Chrzanić Millera, robić swoje

W notce, opublikowanej w nocy Contessa pisze, że prowokacją, ustaloną razem z rządem, może być udział SLD w całej imprezie, który stał się przyczyną zapowiedzi wycofania się z niej PiS. Jest to możliwe, choć pamiętać trzeba, że tak, jak „S” mniej lub bardziej słusznie kojarzona jest z PiS, tak OPZZ – z większą o wiele pewnością – powiązać można z SLD. Dlatego i bez Tuska Miller mógłby się na te antyrządowe protesty zaplątać, choć to kpina w żywe oczy. I oczywiście panu premierowi to na rękę.

Z drugiej strony to właśnie politycy PiS powinni wziąć pod uwagę. Nie sądzę bowiem, by w sytuacji protestu w pełnym składzie (a więc i z Prawem i Sprawiedliwością) Miller odegrał tam jakąkolwiek rolę, ponieważ razem z resztą kolegów zostałby po prostu nakryty czapkami – takie zdolności mobilizacyjne ulicy ma dziś SLD. Prezes Kaczyński zaś raczej o temperaturę przyjęcia nie musiałby się obawiać. Jednak postanowiono (oby się to jeszcze dało odkręcić) inaczej.

Uczestnicy protestu w swej większości są albo sympatykami PiS, albo jego potencjalnymi wyborcami. Miller pojawia się tam zaś jak ta żaba, co podstawia łapę. Wycofanie się PiS z demonstracji nie będzie dla wielu osób wystarczająco obecnością postkomunistów usprawiedliwione. Ta nieobecność, jeśli faktycznie tak się stanie, będzie dla wielu osób niezrozumiała. Co więcej – część z nich może poczuć się przez PiS pozostawiona sama sobie. Czy jest jakiś plan, aby tego uniknąć?Należałoby raczej spokojnie się na miejscu pojawić i pana Millera nie zauważać, to chyba nie jest jakieś przesadnie trudne. Po co dawać mu do ręki argument i okazję do atakowania na proteście antyrządowym PiS, zamiast rządu? Po co dawać broń do ręki dawnym kolegom i dzisiejszym konkurentom, dla których ta sytuacja jest po prostu wymarzona? Sporo pytań, pora na odpowiedzi. Ja ich niestety nie znam.