Kwerenda świąteczna

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj

W przerwach między różnymi sprawami świątecznymi i lekturą, o której następnym razem, archiwizuję sobie swoje stare teksty z Salonu24.

Zajęcie to ciekawe, choć mało budujące, bo wolę nie zastanawiać się, co właściwie cała ta pisanina dała. Niemniej warto, choćby po to, by przypomnieć sobie, że Katarzynę Hall na ministra oświaty zaproponował Jarosław Gowin (a ja byłem jedną z pierwszych osób, które zgłaszały zastrzeżenia do tej kandydatury, przypominając mało chlubną działalność późniejszej pani minister w lokalnym kuratorium), lub że w 2008 roku Marek Migalski wieszczył, że kandydatem Platformy na prezydenta będzie… Lech Wałęsa.

Czasem można być dumnym lub zażenowanym trafnością/nietrafnością własnych przewidywań lub zastanowić się, jak dziwnie brzmią po kilku latach niektóre żarty. I najważniejsze – ilu z ich bohaterów nie żyje, co te wówczas zabawne, choć czasem nie przez wszystkich zrozumiane notki przekreśla. Cóż, zaczynałem pisać bloga w Salonie24, gdy rządził – i maił jeszcze trochę porządzić – PiS, potem wybory 2007, potem Smoleńsk…

W lutym 2008 proponowałem wspólne polsko-niemieckie i polsko-rosyjskie podręczniki do historii. Wówczas wydawało mi się to oczywistym żartem. Czy dziś też trudno byłoby wziąć na poważnie taki fragment: (..)W niektórych sprawach (znów pojawia się tu Katyń) stanowisko Rosjan i Niemców może się od siebie różnić, a treści podręcznikowe stać ze sobą w sprzeczności. Można to jednak rozwiązać, wprowadzając podręczniki wymiennie, w zależności od rejonu geograficznego. Na tych polskich ziemiach, które historycznie związane są z Rosją – podręcznik pisany z historykami rosyjskimi, na ziemiach, związanych z Niemcami – z niemieckimi. Granica między nimi powinna, w miarę możliwości, przebiegać według granic zaborów z 1793 roku. W ten sposób i Polska poprawi swoją politykę historyczną, wzmacniając własną tożsamość i tradycję poszczególnych regionów.? Obawiam się, że raczej nie zabrakłoby osób, gotowych myśl podchwycić. Kilka portali lub gazet z radością przyjęłoby taki list od czytelnika lub wpis blogera.

Pół roku później próbowałem w karykaturalny sposób pokazać, jak wygląda polski kabaret w czasach rządów PiS. Estrada, na niej konferansjer. Przed nim amfiteart wypełniony publicznością. Publiczność trzyma trąbki, baloniki i inne okolicznościowe rekwizyty. Konferansjer: Dobry wieczór państwu! (brawa) Konferansjer: Zaczniemy dziś od polityki (buczenie) K: Prezydent (buczenie narasta) (konferansjer wykonuje ręką gest "taki mały") K: Prezydent Kaczyński (śmiechy) (konferancjer zbliża palce do siebie) K: Minister Gosiewski (śmiechy, gwizdy) K: Ksiądz (cisza) K: Ksiądz Rydzyk! (oklaski, śmiechy, gwizdy) (konferansjer upada na kolana) K: Gosiewski z wizytą u Rydzyka (wycie, gwizdy, publiczność demoluje ławki) (konferansjer wstaje, otrzepuje się, poprawia ubranie) K: a teraz, specjalnie dla państwa hit tego lata... (cisza, uspokojenie) K: Specjalnie dla państwa... (dłuższa chwila ciszy, napięcie) K: Ivan Mladek i jego "Jozin z Bazin" (koniec). Cóż, książka „Przemysł pogardy” chociażby, pokazuje, że tak to właśnie wyglądało.

Dziś planuję przeglądać swoje wpisy z następnych lat. Co najmniej jeden z nich chciałbym, już po Świętach, przypomnieć, tymczasem wszystkim zaglądającym na mojego bloga czytelnikom chciałbym życzyć radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego i wszystkiego dobrego!

Brak głosów