Słońce dziś wzeszło na wschodzie

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Nie skwaśniało mleko, szczególnie to UHT, krowy rodziły cielęta o jednej głowie i to bez żadnych inklinacji do przemawiania ludzkim głosem.

Ot, dzień, jak co dzień. No, może tylko chłodniej, niż tydzień temu, ale patrząc na temperaturę z perspektywy ostatniej dekady mieści się ona w granicach normy.

Co prawda, jeśli wierzyć do tej pory oPOzycyjnym mediom, doszło do cudu. PiS po 8 latach przegrało wybory… zdobywając najwięcej głosów spośród startujących partii.

To doprawdy paradne. Wg polskojęzycznego Onetu w Polsce wygrała demokracja, co oznacza klęskę PiS, na którą to partię oddało głosy blisko 37% wyborców.

Natomiast na Słowacji druzgocące zwycięstwo odniosła partia Kierunek - Słowacka Socjaldemokracja (Smer-SSD) Roberta Ficy, która otrzymała... 22,94% głosów.

Prezydent Republiki Zuzanna Czaputova powierzyła mu misję utworzenia nowego rządu.

Ktoś czegoś nie rozumie?

Utworzona przed wyborami nieformalna koalicja „oPOzycji demokratycznej”, zwana też zdecydowanie bardziej adekwatnie „obozem jebaćpisistów” wedle staropolskiego przysłowia skupiła partie od Sasa do Lasa.

Nic dziwnego, że jeden z najbardziej przegranych polityków obecnych wyborów (jeśli oczywiście mierzyć sukces wyborczy miarą stosowaną w innych krajach na świecie) Włodzimierz Czarzasty prawie turla się po scenie z radości, że oto po 18 latach partia lewicowa mieć będzie udział w rządzie. Tymczasem bilans jest bezlitosny – Lewica Razem traci aż 28,6% posłów (dotychczas 42, teraz wg szacunków tylko 30).

Ale nic to. Czarzasty będzie teraz pośród tych, którzy rozdają karty. A że wyniki są, jakie są, Lewica będzie teraz pełnić funkcję, do której aspirowała jeszcze przedwczoraj Konfederacja – będzie tzw. języczkiem u wagi.

KO samodzielnie nie jest w stanie przegłosować żadnej ustawy, i to nawet z poparciem ugrupowania Hołowni i Kosiniaka – Kamysza.

Zatem drugi raz po 2000 roku mamy do czynienia z egzotyczną koalicją powołaną li tylko dla uzyskania władzy.

Ciekawy jestem, w jaki sposób Tusk pogodzi jawnie artykułowane dążenie lewicy do „odjaniepawlenia” Polski i zerwania Konkordatu z deklarowanym katolicyzmem wspomnianych wyżej panów, by o wyborcach nie wspomnieć?

Ba, jak pogodzi inne obietnice, dotyczące z jednej strony rozwoju przemysłu z drugiej zaś redukcji emisji dwutlenku węgla o 75% w ciągu 6 najbliższych lat?

Nie mówiąc już o tym, że blisko 700 tysięcy nauczycieli (łącznie z zatrudnionymi w szkolnictwie wyższym) czeka na zapowiedziane podwyżki o 30%. I to już od 1 listopada. ;)

Ba, mali i drobni przedsiębiorcy czekają na kolejną abolicję ZUS. Co prawda nie zdążyli wyartykułować takich żądań na zewnątrz, ale ktoś przecież zaczął puszczać plotkę, że skoro w 2012 roku (czyli za Tuska) abolicja miała już miejsce, po 11 latach numer zostanie powtórzony. ;)

Mieszkający przy granicy z Gubernią Mińską (d. Białoruś) oczekują, kiedy Polska przystąpi do budowy prawdziwego muru granicznego, zaś Janina Ochojska plus całkiem spora gromadka „zielonych” itp. czeka na jego rozebranie.

Przykładów mniej lub bardziej populistycznych obietnic Tuska można podać zdecydowanie więcej.

Ale przecież o to tylko chodziło. Jak najwięcej ludzi miało usłyszeć to, co chciało. A jak przed laty zauważył jeden z totumfackich przeszłego i przyszłego premiera (?) - obiecać dwa razy to jak raz dać.

A przecież taka postawa nie powinna nikogo dziwić. Dawno, dawno temu, 9 grudnia 1990 roku, a więc jeszcze przed narodzinami większości wyborców czekających w noc z niedzieli na poniedziałek przed lokalem wyborczym, odbyła się druga tura wyborów prezydenckich.

Jak wiemy wygrał wówczas Wałęsa. Tuż po 24, gdy już znane były przybliżone wyniki, Adam Michnik zacinając się obwieścił, że teraz nikt myślący nie oczekuje, aby Pan Prezydent spełnił swoje przedwyborcze obietnice.

Teraz tylko brakuje podobnego oświadczenia złożonego w imieniu bywszego krula Europy.

Najwyraźniej tego obawiają się pomysłodawcy i animatorzy tego „tercetu egzotycznego”. Oto polskojęzyczny der Onet, od kilku co najmniej lat prezentujący niemiecki punkt widzenia na polskie sprawy alarmuje.

PiS prowadzi brudną grę

Jeszcze w wieczór wyborczy politycy PiS zaczęli sugerować, że być może rozpoczną rozmowy z Polskim Stronnictwem Ludowym. Mówił o tym m.in. eurodeputowany PiS prof. Zdzisław Krasnodębski. Niemal natychmiast PSL zaczął się kategorycznie odcinać od tego pomysłu.

Z identyczną sugestią wrócił dziś szef sztabu wyborczego PiS Joachim Brudziński. Na pytanie, z kim PiS miałby stworzyć koalicję, polityk przyznał, że PiS może rozmawiać z PSL. — Jeżeli mamy myśleć o stworzeniu koalicji, to naturalne jest, że będziemy rozmawiać z PSL — powiedział Brudziński w radiu RMF.

W reakcji na te słowa niemal natychmiast zareagował rzecznik prasowy PSL Miłosz Motyka, który w mediach społecznościowych wyśmiał sugestie europosła PiS stosownym memem. W podobnym tonie wypowiadają się inni działacze ludowców.

]]>https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/pis-chce-koalicji-z-psl-lu...]]>

Jak to mówił książę Aleksander Gorczakow?

Nie wierzę w niezdementowane informacje.

Trzeba pamiętać, że elektorat PSL jest katolicki w swej większości i niekoniecznie po drodze będzie mu z akcjami „odjaniepawlenia” Polski czy też „opiłowywania katolików”.

Tymczasem Tusk będzie uzależniony od lewackiego języczka, co będzie wymuszało pewne mało akceptowalne przez katolicki elektorat posunięcia.

A poza tym lada moment ruszy wielka akcja podkupywania posłów. Jak do tej pory rekordzistą jest niejaki Paweł Kobyliński, który odszedł z ruchu KUKIZ’15 kilka tygodni po wyborach 2015 roku. Wszystko wskazuje, że teraz takich „skoczków” może być więcej. I nie tylko do PiS, ale przede wszystkim do KO.

A jeśli do tego dodać realne widmo skrócenia kadencji i nowe wybory już wiosną?

Nikt przecież nie zagwarantuje, że dany poseł trafi znowu na Wiejską.

Pamiętać również należy, że na pytania referendalne odpowiedziało NIE ok. 95% biorących w referendum udział. Jako że wg PKW frekwencja wyniosła 43,5% uprawnionych oznacza to, że aż 60% biorących udział w wyborach parlamentarnych wzięło udział w referendum, a 56% głosowało tak, jak chciał PiS.

A na razie pamiętajmy tylko, że Słońce wciąż wschodzi na wschodzie, kury się niosą a mleko nie kwaśnieje.

Brak jest też dwugłowych cieląt i żadne nie mówi ludzkim głosem.

 

16.10 2023

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

Sebek z Seiczento  nie zasiądzie w sejmowych ławach. Mówił, że nie zderzył się z samochodem, tylko z władzą. A teraz jeszcze zderzy się z realiami.

OC za Seiczento trzeba będzie zapłacić...

Vote up!
3
Vote down!
0
#1655295

Vote up!
3
Vote down!
0
#1655296

Słuchałam wczoraj wypowiedzi prof. Ryby, który uważa, że te różnice pomiędzy partiami nie mają żadnego znaczenia, bo ich łączy wspólny interes, czyli  tzw. "koryto"; a te partie są tak wygłodzone, że zrobią wszystko aby tam jak najdłużej pozostać.

Ich elektoraty (szumnie powiedziane) nie mają oczekiwań i nie kierowały się żadnymi programami, jedynie żądzą usunięcia PiS od władzy.

 

Sytuacja przypomina mi niedawne wybory w Hiszpanii, tam też prawica rzekomo wygrała. 

 

Przeglądając relacje z wyborów, utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że po przekroczeniu rzeki Bug zaczynają się marksistowsko-leninowskie terytoria, na których zamieszkują komusze dusze.

Z przykrością przeczytałam, że mniejszość Polaków w Rydze głosowała prawie całkowicie za KO. Podobne rezultaty osiągnięto we Wilnie.

Rwanie włosów z głowy nie pomoże. Fakty są przecież oczywiste.

Ten sam ludek zamieszkuje i  na Białorusi i na Ukrainie i na Litwie. Kiedy w 1939 roku Niemcy, Rosjanie i Słowacy napadli na Polskę, te właśnie mniejszości były wewnętrznymi wrogami.

Ogólna moja konkluzja jest taka, iż hasło wyborcze totalnej opozycji  j***ć PiS, odnosi się do obecnego rządu polskiego, a więc odnosi się do Polski. Dalsze komentarze są tutaj zbędne.

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

AgnieszkaS

#1655303