Odrobaczyć!
Każdy właściciel psa, przynajmniej troszeczkę dbający o jego zdrowie wie, że przynajmniej raz w roku trzeba mu pomóc oczyścić jelita. Bowiem nie sposób uniknąć zalęgnięcia się wszelkiej maści pasożytów, popularnie zwanych robakami…
Powyższy problem występuje także u hodowców psów. Tam robaki mogą stanowić spory problem, gdyż tylko jeden osobnik zakażony zagraża całemu stadu. W skrajnych przypadkach, gdy z jakichś powodów leczenie nastąpiło zbyt późno, najbardziej zainfekowane osobniki muszą być eksterminowane.
Niestety. Problem powyższy nie dotyczy jedynie zwierząt. W środowiskach mundurowych, gdzie zgodnie z prawem mobbing nie występuje, zainfekowanie przełożonego jest jeszcze bardziej groźne.
Poprzez analogię – choroba szefa po jakimś czasie staje się chorobą jednostki.
Niestety, wydarzenia ostatnich dekad wykazały ponad wszelką wątpliwość, że w szeregach Policji nadal występują zwyrodnialcy, gotowi posunąć się do najgorszych podłości.
Ciągle mam przed oczami postać ubranego po cywilnemu funkcjonariusza, kopiącego w głowę uczestnika Marszu Niepodległości w 2011 r. Kto był wówczas premierem nie muszę chyba przypominać.
Niestety, dwie kadencje PiS-u nie przyniosły oczekiwanego przez Społeczeństwo oczyszczenia.
Sadystyczni zwyrodnialcy przycichli. Co najwyżej trafiały się jednostkowe przykłady, nagłośnione jedynie przez przypadek. Każdy pamięta Igora Stachowiaka, zamęczonego na wrocławskim komisariacie. Trzeba jednak pamiętać, że czyn ten popełniono w połowie maja 2016 roku, gdy PiS sprawował rządy dopiero pół roku.
Niestety. Kolejny powrót Tuska na nowo uruchomił zwyroli w mundurach.
6 marca 2024 r. cała Polska ujrzała policjanta rzucającego kostką brukową w tłum protestujących rolników. Za czyn ten został potem surowo ukarany… naganą! Inny zwyrodnialec w mundurze z odległości kilkunastu centymetrów sikał gazem łzawiącym w twarz protestującego! Do pustego łba tego sadysty jakoś nie dotarło, że w ten sposób mógł ofiarę pozbawić trwale wzroku, o czym zresztą pewnie uczono go w jakiejś „szkole” policyjnej.
Wina PiS-u, co mówię bez krzty ironii, wydaje się być bezsporna. Nie przeprowadzono bowiem koniecznych czystek w szeregach służb mundurowych, choć przecież przez lata POprzednich rządów Tuska mundurowych łamiących prawo nie brakowało.
Czy wyjaśniono np., kto fizycznie podpalał budkę na terenie ruskiej ambasady podczas Marszu Niepodległości w 2011 roku, na polecenie Bartłomieja Sienkiewicza?
Ale to, co pokazał jakiś policjant 10 listopada pod Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej na stałe wejdzie do historii jako przykład przestępstwa popełnionego przez policjanta na służbie.
Zamiast składanego co miesiąc wieńca z obraźliwym napisem tym razem niejaki Szczurek wraz z grupą podobnych mu swołoczy obkleił cokół pomnika kartkami papieru z napisami: Pomnik kłamstwa smoleńskiego i Obiekt przeznaczony do rozbiórki.
Niestety, obecna tam policja nie pozwoliła na ściągnięcie tych „karteczek”.
Portal wPolityce.pl cytuje wypowiedź funkcjonariusza, który poinformował dziennikarza TV Republika, że ściągnięcie takiej karteczki będzie traktowane jako… wykroczenie!
W tym momencie, gdy pan zerwał, to pan popełnia wykroczenie, bo pan czyjąś rzecz zerwał. Czy to jest pana?
Wcześniej jeszcze poinformował, że Szczurek i reszta swołoczy nie łamią prawa.
Dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę i nie ma nic przeciwko temu, żeby tutaj ktoś coś wlepiał, czyli te osoby nie popełniają wykroczenia.
Informację tę Dowództwo Garnizonu zdementowało.
Ale nawet gdyby nie zdementowało, to anonimowy policjant publicznie zrobił z siebie co najmniej idiotę. Bo oklejanie pomnika treścią uwłaczającą czci poległych spełnia z nadmiarem dyspozycję art. 261 aktualnie obowiązującego Kodeksu karnego!
Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby,
podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Jak czytamy w: Kodeks karny. Komentarz, red. prof. dr hab. Alicja Grześkowiak, prof. dr hab. Krzysztof Wiak, wyd. 8, 2024:
Czynność sprawcza polega na znieważaniu pomnika lub innego miejsca publicznego. Zachowanie takie wyraża pogardę wobec czci należnej zdarzeniu historycznemu lub osobie. Może przybrać formę obelżywych wypowiedzi, gestów, oplucia, wykonania napisów lub rysunków. Dla oceny, czy określone zachowanie ma charakter znieważający, decydujące znaczenie trzeba przyznać kryteriom obiektywnym (zob. uwagi do art. 216). Odmienny pogląd wyraził J. Wojciechowski, wymagając, aby przy ustalaniu, czy doszło do znieważenia, przede wszystkim brać pod uwagę odczucia osób, dla których pomnik lub miejsce ma znaczenie jako symbol czy pamiątka (J. Wojciechowski, KK. Komentarz, s. 458).
A zatem dokonanie przestępstwa jest co najmniej prawdopodobne (zachodzi co prawda uzasadniona wątpliwość do do poczytalności Szczurka). Psim obowiązkiem policjanta było więc nie tylko uniemożliwienie szczurkowskiej swołoczy dokonania przestępstwa, ale w przypadku jego dokonania wszczęcie postępowania karnego przeciw konkretnej bandzie ośmiogwiazdkowców.
Skoro jednak będąc na służbie tego nie uczynił sam powinien podlegać odpowiedzialności karnej.
Moim zdaniem co najmniej na podstawie art. 231 § 1 Kodeksu karnego:
Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Poza tym jakaś odpowiedzialność zgodnie z ustawą o Policji, ale nie chce mi się w niej grzebać.
Skazanie funkcjonariusza niejako z automatu powinno skutkować zwolnieniem go ze służby.
Patrząc z perspektywy lat widać wyraźnie, że podczas rządów Tuska pomniki dzielą się na słuszne i niesłuszne.
Oto 10 lipca 2013 roku Adam Słomka wraz z grupą patriotów z KPN – Niezłomni oraz Solidarni 2010 (wśród nich był znany później z „protestu tortowego” Zygmunt Miernik oraz Mariusz Cysewski, prawdopodobnie jedyny żyjący w kraju opozycjonista, który odsiedział dwa lata w sowieckim więzieniu w latach 1980-tych!) za oklejenie nielegalnie postawionego w miejscu wysadzonych przez UB pozostałości po przedwojennym Grobie Nieznanego Powstańca Śląskiego tzw. Pomnika wdzięczności kartkami z napisami przypominającymi sowiecką napaść oraz symbolami nazistowskimi i sowieckimi zostali postawieni w stan oskarżenia. Prowadzącym postępowanie był prokurator Jarosław Wilczyński, syn dowódcy ZOMO w województwie katowickim podczas stanu wojennego!
Policja brutalnie udaremniła zamiar. Wg słów dzisiejszych oskarżonych zostali wtedy napadnięci przez tajniaków policyjnych oraz licznej grupy funkcjonariuszy mundurowych z oddziału prewencji.
Osoby, zdaniem Policji najbardziej aktywne na manifestacji, stanęły przed sądem (sygnatura III K 1128/13/Z SR w Katowicach) dnia 6 czerwca 2014 roku oskarżeni m. in. o to, że:
dnia 10 lipca 2013 roku przy Placu Wolności w Katowicach dokonali znieważenia Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej oraz formułowali treści uwłaczające czci wzniesionego dla upamiętnienia zdarzenia historycznego pomnika a także publicznie nawoływali do popełnienia występku w postaci usunięcia przedmiotowego pomnika.
Na akt oskarżenia nie miało wpływu nawet to, że ta znienawidzona powszechnie przez katowiczan „statuja” została 14 maja 2014 roku (niecały miesiąc przed pierwszą rozprawą!!!) zdemontowana.
Porównując te dwa przykłady widać wyraźnie, że łączy je jedno. Słomka był zły i zasługiwał na karę, bowiem atakował symbol poddania sowietom, co nie podobało się Putinowi.
Z kolei Pomnik Smoleński można znieważać, bo pamięć o Katastrofie jest co najmniej niewygodna dla Putina.
Zamiast Polskiej Racji Stanu mamy więc do czynienia z Interesem Putina.
I tego Tusk się nie wyprze. Nawet obarczając winą wyłącznie niejakiego Bodnara.
10/11.11 2024
fot. napisy na „ruskiej statui” 2013 r.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 258 odsłon
Komentarze
Przepraszam za przykład nie dosłownie nawiązujący do tematyki.
13 Listopada, 2024 - 12:10
Ale niedosłowność nie oznacza bezsensu.
Parę tygodni temu człowiek( a jakże, w kolejce ) przede mną skarżył się głośno koledze przez tzw.smark- fona.
O tym że musi wykopać to śmierdzące bydlę z domu. Pewno padło pytanie bo równie głośno w podnieceniu odpowiedział: jak to jakie, kota!!!! Gnój już dwa razy nasrał mu na sam środek dywanu i zasmradza całą chałupę!
Ja dyskretnie: przepraszam Szanownego Pana. Zanim się pan śmiertelnie narazi Małżonce, proszę posłuchać. Zwierzakowi trzeba dwa razy dziennie wymieniać zawartość kuwety i myć ją.
A na sto procent i on i cała rodzina wymaga najmniej dwukrotnego odrobaczenia. Nie obraził się.
Wiem, niby taki sobie wtręt. Ale ludzie całkiem zapomnieli o szczątkowej higienie umysłu.
Łykają treści pełne zjadliwych bakcyli, bezrozumnie zarażają wszystkich wkoło.
A im dalej to idzie tym bardziej mają bezpowrotnie zniszczone mózgi.
Brak podstawowej higieny i samodzielnego myślenia. Równia pochyła.
I coraz więcej smrodu.
Dr.brian