Ważny sygnał Kościoła

Obrazek użytkownika gw1990
Kraj

Kongregacja Nauki Wiary, która opracowała instrukcję nt. bioetyki "Dignitas personae", daje jasne stanowisko Kościoła w sprawie in vitro. Zaraz wszyscy obrońcy zapłodnienia "w szkle" zlegną się i będą na ową instytucję psioczyć. 

Bardzo dobrze, że Kościół po raz kolejny powtórzył, iż posiadanie dzieci nie może oznaczać produkcji. Potępia również metodę in vitro za "zamierzone niszczenie embrionów". "Embriony uzyskane in vitro, u których występują wady, są od razu odrzucane". Wiele par "korzysta z metody sztucznego przekazywania życia jedynie w tym celu, by móc dokonać genetycznej selekcji swoich dzieci". Wśród embrionów uzyskanych in vitro "pewna ich liczba zostaje przeniesiona do łona matki, a pozostałe są zamrażane".

Niedawno oglądałem program "Teraz My" (chyba w zeszły poniedziałek) z udziałem Wandy Nowickiej - zwolenniczki in vitro i pewnie Bóg wie czego, Tomasza Terlikowskiego i Szymona Hołowni a także rodziny, która posiada dwójkę dzieci właśnie dzięki tej metodzie. Piękne słowa o miłości, potrzebie posiadania dziecka, ogromnym szczęściu. Wszystko to zapewne prawda. Pytanie tylko - ile ów zabieg kosztował? Drugie - czy nie lepiej (z moralnego punktu widzenia, ale również i katolickiego) zaadoptować opuszczone przez rodziców, nieraz chore dziecko? Przecież ów rodzina mieni się katolikami, czyli ludźmi respektującymi nie tylko prawa boskie, czyli przykazania, ale również te, wynikające z kierowaniem Kościoła na ziemi przez ludzi do tego wyznaczonych, specjalizujących się w zagadnieniach wiary, czyli kapłanów - po prostu z głosem Kościoła? I trzecie, najważniejsze pytanie - czym jest embrion? Odpowiedź pani Nowickiej brzmi - to nie człowiek. Właściwie to takie nic, można sobie go wyrzucić na śmietnik kosztem organizmu powstałego w probówce.

Odpowiedź, której pani Wanda ani ów rodzina nie znała, brzmi w skrócie: pierwszy etap rozwojowy organizmu ludzkiego lub zwierzęcego.  Pomijając wszelkie fazy rozwojowe ludzkiego zarodka, to z niego może powstać w ogóle istota ludzka. Gdyby tak embrion Wandy Nowickiej i wszystkich zagorzałych zwolenników in vitro wrzucić do śmietnika, wcześniej - a co tam, do lodóweczki, wówczas nie byłoby ich tam, gdzie są dziś. Nie byłoby ich wcale. Szkoda, że o tym nie pamiętają. Kolejne pytanie brzmi - czy z punktu moralnego można tworzyć sztucznie nowe organizmy, kosztem innych? Ile takich zarodków jest wyrzucanych? Oczywiście, zapominając, że są one zalążkiem człowieka, jego etapem rozwojowym.

Tak naprawdę w batalii o in vitro, aborcję, czy eutanazję nie wiadomo o co chodzi. Wedle polskiego, bardzo popularnego powiedzonka: "gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze". Bo trudno odkryć tak naprawdę intencje człowieka, który odbiera życie drugiemu, czy temu niewinnemu i nieskalanemu jeszcze życiem, czy temu schorowanemu, starczemu. Intencją aborcji, eutanazji i in vitro są mamona i zarobek. To, czym się tumani społeczeństwo - czyli miłość, szczęście i pomaganie innym (zabijaniem - brawo!), to tylko pic na wodę. Na który - na nieszczęście - wielu z nas się nabiera. Bardzo dobrze, że Kościół ma stanowcze zdanie w tej niekończącej się dyskusji.

Brak głosów