Przemyt. Papier toaletowy.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Były to czasy, w których często odwiedzałem Niemców. I to bynajmniej nie w celach turystycznych. Właśnie u nich byłem. Wyjeżdżam z lasu z fajami na pace. A tu czeka na mnie niespodzianka. Drogę zajeżdża mi radiowóz. A obok jest więcej policyjnych samochodów. Więc się zrezygnowany zatrzymuję.
Niemcy sprawnie przerzucają papierosy z mojego do swojego wozu. Pogoda nie nastraja raczej optymistyczie. Pada deszcz. Mimo tego policjanci wyglądają na zadowolonych. Ja jakby mniej.
Niecy podają sobie nawzajem sztangę za sztangą. W pewnej chwili zrobiło się coś na kształt zatoru. Koś znieruchomiał z wyciągniętą ręką. A w dłoni dzierżył jedną z takich papierosowych sztang. Deszcz padał coraz intensywniej. Nagle ta sztanga złamała się w pół i smętnie zwisła.
Wszycy spojrzeli w tym kierunku. Z rozerwanego opakowania wyjrzał papier toaletowy. Każdy był zaskoczony. Ja także. W innych opakowaniach też był. Zamiast papierosów. Ten papier. Ale przewożenie papieru nie było karalne. Niemcy, więc, się mnie pytają:
- Po co Ci on?
A ja im na to:
- Do ocieplenia samochodu. Zima idzie.
Nic innego w ciągu sekundy nie zdołałem wymyślić. Też byłem zaskoczony.
Po przyjeździe do kraju cieszyłem się. Że kolejny raz mi się udało. Dopóki do mnie nie dotarło, że, prawdopodobnie, jestem właścicielem najdroższego papieru toaletowego na świecie. I sam za niego zapłaciłem. A, do d... z takim interesem!

Brak głosów