gorszemu, ulegającemu "złym emocjom". Na dno pójdzie, a się nie przyzna.
Oczywiście, tak byś nie musi. Oczywiście, może nastąpić jakaś korekta, jakaś mniej lub bardziej kontrolowana zmiana na górze. W przypadku tak beznadziejnej ekipy, jaką mamy teraz, ta zmiana może być - choć w niewielkim stopniu - zmianą na lepsze. Może też zdarzyć się cud - cuda przecież się tutaj zdarzają. Tylko czy będziemy umieli z tego skorzystać? Kolejne przełomowe daty naszej historii nie dają tu podstaw do optymizmu. Z resztą - jak cokolwiek przewidywać w kraju, w którym wydarzył się 10 kwietnia 2010? W jakim kraju będziemy obchodzić jego pierwszą rocznicę?
Czy jest coś, co można zrobić w tej beznadziejnej sytuacji? Wydaje się, że sporo osób, zwłaszcza tych, które mają doświadczenie z lat 80-tych i tych, które później otarły się o działaność społeczną (niekoniecznie polityczną) intuicyjnie działają w pożądanym kierunku. Potrzebne jest nam bowiem po pierwsze - budowanie niezależnych od systemu i partii politycznych (nawet wobec PiS, by uniknąć bolączek, jakie wynikają z naturalnego działania każdego aparatu partyjnego, który, choćby nie wiem co, zawsze będzie aparatem partyjnym) więzi wirtualnych i osobistych, po drugie - odzyskiwanie wpływu na świadomość społeczną. Pierwsze już zaczyna mieć miejsce (Solidarni 2010, akcje blogerów), drugie - jeszcze przed nami. I to wydaje mi się trudniejsze, choć i tu coś zaczyna się dziać. Pamiętać jednak trzeba o tym, że wiele przed nami pracy, że wiąże się ona z ryzykiem i, co najważniejsze, pamiętać o doświadczeniu partii prawicowych z początku lat 90-tych. Dzisiejszy internet jest bowiem w pewnym sensie podobny - tu nie ma jeszcze "późnego Kaczyńskiego", kogoś zdolnego do zjednoczenia wystarczających sił, by potrząsnąć systemem. To może być siłą, trzeba jednak pamiętać, że mamy jeden cel i możemy iść do niego szeroką drogą, bez podstawiania sobie nóg. Piszę o tym nie bez powodu jako redaktor "Niepoprawnych" i czytelnik/współpracownik kilku innych inicjatyw.
Ciąg dalszy, mam nadzieję, nastąpi.
Edit: tekst przedatowany z 22 stycznia, 2011 - 00:29 w związku z tym, że zza chwilę znalazłby się na drugiej stronie, a ja liczę na ciąg dalszy dyskusji, pozdrawiam - B.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4611 odsłon
Komentarze
Mam w Polsce dobrych, "starych" przyjaciół
22 Stycznia, 2011 - 00:41
Z przerażeniem stwierdzam,że ich kryzys poczucia realiów pogłębia się. Pare lat temu udało mi sie wytłumaczyc im oszustwo Owsiaka. Ale w TVN wsiąkli i nie potrafia wyzwolić sie z tego oszołomienia ( nie mylić z oszołomstwem).
Co mam robić skoro poza polityką sa niespotykanie uczciwymi ludźmi. Prawdziwymi przyjaciółmi. Oni znają moje poglądy ja ich. Mam nadzieje ,że kiedys uda sie mi ich zmieć ( tzn ich poglądy). Ich samych nie zamienie na nikogo innego
Nathanel
Takie są dylematy.
TO JEST MOJA OPINIA I JA JĄ W PEŁNI PODZIELAM.
JEST PRZESTRZEN NA NOWA PARTIE
22 Stycznia, 2011 - 11:46
trafiajaca do milczacej wiekszosci ; to potęga ktorej tak na prawde dzisjsze partie sie boja i staraja sie uspic za wszelką cenę !
Stad brak tykania reform za cene swojskiego smrodu wedle zasady " OD SMRODU NIKT NIE UMARŁ A OD SWIZEGO POWIETRZA TAK "
Trzeba nam ludzi mlodych a nie ZUZYTY STYROPIAN PATRZACY TYLKO NA OBCINANIE KUPONÓW.
ZBLIZAJACY SIE ROZPAD EUROPY , przyspieszy niezbedne zmiany !
Maciej61
Budyń
22 Stycznia, 2011 - 17:24
Cóż za zbieg okoliczności - właśnie pracuję nad tekstem, który nosi tytuł "Tu nie będzie rewolucji". Mam podobne przemyślenia i podobne wnioski końcowe.
A żeby rozluźnić atmosferę i poprawić humor, powiem tak: dyszka!
Pozdrawiam serdecznie
-------------------------------
Samotny wilk w biegu
Re: Budyń
22 Stycznia, 2011 - 18:35
ta... ;)
Re: "Do użytku wewnętrznego" cz. I
22 Stycznia, 2011 - 18:11
Była szansa żeby to zmienić, ale została spieprzona - patrz mój tekst: http://pulldragontail.blogspot.com/2011/01/przestanmy-zyc-zudzeniami.html
Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
10 kwiecień 2011
22 Stycznia, 2011 - 18:20
Przemyślenia i wnioski jak najbardziej słuszne . Ale nieśmiało dorzucę swoje dwa kamyczki .
Aby niepoprawni mogli realizować skutecznie jakiś harmonogram potrzebne jest określenie jasno CELU który chcemy osiągnąć ...
Oczywiście każdy durnowaty powie (chcemy wygrać wybory :)!)
tylko jak to zrobić mało kto potrafi logicznie powiedzieć, a i wpływu na rzeczywistość mediokracji mamy niewiele . Budyń słusznie zauważył że mało kto jest skłonny do kompromisów i tolerancji w obrębie chodź by tylko prawicy !
Realne złamanie mediokracji jest tylko możliwe przez ogólnopolskie demonstracje które sparaliżowały by państwo na jeden dzień ! Ale do takiego scenariusza potrzebna jest współpraca na wszystkich poziomach i z każdym kto chodź by odrobinę z nami sympatyzuje lub wyznaje podobne wartości .
Wydaje się że jedynie w rocznice tragedii można wykrzesać ze społeczeństwa taki zryw ! Jest odrobinę czasu ... 10 Kwietnia to jedyny tak naznaczony i tragiczny dzień oraz ostatnia szansa która otrzymaliśmy od losu ...
pozdrawiam
Re: 10 kwiecień 2011
22 Stycznia, 2011 - 20:38
Obawiam się, że to może być przeciwskuteczne - jednodniowy paraliż państwa (czy raczej, patrząc realnie, próba doprowadzenia do niego) przy jednoczesnym ostrzale medialnym może spowodować wzrost poczucia zagrożenia i okopanie się na własnych pozycjach - może i rząd sobie nie radzi, ale ci ludzie to szaleńcy! Tak więc najpierw trzeba dotrzeć ze swoim przekazem kanałami poziomymi, tak, by ten medialny przekaz zneutralizować. Poziom tresury jest niesamowity, znam ludzi, którzy dopiero po raporcie MAK zadeklarowali, że zagłosują na PO, bo nie mogą już patrzeć na tych wariatów... A demonstracje 10 muszą być pokojowe, ale liczne - przywołujące nastrój z pierwszych dni po katastrofie połączony z żądaniem ujawnienia prawdy. Do 10 kwietnia czasu jest jeszcze dużo, sytuacja jest bardzo mobilna, nie wiemy nawet, czy w kwietniu będziemy demonstrować pod kancelarią Donka, Grzesia czy Jarka (ale nie tego, którego byśmy chcieli w tej kancelarii widzieć) - a od tego też trzeba będzie uzależnić radykalizm i skalę postulatów.
Re: 10 kwiecień 2011
22 Stycznia, 2011 - 22:00
Oczywiście ze demonstracje powinny być o charakterze pokojowym ale tez informacyjno - edukacyjnym czyli wyobraźmy sobie ;) setki transparentów na których informujemy Plaków o tym ze są nieustanie manipulowani ,ze takie stajcie jak TVN , superstacja Onet,całe ITI , i inne GWówniane tytuły prasowe są tylko narzędziami do kontrolowania obywateli . A raczej do ciągłego konfliktowania w celu sprawowania dożywotniej władzy !!!
Oczywiście krytyka rządu no i nieodzowna "katastrofa smoleńska"
Jestem zwolennikiem pokazania siły organizacji i jedności .Tego dnia warszawiakom można rozdać olbrzymią ilość ulotek itp. Jestem pewny ze im bliżej 10-tego tym więcej będzie chętnych i świadomych by w tym uczestniczyć . Tylko po takiej wielkiej demonstracji która będzie musiała być pokazana w tv można liczyć na odwrócenie tendencji i wzrostu świadomości a co powinno się przełożyć na dobry wynik wyborczy ...
@Budyń
23 Stycznia, 2011 - 01:39
Bardzo mądre słowa. W pełni podzielam, zwłaszcza o tych kanałach (strukturach?) poziomych. Nie ma się co oglądać na tych, co w pionie. Oni mają swoje stołki, jupitery...
Słusznie zwracasz uwagę na podskórne knucia; poziomy też nie są wolne od przypadłości "podstawiania nóg". Czasem to zwykła zawiść, a czasem dobrze przemyślane działanie na rozbicie środowiska, wyeliminowanie przyzwoitych, nieprzekupnych, aby zostali tylko tacy, którym można grać na emocjach i trzymać na pasku, znając i umiejętnie wykorzystując ich słabości.
Nie znam recepty na tę przypadłość. Niestety.
Jak kierować tym potencjałem, który tkwi w masach? Jak wykorzystać odwagę, prawość i siłę tych, co nie zamierzają się godzić na kłamstwa? Pokojowe demonstracje i dyscyplina, okiełznanie emocji, które, jeśli pójdą w złym kierunku, mogą skutecznie zniweczyć najlepsze inicjatywy. Rozpoznanie i zneutralizowanie ew. prowokatorów, no i jak najszerszy przepływ informacji, aby ludzie wiedzieli, jak się sprawy mają i mogli w każdym momencie dołączyć do głównej fali. Jak najmniej agresji, ale stanowczość i determinacja w dzialaniu, to jest siła, która zawsze przeraża tchórzów.
Oczywiście, łatwo teoretyzować i wymądrzać się, wszak dobre rady zawsze w cenie :-)
Z mojej strony tyle na dzisiaj. Z pozdrowieniami (+10)
Ursa Minor
wygrać wybory
23 Stycznia, 2011 - 20:55
nodedet
Sądzę, że dla wygrania wyborów ważne jest nie tylko mobilizacja do głosowania, ale nade wszystko, konieczność kontroli!!!
Z dwu poprzednich (przegranych) wyborów widać, że dokonano fałszowania wyników, a także manipulacji. Pilną potrzebą jest dobre przygotowanie kontroli głosowania. Brałam udział w wyborach '89 i wiem, jakie to ważne żeby byli odpowiedzialni mężowie zaufania w komisjach.
nodedet
wolność i zniewolenie
23 Stycznia, 2011 - 20:46
nodedet
Dziękuję za ten ważny tekst. Wolność jest się tam, gdzie jest wspólnota; a zatem tam, gdzie jest odpowiedzialność - wpierw za swoje postępowanie, które dotyka ludzi żyjących obok, a potem za tych, którzy wokół mnie mieszkają i żyją. WOlność kończy się tam, gdzie tej odpowiedzialności brakuje.
A brakuje jej boleśnie. Brakuje szacunku dla starszych i słabszych w tramwaju i kolejce; brakuje cierpliwości; brakuje troski o czystość podwórka i klatki schodowej; brakuje szacunku dla sąsiadów; brakuje ....
Piszesz o potrzebie budowania więzi. To jest też moje odczucie. Te więzi czasami się ujawniają, ale musimy je staranniej pielęgnować.
nodedet