Protest mediów. Kasa jest (naj)ważniejsza

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Witold Jurasz, dla odróżnienia od swojego ojca wiernie służącego przez dekady komunistycznemu reżimowi zwany „różowym” zwyczajnie ściemnia pisząc o jakimś rzekomym zagrożeniu dla niezależnego polskiego dziennikarstwa, jakie niesie ustawa nowelizująca prawa autorskie.

Na swoim facebookowym profilu Jurasz pisze:

Albo polskie władze służą Polsce, albo lobbystom google, facebooka i X (twittera). Albo polskie władze chcą wolnych mediów, albo chcą utorować drogę takim populistom, jacy jeszcze nam się nawet nie śnili. Albo polskie władze chcą demokracji, albo demokracji szkodzą. O to, w skrócie, chodzi w proteście mediów.

Proste niczym budowa cepa, by użyć powiedzonka z czasów dziecięcych wspomnianego Jurasza.

Witold syn Witolda zdaje się zapominać, że Polska po 13 grudnia 2023 r. zmieniła swoje oblicze. I już nie tylko prawo ma być tak stosowane, jak rozumie je Tusk i jego ferajna. Okazuje się, że podobnie jest z mediami. P.O. naczelnego Newsweeka niejaki Michał Szadkowski (14 lat w organie Michnika) sprawę postawił o wiele bardziej jasno.

Bez dziennikarzy i dziennikarek system, na który się umówiliśmy, stanie się jednak niewydolny. Mądrzejsi ode mnie napisali na ten temat mnóstwo mocnych zdań, powtarzanie nie ma sensu. Wszystko sprowadza się zresztą do tego, że musimy mieć silne, niezależne media, jeśli chcemy zdrowej demokracji.

Musimy mieć Renatę Kim i Jakuba Korusa, by wiedzieć, że dzięki Collegium Humanum nieudacznicy mogli kupić dyplomy MBA, musimy mieć Andrzeja Stankiewicza, by ujawnił aferę wizową, w której chodziło przecież o nasze bezpieczeństwo, musimy mieć Michała Kokota, by odkrył, że władza inwigiluje Pegasusem ludzi, których inwigilować nie powinna. Przykładów jest mnóstwo, musimy mieć dziesiątki dziennikarzy i dziennikarek Onetu, „Gazety Wyborczej”, WP, OKO.press i innych mediów, by dalej świetnie wykonywali swoją robotę, wyciągając sprawy, które politycy chcieliby ukryć.

]]>https://www.newsweek.pl/opinie/protest-mediow-politycy-wykonali-gigantyc...]]>

A prawica? Ta generalnie zdaniem następcy katolikożercy Tomasza Sekielskiego nie zasługuje na ochronę w żadnym wypadku.

Poprzednia władza nawet nie próbowała tego zrozumieć. Populistom wygodnie jest w otoczeniu funkcjonariuszy, którzy obok legitymacji dziennikarskich noszą także partyjne. Jarosław Kaczyński po przejęciu władzy w 2015 r. poinstalował tu i ówdzie swoich wyznawców, by zadawali mu pytania typu: „Co jest największym osiągnięciem tych dwóch lat, pana zdaniem?” (to akurat Danuta Holecka).

(ibid.)

Mamy zatem zasługujących na ochronę dziennikarzy, wymienionych przykładowo (Renata Kim, Andrzej Stankiewicz, Gazeta Wyborcza czy też OKO.press in gremio) oraz nie zasługujących na nic (poza dochodzeniem karnym, jak można się domyśleć) funkcjonariuszy partyjnych wyposażonych w legitymacje prasowe.

Po protu dziennikarzem jest ten, kogo za takowego uznaje aktualna władza.

Jak bardzo jest to niebezpieczne dla wolności obywatelskich i istnienia państwa prawnego chyba nie trzeba nikogo przekonywać.

Ale gdyby była taka potrzeba wystarczy otworzyć Onet. „Dziennikarze” walczą wciąż z PiS-em, tworząc nowe afery i aferki jednocześnie milczą wobec jawnych już nadużyć prawa (eufemizm na bandytyzm) Bodnara i jego ludzi.

Czy dlatego, że znany jest im los red. Mazurka, szczerze wierzącego w obiektywność dziennikarską i dążenie do prawdy???

Lewica liberalna wmawia nam, że wybraliśmy właśnie taki model państwa, w którym demokracja jest wtedy tylko, gdy ona rządzi. Gdy jednak traci władzę w wyniku demokratycznych wyborów mamy do czynienia z utratą praworządności, putinizacją etc. kraju.

Oczywiście wszystko to przybrane jest odpowiednio tak, aby człowiek, który z jednej strony miał to szczęście i PRL-u zwyczajnie nie pamięta mógł się na nowo łapać na stare grepsy ciut młodszych komuchów.

„Różowy” Jurasz właśnie dlatego gra rolę pełnego obiektywizmu rozsądnego demokraty pisząc:

Fanatycy pisowcy (bo media „służą Niemcom”, są „niepolskie”, nie są „niepodległościowe” i ogólnie Boga w sercu nie mają), konfederaci (bo media „ukrywają prawdę”, służą tajnym siłom i ogólnie to złe są, bo prawdę mówi tylko Bartosiak i Zięba) i wreszcie na koniec silni razem, czyli fanatycy platformerscy (bo rzekomo media sprzyjały pisowi, nie rozumieją, że patrzenie obecnej władzy na ręce jest propisizmem i ogólnie to tylko Tomasz Lis i Eliza Michalik są uczciwymi dziennikarzami).

By odpowiednio rozprawić się z powyższym akapitem trzeba by było osobnego artykułu. Warto jednak zauważyć, że przeświadczenie o proniemieckości Onetu jest dość mocno ugruntowane w zamieszczanych tam artykułach zbyt często będących automatycznym tłumaczeniem tekstów DW. Dziwnym trafem atakowały one Polskę, Zjednoczoną Prawicę oraz… przemysł zbrojeniowy mogący konkurować z niemieckim. Uznawanie powyższego za pogląd przynależny „fanatykowi pisowskiemu” jest ordynarną manipulacją, podobnie zresztą jak sugerowanie, że dla wyborcy Konfederacji prawdę głoszą tylko Bartosiak i Zięba. Za to drastycznie zredukował ilość fanatycznych wyznawców Tuska jedynie do „silnych razem”, co oznacza, że normalnymi jest jakieś 98% wyborców Rudego.

Tymczasem dla Polaka, uznającego w odróżnieniu od byłej już na szczęście europosłanki Thun sprawy Polski za najważniejsze tak naprawdę wrzask żurnalistów GazWyb, Nesweeka czy Onet nie ma znaczenia. Obraz świata, jaki te media kreują za bardzo jest bowiem prawdowaty*, by traktować je poważnie.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest jeszcze jedno. Środowisko „dziennikarskie” (wg Szadkowskiego) jakoś dziwnie milczało wobec wywalenia red. Mazurka z pracy. Może przeoczyłem, ale nie zauważyłem też żadnego wpisu „różowego” Jurasza na ten temat.

Kiedy jednak chodzi o pieniądze wrzask jest absolutny. Forsa bowiem wszystko wprawia w ruch.

U wielu osób nawet sumienie.

4.07 2024

________________________________________________________

* prawdowatość (truthiness) - termin „wynaleziony” w 2005 r. przez amerykańskiego lewicowego dziennikarza Stephen’a Colbert’a. Według idei „prawdowatości” wystarczy żebyśmy odczuwali coś jako prawdę, aby rzeczywiście nią była.

fot. pixabay

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Wolność słowa dotarła do Sejmu RP!
Jacek Cichocki na terenie całego Sejmu wyłączył nadawanie Republika TV
.

Ależ oni się boją prawdy...

Vote up!
6
Vote down!
0
#1661599

To tyle w temacie akcji: "Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!"

 

Vote up!
7
Vote down!
0
#1661600

 Toż on Ponie Świnty sto lat za murzynami jezd.

 Posły to jak są na obradach, z nudów klikają po smark- fonach.

 Obglądywują co chcą.

 W pokojach z lapków, mogą i na telewizor przerzucić.

 Żaden Cichocki im nie będzie dyktować.

 Mać!

Vote up!
3
Vote down!
0

brian

#1661602

Jedno z najbardziej heroicznych wyzwań - usiąść w centrum Jagodna na ławeczce mając na sobie koszulkę i czapeczkę z logo tv Republika, popijać kawę z kubka z tymże logo i zatopić się w lekturze tygodnika Sieci

Vote up!
4
Vote down!
0
#1661603

 Przerażone obszczymury zaraz wezwą policjem obywatelskom.

 Że cała demonstracja prawicowych ekstremistów urządziła tam sobie wielką prowokację łamiącą reguły prado, prdol, pierdu, parwowiro, kurde, kurworzundności.

 Ewropejskiej w dodatku. A jak!

Vote up!
3
Vote down!
0

brian

#1661611