Ułaskawienie. Problem jeszcze PO-wróci

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Krzysztof Śmiszek, wicebodnar i dr nauk prawnych, triumfuje. Jego zdaniem inicjatywa ułaskawieniowa prezydenta dowodzi jednego – PAD w końcu zrozumiał swoją pomyłkę z 16 listopada 2015 roku.

W wywiadzie dla Onetu Śmiszek wali bez zahamowań:

— Mamy do czynienia z absolutnym niezrozumieniem przez pana prezydenta jego roli, a także roli pewnych instytucji w polskim prawie, jak na przykład instytucji ułaskawienia. Ułaskawić kogoś przed wydaniem prawomocnego wyroku to tak, jak dać rozwód podczas okresu narzeczeństwa.

]]>https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/krzysztof-smiszek-ostro-o-...]]>

No bo wszak wszyscy prawnicy itd., itp. Wystarczająco często słyszeliśmy powyższe w ciągu ostatnich lat, by raz jeszcze przypominać.

Jakoś jednak uchodzi pamięci, w tym wspomnianego (~nej?) Śmiszka, że problem stosowania prawa łaski, konkretnie zaś momentu zastosowania, generalnie nie był aż tak kontrowersyjny, jak dopiero stał się po wywołaniu wojny polsko-polskiej przez przegraną oPOzycję.

Tak naprawdę przełomem w pojmowaniu prezydenckiej prerogatywy stała się uchwała tzw. „siódemki” sędziów SN z dn. 31 maja 2017 roku (I KZP 4/17). Zwrócić jednak należy uwagę, że uchwała ta nie jest tzw. zasadą prawną co oznacza, że SN w innej sprawie może, ale nie musi jej respektować.

To prawdopodobnie celowo podjęte działanie. Wyobraźmy sobie, że w wyborach prezydenckich 2025 roku wygrywa kandydat Egzotycznej Koalicji 13 grudnia Szymon Hołownia. Pod koniec roku pada jednak rząd Tuska, koalicja się rozpada, zaś nowa pod przewodem Kaczyńskiego obejmuje rządy.

Tusk, Sienkiewicz i jeszcze kilku staje przed sądem karnym. A wtedy do akcji wkracza Szymon „Beksa” Hołownia i ułaskawia podsądnych jeszcze przed wydaniem wyroku I instancji, dzięki czemu opuszczają areszt.

Nie trzeba się zakładać, że niezmieniona do tej pory Izba Karna SN uzna wówczas prezydencką prerogatywę.

Jak bowiem ongiś zauważył Jurek Orwell – wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych.

Wróćmy jednak do wspomnianej wyżej uchwały.

SN stwierdził:

I. Prawo łaski, jako uprawnienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej określone w art. 139 zdanie pierwsze Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, może być realizowane wyłącznie wobec osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem sądu (osób skazanych). Tylko przy takim ujęciu zakresu tego prawa nie dochodzi do naruszenia zasad wyrażonych w treści art. 10 w zw. z art. 7, art. 42 ust. 3, art. 45 ust. 1, art. 175 ust. 1 i art. 177 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

II. Zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych.

Rozumowanie, na którym oparto powyższą konstatację, jest proste jak budowa cepa.

Obecnie, w Konstytucji RP z 1997 r., prawo łaski unormowane jest w art. 139; przepis ten brzmi: Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.

Z zestawienia regulacji obu konstytucji uchwalonych przed 1939 r., a zwłaszcza zapisów Konstytucji z 1935 r. cyt.: ”…darować lub złagodzić skazanemu karę, wymierzoną orzeczeniem prawomocnem, tudzież uchylić skutki skazania” oraz bardzo ogólnej formuły co do prawa łaski zawartej w Konstytucji z 1952 r., czy też Małej Konstytucji i obecnej ustawie zasadniczej, wyprowadzany jest wniosek, że konstytucje powojenne w treści prawa łaski mają inny, szerszy zakres, co oznacza, iż prawo to może dotyczyć także osób, które nie są skazane prawomocnym orzeczeniem, a zatem, możliwe jest stosowanie w jego ramachabolicji indywidualnej (tak np. B. Banaszak, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, Warszawa 2012, s. 768.; tenże, Prezydenckie prawo łaski w Polsce, Acta Universitatis Wratislaviensis, Przegląd Prawa i Administracji L, Wrocław 2012, s. 34; A. Murzynowski, Refleksje…, s. 490; tenże: Ułaskawienie…, s. 128; T. Grzegorczyk, J. Tylman, Polskie postępowanie karne, Warszawa 2014, s. 1008; S. Waltoś [w:] S. Waltoś, P. Hofmański, Proces karny. Zarys systemu, Warszawa 2013, s. 559; K. Kaczmarczyk-Kłak, Prawo łaski…, s. 431-439). Podkreślić stanowczo należy, że zwolennicy dopuszczalności objęcia prawem łaski abolicji indywidualnej, a zatem, stosowania aktu łaski przed uprawomocnieniem się wyroku, opierają się li tylko na zakresowym porównaniu treści tylko przepisów, które normowały prawo łaski, a nadto, na twierdzeniu co do braku jakichkolwiek ograniczeń w treści art. 139 Konstytucji RP (oprócz zdania drugiego). Co więcej, formułuje się kategoryczne twierdzenie, że żaden organ władzy publicznej (a zatem, także te organy, które wymienione zostały w Konstytucji RP) nie może kontrolować aktu łaski i jego treści z uwagi na charakter tego aktu (np. B. Banaszak, Konstytucja…, s. 770; K. Kaczmarczyk-Kłak, Prawo łaski…, s. 343-344), choć stanowisko to wynika także z innej argumentacji, tj. przyjęcia, że prawo łaski może być stosowane tylko po uprawomocnieniu się orzeczenia, bo tylko wówczas prawo łaski nie polega na wymierzaniu sprawiedliwości (por. np. J. Boć [red.] Konstytucje…, s. 225). W powyższym kontekście Sąd Najwyższy w poszerzonym składzie zauważa oczywistą konieczność sięgnięcia do wykładni historycznej w interpretacji pojęcia prawa łaski, jako kompetencji przysługującej głowie państwa.

Poza niezbędnością i tej metody w procesie wykładni, uprawnia do tego również treść preambuły obowiązującej Konstytucji RP, w której nawiązuje się do „najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej”.

Odnotowując te poglądy, Sąd Najwyższy w składzie poszerzonym zmuszony jest stwierdzić, że nie są one podbudowane pogłębioną argumentacją.

(z: uzasadnienie uchwały I KZP 4/17, str. 21, 22)

Togowi mędrcy z Izby Karnej postanowili zatem wyjaśnić, jak należy rozumieć art. 139 Konstytucji, aby był w zgodzie z prawem takim, jak oni je rozumieją.

...zdanie drugie art. 139 Konstytucji RP ma kluczowe znaczenie w procesie ustalenia treści prawa łaski. Skoro bowiem na zasadzie wyjątku ściśle określa status osób, które nie mogą być beneficjentami prawa łaski, to jednocześnie w sposób pozytywny dookreśla to, czego w zdaniu pierwszym art. 139 Konstytucji RP nie zawarto. Zdanie drugie, jako wyjątek od zasady, wyrażać musi tę samą myśl, która implicite zawarta jest w zdaniu pierwszym art. 139 Konstytucji RP. Jeżeli więc, wyłączone jest prawo łaski wobec osób skazanych przez Trybunał Stanu, to z tej normy należy wyprowadzić wniosek, że prawo łaski ma zastosowanie wobec pozostałych osób skazanych.

(z: uzasadnienie I KZP 4/17, str. 25)

Porównajmy zatem oba zdania.

1. Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski.

2. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu.

Zdaniem „mędrców” z SN drugie zdanie w istotny sposób ogranicza zakres podmiotowy osób objętych prezydenckim prawem łaski (zdanie pierwsze).

Wyobraźmy sobie zatem, że sąd I instancji skazuje pana X na karę pozbawienia wolności w wymiarze 12 lat. Zgodnie z polską praktyką, podpartą niestety przepisami prawa, w takim przypadku stosuje się areszt międzyinstancyjny wręcz obligatoryjnie.

Wg danych zebranych przez Fundację Court Watch Polska taki areszt stosowany jest aż w 72% - 92% spraw.

Teoretycznie okres aresztowania w danej sprawie jest kodeksowo ograniczony. Ale… może być przedłużany w uzasadnionych przypadkach.

Wliczając więc okres faktycznego pozbawienia wolności w postępowaniu przygotowawczym, postępowaniu pierwszoinstancyjnym, oczekiwaniu na rozprawę apelacyjną, która wszak nie musi zakończyć się za pierwszym razem mamy sytuację, że człowiek niewinny zgodnie z Konstytucją faktycznie będzie odbywać karę pozbawienia wolności dłużej, niż trwa kadencja Prezydencka. Kilka lat temu byłem na rozprawie, w której oskarżona przebywała w areszcie tymczasowym… 6 lat. Sąd skazał ją na 6,5 roku pozbawienia wolności (tak samo żądał prokurator), a zatem po ogłoszeniu wyroku skazana mogła wreszcie pójść do domu. Pół roku sąd zawiesił warunkowo. W takiej sytuacji zastosowanie prawa łaski po wydaniu prawomocnego orzeczenia byłoby czymś ulotnym, nierzeczywistym, istniejącym jedynie jako zapis konstytucyjny ku pokrzepieniu serc ludzi, którzy czasem przez całe życie nie mają styczności z wymiarem sprawiedliwości.

Bo czego miało by dotyczyć, skoro skazana zdążyła już odsiedzieć 92% wyroku?

Pomijam już nagminne ongiś sytuacje, gdy drobnych złodziei trzymano w areszcie tymczasowym przez rok, a potem orzekano odpowiednio wysoką grzywnę na poczet której zaliczano czas faktycznego pozbawienia wolności. Fakt, była to grzywna towarzysząca karze pozbawienia wolności zawieszonej warunkowo, ale…

Umiejętne, a nawet zwykłe, żonglowanie terminami rozpraw, pozwoliłoby na wyeliminowanie np. niewygodnego polityka na przeszło jedną kadencję.

Musimy pamiętać, że Polska w Unii Europejskiej zajmuje drugie miejsce pod względem średniego trwania aresztu tymczasowego.

Tymczasem Sąd Najwyższy proponuje, by spokojnie czekać…

Analizując jednak uchwałę SN trudno nie zauważyć poważnego błędu logicznego, jakim jest ona obciążona. To tzw. błąd odwróconej akcydentalizacji. Polega najogólniej na wywiedzeniu ze zdania szczegółowego zdania ogólnego.

Np. z faktu, że wicebodnar Śmiszek jest gejem wywodzimy, że wszyscy wiceministrowie są nimi również. Nawet wiceminister Maria Ejchart (jeszcze niedawno Ejchart-Dubois). ;)

Z kolei ze zdania, że moja żona Grażyna jest nauczycielką wywodzimy, że każda nauczycielka ma na imię tak samo.

Zakaz stosowania prawa łaski wobec ściśle określonej grupy osób (skazanych przez Trybunał Stanu) pozostaje bez związku z określeniem kręgu możliwych beneficjentów ułaskawienia.

Co więcej, jak wykazałem, w wielu przypadkach nie miałaby ona sensu ze względu na jej praktyczne wykonanie przed wydaniem prawomocnego wyroku.

Sąd Najwyższy w konkretnym składzie dla poparcia swojego stanowiska przywołuje… załącznik do rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dnia 20 czerwca 2002 r. w sprawie „Zasad techniki prawodawczej” (uzasadnienie str. 24). Zajrzyjmy więc.

§ 6. Przepisy ustawy redaguje się tak, aby dokładnie i w sposób zrozumiały dla adresatów zawartych w nich norm wyrażały intencje prawodawcy.

§ 7. Zdania w ustawie redaguje się zgodnie z powszechnie przyjętymi regułami składni języka polskiego, unikając zdań wielokrotnie złożonych.

§ 8. 1. W ustawie należy posługiwać się poprawnymi wyrażeniami językowymi (określeniami) w ich podstawowym i powszechnie przyjętym znaczeniu.

Gdyby powyższe zasady rozciągnąć na Konstytucję, co zresztą czyni wspomniana „siódemka”, dochodzimy do wniosku jedynego możliwego – skoro w zdaniu pierwszym art. 139 Konstytucji nie ma mowy o skazanych, to taka była właśnie intencja prawodawcy.

Domniemywanie, że brak określenia kręgu potencjalnych beneficjentów aktu prezydenckiej łaski oznacza „skazanych”, i to w rozumieniu prawniczym, to zwykłe nadużycie.

Nadto zgodnie z § 8. 1 wspomnianego rozporządzenia w ustawie należy posługiwać się poprawnie wyrażeniami językowymi w ich podstawowym i powszechnie przyjętym znaczeniu.

Pomijam, że dla przeciętnego Polaka każdy, kto usłyszał wyrok karny w I instancji (zatem nieprawomocny) staje się skazanym, ale tego samego języka używają sędziowie!

Szereg argumentów logicznych i prawniczych wskazuje na to, że nie można ułaskawić osoby skazanej nieprawomocnym wyrokiem - mówiła sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia (…).

]]>https://tvn24.pl/polska/sprawa-mariusza-kaminskiego-i-macieja-wasika-sed...]]>

Co to oznacza? Ano nic poza tym, że dla osiągnięcia politycznego celu „siódemka” nagięła nie tylko prawo, ale i podstawowe zasady rządzące językiem polskim.

To trochę mniej dziwi, kiedy przyjrzymy się poszczególnym sędziom sławetnej „siódemki” z osobna.

Pod uchwałą z 31 maja 2017 roku podpisani są: SSN Jarosław Matras (przewodniczący, sprawozdawca), SSN Jerzy Grubba, SSN Dariusz Kala, SSN Przemysław Kalinowski, SSN Zbigniew Puszkarski, SSN Dorota Rysińska i SSN Barbara Skoczkowska.

Przemysław Kalinowski - znalazł się w SN w 1997 r. W połowie lat 80. orzekał w warszawskim sądzie rejonowym. Udawał się też w tym okresie w delegację z ministerstwa sprawiedliwości do bratnich Węgier. Kalinowski był ekspertem publikującym prawne komentarze do dekretu o stanie wojennym. Publikował też w biuletynach Akademii Spraw Wewnętrznych i MO. Jego ojciec Stefan Kalinowski w okresie stalinizmu był delegowany do SN, orzekał tam później jako sędzia.

Zbigniew Puszkarski - wydał w 1986 r. wyrok w procesie zmanipulowanym przez SB. Kierownictwu MSW zależało, by w toku postępowania sądowego nie wyszły na jaw metody pracy milicji. Chodzi o sprawę, w której Puszkarski skazał milicjanta za przyjęcie od tajnego informatora kradzionych przedmiotów. Media sugerowały już w 2006 r., że Puszkarski został wybrany jako zaufany sędzia resortu. Puszkarski już po zmianach ustrojowych udzielił odnowy lustracji Zyty Gilowskiej uzasadniając, że po zdymisjonowaniu nie podlega lustracji z urzędu. Zaś w 2014 r. jako sędzia ze składu SN Puszkarski utrzymał w mocy umorzenie z powodu przedawnienia karalności procesu dawnego oficera śledczego UB Tadeusza K., oskarżonego przez IPN o to, że w okresie stalinowskim stosował bestialskie metody przesłuchań. Od 2010 r. pozostawał w SN.

Dorota Rysińska – orzekała w latach 80. w procesach politycznych. To żona sędziego Sądu Apelacyjnego w st. spoczynku Pawła Rysińskiego, który uniewinnił prawomocnie Beatę Sawicką i Mirosława Wądołowskiego w głośnej sprawie o korupcję. Jej matka Danuta Sandomierska również była znaną sędzią, członkiem PZPR. Od roku 1967 była wiceprezesem a od 1972 r. prezesem Sądu Powiatowego w Płocku. W stanie wojennym była prezesem Sądu Wojewódzkiego w tym mieście. Sędzia Sandomierska zbierała medale i odznaczenia PRL. Złoty Krzyż Zasługi czy Medal brązowy za Zasługi dla Obronności Kraju, czy Medal Brązowy "Za zasługi w ochronie porządku publicznego". Była członkiem KW PZPR w Płocku, zasiadała tam w komisji rewizyjnej. Jej córka, sędzia Dorota Rysińska rozpoczęła pracę w SN w 2000 r. Orzekała w nim do lipca 2018 r.

(za: ]]>https://niezalezna.pl/polska/pupile-bezpieki-i-entuzjasci-partii-komunis...]]> )

Kolejni.

Barbara Skoczkowska, 30 sierpnia 2010 r. powołana do SN przez Bronisława Komorowskiego, w 1980 r. ukończyła studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego; w 1984 r. mianowana na asesora sądowego w okręgu Sądu Wojewódzkiego w Katowicach; w 1986 r. powołana na stanowisko sędziego Sądu Rejonowego w Gliwicach, a od 1989 r. sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; w latach 1994-1995 delegowana do Sądu Wojewódzkiego w Warszawie i w 1995 r. powołana na stanowisko sędziego tego Sądu; w pierwszej połowie 2003 r. delegowana do orzekania w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, a następnie w tym samym roku powołana na stanowisko sędziego tego Sądu; w 2009 r. oraz w styczniu 2010 r. delegowana do pełnienia obowiązków sędziowskich w Sądzie Najwyższym.
]]>https://www.prawo.pl/prawnicy-sady/nowi-sedziowie-w-sadzie-najwyzszym,32...]]>
 

Tylko dwaj z powyższego grona nominacje sędziowskie uzyskali w III RP. To oznacza, że aż 71% „siódemki” to ludzie powołani do stanu sędziowskiego jeszcze przez komunistyczną Radę Państwa.

Tylko jeden z nich legitymuje się doktoratem (Dariusz Kala). Za to Jarosław Matras dał się poznać jako sędzia „wojujący” z PiS-em.

W zasadzie tylko to wystarczałoby do wyłączenia go z grona orzekających.

Jak już pisałem na wstępie uchwała I KZP 4/17 nie ma mocy zasady prawnej, a zatem obowiązywała tylko w sprawie umownie zwanej Kamińskiego i Wąsika.

W ten oto sposób sędziowie z najważniejszego sądu zostawili sobie drogę na przyszłość, kiedy to wobec spodziewanej zmianie Prezydenta oraz równie prawdopodobnego upadku Egzotycznej Koalicji może dojść do sytuacji postawienia w stan oskarżenia pp. Bodnara, Sienkiewicza czy Tuska.

Jeśli prezydentem zostanie „Beksa”, wówczas będzie wyciągał za kołnierz dzisiejszych wspólników.

12.01 2024

fot. pixabay

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

Cały ten Twój wywód jest prawidłowy, wnioski także, że uchwała SN jest jednorazowa. I taka miała być.

Ale psa pogrzebano zupełnie w innej parafii. A mianowicie chodził o to, że PAD to niepoważny facet i dopięli swego, bo skoro wycofał się z uprzednio podjętej decyzji, to patrz co się dzieje.

Po pierwsze primo, PAD uprzednio popełnił błąd (złamał prawo?), skoro teraz się wycofuje.

Po drugie primo, w tej sytuacji wejście policji i zakucie obu panów jest zasadne, więc nie podlega ściganiu (nic się nie stało Polacy, nic się nie stało!), ale po trzecie to jeśli Prezydent nie wie co robi, to po cóż nam (czyli im) taki prezydent! (to nie ja to oni tak będą argumentować).

PAD powinien do upadłego bronić uprzedniej abolicji czy jak jej tam. Panowie, nie mają krzywdy, wszak popełnili grzech, więc chcąc nie chcąc skoro pokuta jeśli ich naszła, to należy ją wziąć na klatę, a nóż widelec twarde stanowisko Prezydenta zrobiłoby swoje i panowie wcześniej czy później by wyszli, a tak mamy problem, gdyż oczyma wyobraźni już widać "cyrku w budowie" ciąg dalszy.

I może obu stronom jest cyrk na rękę.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

Apoloniusz

#1658110