Łapówka, głupota czy zdrada? - Zieloni wraz z SLD narazili Polskę na wiele miliardów strat
i wstrzymanie rozwoju Kraju na lata!!!
Jest to nigdy nie nagłosiona afera gospodarcza, która wyszła na jaw w 2006 i 2007 r. i za którą NIKT nie odpowiedział.
Dodatkowo nóż w plecy wbija nam UE swoimi dyrektywami środowiskowymi i sprzecznymi logicznie procedurami.
Świadczy o tym, nigdzie nie publikowana w całości (czyli też z pewnymi niewygodnymi fragmentami) rozmowa z Januszem Mikułą - byłym (za rządów PiS) Podsekretarzem Stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.
Oto jej fragment:
„Czy sprawy środowiskowe miały poważny wpływ na poziom pozyskania środków z Funduszu Spójności?
Kluczową. Mamy tu do czynienia, po pierwsze - z kwestią raportów ocen oddziaływania na środowisko i z różnego typu wymogami środowiskowymi które Komisja Europejska postawiła projektom współfinansowanym z Funduszu Spójności, po drugie – problemami z programem Natura 2000.
Na 129 projektów aż w 49 projektach postawiono tzw. warunki środowiskowe. Czyli np. wymogi sporządzenia raportów z oceną oddziaływania na środowisko, wymogi wykonania raportów wpływu przedsięwzięcia na obszar naturowy lub wręcz wymogi wyznaczania potencjalnych obszarów naturowych. Z tych 49 warunków 38 było postawionych dla projektów z dziedziny ochrony środowiska a 11 dla projektów transportowych. Z tego wypełniliśmy już 23 warunki dla projektów środowiskowych i dziewięć dla projektów transportowych. Zostało w sumie 14 różnych projektów z niewypełnionymi do końca warunkami środowiskowymi.
A na czym polega problem z Naturą 2000?
Oprócz oficjalnie wyznaczonych obszarów naturowych włączonych przez rząd RP do NATURA 2000 i przesłanych wraz z dokumentacja do Komisji Europejskiej, w grudniu 2004 r. pojawiła się tzw. Shadow List. Jest to lista potencjalnych obszarów naturowych wskazanych przez organizacje ekologiczne. Lista ta została przez organizacje pozarzadowe także przekazana do komisji europejskiej. Zgodnie z obydwoma dyrektywami naturowymi tj. siedliskową i ptasią, jeżeli jest podejrzenie występowania obszaru odpowiadającego tym dyrektywom a nie jest on wpisany w Naturę 2000 to państwo ma obowiązek przeprowadzić inwentaryzację celem sprawdzenia czy kryteria obszarów naturowych są spełnione. Jeżeli tak to obszar taki powinien zostać wyznaczony i oficjalnie włączony do Natura 2000. W zwiazku z oficjalnym przekazanie Shadow List do KE na stronie polskiej zaciążył obowiązek wykonani tej inwentaryzacji. Te inwentaryzacje wykonywano bądź nie. Różnie to wówczas wygladało.
Kto był za to odpowiedzialny?
Minister Środowiska, a w szczególności ówczesny Główny Konserwator Przyrody, Podsekretarz Stanu Zbigniew Witkowski (z ramienia SLD - kom. ŁŁ).
Podpisał on w sierpniu 2005 oficjalne pismo skierowane do Komisji Europejskiej, informując, iż strona polska przyjęła Shadow List jako wiążącą propozycje rozszerzenia sieci obszarów Natura 2000, ze wszystkimi tego konsekwencjami formalno-prawnymi.
A jaki to miało wpływ na inwestycje?
Poważny. Jeżeli taka deklaracja padła, to należało Komisji Europejskiej natychmiast przedstawić inwentaryzację tychże obszarów i to ze stanu na 2004 r. a nie późniejszego, gdyż Shadow List dotyczyła właśnie 2004 r.. Tym bardziej, że niedotrzymanie tego obowiązku wiązało się z pełnymi konsekwencjami formalno-prawnymi.
Rozumiem, że takich inwentaryzacji nie posiadaliśmy. Czy wobec tego strona polska musiała podpisywać takie całościowe zobowiązanie?
Zdecydowanie nie! Do dnia dzisiejszego nie wiem dlaczego to zostało zrobione. Efektem tego działania stało się natomiast to, że nie może nastąpić wypłacenie środków z Funduszu Spójności dla żadnego projektu, który jest realizowany na potencjalnym obszarze naturowym zaznaczonym w Shadow List, do póki, nie zostanie on oficjalnie wyznaczony (po przeprowadzenia inwentaryzacji na rok 2004) i wpisany w Natura 2000.
Problem ten dotyczy m.in. takich projektów jak:
Modernizacja linii kolejowej E30 tj. na obszarze „Bory Dolnośląskie”. W końcu po dokonaniu inwentaryzacji w roku 2006 i 2007 obszar ten w całości został włączony w Natura 2000 i we wrześniu 2007 wraz z wypełnionymi warunkami środowiskowymi dołączony do dokumentacji. Tylko dla tego projektu Komisja Europejska blokowała 60 mln euro. A także Autostrada A4, odcinek Zgorzelec-Krzyżowa – wstrzymane zostało 202 mln euro.
Tak zablokowanych projektów jest więcej.
To pokazuje, że jedno, bardzo niedobre pismo, wynikające niewiadomo z czego, potrafiło wstrzymać wypłatę środków na kwotę 1,3 mld euro.
Czy Minister Rozwoju Regionalnego próbowało wyjaśnić tą sprawę z Ministrem Środowiska?
Niewiele mogliśmy wyjaśnić. Sprawa dotyczyła byłego Generalnego Konserwatora Przyrody a pismo to ujawnione nam zostało dopiero w tym roku. Do niedawna nikt u nas w resorcie nie miał świadomości, że takie zobowiązanie istnieje. Poprzedni Rząd swoim następcom nie przekazał informacji na ten temat. Do końca 2006 r. i ciężko nam było zrozumieć dlaczego Komisja Europejska przed wypłatą środków żąda inwentaryzacji z 2004 r. W tym kontekście sytuacja stała się zupełnie jasna. Jeżeli dodamy do tego fakt, iż złe przygotowanie projektów i nieświadomość operowania na obszarach oficjalnie uznanych przez Polskę za naturowe, spowodowała dopisanie przez Komisję Europejską nowych wymogów środowiskowych – to mamy do czynienia z jedną z podstawowych przyczyn opóźnień w wydatkowaniu Funduszu Spójności.
To była jedyna „mina” zastawiona na beneficjentów FS-u przed powołaniem Ministerstwa Rozwoju Regionalnego?
Nie tylko. Także złe prawo. Była bowiem cała grupa projektów dla których nie wydawano decyzji środowiskowych. Były one realizowane jedynie na podstawie zgłoszenia budowlanego. To dotyczyło zwłaszcza wszelkich modernizacji. Do 2004 r. funkcjonował wypracowany i dobrze działający system ocen oddziaływania na środowisko. Musiały być one dołączane do wniosków o pozwolenie na budowę. Jednak w 2004 i 2005 r. ustawodawca chciał sprawę uprościć i zmienił prawo znosząc w wielu wypadkach obowiązek uzyskiwania pozwolenia na budowę. A do zgłoszenia budowlanego nie potrzebne jest uzyskanie warunków zabudowy i zagospodarowania terenu. Siłą rzeczy, przy części inwestycji zaniechano wymagania raportów z ocena oddziaływania na środowisko które były robione zarówno na etapie uzyskania warunków zabudowy (raport o charakterze strategicznym), a potem na etapie uzyskania pozwolenia na budowę (raport o charakterze technologicznym). Komisja Europejska jednak od tych wymogów nie odstąpiła i zaczęła kwestionować projekty nie posiadające raportów środowiskowych. Ten bubel prawny wprawdzie przyspieszył wykonywanie inwestycji, natomiast potem poważnie utrudnił refundacje części kosztów takiego projektu. Inwestorzy muszą uzupełniać złożone projekty wypełniając nałożone przez Komisję Europejską warunki środowiskowe polegające na sporządzaniu raportów na dzień przygotowania projektu (np. 2 lata wstecz). Inne manipulacje prawem i nieprzemyślane chodzenie na skróty przez ustawodawcę spowodowało znaczne obnizenie jakosci wykonywanych projektów oraz pomijanie wariantowania przedsięwzięcia. Co do dzisiaj skutkuje trudnościami w wypełnieniu wymagań unijnych. Problemy z inwestycją w Dolinie Rospudy są tego żywym przykładem.
Czy złe prawo zostało już naprawione?
Niestety nie w pełnym zakresie. Musimy wciąż je naprawiać. Zwłaszcza, że Komisja Europejska w tym roku przysłała tzw. uzasadnioną opinię, w której wskazuje, że polski system ocen oddziaływania na środowisko funkcjonujący po zmianie prawa od 2005 r. jest niezgodny z jedną z dyrektyw. Trzeba wiec będzie powrócić do podobnego systemu jaki istniał przed zmianą ustawy o ochronie środowiska.
Jaka była skala tych kłopotów?
Niemożność odzyskania środków z powodu niewypełnienia wpisanych warunków środowiskowych dotyczyła 18 projektów na łączną kwotę 1,1 mld euro.
Proszę zwrócić uwagę, jaki byłby poziom realizacji Funduszu Spójnosci gdyby nie było tego rodzaju zastanych problemów. Tymczasem trzeba było czły czas użerać się z kwestiami formalnymi i krok po kroku wychodzić z tych braków. Przy tym trzeba było w to zaangażować cały szereg innych instytucji niż tylko Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Ministerstwo Środowiska. Przy projektach drogowych na przykład musiały się jeszcze zaangażować Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad oraz Ministerstwo Transportu. Naszym zadaniem było koordynowanie współpracy pomiędzy tymi kilkoma instytucjami majac także na uwadze, że wszelkie zmiany warunków i prawa uderzają w firmy zaangazowane w realizacje projektów. Każdy dodatkowy raport to kolejne osiem lub 10 miesięcy, wiele dodatkowych okazji do popełnienia błędów oraz olbrzymie ilości zaangażowanych, nie uwzględnianych w kosztorysach środków.
Jeżeli dodamy do tego kłopoty z przepisami przejściowymi jakie występują przy naprawie złego prawa to w naszej ocenie uzyskany poziom przeszło 33 procent wykorzystania Funduszu Spójności to naprawdę dobry wynik. Gdyby nie te wszystkie zaniedbania, zaniechania, bezmyslnosć i złe prawo które zaistniały jeszcze przed powstaniem naszego resortu to dziś mielibyśmy z pewnością wykorzystanie środków z Funduszu Spójności na poziomie co najmniej 55 proc. Trzeba pamiętać, że przez 1,5 roku odblokowaliśmy 33 projekty a pozostałych 14 zostanie uzupełnione jeszcze w tym roku. Spodziewamy się, że do połowy 2008 r. wszystkie projekty zostaną zatwierdzone a Komisja Europejska uwolni zamrożone środki. Wychodzimy z impasu. Warto nas pochwalić
Zdążymy wykorzystać pełną pulę przysługującą nam z Funduszu Spójności 2004-2006?
Cykl realizacji inwestycji wskazuje, że w większości tak. Po pokonaniu tych trudności środowiskowych wchodzimy w okres największej dynamiki realizacji inwestycji a wiec i wydatkowania środków unijnych. Zostanie on spowolniony dopiero na koniec gdy inwestycje wejdą w etap prac wykończeniowych i uzupełniających.
Zaniepokoiło to „w wiekszość”. Z czym nie zdążymy?
Każdy projekt jest monitorowany. Co kwartał jest sprawdzany harmonogram realizacji projektu i jego budżet. W tej chwili są dwa projekty z tych 129 które mogą być zagrożone. Jeden to oczyszczalnia ścieków i spalarnia osadów w Warszawie (za 300 mln euro). Słynna Czajka, gdzie cały czas jeszcze są poważne problemy ze społecznością lokalną i gdzie niebezpiecznie się przeciągnęło rozstrzygnięcie przetargów. Stracony czas może być nie do odrobienia. Drugi zagrożony projekt to inwestycja wodno-ściekowa Parsenta (za 180 mln euro). Tu rozważane jest przedstawienie do tzw. fazowania czyli wydzielenia części projektu i przesunięcia jej do nowego okresu programowania. W tym przypadku nie chodzi o opóźnienia ale o kwestie finansowe. Nastąpiły tak wielkie przekroczenia, że beneficjenta może nie być stać na złożenie montażu finansowego na tak wielka kwotę. Być może należy więc projekt podzielić na fazy realizacji łatwiejsze do sfinansowania. Ale na to musi zgodzić się Komisja Europejska.
Czy inne nowe kraje Unii Europejskiej też mają problemy z wykorzystaniem środków unijnych?
Wzrost cen materiałów budowlanych i związana z tym konieczność unieważniania przetargów jest elementem charakterystycznym dla wszystkich nowych państw Unii europejskiej. Na Litwie, Łotwie i Estonii tez wzrost cen był o wiele wyraźniejszy. Natomiast te wszystkie państwa nie są tak duże jak Polska i nie występuje tam tak wielki front inwestycyjny. Łatwiej więc jest im sobie poradzić. Problemy środowiskowe to natomiast typowo nasza specyfika.
Wróćmy więc do naszego podwórka. Jak powinna wyglądać dynamika pozyskiwania środków z Funduszu Spójności byśmy zdążyli do końca 2010 r.
Powinna się utrzymywać na tym poziomie jaki osiągnęliśmy ostatnio a więc w 2008 i 2009 roku poziom zwrotu powinien wynosić 1 mld 100 mln euro rocznie. Tak żeby do końca 2009 zakończyć wszystkie najważniejsze prace a pozostałe 600-700 mln euro wykorzystać w 2010 na pokrycie wszystkich prac wykończeniowych.
Mieliśmy kłopoty z pozyskiwaniem dużo mniejszych kwot niż mamy do dyspozycji w nowym okresie programowania 2007-2013. Czy nie niepokoi Pana, że sobie nie poradzimy? Jakie wyzwania czekają nowy Rząd?
Jeśli sobie ostatecznie poradzimy z warunkami środowiskowymi to nie powinno już być z nimi problemów. Wszyscy już chyba wyciągnęli wnioski z poprzedniego okresu.
Na pewno nie powinno być większych kłopotów z wyznaczeniem obszarów naturowych. W tej chwili 18,6 proc. powierzchni naszego kraju to są obszary włączone do Natura 2000. W tym zakresie zbliżyliśmy się do najbardziej rozwiniętych krajów europejskich. Instytucje drogowe także zrozumiały, że nie wolno się migać przed wariantowaniem przebiegu tras. Rospuda czegoś je nauczyła. Natomiast nowy Rząd czeka zadanie dokończenia rozpoczętych przez nas prac nad zmianą systemu ocen oddziaływania na środowisko. Nowa koncepcja, nowe narzędzia i nowe uregulowania prawne muszą zostać wdrożone najpóźniej w I kwartale 2008 r. Jeśli to się nie stanie to inwestycje nie ruszą, gdyż KE nie zaakceptuje systemu niezgodnego z dyrektywą unijną i przedłożonymi nam uwagami. Ale tu wystarczy dokończyć co zaczęliśmy.
Dużo poważniejszym wyzwaniem czekającym nowy Rząd RP jest uruchomienie takich narzędzi którymi można będzie stabilizować ceny materiałów budowlanych.
Jaki to ma związek z pozyskiwaniem środków z Funduszu spójności?
Ma to w wpływ na realizowanie przyszłych inwestycji. W tej chwili jest tak, że nie minister gospodarki ale minister środowiska jest głównym regulatorem działalności przemysłowej. Z dniem 1 stycznia 2008 roku weszły w życie dyrektywy ochrony środowiska mogące mieć bezpośredni wpływ na ograniczenie ilości produkcji przemysłowej. Niestety będzie bardzo trudne właściwe uregulowanie kwestii produkcji np. cementu gdyż Polska nie jest dobrze przygotowana do wypełnienia nowych warunków ekologicznych.
Zachwiać całą produkcją materiałów budowlanych w Polsce mogą chociażby nowe przydziały limitów emisji CO2 oraz wdrożenie mniejszych limitów emisyjnych dwutlenku siarki, tlenku azotu i pyłów. Trzeba postępować umiejętnie, planując które z gałęzi gospodarki mają największy wpływ na rozwój kraju. Nie można wszystkim dać równych ograniczeń.
MRR przedkładał już propozycje właściwego rozdzielenia uprawnień do emisji by w jak najmniejszym stopniu dotknęły one cementowni, stalowni, zakładów chemicznych, produkcji szkła budowlanego, przemysłu lakierniczego czy ceramicznego.
Brzmi to jak powrót do gospodarki planowej?
Niestety. Jeżeli dla tych przemysłów nie będzie odpowiednich limitów emisji to możemy nie być w stanie wytworzyć ilości materiałów budowlanych koniecznych do realizacji narodowych strategii i ram odniesienia.Sam wysoki koszt dostosowania się do ekologicznych wymogów dyrektyw przyniesie ograniczenia produkcji lub podniesienia jej kosztów ze względu na konieczność modernizacji zakładów. Zwyżka cen materiałów budowlanych może wiec być bardzo trudna do opanowania.
A sprawy bezpośrednio związane z inwestycjami w okresie 2007-2013? Jakie Pan widzi zagrożenia?
Mogą być poważne problemy z udziałem społecznym przy niektórych inwestycjach. Szczególnie w gospodarce odpadami. Jest planowana budowa dziewięciu spalarni odpadów komunalnych które mają być sfinansowane z Funduszu Spójności. To są trudne, skomplikowane i kapitałochłonne projekty. Średni koszt takiej jednej instalacji to 150 mln euro. Już od dzisiaj powinno się zacząć przekonywać społeczeństwa lokalne, bo jeśli zaczną wybuchać konflikty społeczne to nie zdążymy zrealizować planowanych inwestycji i nie wykorzystamy tych pieniędzy. A Polska poniesie dodatkowo ogromne straty z tytułu niezrealizowania zobowiązań ekologicznych wynikających z dyrektywy odpadowej. W takie rozmowy ze społeczeństwem trzeba zaangażować ośrodki naukowe, socjologów, media (poprzez podawania prawdziwych informacji i dobrych przykładów) oraz samorządy. Już bardzo dobrze robi to Kraków. Badania ankietowe wykazały, że po roku pracy ze społeczeństwem lokalnym 70 proc. Krakowian jest za budową spalarni, 25 procent jest niezdecydowanych a tylko niewielka część mówi stanowczo NIE.
Projekty spalarni się przygotowuje długo. Będą gotowe do realizacji dopiero w 2009 roku. Przez cały 2008 r. jest czas na przeprowadzenia bardzo dynamicznej kampanii medialnej. I mamy na to przygotowane środki unijne w PO Pomoc Techniczna.Jeżeli jednak na to co będzie przygotowane na poziomie centralnym nie włączą się beneficjenci na poziomie lokalnym to nic z tego nie będzie. To trudne zadanie ale konieczne do wykonania.
Proszę o krótkie posumowanie co się nie udało MRR przez te dwa pierwsze lata?
Ja odpowiadałem za kwestie środowiskowe. W tym za realizację Programu operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Próbowałem uzyskać od Ministerstwa Środowiska narzędzi informatycznych umożliwiających właściwy wybór lokalizacji inwestycji wodno-ściekowych. Można policzyć gdzie powinna stanąć oczyszczalnia by miała optymalny wpływ na środowisko. To problem matematyczno-informatyczny, który nie został rozwiązany. O takich projektach nie powinna decydować tylko gmina. Mając takie narzędzie moglibyśmy pozbyć się uznaniowości decyzji o miejscach oraz rodzajach realizowanych inwestycji. Niestety to się nie udało.
Co Panu osobiście się udało przez rok i 3 miesiące pracy w resorcie ?
Udało mi się wstrząsnąć Norweskim Mechanizmem Finansowym na tyle, że w końcu ruszył i projekty zaczęły być realizowane. Zażegnałem pewne nieporozumienia ze strona norweską oraz doprowadziłem do przeprowadzenia przetargów i zawarcia umów z instytucjami wdrażającymi. Dzięki temu w tym roku doprowadziliśmy do wyboru projektów i rozpoczęliśmy ich realizację. Aktualnie wszystkie problemy i nieporozumienia pomiędzy stroną polska a darczyńcami są rozwiązywane na bieżąco przez telefon albo za pośrednictwem Ambasady Norweskiej.
Ponadto udało mi się zamknąć negocjacje Programu Polsko-Szwajcarskiego. We wrześniu 2007 r. zostały rozwiązane wszystkie kluczowe problemy a 15 listopada nastąpiło oficjalne podpisanie w Zurichu umowy polsko-szwajcarskiej. (…)”
Jeżeli ktoś po uważnym przeczytaniu tego wywiadu ma jeszcze wątpliwości na temat hamulcowej roli postkomunistów w naszym Kraju i wszczepiania socjalizmu przez UE to znaczy, że jest pozbawiony elementarnych umiejetnosci myslenia. Gdy dodamy do tego niesłychaną nonszalancję w działaniach, paneuropejską korupcję i zagrozenia w otrzymaniu obiecanych środków (Unia je wszystkie dopiero OBIECAŁA a wypłaci po WERYFIKACJI. Tymczasem najmniejsze odstepstwo od szablonu i nawet niewielka sprzeczność proceduralna może spowodować decyzję o wstrzymaniu strumienia wypłat) to robi się nieciekawa sytuacja kolejnego nabicia Polaków w butelkę.
Pytanie za 100 punktów: Co zrobiło w omawianych sprawach PO ??
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4899 odsłon
Komentarze
Odpowiedzialnego z stratę 1.3 mld znamy z imienia i nazwiska.
28 Sierpnia, 2008 - 15:54
Zwracam na to uwagę bo to rzadkie.
Pod tym dokumentem z 5 września 2005 r. (sic!) do KE podpisał się z imienia i nazwiska Podsekretarz Stanu Zbigniew Witkowski. Wiem o czym mówię bo widziałem kopię tego kwitu.
Pismo poszło (z tego co wiem) bez jakichkolwiek uzgodnień i poza wszelkimi procedurami. Dlatego nastepcy z PiS przez 6 miesiecy docierali do źródła tak ostrego stanowiska KE.
Ps. oczywiście 1,3 mld to kwota minimalna. Zapóźnienie związane z zatrzymaniem tych inwestycji strategicznych kosztuje Polskę wielokrotnie więcej. I niestety nie wyglada by ktokolwiek za to odpowiedział. A dzinnikarze jak zwykle nabrali wody w usta.
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
przeczytałam uważnie
28 Sierpnia, 2008 - 23:50
mona
Ale najbardziej rajcuje mnie, k t o płaci tym cholernym ekologom, dla których nie jest ważny człowiek ( Augustów)?Mieszkam w puszczy, bielik (BIELIK!!!) siada na na mojej nieużywanej już sławojce. Na jeziorze "spływam" z drogi każdemu perkozowi i każdej kaczce, przynajmniej kiedy są z małymi.Żyję z naturą na codzień, ale co za dużo...
Nie wierzę, że im chodzi o naturę, bo człowiek jest jej częścią.To jest kasa, kasa, kasa.
Zadziałali w tej sprawie w czyimś interesie, bo nie sadzę, żeby "politycznie" na złość - wyników wyborów przewidzieć się nie da.
Mniejsza o pana Witkowskiego, oni sa groźniejsi
mona
Łazarzu
29 Sierpnia, 2008 - 00:34
he, he, odpowiem na to pytanie.
Jak zwykle nic!!!
Oni to robią najlepiej.
Pozdro.:D
" Upupa Epops ".
" Upupa Epops ".
a ci ekolodzy to zaproszeniem zawsze tylko na hulajnogach
29 Sierpnia, 2008 - 08:23
czy rowerach jeżdżą, fajek nie kopcą, trawników nie depczą, muszek i komarów nie zabijają ? Obłudnicy, którzy wiedzą jak się w życiu ustawić.
http://www.pawellesiak.salon24.pl/
Dam przykład głupoty ekologów
29 Sierpnia, 2008 - 09:03
Aby uzyskać dotację przez gminę najprościej jest złożyć projekt o oczyszczalnię ścieków. Oczyszczalnie (dzięki zielonym niemieckim i brukselskim oraz naszym rodimym oszołomom) zawsze dostają. Gminy kombinują tak by z tych pieniędzy robić też co innego (oprócz rozkradania zwykłego) bo to wielkie kasy. Ale oczywiście oczyszczalnie też budują. Mniejsza o to, że potem audyt i ewaluacja KE łatwo wykryją ukryte nadużycia i decyzje o strumieniu kasy zostaną cofnięte zostawiając Gminy z kredytami i niezrealizowanymi akredytywami. A wykryją bo po to KE audyt wysyła przecież. Ale mniejsza oto. Bo np. na dorzeczach Wisły i Sanu w Małopolsce jest tak dużo już oczyszczalni gminnych że wody gruntowe nie są wstanie absorbować tyle wydzielonej esencji ściekowej co powoduje wtórne zatrucie środowiska a tzw zlewnia (czyli rzeki większe, w które wpadają rzeczki "oczyszczone") jest przy bezmyślnym zagęszczeniu oczyszczalni bardziej zanieczyszczona niż gdytych oczyszczalni nie było a oczyszczanie rzek dokonywało sie tylko w sposób naturalny. Niewiarygodne prawda? Zieloni też tego nie rozumieją;-))
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl