O różnicach pomiędzy Polakami a Murzynami

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Kiedy gdzieś postrzelą jakiegoś czarnego, a nie daj Boże go zabiją, na ulicach zaczyna się piekło. Czarni, których za nic na świecie nie można zmusić do tego, by przestali popierać jeden drugiego palą samochody, niszczą sklepy, burzą tak zwany porządek cywilizacyjno prawny i mają w nosie to co tam sobie kto o nich myśli. Kiedy policja ich w końcu zamyka, czarni dają popis tego co nazywa się przystosowaniem do okoliczności. Funkcjonują oni bowiem w stabilnej i przewidywalnej sytuacji prawnej z czego potrafią korzystać. Do osadzonych w aresztach i domach poprawczych czarnych podpalaczy i złodziei pielgrzymują dziennikarze, adwokaci i działacze pokojowi, wszyscy idą tam po to, by przekonać czarnych o tym jacy są fajni, dzielni i niewinni. W dodatku mało kto z tych wykształconych przecież i znających dokładnie realia ludzi spodziewa się za swoją pielgrzymkę zapłaty. Oni to robią gratis lub w ramach działania jakichś tam organizacji i fundacji, które w statucie wpisane mają różne szczytne cele. Czarni mają w dupie te cele. Interesuje ich jedynie ta cela, w której zostali osadzeni. To znaczy, żeby była jak największa, nie przeludniona, żeby był tam telewizor z kanałami sportowymi i jakimś striptizem od czasu do czasu. To z czym przychodzą do nich biali i inni czarni, tacy co skończyli studia, interesuje ich o tyle, o ile tamci mają ze sobą jakieś prochy. Z całej sytuacji czarni siedzący w celach za podpalenia i rabunek rozumieją jednak rzecz najważniejszą i to właściwie im wystarczy. Rozumieją, że wszystko dookoła jest tak skonstruowane, by im – rabusiom i podpalaczom nic się nie stało. To czy coś im się stanie czy nie, czy będą mieli szansę na sprawiedliwy proces czy nie jest dla zarządzających układem białych i czarnych co skończyli studia gwarancją tego, że system przez nich stworzony działa jak należy. Spalone samochody i zrabowane sklepy nie mają znaczenia. Czarni mogą nie wiedzieć nic, mogą nie wiedzieć kto jest prezydentem, kto jest królową, jak się nazywa kobieta z którą aktualnie sypiają, mogą nie wiedzieć gdzie jest Europa, że o Polsce nie wspomnę, ale ta podstawowa i najważniejsza wiedza jest im dostępna i to daje im pewność, że są na właściwym miejscu i że nic złego im się stać nie może. Mają także pewność, że jako część systemu nigdy nie zostaną przez ten system porzuceni, oddaleni, wydrwieni i pozostawieni bez środków. Tak się po prostu nie może stać. Sytuacja czarnych jest więc komfortowa i nie widać póki co żadnej siły, która mogłaby to zmienić. Coś tam się gdzieś opowiada o tym, że multi kulti, że te samochody i płomienie, że to może nie jest do końca dobre. Mówi się i co z tego? Czarnym to nie zagraża. Nikt im nic nie zrobi i wszyscy dobrze zdają sobie z tego sprawę. Jest na całym świecie tylko jeden naród, który wierzy w to, że zmuszanie czarnych do asymilacji, odbieranie im dzieci i kształcenie ich według wymogów nowoczesnego państwa, edukacja, służba i temu podobne pierdoły mogą im wyjść na dobre. Tym narodem są Polacy.

Sytuacja Polaków od kilku stuleci jest tragiczna. Zachowują się oni jednak w taki sposób jakby było całkiem odwrotnie. Jest to wynikiem silnego pierwiastka infantylizmu w ich charakterze. Polacy mają zwyczaj zabierać głos w każdej sprawie, szczególnie jeśli się na tym nie znają i nikt ich nie pyta o zdanie. Czynią to ponieważ chcą podkreślić za wszelką cenę, że przynależą do wielkiej rodziny narodów cywilizowanych. Nie jest to prawda, swoją szansę na zaliczenie się w poczet takich narodów Polacy przegrywali wielokrotnie, ale dobry Pan Bóg ciągle ich lubi i daje im nowe możliwości. Polacy jednak tego nie widzą. Mają poważną skazę w mózgu – kierują się wyłącznie fikcyjnymi aspiracjami za nic mając kwestie realne. Każdy dureń, który potrafi ich podejść znajdzie tu wdzięcznych słuchaczy i słuchaczki, dostanie wikt, opierunek, pieniądze i będzie noszony na rękach. W przeciwieństwie do czarnych, których bardzo trudno skłócić, szczególnie jeśli zabiera się za to ktoś obcy, spoza ich kręgu, powiedzmy – kulturowego, Polacy są łatwi do rozgrywania jak dzieci. Wystarczy jednemu coś obiecać i pozamiatane. Zyskać w ten sposób można najwierniejszego sługę i sprzedawczyka jakiego kiedykolwiek nosiła święta ziemia. To nie musi być coś wielkiego, może być jakaś podrzędna posada, znajomość z panią Krysią, rower lub trochę pieniędzy. Tyle. Najlepiej zaś żeby była to rola w filmie. Za coś takiego Polacy sprzedadzą wszystkich i wszystko co winni chronić i o co trzeba zabiegać. Najlepsze zaś jest to, że obietnica nie musi być realizowana. Trzeba tylko co jakiś czas o niej przypomnieć. Polacy cierpią na nadmiar wyobraźni i wdzięcznie słuchają bajek. Konkret ich nie obchodzi. Oduczyli się obchodzenia z konkretem, z własnością, z czymkolwiek wartościowym przez całe lata upokorzeń jakie fundowała im historia i przez całe lata ogłupiania, kiedy to mając przed oczami złodziei i podpalaczy, nie lepszych wcale od tych czarnych co palą samochody, wierzyli że faceci ci są reformatorami gospodarki, którzy przyszli im pomóc. Najlepszym zaś sposobem na hipnotyzowanie Polaków jest dawanie im szansy. To jest nieśmiertelny numer. Kiedy da się Polakom jakąś szansę, na przykład cywilizacyjną, mamy gwarancję, że wszystko pójdzie tak jak sobie wymarzyliśmy. Nie ma bowiem wśród nich człowieka, który nie chciałby z szansy cywilizacyjnej skorzystać. Wszystko co uda nam się do worka z napisem „szansa” włożyć, zostanie przez nich połknięte w mgnieniu oka. Tacy już są. Ten sam numer z czarnymi nie uda się nigdy i lepiej go nie próbować, bo można zarobić nożem albo czymś cięższym.

Kiedy na przykład ktoś zabije jakiegoś Polaka, tak jak to się ostatnio przydarzyło pewnemu czarnemu złodziejowi, reszta udaje że tego nie widzi. W najlepszym razie może zorganizować jakiś marsz milczenia lub jakąś podobną bzdurę. Kiedy zginął ich prezydent Polacy wyszli na ulicę, żeby się pomodlić i to było zaskakujące, a także groźne dla tych którzy na śmierci prezydenta skorzystali. Szybko jednak opanowano sytuację i miast pierwiastka duchowego, kulturowego – jak chcą niektórzy, miast siły i tajemnicy, na ulicę wypełzła publicystyka. To znaczy Polacy zrobili to co zwykle – zaczęli racjonalizować tragedię, żeby wszyscy pomyśleli sobie o nich, że są fajni. Robią tak nawet ci, którzy są najbardziej zdruzgotani tą śmiercią. Tak im podpowiada rozsądek. Polacy bowiem oddają kult takim pojęciom jak rozsądek, a już szczególnie obiektywizm. To jest tak przerażające kiedy się patrzy z boku, że trzeba zamykać oczy, żeby nie wypłynęły ze wstydu.

Najlepsze zaś zaczyna się kiedy afirmują swoje aspiracje pisząc o czarnych. Wtedy jak na patelni widać całą ich głupotę i brak zrozumienia dla tego co świat zwykł nazywać realiami. Wierzą oni na przykład, że systemy polityczne służą doskonaleniu standardów, że taka jest ich misja. Że wszystko to co od czasu do czasu usiłują zakwestionować czarni jest stworzone także dla nich, a oni mogą się przyczynić do polepszenie tego wszystkiego. To oczywista brednia. Nikt ich nie chce właściwie nigdzie, w przeciwieństwie do czarnych, którzy spełniają swoją funkcję tak jak się tego od nich oczekuje, Polacy stwarzają ciągłe problemy. Chcą by zwracać na nich uwagę i interesować się ich sprawami. Nie wiadomo właściwie dlaczego. Mają kraj, mają rząd, mają wszystko i po raz kolejny na oczach całego świata przepieprzają to po kawałku, szykując się jednocześnie do emigracji. I jak tu traktować ich poważnie? Trudno doprawdy o ludzi, którzy dostaliby od Boga więcej i trudno o ludzi, którzy przez swój brak rozeznania i dziecinne ambicje straciliby więcej. Nie ma co nawet ich porównywać z czarnymi. Nie mają z nimi szans.

Wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl gdzie można znaleźć moją książkę „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” gdzie opisałem kilku Polaków, których usposobienie nieco różniło się od tego co tu scharakteryzowałem. Można tam także kupić znakomitą książkę Toyaha pod tytułem „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”. Zapraszam.

Brak głosów

Komentarze

Bardzo ciekawa analiza i porównanie :) I z pewnością bardzo prawdziwe, choć ja osobiście nigdy nie pomyślałam o nas z takiej perspektywy. No to mam temat do rozmyślań na dzisiejszy wieczór ;D
Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#176684

Jaka jest różnica między Polakami a murzynami mieszkającymi na Wyspach Brytyjskich?

Polacy tak nie kradną jak murzyni, nie łączą się w gangi, nie żyją z socjal-ów, bo im się nie należą, a i lepiej pracują, są tańsi, mniej wymagający i pracują bardziej wydajnie. :)) No i nie wychodzą na ulice angielskich miast, żeby kraść, bić i podpalać czyjąś własność.

Czym sobie zasłużyłem na czerwoną flagę? :))

Vote up!
0
Vote down!
0
#176765