Kartki na baraninę

Obrazek użytkownika bożena
Blog

Bla bla bla bla bli ble blo bli ble bla ….”polską szkołe trzeba zmienić”….blu ble bla bla bli bli ble ble ….”polską szkołę trzeba zmienić”….bla bla bla.MEN.

Jednym z popularniejszych słów w retorycznych ględzeniach o reformie edukacji jest „doinwestowanie”, „poszerzanie” etc. systemu oświaty, cicho zaś o redukowaniu. Ja zaś uważam, że be zlikwidowania pewnych form naszego modelu edukacji, caly system pozostanie nadal „paranoicznym domem gry w pozory”(powtarzając z Łysiakiem, który zawsze nad tym ubolewał), kompromitując i dewaluując elementarne zasady prawidłowego zdobywania wykształcenia.

Pani Katarzyna Hall „polską szkołę trzeba zmienić” zaczyna wszystkie swoje reformy od d…strony.

Ale najpierw chciałam o czymś innym.

Błagam, niech mnie ktoś wreszcie oświeci, niech mi ktoś wytłumaczy to powiązanie, którego mój mały i zupełnie niepostępowy, subiektywny do bólu i z pewnoscią o nielicznych zwojach rozumek nie rozumie: w jaki sposób wprowadzenie do szkoły podstawowej przedmiotu zwanego „wychowanie seksualne” wpłynie na zmniejszenie przestępstw na tle seksulanym, przemocy, molestowania, niechcianych ciąż, pedofilii etc.

Bo ja nie rozumiem, nie wiem, nie znam się. Wydawało mi się, że to dorośli są odpowiedzialni za w/w patologie, a tu posłanka senyszyn razem z jakimś seksuologiem dają do zrozumienia, ze to wina dzieci niewyedukowanych w tym temacie.

Dlatego, jeśli znajdzie się litosciwa dusza, która zechce mnię to objaśnic, to ja chętnie.Posłucham.

To jeden z przykłądów demagogii jaką się uprawia w edukcaji. Zabawne jest to, ze nawet Senyszyn nie potrafi zdefiniować pojęcia „edukacja seksualna”

We wczorajszym programie „Pryzmat” młody, postępowy dziennikarzyna prowadzący (nie pamiętam nazwiska) chciał udowodnić za wszelką cenę jak potrzebna jest w polskich szkołach edukacja seksualna. Nie przygotował się jednak dobrze, bo jego założona teza padła: ani Senyszyn ani ów seksuolog nie umieli jej obronić, między innymi przez swoje zwyczajnie chamskie i prostackie zachowanie.
Dziennikarzyna cytował jakieś zdania, które ja osobiscie słyszałam już jakieś 15 lat temu i które krążyły w szkole jako głupie dowcipy (o tym, że przed wspólnym położeniem się do łóżka i przystąpieniem do czynności prokreacyjnych), kobieta i mężczyzna powinni się wspólnie pomodlić – i to miało być jednym z argumentów za wprowadzeniem edukacji seksualnej od najmłodszych lat. Według Senyszyn rodzin nie patologicznych w Polsce praktycznie nie ma, rodzice z dziećmi nie umieją rozmawiać, a już na pewno nie na temat seksu, gdyż są najzwyczajniej idiotami, którzy mają dzieci tylko dzięki pierwotnemu instynktowi, ale nie idzie już za tym żadna świadomość i odpowiedzialność za ich wychowanie. To z kolei twierdzenie owego seksuologa.

Słysząc takie bzdury włos jeżył mi się na głowie. Tu ukłon i szacunek dla posłanki PO, Joanny Fabisiak, która stanowczo przywołała do porządku Senyszyn i prezentowała trzeźwy i rozsądny pogląd na rzeczywistość. Nawiasem mówiąc, nigdy wcześniej nie widziałam, żeby ktoś skarcił kiedykolwiek Senyszyn za jej szkodliwe brednie, a pani Fabisiak zrobiła to koncertowo, co zbiło z pantałyku naszą mega tolerancyjną professeurke na chwilę zamknęło jej uszminkowaną buźkę, co wyszło tylko na zdrowie „Pryzmatowi”.

Joanna Fabisiak zwróciła również uwagę na rzecz w mojej opinii najważniejszą: żeby reformować szkołę, trzeba do tego przygotować przede wszystkim kadry i rodziców.

Tymczasem pani minister Hall woli eksperymentować na dzieciach, prezentujac znaną postawę „po mnie choćby potop”

Nowa podstawa programowa zakłada zmiany w nauczaniu polskiego i historii oraz nauczanie o pseudonauce – żeby dzieci wiedziały, czego nie powinny się uczyć. (sic!)

Zdania ekspertów na ten temat są podzielone, ja jeszcze nie znam całej treści proponowanej podstawy. Trudno mi w tej chwili oceniać i ustosunkowywać się.Ale ministerstwo mocno akcentuje rolę nauczyciela. Podstawa programowa ma dać swobodę nauczycielom i możliwosć wykazania się. „Wszystko zależy od mądrości nauczycieli” – tak opiniuje pomysły MEN fizyk, dr Leszek Ryk z Uwr, komentując propozycje o „Lekcjach o wróżbach z gwiazd” („RZ”04.03.2008)

Tylko, że nasze „fabryki” dyplomów magisterskich wypluwaja z siebie rokrocznie całe rzesze impotentów intelektualnych, którym system pozwala nauczać nasze dzieci. Obecnie nie praca, lecz „chęć szczera” zrobi z ciebie nauczyciela.

Miałam kiedyś okazję prowadzić zajęcia na ostatnim semestrze studiów magisterskich w pewnej prywatnej szkole, która zdobyła uprawnienia do nadawania stopni mgr. Kierunek zaoczny. Nie będę się rozwodzić nad tym długo, napiszę tylko, że do tej pory mam koszmary, jak sobie wyobrażę, że oto tylko 90 osób, z jakimi tylko ja miałam bezpośrednio do czynienia, wyszło w świat chełpiac się tytułem magistra, a nie zasługując w mojej opinii nawet na maturę. Mało tego, był to kierunek pedagogiki, specjalność nauczycielska.

Gdy więc wyobrażę sobie, że oto w rękach takich właśnie kadr spoczywa obowiązek kreatywnego przekazywania wiedzy młodym ludziom, właściwego interpretowania zjawisk quazi naukowych, to nie mogę spać, i nie pomaga mi bynajmniej liczenie baranów.

Zwracam się do pani minister Hall, żeby jednak zastanowiła się nad kolejnością wdrażania zmian.Może najpierw niech dostosuje kadry, odpowiednią selekcję nauczycieli oraz ludzi odpowiedzialnych za przekazywanie wiedzy najmłodszym.A potem dopiero modernizuje programy nauczania i wdraża rewolucyjne zmiany w edukacji najmłodszych.

Prof. Włodzimierz Zelawski z SGGW tak kiedyś pisał: „Gdyby zredukować liczbę niepotrzebnie kształconych młodych ludzi do tej, jaka rzeczywiście odpowiada naszym potrzebom i możliwością, to można by od razu, bez nowych nakładów, znacznie poprawić funkcjonowanie szkół wyższych (..)W atmosferze tolerancji dla niefachowości dyplom stał się nową formą szlachectwa, a także kluczem do osiągnięcia – odpowiedniego do aspiracji, a nie do rzeczywistych uzdolnień i przygotowania – szczebla drabiny społecznej.(…) Ważna jest nie ilość, ale jakość polskich kadr.”

Więc zanim zaczną nasze dzici uczyć o technicznej stronie płciowości, o UFO i tarocie, może najpierw skupmy się na sednie sprawy. To jest oczywiste, szkoda że nie dla Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Brak głosów