O drugim i trzecim

W czym rzecz? Od pewnego czasu głośno i entuzjastycznie zapowiadany jest marsz 2-go maja. Tyle już o nim napisano, że szkoda trochę miejsca. Wiadomo, dziennikarze trUjki, artyści, co to nie oddadzą kropli krwi, ale mają swój nowoczesny patriotyzm bezobjawowy, dziennikarze zaprzyjaźnieni i wreszcie sam majestat III RP, a wszystko ozdobione kuriozalnym orłem z białej czekolady. Mam nadzieję, że ktoś mający czas i odpowiednio trudny dla otoczenia charakter zdecyduje się na złożenie zawiadomienia o profanacji godła państwowego. Cóż, w każdym razie ma być fajnie i nie zabraknie na pewno osób, które o to zadbają, a to spędzając na imprezę tłumy magistrackich i rządowych urzędników, a to malując odpowiedni obraz wydarzenia w mediach. Jak co roku będziemy w tym czasie słuchać sobie na działce polskiego topu wszech czasów w trUjce, ale na czas serwisów informacyjnych będziemy pamiętać, by mieć pod ręką wiadro. Co i innym radzę.

Aby jednak w pełni docenić Polskę fajną, trzeba przeciwstawić ją Polsce niefajnej. Wróćmy do Krakowa. Ksiądz Tadeusz Isakowicz Zalewski i Witold Gadowski piszą, że Jerzy Miler, aktualnie wojewoda małopolski, nie wydał zgody na odbywający się co roku 3 maja marsz środowisk patriotycznych. Władza organizuje tego dnia piknik i nie życzy sobie, by ktoś w tym przeszkadzał. Tymczasem Gadowski zapowiada, że marsz się odbędzie, a jeśli Miller życzy sobie awantury, to czemu nie.
Cóż, skoro w tylu dziedzinach życia wracamy do PRL, czemu nie wrócić do tradycji trzeciomajowej wojny władzy z obywatelami za pośrednictwem milicji. Przepraszam, policji. Zmianą jest tylko to, że dzisiejsza władza zamiast święta pracy zawłaszcza sobie święto flagi.

Zakaz przeprowadzenia demonstracji trzeciomajowej to jednak coś nowego i dość nietypowego, co każe się zastanowić o co tutaj chodzi. Czy przypadkiem nie o to, by w kontrze do fajnej Polski pokazać też tych niedobrych, co to mimo zakazu, nie usłuchali i policja musiała użyć…? Czy po to właśnie ten zaskakujący zakaz? Nie zdziwiłbym się, bo w czym tak naprawdę przeszkadza władzy demonstracja środowisk patriotycznych, dawnych KPN-owców, weteranów opozycji i ich sympatyków? Kiełbasa na pikniku im się od tego przypali? Bez żartów. Jerzy Miller również na szczeblu lokalnym wykonuje swoje zadanie.

By zachwycone stado, spędzone na pochód drugomajowy pamiętało, że są i źli ludzie, którzy gotowi są kopnąć w naszego wspólnego grilla. Byleby nerwy nie przeszkodziły w trawieniu resztek orła z białej czekolady.