[recenzja]Bartosz Janiszewski - "Moja Trójka"

Obrazek użytkownika Budyń78

Kolejna książka, którą wziąłem na wakacje, aby o niej później napisać nie została wydana przez Frondę, choć Fronda wzięła ją w dystrybucję. „Moja Trójka” Bartosza Janiszewskiego to rzecz faktycznie wakacyjna, lekka i przyjemna. Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

„Moja Trójka”, zgodnie z zapowiedzią z tytułu, to pozycja fanowska. Gdybym trafił na coś podobnego te dwadzieścia parę (Boże, jak ten czas leci!) lat temu, gdy sam byłem bezkrytycznym fanem Trójki, byłbym nią na pewno zachwycony. Sympatyczne rozmowy z sympatycznymi prezenterami, wyjątkowy klimat, wspólnota słuchaczy ponad podziałami ideowymi, wspomnienia, anegdoty. I fajnie, akurat na wakacje. Dzisiejsza Trójka działa mi lekko na nerwy, w tym swoją – przez autora niedostrzeganą kompletnie – muzyczną przewidywalnością i zbyt często obecną w audycjach kulturalnych propagandą. Nie tyle polityczną, co, powiedzmy, lajfstajlową. Trudno, to nie jest wpis o tym, co ja myślę o Trójce, a o tym, co myślę o książce pana Janiszewskiego.

Jak wspomniałem – jest miło, czasem trochę za miło. Kontrowersje zostają sprowadzone do anegdotek, czasem nawet bardzo fajnych, niemniej… Kwestie nacisków politycznych pojawiają się wyłącznie bardzo ogólnikowo. Kontrowersji – zarówno z punktu widzenia lewej (Sobala), jak z prawej strony dyskusji o trójce (Jethon) – autor unika zupełnie. Tak naprawdę dostaje się jedynie Laskowskiemu i jego eksperymentowi z komercjalizacją dawnego Programu Trzeciego. Janiszewski oddaje tu w zasadzie sprawiedliwość Skowrońskiemu, choć później nie daje mu szansy wypowiedzenia się, gdy Marek Niedźwiecki zarzuca mu niezrozumienie koncepcji Listy Przebojów Trójki. A może byłoby warto, abstrahując od programowego unikania spraw stricte politycznych…

Ale nawet i przy tej formule można wyłapać czasem jakiś smaczek. Ot, taki np., że pierwszą osobą, która wróciła do trójki w stanie wojennym, by zająć się satyrą, była Maria Czubaszek. Trwał jeszcze wówczas bojkot mediów, który rozpoczął się od 13 grudnia. Taka tam ciekawostka.

Przez pierwsze kilka stron byłem tą książką raczej zirytowany. Widzę więc spore ryzyko, że i ci z naszych czytelników, którzy często zajmują się w swoich wpisach Trójką, głównie przez pryzmat polityki, będą mieli podobne odczucia. Jednak, gdy postanowiłem pogodzić się z tą sympatyczną, lekką i wakacyjną konwencją, to czytało mi się już całkiem, całkiem. Chwilami nawet zapominałem, że co najmniej jeden z częściej przywoływanych w książce radiowców jest jedną z przyczyn (nie mniejszą jednak, niż „Męskie granie” czy ryzyko trafienia na nową Edytę Bartosiewicz) wyjazdowego odstawienia Trójki na rzecz jeszcze gorszej niby, a jednak bardziej przywołującej nastrój letnich wakacji, choćby i w komunizmie, Jedynki.


Bartosz Janiszewski, Moja Trójka, Zona Zero 2013
http://www.wydawnictwofronda.pl/fronda-dystrybuuje-ksiazke-moja-trojka

Brak głosów