Wieża Gadowskiego
Witold Gadowski, z przyczyn oczywistych, zaznacza kilkukrotnie, że wszystko w jego „Wieży komunistów” to fikcja, zmyślenie i co najwyżej zbieżność przypadkowa.
Jednak już dedykacja nakazuje czytać książkę z kluczem, tak, jak w swoim czasie „Dolinę nicości”. I całkiem sporo frajdy daje czytelnikowi natychmiastowe skojarzenie, kim jest taki pan Uchlanz (już za pana Uchlanza przyznaję Gadowskiemu swój prywatny order uśmiechu)na przykład. Z innymi osobami, już może iść trudniej, tym więcej jednak zabawy. Ogólnie jednak, tak, jak i „Dolina…”, „Wieża komunistów” specjalnie zabawna nie jest. Nie będę ukrywał, że pierwsze strony czytało mi się bardzo ciężko. Myślałem sobie, że cóż, autor tak bardzo chce napisać to, czego napisać inaczej nie ma możliwości, że średnio stara się ubrać to w bardziej literacką formę. Forma powieściowa sprowadzona do roli alibi, szytego dość grubymi nićmi. Ponieważ jednak sama treść cholernie wciągająca, a do tego wszyscy przecież wiedzą, o co chodzi – przymknąłem na to oko i czytałem dalej, pochłaniając kolejne rozdziały. Czy to ja się przyzwyczaiłem, czy Gadowski się rozkręcił, nie wiem, faktem jest jednak, ze im dalej w książkę, tym mniej mi pewne niedoskonałości literackie przeszkadzały. Poza „Doliną nicości”, „Wieża komunistów” przypomniała mi o jeszcze jednej, kompletnie chyba zapomnianej książce „Konfidenci” Tadeusza Podwysockiego. „Konfidenci” napisani byli fatalnie, dialogi po prostu bolały, niemniej książka w roku 1990 opisywała rzeczy, które wówczas mogły szokować nawet największych oszołomów. Podwysocki pokazywał nową Polskę jako całkowicie sterowaną przez byłych esbeków, zarządzaną przez wczorajszych opozycyjnych moralistów, kierujących się nieskończoną chciwością i strachem przed esbecją. Tutaj mamy coś jakby dalszy ciąg tamtej opowieści, w którym obok głównego wątku „Funduszu Budowy Gospodarki”, mamy też historię kasjera lewicy z wyrokiem za morderstwo, obleśnego nihilisty i redaktora naczelnego do zadań specjalnych, wreszcie międzynarodowy handel bronią a nawet niemieckiego zbrodniarza wojennego. Więcej nie piszę, żeby nie zdradzać wszystkiego. Głównym bohaterem jest w każdym razie dziennikarz, w dużym stopniu alter-ego autora, choć z posłowia wynika, że jednak w stopniu dla niego samego niewystarczającym. W jego historii odnajduję też echa wspomnień Wojciecha Sumlińskiego. Choć całość nie kreśli optymistycznego wizerunku III RP, to jednak pokazuje też, że nikt, nawet emerytowany generał z WSI, nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego.
"Wieżę..." można kupić m.in. tu: http://backstageshop.pl/powiesc/2184-gadowski-witold-wieza-komunistow.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1931 odsłon
Komentarze
Qoooo!
19 Października, 2012 - 14:03
emlia zero iles juz była
pozdrawiam
książkę juz mam
Re: Qoooo!
19 Października, 2012 - 15:03
zawsze na posterunku - to na swój sposób miłe :)
pozdrawiam!
Re: Qoooo!
19 Października, 2012 - 18:25
007 - licencja na ocenianie
Re: Wieża Gadowskiego
19 Października, 2012 - 15:15
Może się w takim razie zbiorę żeby przeczytać :)