Bo my już złożyli przysięgę was wszystkich wybić
Kolonia Marcelówka należała do gminy Werba w powiecie Włodzimierz Wołyński, woj. Wołyńskie. Była to miejscowość z przewagą ludności ukraińskiej nad polską. W kolonii było około 40 polskich rodzin oraz kilka rodzin niemieckich, które w 1940 r, wyjechały do III Rzeszy Niemieckiej. Do wybuchu II wojny światowej panowała wołyńska sielanka. [1]
W najbliższej okolicy leżały takie osady jak Białozowszczyzna, Helenówka, Poniczów, Oseredek Nowy, Mogilno, Zasławek, Smolarnia. Wierni należeli do katolickiej parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w mieście Włodzimierz Wołyński. Niedaleko było też do polskiego kościoła pw. Narodzenia NMP w Swojczowie. Autor poniższych wspomnień to Polak Jan Dziuba ur. w 1930 r. syn Stefana i Marianny z d. Gzik. Ojciec jego ur. się w roku 1906 i był synem Michała i Marianny z d. Postrzał. Rodzeństwo Jana to Zdzisław z roku 1932, Tadeusz z roku 1935 i Czesław Piotr z roku 1937. [2]
Zgodne współżycie mieszakańców Marcelówki i okolic skończyło się już w pierwszych dniach września 1939 r. kiedy to Ukraińcy zaczęli pokazywać swoją prawdziwą, drugą twarz i naturę. Po 17 września postrzelili Anastazego Mizerskiego w nogę, w wyniku czego nogę mu amputowano. Generalnie dotychczasowe dobre stosunki pomiędzy ludnością polską i ukraińską, za okupacji sowieckiej zaczęły się psuć i gmatwać. Jednakowoż dopiero po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej Ukraińcy z wolna coraz bardziej izolowali się od Lachów. Rosła zarazem w nich nieprzebyta nienawiść, która pchnęła ich w końcu do haniebnych rzezi, do wołyńskiego ludobójstwa! [3]
Wspomina pan Jan Dziuba: „W 1943 roku miałem pierwszy bezpośredni kontakt z UPA. Było to w tygodniu Wielkanocnym. Przyjechało do nas trzech Ukraińców na rowerach, byli uzbrojeni w krótką broń. Nigdy wcześniej nie widziałem tych mężczyzn. Zapytali się mojego ojca czy ma broń a gdy odpowiedział, że nie ma to go pobili i zrobili rewizję. Zabrali nam wtedy bimber i inne artykuły spożywcze.
W tym czasie były wypadki, że UPA mordowała już Polaków, wiem o tym gdyż mówiło się o tym między ludźmi. W Marcelówce mieszkało kilka rodzin ukraińskich byli to Marczakowie, Moczybrody, Mrozy, Mikiciukowie, Zubko, Tłuczkiewiczowie, Grabacze, Kłym i inni. Z synem Marczaków Aloszą chodziłem przed wojną do szkoły w Marcelówce. Kiedy została zamordowana rodzina polska w Chobułtowie, Alosza powiedział mi, że już więcej nie będziemy przyjaciółmi; 'Bo my już złożyli przysięgę was wszystkich wybić'. Z tego co mówił zorientowałem się, że po wsi chodzi chleb, w którym przekazywana jest przysięga dla Ukraińców, żeby wymordować polskie rodziny.
Z tego okresu utkwiło mi w pamięci pewne zdarzenie pod szkołą kiedy niedaleko mnie stały Natalka Czumakowa i Tatiana Wrona i wiele innych dzieci ukraińskich, które śpiewały po ukraińsku piosenkę: 'Śmierć, śmierć Polakom, śmierć moskiewsko-żydowskiej komunie'. Nasze wzajemne kontakty uległy zerwaniu. W zimie 1943 roku został pobity mój kolega ze szkoły Dionizy Świstowski przez Ukraińców - naszych rówieśników: Sławka Mikitiuka, Aloszę Marczuka, Jakuba Mikitiuka i kilku innych. Dionizy leżał po tym zdarzeniu przez trzy tygodnie w łóżku i nie mógł wstać.
Pod koniec czerwca 1943 roku grupa Ukraińców z UPA przybyła do mojego domu na podwórze. Byli tam m in. dowódca sotenny Bołwach Wasyl, Pryjma, Witold Tłuczkiewicz, Kłym, Jakub Mikitiuk, Szura, Fiszczuk Anton, Łutiuk, Antoni Fiszczuk, Stefan Kula, Wojewodów, Ptionek Michał. Byli to wszystko mieszkańcy Marcelówki i z innych okolicznych miejscowości razem około 40 ludzi. Na wozie mieli dwóch Polaków: Składanka i Moniaka z Marcelówki powiedzieli im, że wiozą ich do polskiej partyzantki. Ja i moja rodzina uciekliśmy. Nasi sąsiedzi Zienkiewicze również. Po zauważeniu ucieczki Adama Mirowskiego, któremu również proponowali, że zabiorą go do polskiego oddziału zabrali konie z naszej stajni i podpalili wszystkie budynki. Nasze gospodarstwo spłonęło zupełnie.
Rano dowiedzieliśmy się, że UPA zabrała także Jana Giergiela, Perechubkę i Mikołaja Sobolewskiego. Wydaje mi się, że to był zorganizowany napad na Marcelówkę aby zabrać mężczyzn i konie. Po zebraniu się w kilka rodzin: m in. Mirowscy, Włodarczykowie i Giergiele żandarmeria polska zorganizowana przez Niemców przeprowadziła nas do Włodzimierza.” [4]
Wspomina pan Jan Dziuba w innym miejscu dalej: „Kiedy we Włodzimierzu zorganizowała się samoobrona przyszła do nas Moniakowa z Marcelówki i powiedziała, że jej zięć Kula Stefan, który był Ukraińcem zamordował swoją żonę i dwoje dzieci oraz teścia Moniaka aby przystąpić do UPA. Pojechaliśmy tam z ludźmi z samoobrony i widzieliśmy ciała. W październiku 1943 roku kiedy kopaliśmy ziemniaki w Marcelówce nawiązała się strzelanina z UPA i wtedy zginął mój brat Zdzisław. Kilka dni wcześniej złapali z naszej organizacji Kasperka Piotra i Antoniego Włodarczyka z Marcelówki. Nigdy potem już ich nie widziałem.” [5]
W Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu znalazłem i taką notkę: "W lipcu 1943 r. nacjonaliści ukraińscy wymordowali kilkanaście osób narodowości polskiej. Zginęli:
Biesiadecki mjr rez.
Giergiel Jan lat 40.
Majak Adam lat 60.
Majak Mieczysław lat 26.
Witkowska Aleksandra.
Witkowski Józef.
[6]
Wiele innych cennych informacji o napadach na Polaków w kolonii Marcelówka, zgromadzili i opublikowali Władysław Siemaszko i jego córka Ewa Siemaszko w swoim dziele pt. „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945.”
Dla przykładu odnotowują, iż w Marcelówce w I poł. sierpnia 1943 r. został zamordowany przez upowców Antoni Kołodziejczyk. Nadto 14 sierpnia do swoich domów po żywność z miasta Włodzimierza Wołyńskiego, panował głód, przyjechali Polacy Piotr Kasperek i Antoni Włodarczyk. Schwytani przez upowców zostali bez miłosierdzia zamordowani. A 4 września 1943 r. z rąk Ukraińców zginął Andrzej Mojak, syn Kazimierza, lat 67. [7]
Owi Męczennicy Wołynia i Kresów z małej kolonii Marcelówka na Ziemi Włodzimierskiej zginęli tylko dlatego, bo byli Polakami. Na szczęście Ich bliscy i nasza Ojczyzna o Nich nie zapomniała. Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej – polskie święto obchodzone corocznie 11 lipca, poświęcone pamięci ofiar rzezi wołyńskiej i innych mordów na obywatelach II Rzeczypospolitej dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich w czasie II wojny światowej, ustanowione na mocy uchwały Sejmu z dnia 22 lipca 2016 roku.
[w opracowaniu wykorzystano fragmenty wspomnień Jana Dziuby z Marcelówki, zawarte w Pracy Magisterskiej S.T.Roch pt. „Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich popełnione na Polakach w powiecie Włodzimierz Wołyński w latach 1939 - 1944]
Przypisy:
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, Warszawa 2000, tom1, s.924.
http://wolyn.freehost.pl/miejsca-m/marcelowka-10.html
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, Warszawa 2000, tom1, s.924.
Akta śledcze, OKL/S28/91/In, s. 276-277.
Tamże, s. 291-292.
Gł. K. B. Zbr. p. N. Pol. IV/42, Zbr. nacj. ukr., s. 11
Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945, Warszawa 2000, tom1, s.925.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 973 odsłony
Komentarze
Właśnie napisałem
29 Kwietnia, 2020 - 15:22
1 i 2 część artykułów o tym jak Polski rząd z PO ochraniał banderowców i PiS który obecnie ochrana banderowców.
Czym jest to spowodowane??? Że bandytów się ochrania! A patriotom zakłada się kaganiec, gdy poruszają te sprawy i ich się kara.
Jestem jakim jestem
-------------------------
"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------
Jestem przeciw ustawie JUST 447
Jak zwykle bardzo ciekawe
29 Kwietnia, 2020 - 19:47
Jak zwykle bardzo ciekawe Sławomirze.
Cóż historia lubi się powtarzać, a szczególnie jeśli się z niej nie wyciąga wniosków. Wtedy śpiewali banderowcy m.in. "Śmierć, śmierć Polakom...", teraz W POLSCE maszerując po polskich ulicach i eskortowani przez polską policję, śpiewają "jeszcze Polska nie zginęła ale zginąć musi" - co pokazał na swoim blogu Jjj
I to jest straszne, że mamy jakiś antypolski rząd, który na takie skrajnie antypolskie skurw...a pozwala, a nawet ochrania.
Dziękuję za uwagę,
Twój komentarz wezmę pod rozwagę ;)
Ej te kontrik jęzora swego słówkiem nie splamisz?!
29 Kwietnia, 2020 - 21:45
Zwykle masz wiele do powiedzenia i znany tu jesteś, iż na co dzień jęzor cię bardzo świerzbi, a teraz oto nic nie wysmarujesz wobec świadectwa Pana Jana Dziuby z kolonii Marcelówka na Ziemi Włodzmierskiej?! No dalej ulżyj sobie...... . A może ktoś z twoich kamratów na tej b. pożytecznej stronie, sobie pozwoli na chwilę szczerości, no nie dajcie się długo prosić..... Pozdrawiam b. serdecznie
Sławomir Tomasz Roch
Ej no klakierzy kontrika co to ani be ani me ani kukuryku
30 Kwietnia, 2020 - 06:13
Męczeństwo Kresowian Was tak uwiera?! Skorzy zwykle jesteście nad wyraz równać z ziemią każdego kto odważy się na zasadną krytykę polskiej proukraińskiej polityki ale jeśli chodzi o żywe świadectwa mieszakńców Wołynia i Kresów, to sprytnie nabieracie wody w usta i tradycyjnie cicho sza. Jesteście w tej swojej marności b. podobni do polityków na współczesnej probanderowskiej Ukrainie, którzy gdzie tylko mogą to otwarcie szerzą fałsz, jakoby historią winni zająć się historycy, a polityką politycy. I nawet owi z Kijowa, Lwowa, Tarnopola, Winnicy, Stanisławowa, Łucka, Równego powołują się na bliskie ralacje z Cerkwią grecko-katolicką wiedzioną przez abp Światosława Szewczuka. A i Wy jakże często powołujecie się na swoją wiarę, jakoby nadzieję na lepszą, światlaną przyszłość, na miłosierną miłość bliźniego, a jakże.
To Wam powiem klakierzy kontrika, że nasza Królowa Polski Matka Boża z Jasnej Góry siedzi nie tylko przy stole na weselu w Kanie Galilejskiej, ale stoi przede wszystkim bolesna pod Krzyżem swego Syna. Nasza Matka Kościół właśnie z męczeństwa swego Pana Jezusa Chrystusa, uczyniła fundament naszej wiary, ów kamień węgielny, na którym wznosi się Boże Królestwo. Męka Jezusa Chrystusa jest oto w samym centrum naszej Ewangelii, całego, autentycznego, naszego życia chrześcijańskiego, nie jest wcale zepchnięta do przepasnych gmachów archiwów państwowych, czy kościelnych, zamknięta w granicach publicznych bibliotek. I jeszcze to wiedźcie, że dlatego właśnie, iż po męce Zbawiciela przychodzi Zmartwychwstanie Pana, który trzyma w swym ręku białą chorągiew zwycięstwa. Tak samo i męczennicy Wołynia i Kresów.....
Pozdrawiam b. serdecznie Sław
Sławomir Tomasz Roch
Przykład męczenników powinien nas zawstydzić!
30 Kwietnia, 2020 - 09:02
Kard. Walter Brandmüller daje tutaj żywe świadectwo o zamkniętych kościołach w Wielkanoc w Niemczech, we Włoszech, we Francji, w Polsce i w niemal całej Europie. Lecz ten przykład odnosi się żywo do każdej sytuacji, w której władza państwowa i aparat policyjny są świadomie nadużywane. Otóż kiedy polska policja w Przemyślu z naszych podatków, ochrania obnoszenie czerowno-czarnej szmaty, właśnie ów żywy przykład męczenników Wołynia i Kresów powinien nas zawstydzić.
Chrześcijanie przeciwstawiali się zawsze cesarzowi, który chciał ich zmusić do oddania mu tego, co Boskie. Dlatego kard. Walter Brandmüller na łamach austriackiego portalu katolickiego Kath.net. b. słusznie to zauważa i akcentuje kiedy pisze: „Uczniowie Jezusa zebrani w sali zamknęli drzwi ze strachu przed Żydami, ale Zmartwychwstały wszedł pomiędzy nich. Tak było w wieczór Zmartwychwstania w kwietniu 30 roku po Chrystusie w Jerozolimie. 12 kwietnia 2020 roku nie ze strachu przed Żydami, ale przed koronawirusem, stojąc przed zamkniętymi drzwiami kościołów chrześcijanie przeżyli święto Zmartwychwstania Pana – i mimo wszystko wszedł On także między nich”.
Można śmiało rzec, iż nie darmo jest b. uznawanym historykiem Kościoła. Co ciekawe oglądanie transmisji Mszy świętej porównuje do oglądania programów kulinarnych: „Przed naszymi oczami przygotowywane jest wspaniałe menu, zmysły upajają się – ale żołądek pozostaje pusty. Jest jeszcze apetyt domagający się prawdziwej przyjemności, realnego nasycenia. Rzecz może wyglądać podobnie z sakramentem. Kościół zastanawiał się nad tym już dawno temu: mówi się tutaj o sacramentum in voto, pragnieniu sakramentu, który nie jest w tym momencie osiągalny, jest jednak pragnienie wypełniane w pewien szczególny sposób: to komunia duchowa".
Jednakowoż kard. Walter Brandmüller dopust zamkniętych kościołów może być rozumiany jako wezwanie do godnego przyjmowania Ciała Chrystusa: „To doświadczenie podważa zbyt oczywiste, często zbyt powierzchowne przystępowanie do Komunii przez bardzo wielu ludzi. Czy myśli się jeszcze o słowach Pawła do Koryntian, w których grozi on sądem Bożym każdemu, kto niegodnie spożywa chleb i pije z kielicha?”. I dodaje jasno i klarownie: „Niemożność postępowania podług przyzwyczajenia może prowadzić do zbawiennego opamiętania”.
I nam się może oto przytrafić, że wezmą nas ostro za „przysłowiowe mordy” i wtedy znów się nam wszystkim zatęskni za prawdą i wolnością, lecz czy my Polacy jesteśmy na to skazani?! Czy Polak musi być już z tej nieszczęsnej zasady mądry po szkodzie, a nie da się kontrikowcy tak odrobinę wcześniej?!
Kard. Walter Brandmüller celnie zauważa i poucza: „Od samego początku dochodziło do konfliktów, bo byli męczennicy, którzy nie chcieli oddać cesarzowi tego, co boskie. Teraz koronawirus zrodził nową sytuację konfliktową: Cesarz-państwo chce zabronić obywatelom - aby ich chronić – oddawać Bogu, co boskie! Przypominają się ponure wydarzenia z przeszłości, mroczne cienie Nerona, Robespierre’a, Garibaldiego, Stalina i Hitlera… Wszystkim im chrześcijanie przeciwstawiali się aż do ofiary krwi, aby oddawać Bogu, co boskie”.
Chciałoby się tu do piekielnego kompleciku dopisać jeszcze takich ludobójców jak: hetman Bohdan Chmielnicki, rzeźnicy Iwan Gonta i Maksym Żeleźniak, ataman Stepan Banderra, gen. Roman Szuchewycz, rzeźnik Wołynia Dmytro Klaczkiwski, rzeźnik Powstańczej Warszawy Petro Diaczenko i wielu innych.
Miast tego co mamy oto, kard. Walter Brandmüller pyta wprost: „A dzisiaj? Oto mamy państwo policyjne, które uderza z mocą i wymusza zamknięcie kościołów w Święta Wielkanocne. Czy za pomocą apelu do rozsądku i dyscypliny dojrzałych obywateli nie można byłoby osiągnąć więcej niż przymusem i przemocą?”.
A my na tej b. pożytecznej stronie niepoprawnych blogerów, blogerek, co mamy od pewnego czasu?! Mamy kontrika i jego grono klakierów, którzy zawzięcie zatruwają nasz portal, probanderowskimi wpisami (świadomie czy nieświadomie w zaślepieniu swoim), minusują ważne treści, wykłucają się zawzięcie, niszczą tym samym pracę Kresowian dla upubliczniania prawdy o ludobójstwie na Wołyniu, Podolu, Polesiu, Pokuciu, Lubelszczyźnie i na Zasaniu oraz w Bieszczadach. Nadto osłabiają i degradują wysiłki wielu zapaleńców dla oddawania żywej czci męczennikom Wołynia i Kresów. Jest jednak jeszcze czas dla wszystkich......
Cały wpis jest dostłpny na stronie: http://www.pch24.pl/kard--walter-brandmuller--zamkniete-koscioly-w-wielkanoc--przyklad-meczennikow-powinien-nas-zawstydzic,75523,i.html#ixzz6L4ezJjF5
Sławomir Tomasz Roch
Hańba niepoprwnym degradującym męczenników
30 Kwietnia, 2020 - 20:55
W jakim imieniu działacie?! Kogo chcecie poniżyć?! Naszych rodaków, zamęczonych okrutnie przez OUN-UPA na Wołyniu i Kresach?! Degradujecie oto publicznie żywe świadectwo Jana Dziuby z kolonii Marcelówka, bo boicie się prawdy?! Hańba wam ukryte i podłe minusojdy, przez wasze złe czyny! Jest jeszcze Pan Bóg na niebie i jest jeszcze prawda, która zawsze zwycięża, a tym którzy zło czynią i nie nawracają się ze swoich złych uczynków, piekło jest przypisane. Opamiętajcie się źli blogerzy, przez swoje złe czyny...... . Czas jest zawsze, ale po śmierci nie ma już czasu...... Pozdrawiam b. serdecznie Sław
Sławomir Tomasz Roch