Witold Gadowski, z przyczyn oczywistych, zaznacza kilkukrotnie, że wszystko w jego „Wieży komunistów” to fikcja, zmyślenie i co najwyżej zbieżność przypadkowa.
Jednak już dedykacja nakazuje czytać książkę z kluczem, tak, jak w swoim czasie „Dolinę nicości”. I całkiem sporo frajdy daje czytelnikowi natychmiastowe skojarzenie, kim jest taki pan Uchlanz (już za pana Uchlanza przyznaję Gadowskiemu...