Życiorys. Dedykowane Władysławowi Bartoszewskiemu
Wincenty Krasiński urodził się w 1782 roku. Przyszło mu więc żyć w wyjątkowo ciekawych (a raczej przerażających) czasach. Należał do pokolenia Polaków, którzy od najmłodszych lat musieli przelewać krew za ojczyznę.
Oczywiście, wielu wcale nie chciało ryzykować. Jednakże młody Krasiński zaangażował się w działalność polityczną organizując tajne spotkania polskich patriotów. A po nadejściu wojsk Cesarza za własne pieniądze zorganizował oddział jazdy. Wkrótce szwoleżerowie Krasińskiego mieli zdobyć nieśmiertelną sławę.
Starosta opinogórski (bo taki tytuł mu przysługiwał) bił się dzielnie przez lata wojen napoleońskich. Gdy Bonaparte poniósł klęskę, przywiódł do kraju resztkę polskiej armii. Następnie zaczął budować karierę w Królestwie Polskim.
Przez kolejne lata Krasińskiego opromieniała sława bohaterskiego bojownika o Polskę. Jednakże jego polityczna aktywność wskazywała, że coraz mniej przypomina idealistycznego młodzieńca spragnionego walki z zaborcami. Nie rozumiał młodych rewolucjonistów, w tym nawet i własnego syna. Stawiał na, jak sam uważał, polityczny realizm. Z czasem przywiodło go to na skraj zdrady.
Można jeszcze zrozumieć, iż Krasińskiemu nie podobał się w 1830 roku pomysł powstania. Trudno jednak pogodzić się z faktem, że po powstaniu dawny bohater pełnił rozmaite funkcje we władzach zwycięskiego caratu. Zastąpił nawet znienawidzonego Paskiewicza na stanowisku namiestnika. Być może spowodowała to jego chęć uznania.
Krasiński swoim życiem zdobył uwielbienie tysięcy ludzi. On jednak wolał objawy szacunku ze strony możnych tego świata. Chciał znajomości z władcami i generałami. Spragniony był zaszczytów – niezależnie skąd one spływały. Był gotowy to robienia podłości, usprawiedliwiając się przed sobą i innymi dawną chwałą.
Kiedy zmarł w 1858 roku żegnały go tłumy rodaków. Mimo coraz bardziej haniebnej działalności w ostatnich latach życia nadal pamiętano mu zasługi sprzed dekad. Z czasem jednak jego postać oceniana była coraz surowiej. Zwłaszcza, iż coraz lepiej dostrzegano, jak bardzo błędną taktykę obrał. Krasiński potrafił dbać o swą sławę za życia, lecz po śmierci pamięć o jego bohaterskich czynach wybladła. Pozostało wspomnienie przegranego starca.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1332 odsłony
Komentarze
Dobre porównanie, choć Bartoszewski nie dorasta i do tego...
1 Lutego, 2009 - 20:59
poziomu. Był w więźniem obozu koncentracyjnego (jak Cyrankiewicz, którego dziwnie ni szanuję za ten fakt), a potem został... zwolniony na prośbę Czerwonego Krzyża... jedyny przypadek, jaki znam. Potem niby działał, zapisywał się... Mniejsza. Nic mnie nie powala na kolana.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Zapomnienie i patriotyzm
2 Lutego, 2009 - 15:59
Właściwie zapomnieniu uległa cała elita władzy Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego zdecydowanie przeciwna (i to w poczuciu patriotycznego obowiązku)Powstaniu Listopadowemu, zwanego przez nich rewolucją, zorganizowaną przez młodych, nie pamiętających już I Rzeczypospolitej i wojen napoleońskich. Należy pamiętać, że Królestwo było państwem niepodległym i uznanym w znaczeniu prawa międzynarodowego z własną władzą ustawodawczą, polskim wojskiem, polskim szkolnictwem i niezawisłymi, polskimi sądami. To, że królem polskim był car (unia personalna) nie było w ówczesnym odbiorze niczym nadzwyczajnym. Poza rewolucjonistami, opinia publiczna traktowała to państwo jako zdecydowanie swoje, postulując równocześnie powiększenie go o odebrane ziemie litewskie. Po wybuchu powstania większość 100-tysięcznej armii polskiej wycofało się na tereny rosyjskie, pozostając na służbie króla-cara.
Wincenty Krasicki był więc reprezentantem zwolenników po-kongresowego status quo i rozwoju wewnętrznego Królestwa. Późniejszych jego poczynań nie znam. Dla zorientowania się w atmosferze kilkudziesięciu lat poprzedzających powstanie warto zapoznać się ze znakomitymi - moim zdaniem - pamiętnikami Kajetana Koźmiana.
Piotr W.
Piotr W.
]]>Długa Rozmowa]]>
]]>Foto-NETART]]>