Czemu by nie?
Ponoć pan premier zapowiada, że nawet jeśli w Warszawie uda się odwołać panią Hannę Gronkiewicz-Waltz, on i tak zrobi z niej komisarza. Pan premier jest dla nas niczym matka, która włoży nam na głowę ciepłą czapkę, nawet, gdy na złość postanowiliśmy odmrozić sobie uszy.
Źle by się stało, ponieważ brak wymaganej frekwencji, a co za tym idzie, porażka warszawskiego referendum, pozwoliłoby zapewne odzyskać Platformie oddech. Na krótko, ale zawsze. Gdyby zaś HGW musiała odejść ze stanowiska, choćby po to, by wrócić na nie inną drogą, cel przynajmniej częściowo zostałby osiągnięty. Paradoksalnie jednak w perspektywie dłuższej oba warianty kończą się dla Platformy nie najlepiej – zakładając oczywiście funkcjonowanie przynajmniej minimum demokracji podczas kolejnych wyborów.
Z jednej strony, ani komisarz wyznaczony przez premiera cudów nie dokona, czy będzie nazywał się Gronkiewicz-Waltz, czy też będzie nosić całkiem inne, choć też zaopatrzone w myślnik, nazwisko. Pani Hania zaś, czy to jako nieodwołana prezydent, czy też mianowana komisarz, nie zacznie nagle dokonywać cudów. Po prostu rok dłużej pracować będzie na rzecz porażki swojej partii. Jeśli po drodze zdarzy się tak spektakularny pokaz bezczelności ze strony partii-matki, porażka będzie dotkliwsza, zaś w ewentualnej drugiej turze, która najpewniej (dzisiejsze sondaże można umieścić w okolicach tylnej kieszeni spodni) rozegra się między kandydatem Platformy i kimś popieranym przez PiS. A wtedy do wyborców obu partii, plus zwolenników zasady „wszystko, byle nie PiS”, dołączy grupa po prostu wściekłych na to, jak to pan premier razem z panią prezydent/komisarz sobie z nich zakpili. I wtedy tradycyjny, acz słabnący przecież strach przed PiS może nie wystarczyć, zwłaszcza, jeśli partia ta wystawi w Warszawie kandydata, który okaże się strawniejszy dla wyborców nieprzekonanych, ale też i niezadowolonych. Zwłaszcza, że kandydatem platformy będzie zapewne ta sama pani, co zawsze. Bo w sumie – czemu nie?
PS. Tekst pisałem wczoraj w nocy, z publikacją zaczekałem na rano. Tymczasem życie dopisało puentę. Jeszcze warszawiacy śmieją się z witania kawą pasażerów uruchomionego po przerwie metra, a już coś tam się znowu psuje i dziś rano pociągi jeździły wahadłowo, o wiele rzadziej niż zwykle. I choć trudno łączyć to bezpośrednio z panią prezydent, to jednak pewnie też pójdzie na jej konto.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2228 odsłon
Komentarze
Re: Czemu by nie?
29 Sierpnia, 2013 - 10:43
@ma
29 Sierpnia, 2013 - 10:49
Kręcone w jakimś hospicjum ;-)?
hanka
29 Sierpnia, 2013 - 10:53
Powinien sobie ją ryży wziąć do siebie do domu-jako gosposie.Ciecia niejakiego-grasia-już ma więc byłby panem całym pyskiem..
Marika
Marika
29 Sierpnia, 2013 - 11:22
I POwabną seniorite Grocką,jako POkojuwkę,i nie tylko,gdy jego pańska huć przypili.
pozdrawiam
A można jeszcze inaczej.
29 Sierpnia, 2013 - 12:20
Wstawić na komisarza kogoś "kojarzonego" (sztucznie skojarzonego) z PiS-em i po roku zapytać - no i co? Zrobił coś? Hejzel jaki był taki jest. A gdyby rządziła nasza pani prezydent to... Ho, ho, ho, 8 linię metra by my mieli!
Re: A można jeszcze inaczej.
29 Sierpnia, 2013 - 13:25
najlepiej Kazimierza Marcinkiewicza :D
odpowiedzą tym samym, czy pochylą karki?
29 Sierpnia, 2013 - 13:00
"Ludzki pan" postanowił pokazać Warszawiakom hawajski znak pokoju, wykorzystując do tego wyprostowany, środkowy palec.
kij ma zawsze dwa końce
29 Sierpnia, 2013 - 13:42
Tak naprawdę to myślę, że komisarzem w osobie Hanny Gronkiewicz-Waltz, PO strzeliła sobie w stopę.
Aby to referendum w Warszawie było ważne musi w nim wziąć udział co najmniej 389 430 osób uprawnionych do głosowania. Wynik referendum będzie rozstrzygający, jeżeli za jednym z rozwiązań w sprawie poddanej pod referendum oddano by więcej niż połowę ważnych głosów. Do odwołania p. Gronkiewicz wystarczy więc 194 716 ważnych głosów przy wymaganej frekwencji.
Ta wymagana frekwencja była jak dotąd wielką niewiadomą. Teraz już nie. Wielu zwolenników p. burmistrz potraktuje to referendum jako wyraz poparcia dla ukochanej przez nich p. Hani i trzeba by ich siłą w domu zatrzymać, aby nie poszli do urn.
PR przeciwko protestom?
29 Sierpnia, 2013 - 19:09
A może to strategia na zdemotywowanie narodu, żeby nie chciało się nikomu protestować, bo nawet jeśli nie przełkną tego, co zaserwuje banda Donalda - dostaną to samo, odgrzane, następnym razem.
TAKA STRATEGIA PRZED WRZEŚNIOWYMI PROTESTAMI SOLIDARNOŚCI???