Koniec Monteskiusza

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Idee

Hans Christian Andersen zapewne nie przewidywał, że hasło „król jest nagi” po ponad dwóch wiekach będzie aktualne w Polsce.

Praworządność… Od 2017 roku słyszymy o jej naruszeniu przez Zjednoczoną Prawicę. Praktycznie nie ma dnia czy godziny (a nawet kwadransa), aby jakiś przedstawiciel rządzącej obecnie byłej totalitarnej oPOzycji nie uświadamiał nas, że PiS pozbawił nas… sądów.

Praworządność bowiem została zredukowana do… sposobu wybierania członków KRS będących sędziami.

Zdaniem obecnego neoministra sprawiedliwości, gdy był jeszcze tęczowym RPO, Adama Bodnara:

- Zgodnie z art. 186 Konstytucji KRS stoi na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Udział Sejmu w powoływaniu składu KRS, określony w art. 187 ust. 1 pkt 3 Konstytucji, ogranicza się do wyboru czterech członków KRS spośród posłów. W świetle art. 187 ust. 1 pkt. 2 Konstytucji to sami sędziowie powinni wybierać piętnastu członków KRS spośród sędziów SN, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych. W ten sposób realizuje się konstytucyjna zasada odrębności i niezależności władzy sądowniczej (art. 10 ust. 1, art. 173 Konstytucji).

Podobny pogląd można znaleźć wśród sędziów będących członkami Iustitii. Wg nich bowiem

ta ustawa [nowelizacja z 2017 r. - HD] jest niezgodna z Konstytucją, bo przesuwa możliwość wyboru sędziów/członków KRS z sędziów jako ogółu władzy sądowniczej na parlament, zaburzając trójpodział władzy. W związku z tym, teraz, w drodze uchwały Sejmu, trzeba odwołać powołanych niekonstytucyjnie sędziów/członków KRS i następnie nowych powołać już zgodnie z obowiązującymi przepisami Konstytucji.

Ale art. 10 [trójpodział władz] budzi wiele wątpliwości. Ot, np.:

Warto też zwrócić uwagę na to, że sama zasada podziału władz wprowadzona została do Konstytucji państw demokratycznych pod koniec XVIII w. i w pierwszej połowie XIX w., kiedy jeszcze nie istniały partie polityczne. Obecnie modyfikują one poważnie kształt tej zasady, ograniczając ją de facto tylko do płaszczyzny prawnej. Z pewną przesadą można twierdzić, że rola odgrywana przez partie polityczne czyni iluzorycznym podział władzy na legislatywę i egzekutywę, gdyż w rzeczywistości władzę sprawuje partia (bądź koalicja) mająca większość w parlamencie i formująca rząd. "O podziale władzy w sensie politycznym trudno jest mówić, gdy Rząd jest politycznie identyczny z większością parlamentarną. Pamiętać trzeba również o całym szeregu zazębień pomiędzy władzą ustawodawczą a władzą wykonawczą, które powodują, że ponad 3/4 uchwalanych przez Sejm ustaw inicjowane jest przez Rząd; w praktyce Rząd w dużej mierze partycypuje w wykonywaniu władzy ustawodawczej" (zob. L. Garlicki, K. Gołyński, Polskie prawo konstytucyjne. Wykłady, Warszawa 1996, s. 65).

(w: Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, prof. dr hab. Bogusław Banaszak, 2012)

Patrząc na cyrk medialno-prawny, jaki urządza Tercet Egzotyczny oraz jego me(r)dia, dla których to trójpodział władz wg Monteskiusza jawi się najświętszą laicką świętością trudno zachować powagę.

Przeczytajcie zresztą sami:

Wbrew wyrażanemu często przekonaniu, mająca konstytucyjne umocowanie zasada podziału władz nie jest – jak podkreśla H. Barnett – wartością absolutną. Pojęcia legislacji, orzekania i sprawowania władzy wykonawczej nie posiadają też – co sygnalizuje autorka – precyzyjnej definicji (have not proved capable of precise definition). Trudno jest w takim razie uchwycić ścisłą dystynkcję pomiędzy nimi. Identyczne stanowisko zajmuje R. Masterman podnosząc, że w wielu rodzajach spraw, linie podziału w obrębie konstytucyjnie określonej władzy są niejasne, zacierają się (those lines are in many cases unclear). Podział ten jest wobec tego „dynamiczny, wieloaspektowy” (a dynamic, multidimensional). Ze spostrzeżeniami tymi korespondują refleksje W.J. Waluchowa, który zwracając uwagę na anachroniczność i konwencjonalność wywodzącego się z czasów Monteskiusza ujęcia, pisze o zjawisku „łączenia ról legislatora oraz władzy sędziowskiej i wykonawczej” (combine the role of legislator with that of judge and government executive).

Z innych pozycji dogmatyczne, by nie powiedzieć nazbyt uproszczone i schematyczne, pojmowanie zasady podziału władz kontestuje B. Ackerman w pracy pod znamiennym tytułem: „Żegnaj Montesquieu”. Operując przykładem komisji wyborczych obsadzanych przez sędziów, odseparowanych jednak całkowicie od sądownictwa i agend politycznych (separate from the regular judiciary as well as from the political branches), autor zastanawia się, czy ich działalność nie jest potwierdzeniem światowych tendencji do „izolowania pewnych funkcji od legislatywy, egzekutywy i sądowych struktur władzy?” – to insulate certain functions from legislative, executive and judicial branches of government? Udzielając na to pytanie odpowiedzi twierdzącej, konstatuje, że „w dwudziestym pierwszym wieku wyłania się nowy podział władz”. Autor nie kryje również, że otwiera to pole do zainicjowania bardziej zaawansowanych studiów komparatystycznych w dziedzinie prawa administracyjnego. Rozważając zagadnienie judycjalizacji administracji publicznej (judicializace veřejné správy), utożsamianej z nasyceniem jej metodami właściwymi dla działalności sądów, podobne – choć dość dyskusyjne pod względem metodologicznym – wnioski wysnuł D. Kryska. Uznał on, że zjawisko to stwarza podstawę do zakwestionowania niektórych doktrynalnych i dogmatycznych poglądów na temat pozycji organów konstytucyjnych oraz zasady rozdziału władz (některé doktrinální či dogmatické výklady o postavení ústavních orgánů či dělbě moci).

Jeszcze bardziej kategorycznie stawia sprawę M. Künnecke, która przypomina, że rozwijając tezy J. Locke’a i mając na uwadze model niepisanej konstytucji brytyjskiej, Monteskiusz sprowadzał rolę sądownictwa do prostego stosowania ustawy (simply applying the law). Nie mógł on więc – po pierwsze – uwzględnić zjawiska, które z czasem zaczęto oznaczać nazwą judicial review; koncepcję kontroli sądowej realizowanej według założeń modelu kasacyjnego wypracowano w monarchii habsburskiej dopiero w drugiej połowie XIX w. Nie istnieje – po drugie – jedna wersja doktryny podziału władz. Podział ten jest fundamentalną zasadą we wszystkich zachodnich demokracjach, jednak w każdej z nich jest ona interpretowana i funkcjonuje w sobie właściwy sposób. Za bezdyskusyjne uchodzi natomiast twierdzenie, że „władza ma być powstrzymywana przez władzę” („power must be checked by power”). Ten punkt widzenia zaczyna dominować w literaturze, nie jest on jednak przyjmowany bez oporów i zastrzeżeń; w niektórych publikacjach układ checks and balances traktuje się jako konsekwencję i naturalne dopełnienie formalnego rozdzielenia funkcji władzy i obsady personalnej jej organów. Przykładowo J. McMillan opisując australijski wariant doktryny podziału władz zauważa, że wspiera ją „aktywny system kontroli i równoważenia” (an active system of checks and balances). Współcześnie sens tej doktryny widoczny jest zaś w pełni dopiero wtedy, gdy uwzględni się nowe teorie. Koncepcja nazwana przez R. Mastermana „czystą wersją teorii rozdziału władz” nabiera więc stopniowo wymiaru historycznego. Zdaje się ona – jak sugeruje autor – odrzucać założenie, że trzy gałęzie władzy mogłyby aktywnie wpływać na swoją działalność przez uruchomienie mechanizmu wzajemnego powściągania (the pure theory version of separation of powers also seems to dismiss the notion that the three branches might actively check the action of each other). *

Autor powyższych słów, prof. dr hab. nauk prawnych Zbigniew Kmieciak jest sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego w stanie spoczynku. Trudno więc podważać jego autorytet; niewyobrażalne jest zwłaszcza dokonanie tego przez absolwentkę zaocznego prawa (dyplom w wieku… 48 lat!) wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej Věrę Jourovą. Podobnie przez „naszego” Bodnara czy też poszczególnych członków Iustitii, a nawet wszystkich razem.

Mamy w Konstytucji zapis (art. 10), który faktycznie nie przystaje nie tylko do rzeczywistości XXI wieku, ale tchnął starocią już w połowie lat 1990-tych, gdy został sformułowany.

Ale właśnie ON, i to rozumiany bardziej ortodoksyjnie niż przez samego Monteskiusza, trafił na sztandary Iustitii i całej umownej „bandy Ryżego”.

Co znamienne – wyżej wymienieni nawet nie próbują zająknąć się o art. 4, będącym naczelną zasadą konstytucyjną i uznającą w Narodzie SUWERENA, któremu podległe są wszystkie władze, zatem sądowniczej nie sposób wyłączyć. Nawet Bodnar udawał, kiedy jeszcze był nadterminowym RPO, że „czwórka” zwyczajnie nie istnieje.

Po co ten cyrk?

Trzeba wreszcie zrozumieć, że gra idzie o władzę. Ale nie tą, którą upaja się obecnie Rudy i jego ferajna. Chodzi o władzę mniej rzucającą się w oczy, wcale jednak nie mniej brutalną z tego powodu. I niezależną od jakichkolwiek wyborów, choćby sfałszowanych.

Podobnie jak w całej Unii powoli i cichosza toczy się wojna sędziów ze społeczeństwem. Już nawet w Niemczech przebąkiwano o Państwie Sędziowskim (Richtersstaat), będącym zaprzeczeniem Państwa Prawa (Rechtsstaat).

Nieuznawanie KRS-u na obsadzenie którego Iustitia straciła możliwość wpływu jest tego dowodem.

Podobnie zresztą jest z Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Wszak nadzwyczajnej kaście marzy się odpowiedzialność tylko przed Bogiem i Historią. Zważyć jednak należy, że w Boga mało który wierzy, a jak uczy historia… zawsze ktoś ją pisze.

A jak źle, to wtedy trafi do sądu.

Kara dla Bodnara!

Naród musi odzyskać utraconą rolę suwerena.

 

11.01 2024


________________________________________________

* w: Sądowa kontrola administracji publicznej. Tom 10 System Prawa Administracyjnego,

red. prof. dr hab. Roman Hauser, prof. dr hab. Zygmunt Niewiadomski, prof. dr hab. Andrzej Wróbel, 2016

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

nad gojami kasta...

 

nad gojami kasta

ma w głowie

zupełną bezkarność

i bezhołowie

 

PS Czy to jest w ogóle do pomyślenie, by bydło mogło w jakikolwiek sposób negować wyroki rasy panów?!

Vote up!
2
Vote down!
0

jan patmo

#1658064