Żrąca substancja

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj

Sprawa oblania Wojewódzkiego tajemniczą substancją wydaje się być bardzo mocno dęta. Jeśli to miało odwrócić uwagę od drugiej konferencji smoleńskiej, a przy okazji przysporzyć stronie mainstreamowej nowego męczennika, można tylko wzruszyć ramionami.

Choć z drugiej strony rzekome męczeństwo gościa, który sam co rano oblewał kwasem miliony ludzi, używając do tego radia – kusi, by się trochę poznęcać. Więc jakoś więcej mam zrozumienia dla ludzi, co to się śmieją, że ktoś oblał go kawą ze starbunia, niż do ofiary tej napaści. Cóż, jaki Martyka, taki zamach.

Nie życzę pajacowi, co to nagle znów awansował na „dziennikarza”, aby faktycznie ktoś obrzucił go fekaliami, choć pewnie specjalnego potępienia dla takiego aktu terroru bym w sobie nie wygrzebał – pracował na to pan Jakub przez większość swojego z pięćdziesięcioletniego już chyba życia i to na długo, zanim zajął się polityką. Jednak spokojniej bym się czuł robiąc sobie z niego żarty, gdy potwierdziła się wersja o oblaniu colą. Ta, wiadomo, toksyczna, można nią rury czyścić. A ile zabawnych skojarzeń. Mi na przykład przypomniał się od razu Adam Ważyk i jego „My wam przerwiemy sen Coca-Cola”. No, to przerwali.

A przecież nie dalej, jak tydzień wcześniej pech spotkał również Piotra Najsztuba, któremu ściany w knajpie, którą, jak się okazało, prowadzi, pomazali jacyś całkiem jeszcze antysystemowi anarchiści. I to, jak wyszło, z listu puszczonego w internecie, doskonale wiedzący, komu i za co te ściany niszczą. Aż dziw, że nikt wtedy nie mówił o duchu Ulrike Meinhof. Albo i mówił, ale nie słuchałem. Teraz też nikt nie mówił, ale już o atakach i tym, że to straszne, a jeszcze straszniejsze, że w tej sytuacji 1/3 ludzi wciąż chce głosować na PiS, to przeczytałem. Najzabawniejsze, że napisała to pani, nie tak dawno dyskretnie lansowana przez niepokorny tygodnik „W Sieci”. A może inna, mylą mi się te panie.

Tak sobie myślałem, że jeśli to faktycznie była cola, minister Sienkiewicz powinien wspomnieć coś o zagrożeniu i o tym, że substancję, którą posłużył się napastnik, można kupić w każdym sklepie. A to przecież dałoby naszym służbom pole do popisu. Sam premier mógłby ogłosić, że skończyło się pobłażanie dla coli, tak, jak kiedyś dla hazardu, pedofilii i dopalaczach. Że o korupcji nie wspomnę, bo to przecież oczywiste.

A wiecie, że ten facet z butelką coli wcześniej podobno szukał jakiegoś prawicowego dziennikarza, tylko go nie znalazł? A nie, przepraszam, z czymś innym mi się pomyliło.

Brak głosów

Komentarze

Na przykład, oblał się sam, niekoniecznie czymś żrącym. Albo umówił się na to z kolegą, który gdyby okazało się że go przypadkowo złapano, miał mówić że to była taka celowa ustawka dla jaj. Co zyskuje? Co najmniej osobistą kilkudniową popularność w majnstrimie, a poza tym można to wykorzystać przeciwko "tym cholernym kaczystom-terrorystom". Gdyby rzeczywiście wykorzystano naprawdę groźną substancję, nie skończyłoby się to rezygnacją z opieki szpitalnej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#386692

Świetny tekst. Gratuluję!

Vote up!
0
Vote down!
0

Jerzy Zerbe

#386720

dziękuję i pozdrawiam!

Vote up!
0
Vote down!
0
#386751

Na 100% był to wynajęty przez "ofiarę" figurant. Popularność tego fircyka zaczęła spadać i należało zrobić jakiś przekręt aby zwrócić uwagę mediów na jego osobę a co za tym idzie i idiotów wpatrzonych w tego cwaniaczka. Prowokacja szyta grubymi nićmi ale dla lemingów wystarczająca.
bialogwardzista

Vote up!
0
Vote down!
0
#386728