Zabawy. Obraz
Kiedyś wybrałem się na zabawę. Razem z kolegą. Ludzi było sporo. Po prostu tłok. Ja szedłem pierwszy, a kolega za mną. Szedłem skrajem sali. Ktoś mnie popchnął. Zapewne niechcący, ale na tyle silnie, że wpadłem na ścianę. Przy okazji zahaczyłem ramieniem o jakiś "obraz". I go odczepiłem.
Podszedł do mnie kolega. Wysoki nie był. Poprosiłem go o wyciągnięcie ręki i przyłorzenie jej do "obrazu". I chwilowe przytrzymanie. Potem odszedłem w głąb sali. A właściwie uciekłem. I z daleka obserwowałem rozwój sytuacji.
Kolega stał cierpliwie. I to dosyć długo. Potem starał się jakoś przymocować ten "obraz" do ściany. Ale był za niski. Wreszcie zniecierpliwiony próbował odejść. "Obraz" zostawił na podłodze.
Podeszło do niego kilku ochroniarzy. Głosu co prawda nie słyszałm, ale akcji można się było domyślić. "Bramkarze" wskazali na oparty o ścianę "obraz". I na miesce gdzie poprzednio wisiał. Kolega pokazał palcem na siebie i zaprzeczył ruchem dłoni. Rozejrzał się też po sali jakby kogoś szkał. Ale na szczęście nie znalazł.
"Bramkarze" byli nieugięci, więc w końcu chcąc nie chcąc wziął się za wieszanie tego "obrazu". Miał taką minę jakby chciał powiesić coś, lub kogoś, innego. Po wielu nieudanych próbach wreszcie mu się udało. Ale definitywnie stracił ochotę na zabawę. I miał o coś pretensje do mnie. A przecież jeszcze całkiem niedawno mi tłumaczył, że "baranów" należy strzyc. Ale widocznie nie myślał o sobie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 682 odsłony