poświaty bez cieni z ręcznego młynka do kawy
w podenerwowaniu nie zauważyłem zmiany świateł
przeszedłem na czerwonym
po drugiej stronie piotr tak na mnie koślawo patrzył
jakbym mu zerżnął najlepszą z kochanek
och ci wszyscy święci są troszkę jakby no nie tego
po chwili jakaś lafirynda stanęła przy mnie wpierw
zatrzepotała swymi grzesznymi oczętami potem
zgięła się niczym scyzoryk w tali – skrzydeł nie miała
wzięła moją lewą dłoń coś kreśli palcem i się wgapia
niczym szpak w latawce
po czym mówi do mnie głosem birbantki po nocy wojny na orgazmy -
mogłeś żyć do samej setki po co wszedłeś na czerwonym
- nie wiem nie pamiętam jakiś zabiegany byłem chyba zresztą
co to ma do rzeczy czy dasz mi coś do picia
rozchyla poły swego prześwitującego płaszcza pochyla się nade mną
czuję pierwszą kroplę i rozkosz i głos – kochanie
nie leż tak na słońcu udaru możesz dostać
na horyzoncie dwa ledwo widoczne punkty – okręty wpływają do portu nieba
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 876 odsłon